avatar

tytuł: Nasz Kurczaczek :)

autor: Zaczarowana

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Chciałabym być dla maleństwa choć w połowie taką mamą, jaką dla mnie była i jest - moja Mama.

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Jestem przeszczęśliwa! Radość mnie rozpiera. Nie mogę w to uwierzyć! Nareszcie udało się :)

Pogoda dziś była przepiękna Wzięłam więc Julię na spacer i tak sobie chodziłyśmy 1,5 godziny. Słońce świeciło, ptaszki śpiewały, delikatnie wiał wietrzyk, no było po prostu super, w końcu spacer z plusową temperaturą! Mam nadzieję, że to już powoli budzi się wiosna i więcej śnieg nie spadnie. Ach, jak mi się marzą długie spacery z Julką po parkach, przy jeziorze itp. Wprost nie mogę się tego doczekać!

Odstawiłam całkowicie Ulgix, już nic małej nie daję i odpukać na razie kolek nie ma. Zęby jednak chyba jej dokuczają, bo czasem widać jak jest taka nerwowa i popłakuje sobie. Smaruje jej wtedy żelem, ale w sumie nie wiem czy to coś pomaga, może troszkę.

Młoda drażni mnie swoim przewracaniem się na brzuszek Tzn. nie, nie przeszkadza mi to, fajnie, że sobie ćwiczy, ale ja mam wrażenie, że ona ciągle na tym brzuszku leży. Co ją położę, to chwila moment i już jest na brzuszku. Najgorzej jak robi to po jedzeniu (bo ulanie gwarantowane), albo gdy usypia - boję się spania na brzuchu :/ a ona praktycznie za każdym razem tak się obraca, kręci, że w najlepszym wypadku śpi w tzw. pozycji bocznej ustalonej. Jak wstaję do niej, to zawsze gdy zapalam światło co widzę? Julię leżącą w łóżeczku na brzuszku, no bo jak inaczej Wasze maluchy też tak lubią/lubiły leżeć na brzuszku?

Nocne pobudki są straszne. Zawsze tak się drze przy zmianie pieluchy (bo chce JUŻ, TERAZ jeść, jeść, jeść!), że chyba wszystkich sąsiadów budzi a dziś akurat mąż wracał z pracy jak miała swoją pobudkę i słyszał ją po drugiej stronie ulicy (!), myślał, że to koty tak się drą hahaha masakra, ma głos dziewczyna. A i w ramach zemsty za to, że tak długo musiała się drzeć za tym jedzeniem, pierwszy raz przygryzła mi sutek. Od razu gwiazdy zobaczyłam, a co będzie jak pojawią się górne zęby? :/

3
komentarzy
avatar
Mikołaj nie umie jeszcze sam z plecków na brzuszek trzeba mu delikatnie pomóc ale wtedy próbuje raczkować i poleży max 5-10 min i obraca się na plecki bo to umie ... Co do nocnej pieluszki to ja małemu nie przebieram bo teraz już karmie go w łóżeczku na śpiocha więc nie chcę go wybudzać a rano ma mokro ale bez przesady więc nie ma sensu
avatar
ja tak samo juz dawno nie przewijam małej w nocy, zakładam pampersiaka o rozmiar większego i nic nie przecieka chyba że dwójeczka, to nie ma co dyskutować.
avatar
ale wredota mala hehehe. Ale super, ze karmisz piersia ! dlugo jeszcze zamierzasz ? mi tak przykro, ze juz ten etao nigdy nie wroci ;((( Oliwia uwielbia spac na brzuszku !!!! tez sie bardzo balam tej pozycji do spania, ale wiem, ze potrafi sama sie przewrocic na plecki, na bok itp, wiec dalam jej spokoj i dzieki temu spi w nocy po 5-6h ciagiem wczesniej spala tylko na boczkach i uszy jej sie odginaly i ma teraz odstajace hehehe. A na zeby nic nie wiem co moze doradzic, bo u nas i zele i kropelki itd tylko chwilowo. a nie sorry ! przy etapie apogeum wyzynania dawalam czopki viburcol CUUUDDD !!!!!
Dodaj komentarz

Jestem smutna, rozżalona i jednocześnie wściekła :/ Rozpoczęliśmy weekend. Co dla mnie on oznacza? Ano to, że w miarę spokojnie ugotuję obiad, zrobię pranie, poprasuję co mi zalega, posprzątam trochę w pokojach, pojedziemy na zakupy spożywcze, wreszcie troszkę uda mi się odpocząć od ciągłych obowiązków przy małej... ale nie w ten weekend. Czemu? Mąż po raz drugi w ciągu miesiąca jest chory i dostał przykaz od lekarza 'trzymać się z dala od żony i dziecka'. Ręce mi opadają. Może nie byłabym taka zła, gdyby nie fakt, że prosiłam go, żeby nie wyłaził na dwór w krótkim rękawku! A ten jak gówniarz, poczuł trochę słońca, plusowej temperatury i sru na dwór w koszulce. I pal licho gdyby zrobił to, gdybyśmy byli sami, ale jesteśmy z Julią i każde zachorowanie w domu to nie tylko mega kłopot dla mnie, ale jednocześnie strach, że ją się zarazi. Normalnie jak dziecko... A i tak najlepsze, najbardziej dla mnie niezrozumiałe jest to, że jak facet jest chory, to ma się nie zbliżać do dziecka i odpoczywać, jak kobieta się rozchoruje, to normalnie dzieckiem musi się zajmować i jeszcze chatę ogarniać. Gdzie tu jakaś sprawiedliwość?
Ech, noi mam weekend. Znowu będę robić wszystko to, co zwykle, tylko jeszcze z wywieszonym jęzorem, coby dziecko mi się za bardzo nie rozwyło jak zostawiam je samo Jeszcze na domiar złego od rana chodzę jakaś poddenerwowana, zestresowana, do wszystkiego i wszystkich mam dwa razy mniej cierpliwości niż zwykle.

Czas kończyć przerwę. Młoda właśnie obudziła się ze swojej mega długiej, 20minutowej drzemki...

3
komentarzy
avatar
Współczuję serdecznie! Ja przy dwu misięczniaku przerobiłam zapalenie piersi z temperatura i 2tygodniowe przeziębienie. Masakra! Nawet wyspać się nie można bo przez moje kasłanie Dziub się ciągle wybudzał! A facet? Wiadomo. Jak chory to gorszy niż dziecko.
avatar
Współczuje...na pocieszenie moge tylko powiedziec ze pewnie z tygodnia na tydzien, im Jula starsza, tym bedzie łatwiej. A choroba meza w koncu tez sie skonczy.
avatar
zapomnialas kochana dodac, ze jak facet jest chory, to...UMIERA wnet ;P
Dodaj komentarz

6 miesięcy

Nasza królewna skończyła dziś 6 miesięcy Niesamowite. Jeszcze nie tak dawno była w brzuszku mamy, a teraz ma już pół roczku. Jak ten czas szybko mija... Kochamy Cię skarbie! :*

5
komentarzy
avatar
<torcik> dla malej ksiezniczki
avatar
zapomniałam ci napisać o tym ziemniaku ale juz nadrabiam wiesz u nas wkoncu to nie wiem co to było, dla mnie ten ziemniak bo reakcja byla po 24/h, pozniej wrociłam do kremu i znowu sie zdarzyło, jak powiedziałam lekarzowi bo znowu coś tam zaczęła mić na buzi to on mowil ze pewnie banan, ze lepiej go odpuścić bo raz, że powoduje zaparcia a 2 jest bardzo alergizujjący. Teraz mała je już wszystko i tylko kupa mnie dziwi bo zaczyna ją robić o 2giej w nocy
avatar
I wszystkiego najlepszego Julcia!
avatar
wszystkiego naj naj myszko <3
avatar
Co do pieluszki....czy wiesz, że im częściej myjesz tym właśnie gorzej? Kazda zmyta kolonia bakterii odbudowuje się od nowa i tak wyobraz sobie, że masz pokolenie 1 bakterii, myjesz i zostają Ci 2 bakterie, wtedy odbudowująCi się pokolenia 2 bakterii czyli masz ich 2 razy wiecej...takie dmuchanie na zimne to właśnie pogarszanie sytuacji. Jesli sama masz problemy to nie myj się 10 razy dziennie, a raz, to powie Ci każdy lekarz, myjąc często takie delikatne miejsca zabijasz naturolną florę bakteryjną, która chroni właśnie przed grzybami i innymi patogenmi. Później jak Mała zacznie przesypiać Ci noce do głowy Ci nie przyjdzie aby zmieniać pieluchę, naprawdę beeeez przesady! W ciągu dnia to ok bo mała się rusza ociera itp...ale w nocy...w ciągu dnia nie częściej niż co 3h tak mówili nam w szpitalu! To takie proste wytłumaczenie, mogę wutłumaczyć fachowym językiem
Dodaj komentarz

Dziękujemy za życzenia dla malutkiej

Ech, noi mamy. Króliczek rozchorował się. A już łudziłam się, że takie atrakcje ominą nas chociaż do tego 9-10 miesiąca, ale gdzie tam.
Od wtorku popołudnia Jula pokasływała. Najpierw myślałam, że to od zbyt dużej ilości śliny, ale w środę kaszel zrobił się wyraźniejszy. No nic, w piątek wizyta i szczepienia, to doktor sprawdzi co i jak. Po 22:00, po przebojach związanych z usypianiem (od kiedy przekręca się do spania na brzuszek, usypianie jej już nie jest takie hop siup :/) w końcu zasnęła. Po 1:00 zaczęła się kręcić w łóżeczku. No ale patrzę na nianię - pokręciła się, oczywiście na brzuszku i śpi dalej, to o.k. I tak spała do 4:30, kiedy to zaczęła popłakiwać. Wyjmuję ją z łóżeczka, patrzę - ciałko jakieś takie nienaturalnie ciepłe, policzki zaczerwienione, główka cieplejsza niż zwykle... i o dziwo jest spokojna, nie płacze przy zmianie pieluszki. Zmierzyłam jej temperaturę termometrem do ucha, ale to dziadostwo pokazywało ciągle temperatury w granicach 36,6 stopni. Nakarmiłam ją i dalej czuję, że jest gorąca, kaszelek jakby mocniejszy, trochę krztusiła się przy jedzeniu. To wyjęłam mój termometr elektroniczny z szuflady i mierzę jej pod pachą, a tam 38,6 stopni! Dałam jej lek na zbicie gorączki, wzięłam ją do łóżka do siebie i tak spała bidulka ze mną, a ja co godzinę mierzyłam jej temperaturę. Tak mi było jej żal, przez sen pomrukiwała, wzdychała, noi te jej czerwone policzki...na szczęście temperatura spadła, ale i tak wyrzucam sobie to, że nie wstałam do niej o 1:00 :/
Po 10:00 pojechaliśmy do kliniki, bo do naszej przychodni tradycyjnie bez zapisu nie mogliśmy się dostać, a tam lekarz - Japończyk osłuchał ją, popatrzył na gardło i tyle. Kazał czekać 48h, zbijać gorączkę i nawet syropu na kaszel nie przepisał. Ech, jutro jedziemy do naszej lekarki, zobaczymy co ona powie. A ten dziadowski termometr do ucha mam ochotę wyrzucić do śmieci. Mąż ma dziś pojechać kupić termometr do czoła (bo pod pachą ciężko się mierzy, Julia strasznie się wierci i irytuje), ale czytam, że są różne opinie na ich temat, też ponoć nie są dokładne i sama już nie wiem czy to nie będą pieniądze wyrzucone w błoto.

Ech, moje biedactwo Mam nadzieję, że noc będzie spokojna, na razie temperatura utrzymuje się w granicach 37,4 stopni.

3
komentarzy
avatar
my mamy do ucha i jesteśmy mega zadowoleni, taki Brauna. Tylko jego trzeba dobrze włozyc do ucha. Na początku też myślałam, że gówno ale jak była gorączka to ewudentnie to wkazywał.
avatar
kochana 37,4 u dziecka tak małego to stan podgorączkowy dawaj jej lek na zbice regularnie to powinno pomóc przez 3 dni można to dawać ... Co do termometru to ja mam ten bezdotykowy do czoła i powiem Ci że jest ok tylko zauważyłam że wariuje jak mierzy się co chwile tzn po każdym zmierzeniu trzeba odczekać co najmniej 5-10m ... Mam nadzieje że Niunia szybciutko wyzdrowieje Biduleczka :*
avatar
my mamy ten na podczerwień do czoła, na razie szczerze powiedziawszy jesteśmy z niego zadowoleni, mała na razie nie chorowała aż tak bardzo, też ma 6 miesięcy i póki co za sobą mamy tylko lekkie przeziębienie, lekki katarek i to wszystko
Dodaj komentarz

Wszystko wróciło do normy Julia w czwartek wieczorem miała jeszcze 38,1 stopni, podałam jej przeciwgorączkowy lek i później już było o.k. Na wszelki jednak wypadek od razu wzięłam ją do siebie do łózka i razem spałyśmy całą noc. Uwielbiam spać z tym szkrabem
W piątek pani doktor ją zbadała i powiedziała, że jest wszystko osłuchowo dobrze i że ta gorączka mogła być wywołana ząbkowaniem. Dla bezpieczeństwa jednak szczepienie przełożyliśmy na za 2 tygodnie. Julia waży 8290 gram.

Na dziś zaplanowaliśmy rozszerzanie diety. W roli głównej ziemniaczek. Niestety 1:0 dla Julii Nie była zbyt zadowolona z rozszerzenia diety. Coś tam delikatnie wzięła na usta, ale bez entuzjazmu i następną łyżeczkę przywitała obróceniem główki i stanowczą odmową Na dodatek od piątku była radosna, to po tym próbowaniu zrobiła się straaaasznie marudna, niewiadomo o co jej chodzi. Nie wiem czy to nie jest tylko zbieg okoliczności.
Ech, a wydawało mi się, że jest gotowa... zawsze gdy przy niej jemy, patrzy na nas i wyciąga rączki, a tu zonk, chyba jednak to jeszcze nie ten moment. Troszkę jestem zrezygnowana, bo chociaż lubię karmić ją piersią i cieszy mnie, że tyle to u nas trwa, to jednak czasem po prostu męczy mnie karmienie co 2 albo 1,5 godziny, szczególnie w nocy. Trudno. Jutro znowu spróbujemy ziemniaczka i zobaczymy jak zareaguje. Może po prostu jeszcze trzeba poczekać.

1
komentarzy
avatar
A może coś innego niż ziemniaczek? Albo niech zobaczy najpierw, że Ty jesz - i wtedy sama zacznie wyciągać łapki? Powodzenia!
Dodaj komentarz

27 tygodni

Ziemniaczek znowu na straconej pozycji Cóż... jutro w roli głównej marchewka, zobaczymy czy to chodzi o smak, czy może Julia po prostu nie jest jeszcze gotowa. Chociaż w to drugie jakoś ciężko mi uwierzyć - muszę przyznać.
Julia jest taką wiercipiętą, że coraz trudniej jest zmienić jej pieluchę albo przebrać ją. Nawet na przewijaku ledwo ją położę, a ta zaraz na brzuszek się przekręca. Dziś tak niefortunnie wycelowała nóżką, że włożyła ją między ścianę, a przewijak i nie potrafiła jej wyjąć. Ileż było płaczu! Moja mała bidulka.

Karmienie piersią. Hmm, pamiętam jak jeszcze będąc w ciąży postawiłam sobie za cel 'karmić piersią chociaż do 6 miesiąca'. Bardzo tego chciałam, ale jednocześnie byłam świadoma tego, że to nie będzie takie proste. Pamiętam jak przez mgłę początki w szpitalu, pamiętam jak Julia płakała, jak się później okazało z głodu, bo laktacja mi się nie rozkręciła, pamiętam jak w domu było ciężko z karmieniami, jak karmienia trwały po 30-40 minut, jak bolały sutki, jak miałam zastój i jak musiałam pomagać sobie laktatorem, bo piersi chciały eksplodować, pamiętam ból podczas masowania, mój płacz przy karmieniu małej, pamiętam jak w pierwszym miesiącu żaliłam się Tacie, że już dłużej nie dam rady i chyba przejdę na mleko modyfikowane, pamiętam jak mnie wspierał, jak razem z Mamą dodawali mi otuchy, pamiętam jazdy Julki przy piersi, które swoją drogą do dziś zdarzają się, pamiętam jak przy tych jazdach teściowa gderała'co ona tak płacze?! ona się nie najada, za wolno jej leci!' i co? I mamy zaliczone karmienie piersią przez okrągłe 6 miesięcy, a Julia waży ponad 8 kg. I choć w najtrudniejszych momentach powtarzałam sobie 'Byle do 6 miesięcy!', to w pewnej chwili zaczęłam powtarzać 'Chociaż do 6 miesięcy, a jak się uda to i do roku!'
Teraz, ze świadomością, że karmienie piersią to nie tylko duży wysiłek, poświęcenie, sprawdzian cierpliwości i samozaparcia, mogę powiedzieć jedno: uwielbiam karmić piersią moją córeczkę i jestem z tego dumna! Bywa ciężko, szczególnie, że karmię ją na żądanie, praktycznie co 2 h, a w nocy też potrafi budzić się co 2 h na jedzenie, nie jest to częste, ale jednak. Mimo wszystko lubię to i cieszy mnie to, że plan minimalny został wykonany Oby tak dalej!

1
komentarzy
avatar
Super mama :-)
Dodaj komentarz

Marchewka też nie :/ Już się łudziłam, że może jednak... ale nie. Coś tam pociumkała, ale minę miała nietęgą, a po chwili otworzyła dzióbek i podziwiałam jak powoli marcheweczka ześlizguje jej się z języczka przy akompaniamencie odgłosów a`la 'krztuszę się'. Ech. Sama już nie wiem, czy ona nie jest gotowa na stały pokarm, czy może po prostu nie wie jak zjadać z łyżeczki. Lekarstwa pięknie spijała z łyżeczek już jako parodniowe niemowlę, co zawsze napawało mnie radością i dumą, a tu kicha. Może powinnam spróbować podawać jej na łyżeczce coś płynnego, np. moje mleko, żeby nauczyła się do czego ta łyżeczka w ogóle służy? Bo jak widzi mnie z łyżeczką i papką cieszy się, owszem, nawet łapki wyciąga po tę łyżeczkę, ale tylko po to, żeby dziąsełka sobie poszorować nią

3 dni Julia była aniołkiem, a ostatnio znowu jest marudna i trudno ją zadowolić. Usypianie w dzień to masakra, jest zmęczona, trze oczy, ale zasnąć nie chce, a jak już to zrobi to tradycyjnie na parę minut. W nocy też usypianie pozostawia wiele do życzenia...
Wczoraj już się nieźle wkurzyłam. Nic nie mogę w domu, zrobić, nawet głupiego obiadu w spokoju zrobić, to w końcu wyprosiłam męża żeby łaskawie wziął Julię na spacerek, bo przecież dziecko musi być na dworze, a ja się nie rozdwoję. Wziął ją. Na 30 minut. Myślałam, że szału dostanę, jak po ugotowaniu zupy, otworzyłam w domu okna, żeby wpuścić wiosenne powietrze, usiadłam na kanapie ze szklanką soku i nadzieją, że chwilkę się zrelaksuję, a ten mi po 30 minutach oznajmił, że już skończył spacerować i wraca do domu. Ubrałam się i sama poszłam pochodzić jeszcze z malutką. Dziś mu wyłożyłam, że boli mnie to, że jak ja idę na spacer to on śpi, ogląda tv, siedzi przed kompem, a jak mnie uda się wypchnąć go na spacer z Julcią, to tylko po to żeby przy garach siedzieć, bo mnie chwila relaksu się przecież nie należy, a też potrzebuję trochę odpocząć, zająć się całkowicie czymś innym. Co usłyszałam? Że on przecież nie zabrania mi teraz się relaksować... wzięłam komputer i poszłam na dół na chwilę, poczytać belly w spokoju. I co? Co chwilę słyszę krzyki Julki, piski, nawet zeszli tu na dół. Ot relaks, ech.

0
Dodaj komentarz

Mleko na łyżeczce też jest ble No ja zwariuję z tą moją wyjątkową dziewczyną! Co jest?! Doprawdy jeszcze nie słyszałam o dziecku, które nie chce jeść z łyżeczki. Nie oczekuję, że zje wszystko i nic nie pocieknie po bródce, no ale no właśnie - mogłaby COŚ chociaż zjeść, a ona nic, bo co uda się załadować do buźki, to po chwili ląduje na buzi i śliniaczku. Pokazywanie jej do czego służy łyżeczka, jedzenie z nią nie działa. No ręce mi opadają. Wierzyć mi się nie chce, że ona nie jest jeszcze gotowa... a może to ja żyję w mylnym przeświadczeniu, że na rozszerzanie diety każdy maluch reaguje entuzjazmem?
Dziś daję spokój. Jutro albo pojutrze może jeszcze spróbujemy.

Przed chwilą zasypiała mężowi na rękach, ale niestety nieświadomie obudziłam ją wołając męża. No to mąż wsadza ją do bujaczka. Siedzi ostro, nawet nie zamierza się oprzeć o miękką podusię w kształcie małpki. Dostaje smoka i pieluszkę przy buzi, a my obserwujemy jak walczy resztkami sił by nie poddać się senności. Co oczka się zamkną i główka opadnie, to się podnosi. I tak kilka razy, aż w końcu usnęła. Słodko to wyglądało

Wczoraj wieczorem podczas kąpania Julci usłyszałam wesołe, przemiłe świergotanie jakiegoś ptaszka w pobliżu naszego domu. Najpierw myślałam, że mi się zdaje albo to w tv, ale nie, dziś rano też śpiewał Miód na moje serce, jak ja tęsknię za śpiewem ptaków na polskich łąkach. Boże, jak cudownie, że w końcu idzie wiosna, a wraz z nią nadzieja na lepszą przyszłość.

3
komentarzy
avatar
Dużo dziecki nie lubi rozszerzania diety. Dużo portali pisze aby się nie poddawać tylko próbować i próbować i być cierpliwym wogóle bym nie wariowała z tego powodu
avatar
Prymaza ma rację kochana ;-) spokojnie i głowa do góry :-)
avatar
a moze sprobujcie blw ?
Dodaj komentarz

28 tygodni

Zęby chyba nadal dokuczają, bo samopoczucie Julii zmienia się jak w kalejdoskopie Rano jest o.k., a za chwilę mamy emocjonalny armageddon, o! Nic nie pasuje, nic nie pomaga, jest tylko ma-ru-dze-nieeee. No ale nic, trzeba jakoś przetrwać.
Dziś wybieramy się na małe zakupy, chcę jej kupić parę pajacyków, bo z tych, które ma, już wyrasta i mam wrażenie, że paluszki u stópek podkula.

Julia rozczula mnie tym, jak się śmieje do moich rodziców, gdy widzi ich na skype No prostu uwielbiam patrzeć na nią i słuchać jak się chichra do babci i dziadka, jest wtedy taka radosna Zawsze jak zaśnie, a ja akurat rozmawiam z rodzicami, a ona się przebudzi, to biorę ją na ręce i najpierw witamy się z babcią i dziadkiem, a ona wtedy tak fajnie zagląda w monitor i coś tam opowiada po swojemu Wczoraj nie rozmawiałam z rodzicami, a po jej przebudzeniu chciałam wyłączyć komputer i usiadłam z nią na rękach przed komputerem, a ona maluśka kruszynka moja tak zaglądała z radością w monitor i szukała babci i dziadka ))))

Wczoraj Jula w wózku gondoli przekręciła się na brzuszek, hahaha, w końcu jej się udało, bo już wcześniej tego próbowała, ale coś za mało miejsca na to było Jakaż dumna z siebie była! Leżała jak taka królowa i z główką wysoko podniesioną obserwowała co się dzieje w kuchni. Moje słodkości!

Zbliżają się święta Wielkanocne i tak naszło mnie na wspomnienia jak to było rok temu. Byłam w Polsce, z rodziną, byłam w ciąży z Julcią, szłam ze święconką i z mamą do kościoła... a teraz, ech, już po raz kolejny muszę stwierdzić, że święta daleko od rodziny to nie to samo, inaczej je się przeżywa, żeby nie powiedzieć, że w ogóle ich i tej atmosfery się nie czuje Tak bardzo brakuje mi rodziny.

1
komentarzy
avatar
kochana, a nie ma szansy na powrot ??? jej, no tak mi Ciebie szkoda, jak to wszystko czytam zębolki to sraszna rzecz, ale powinnismy sie cieszyc, ze porost wlosow jest mniej uciazliwy hehehehe. Mala zdolniacha
Dodaj komentarz

29 tygodni

...i parę dni
Jesteśmy po szczepieniu. Moje maleństwo było bardzo dzielne, nawet nie zapłakała - uff, bardzo bałam się tego, że będzie płakać, nie lubię patrzeć jak cierpi Zagadałam ją, pani doktor podała szczepionkę, lekko skrzywiła się, ale dalej ją zabawiałam i jakoś przeżyłyśmy bez wybuchu

Malutka jest aktualnie na takim etapie rozwoju, że na widok ludzi, których rzadko widuje, reaguje strachem i płaczem. Jest bardzo ostrożna i niełatwo jest ją przekonać do siebie. Co się zatem dzieje na towarzyskich spotkaniach, na których od nowych twarzy aż mnogo, a hałasu tyle co na dworcu kolejowym? Wszyscy usilnie pakują łapy do wózka dotykając jej rączki, nóżki, biorą na ręce, chociaż proszę by tego nie robili, co gorsza - biorą na ręce i idą do innego pomieszczenia. Efekt? Banalnie prosty do przewidzenia. Julia od razu robi minkę w podkówkę i przeraźliwie płacze. Na nic zdaje się moja natychmiastowa obecność obok i uspokajanie, że ten ktoś nie skrzywdzi jej. Pomaga jedynie jak trzymam ją w swoim ramionach, wtedy się uspokaja. Mówię, proszę, żeby nie brali jej na ręce, że teraz ma taki etap, że boi się osób, których nie zna, ale to niedługo minie, potrzeba tylko cierpliwości. A co ja tam wiem? Co rusz ktoś pcha do niej łapy. Raz zdarzyło się nawet, że próbowano mnie wygonić z pokoju, bo MOJE dziecko płacze na rękach OBCEJ osoby PRZEZE MNIE. To nie na moje nerwy :/ Dlaczego niektórzy na siłę próbują być mądrzejsi od innych? Przed nami kolejne spotkania i pewnie kolejne mądre wywody 'wiedzących lepiej', ale teraz już wiem, że pod żądnym pozorem nie mogę dać Julii w obce ręce, bo ona sobie tego teraz po prostu nie życzy i basta! Oj będzie ciekawie

3
komentarzy
avatar
Oj tak, najlepiej jak ktos , kto nie zna naszego dziecka udziela nam rad . Dasz radę, powiedz wszystkim ze dzisiaj Julia rzyga cały dzien, juz Cie ze dwa razy obrzygała przed wyjsciem i bedzie spokój
avatar
O.... Mama Ali - muszę sobie koniecznie tę poradę na przyszłość zanotować!!! )
avatar
No to niezłych masz tam zawodników... Odwagi w takim razie i walcz o swoje/Juliowe. Mi zawsze było łatwiej walczyć o czyjeś - wiesz, na zasadzie, że dla siebie to się człowiek czasem krępuje, że to że siamto, że może odpuścić. Ale jak walczysz dla kogoś to często jest łatwiej - bo nie myślisz czy TY masz odwagę, czy TOBIE wypada itp. tylko działasz dla kogoś, a wtedy już pełną parą do przodu
Dodaj komentarz
avatar
{text}