Dzisiaj królewna miała dzień mega marudy, praktycznie nic ją nie zadowalało. Miała tylko jedną drzemkę, na spacerze marudziła, w sumie uspokajało ją tylko... jedzenie. A to płatki ryżowe, a t bułeczka, banan, mięsko itd., ciągle coś w tej buźce musiała memlać, bo inaczej było 'łaaaa!!!'. Podczas karmień zostałam uraczona kopniakami i drapaniem. Już nawet zaczęłam myśleć, że może ona zaczyna przestawiać się na same stałe pokarmy
Ale to chyba nie to. Wydaje mi się, że od paru dni męczy ją dolna trójka, ale to się jeszcze okaże, na dniach.
Ja natomiast mam problem i męczę się z nim już parę tygodni. Niedługo idziemy na wesele, z mojej rodziny. Zaproszenia są bez dzieci. Mój mąż od samego początku krzyczy, że to teściowa zajmie się Julą, moja propozycja innej, młodszej osoby z jego rodziny była i jest zbywana natychmiastowym 'nie'. Noi mam problem. Zanim tu przyjechałam, tylko się martwiłam, ale teraz, gdy zauważyłam, że Jula raczkuje z prędkością światła, w dodatku nie ma dla niej łóżeczka, w którym mogłaby bezpiecznie spać, no po prostu nerwy zaczynają mnie zżerać. Już myślałam, że może jestem przewrażliwiona, że wymyślam, ale nie, to nie jest tylko moja opinia, że to nie jest dobre dla dziecka. Mężowi do rozsądku przemówić nie mogę, ciągle upiera się na teściową (myślę, że to kwestia jakieś głupiej dumy czy honoru, żeby w tę zajebiście ważną, jedną noc teściowa zajęła się naszą córką, no bo przecież moi rodzice ciągle się nią zajmują i mają z nią super kontakt, a jego rodzice niestety nie, więc MUSZĄ się przecież kiedyś wykazać), no ręce mi opadają, nie wiem co robić. Wesele zbliża się nieuchronnie, a ja martwię się, że teściowa nie da sobie z nią rady, że Julii coś się stanie, że spadnie jej podczas snu z łóżka, ech. W dodatku karmienie - Jula często je co 2 godziny, a ja nie mam nawet kiedy ściągnąć jakieś zapasy. Nie jestem więc w stanie zrobić tych zapasów na więcej niż 2 karmienia. Panna młoda widząc, że teściowa niezbyt nadaje się do opiekowania maluchami, sama zaproponowała mi żebym położyła Julę spać w pokoju, który oddzielony jest od sali toaletami tak, żebym mogła ją karmić, mieć przy sobie i być spokojną, ale szczerze mówiąc wątpię żeby to był dobry pomysł, i tak w pokoju będzie słychać orkiestrę i mała może mieć problemy albo z zaśnięciem, albo będzie się wybudzać. Noi kompletnie nie wiem co robić. Teściowej i mężowi na pewno nie przetłumaczę, że ona nie ma warunków by zajmować się małym dzieckiem, a kładzenie jej spać w hałasie nie jest chyba dobre ani dla jej snu, ani dla słuchu... jakieś rady, pomysły, doświadczenia?
Na wesele iść muszę - bo rodzina bardzo bliska, a ja w dodatku świadkuję. I masz babo placek. Jedyne co wykombinowałam to to, że wezmę Julę na początek wesela, pobędzie trochę z nami, tam ją nakarmię, a potem zawiozę ją do teściowej na noc, nakarmię, uśpię i wrócę na wesele, ale po pierwsze usypianie Julii w nowym miejscu może trochę trwać, po drugie i tak będę się martwić :/ Już pomijam to, że inni goście będą na mnie patrzeć wilkiem, że przyszłam z dzieckiem, chociaż nie zaproszono dzieci. Nic mądrzejszego do głowy mi nie przychodzi, ciągle tylko myślę, kombinuję i nic 