O nie! Spanie znowu do kitu. I o tyle o ile jakby to nastąpiło bezpośrednio po powrocie z Polski, to znalazłoby u mnie wytłumaczenie, a po kilku dniach tak się popsuło, więc nie wiem o co chodzi. Szczególnie, że pogoda sprzyja.
Obecnie wygląda to tak, że drzemki są głupie, a zasypianie na wieczór przeciąga się w nieskończoność. Wczoraj nie było drzemki, za to było marudzenie przez pół dnia i chciałam ją położyć po 20. Och jaka ja naiwna! Zasnęła dopiero przed wpół do jedenastą!!
Za to śpi ta nasza księżniczka do 9 albo i dłużej. I gdyby tak jeszcze w swoim pokoju...ale nie nie, w nocy (lub nad ranem) się przebudza i ląduje u nas w łóżku.
Dziś z drzemką też problem. Pierwsze zasypiała sama w łóżeczku - bez efektów, później siedziałam z nią, ale to też nie przyniosło zamierzonych skutków, bo w mojej obecności raczej jej w głowie zabawy niż spanie. Wyciągnęłam ją, bo doszłam do wniosku, że nie ma co się męczyć. Powiesiłyśmy pranie i zaczęło się marudzenie. Na myśl o powtórce ze wczoraj aż mi gęsia skórka się pojawiła. Przypomniałam sobie, że jak raz jechaliśmy samochodem i była lekko śpiąca, a w radiu puścili jakąś hawajską nutę, to w momencie jej się oczy zamykały. Tym oto sposobem do teraz słucham rytmów tańca hula, a mała śpi w naszym łóżku (zasnęła w 5 minut na rękach). Może metoda nie jest najlepsza, ale boję się, że kolejnego dnia marudzenia mogłabym nie przetrwać.
Poza tym dziś dzień zaczęłam z ambitnym planem. Już od dłuższego czasu podejmujemy próby 'nocnikowania'. Dziś postanowiłam przejść do kolejnego etapu i spróbować ją puścić bez pampersa. Wspominałam już, że jestem naiwna? Wyglądało to tak. Ze 3 próby posadzenia na nocnik. Tzn do posadzenia na nocnik doszło, ale poza siedzeniem nic więcej się nie wydarzyło. Może ze 2-3 minutki po posadzeniu nr 3 Zobaczyłam grymas na twarzy, który zwiastował dwójeczkę. Więc pędem do łazienki i na nocnik. Niestety dywanik lekko oberwał (ale to nic, już wyprany), ale ważne, że udało się do nocnika. Po kilku minutkach pytam czy chce siusiu, ale nie. Po kolejnych kilku minutach przybiegła z mokrymi majtkami. Plus, że miała skarpetki i łatwiej było dojść po śladach do zaznaczonego terenu. No ale to przecież nie wszystko takie łatwe i nie tak od zaraz. W sumie może to jeszcze nie czas, ale popróbujemy Jak coś, to znów wrócimy do tematu za jakiś czas
Miałam jeszcze zapisać kilka słów:
Z tych takich, które znaczenie znamy tylko my i Ci poinformowanie, to:
- ti ti tilo - królik
- oś - sok
- gu gaga - Julia