avatar

tytuł: Niekończące się oczekiwania...

autor: Little Frog

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Niezastąpioną ;] Żeby moje maleństwo nie myślało, że mogłoby mieć lepszą :D

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Jak u każdej - radość zmieszana ze stresem

Proszę bardzo, taka jestem zdolna!

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/685ceb4877a9.jpg

9
komentarzy
avatar
Wow! Silna dziewuszka
avatar
Cudowności!<3 Silna babeczka z niej
avatar
Ale silna dziewuszka! cudnie!
avatar
Ojojoj jak ładnie
avatar
Ale fajnie to wygląda!!! zdolniacha
avatar
Kudlata jak moj Kubula cudo
avatar
No widzisz,my to wiemy,ale teściowi nie przegadasz...według niego szukamy chorób na siłę i on żadnych leków nie bierze (nie licząc że właśnie jest tydzień po zabiegu). Szkoda nerwów..
avatar
no nie wierzę! taki bąbel a tak trzyma główkę, niewiarygodne! brawo Kaju, jesteś dzielna zazdroszczę bo moja panna wieszczy jak się położy na brzuszku, nie lubi tego
avatar
piekna jest!!!
Dodaj komentarz

Babcia wczoraj poleciała. Znów jesteśmy sami na placu boju.
Wczoraj jeszcze przed wyjazdem babci w nocy mała dała taki koncert (chyba jej gołąbki nie zasmakowały, ale nie będę już w najbliższej przyszłości tego sprawdzać), że babci ten krzyk pewnie do teraz dudni w uszach. Ale co tam. Wszyscy byliśmy nieprzytomni. A zaplanowaliśmy jeszcze przed wylotem małe zwiedzanie i spacerek. Po nocy nikomu się nie chciało wstawać z łóżka i tym sposobem mieliśmy pół godziny opóźnienia jak zapakowaliśmy się do samochodu.
Kaja jak tylko się ją zapakuje do kombinezoniku, to praktycznie w momencie zasypia. Tym razem też się tak udało. Po spacerku sprawdziliśmy ile mamy do lotniska i zaczęliśmy się martwić, że moja mama nie zdąży na samolot. I tu wielkie brawa dla mojego męża, który za wszelką cenę chciał wywieźć teściową i dopilnował, żeby przeszła odprawę Co by było jakby się jeszcze wróciła W sumie ona spoko, gorzej z moim młodszym bratem, który chyba testował granice mojej wytrzymałości Ogólnie spoko, bo się zbytnio u nas nie krępował i czy chciał coś do picia, to sobie zrobił, jakieś kanapki też, ale z jedzeniem było już trochę gorzej, bo wymyślał, że to będzie jadł, tego nie będzie jadł, 'albo nie już nic nie chcę'. No i moja krew czasem zawrzała. Ale lepsza ta wizyta była niż teściów i siostrzeńca męża, bo oni koło siebie kompletnie nic nie zrobili. Zobaczymy jak to będzie w styczniu. Mąż powiedział, że ich uprzedzi, że kuchnia jest otwarta i tym razem nie przyjeżdżają na wakacje. Ojjj...chcę usłyszeć jak on to im mówi Bo on taki mądry to tylko jak rozmawia ze mną, a w rodzinie to nie potrafi nikomu uwagi zwrócić. Chociaż wczoraj mnie zaskoczył, bo teściowa mówiła, żeby nie nosić, bo się mała do rąk przyzwyczai, a on jej powiedział, że będziemy tulić i nosić, bo mała ma się czuć kochana i bezpieczna przy nas.

Pralkę to chyba zajadę. Mam takie zaległości w praniu, że szok. Chociaż staram się wszystko prać na bieżąco, a i moja mama mnie trochę odciążyła i wyprasowała chyba dwa prania. Teraz w pralce standardowo ciuszki, pieluszki i inne, później pościel, a jeszcze mąż ma całą stertę ubrań roboczych.

W końcu siadłam i wypełniłam dokumenty. Jak tylko poprawi się pogoda, to pakuję Kaję w wózek, śmigamy po znaczki i wysyłam wszystko. Chociaż póki co jeszcze sobie słodko śpi.
W poprzednim poście zapomniałam dopisać, że moja kluseczka waży już ponad 3,5kg!

Ahhhh...no i wczoraj był jej pierwszy raz z butelką Pięknie zjadła W sumie mniej więcej może jest przyzwyczajona, bo je z kapturków. Chociaż smoczka kompletnie nie chce. Czasami uda jej się wcisnąć, ale to rzadko się zdarza.

Dziś też noc trochę kiepska była. Jakiś ten jej sen niespokojny. Jak już zaczęła płakać, to zabrałam ją i położyłam na siebie i się uspokoiła, ale jak odłożyłam na bok, to znowu krzyk. Ale zjadła i humor jej powrócił

A tak jeszcze z ciekawostek, to jutro kończymy 4 tygodnie (kiedy to zleciało?!), a za 4 dni świętujemy miesiąc!

5
komentarzy
avatar
miesiac, dwa, dziesiec, u nas za chwile 16 miesiecy....
avatar
czyli dzieje się to już miesiąc!! niesamowite,że to już!!
avatar
u nas też noc taka sobie, stękanie przez sen i tylko w łózku z nami w miere ok jescze mi sie mojego dziecka nie udało u mnie na klacie położyć...ciekawe czy kiedykolwiek się uda
avatar
Ufff udana wizyta ciesze sie źe wszystko u Was wporzadku oby tak dalej buziaki od nas dla Was :*
avatar
Mąż drugą noc śpi u rodziców bliżej pogotowia bo boi się że się powtórzy i nie zdążą dojechać... straszne to
Dodaj komentarz

Miesiąc!

Ja wczoraj tak jakbym się na chwilę zatrzymała. Trzymałam na rękach najedzone i zadowolone dziecko i nie mogłam uwierzyć, że jest z nami. Mam wrażenie, że większość rzeczy robiłam na autopilocie, a wczoraj to taka dosłownie minutka refleksji

Ostatnio tak trochę sobie wspominałam jak to było. Chyba najdziwniejszym dla mnie było pierwsze karmienie. No ok, widziałam nie raz karmiące kobiety, oglądnęłam kilka filmików instruktażowych i ogólnie w kwestii teoretycznej starałam się trochę przygotować, a jak przyszło co do czego, to właśnie takie dziwne uczucie.
Kolejna dziwna sprawa, to powrót ze szpitala i zastanawianie się co z tym małym ludkiem zrobić. No bo bawić się to jeszcze nie potrafi, nie wspomnę o jakiejś rozmowie czy coś, większość czasu śpi - w zasadzie jakieś 80% dnia, a może i więcej...
Zawsze wydawało mi się, że dziecko jest taką kruchą istotą, że można je tak łatwo skrzywdzić. No i bałam się tego przebierania pampersów, ubierania itp (dalej się boję ją ubierać w te kombinezoniki, bo to takie wszystko ciasne, że się ruszać w tym nie może). Ale jeżeli przez miesiąc nie zdążyłam jej połamać paluszków, czy całych rąk, nie utopiłam jej, ani nie zrobiłam jej żadnej krzywdy, to może nie jest aż taka delikatna jak mi się wydawało?

A tak trochę o niej, to:
- oczywiście jest najpiękniejsza (Wasze dzieci pewnie też tak mają ),
- czasami zdarza się jej uśmiechnąć (zazwyczaj do taty, który śpiewa jej piosenki, które kompletnie się nie rymują),
- śpi w miarę dobrze (na nocne karmienie muszę ją budzić),
- je tylko z jednego cyca podczas karmienia (muszę zapisywać z którego, bo zapominam),
- woli słuchać suszarki niż czytania przeze mnie bajek (chociaż wczoraj czytałam jej jak była spokojna, a nie na uspokojenie i mam wrażenie, że słuchała),
- śpi ze mną w łóżku, ale w dzień odkładam ją do łóżeczka,
- kupy robi < 3-5 > (często strzela niespodziankę jak ma już czysty tyłeczek, a mama chce założyć pampersa. Słowo strzela nie jest tu przypadkiem, bo kupy mają spory rozrzut. Póki co oberwał tata i piłka. Martwię się o ścianę, bo jest ok 1m od przewijaka),
- jak widać na poprzednim zdjęciu, to główkę już ładnie podnosi i dość długo trzyma,
- lubi kąpiele (jednak po wyciągnięciu i opatuleniu w ręcznik już nie jest taka zadowolona i trzeba w trybie przyspieszonym ją wypielęgnować),
- zdarza się jej łapać mamę za włosy i za baldachim podczas przewijania,
- jak ją kładę na klatce, to czasami specjalnie się przechyla na bok, żeby się 'przewrócić',
- no i od wczoraj mamy hit - huśtawka. Lubi się huśtać

Co do brzuszka, to właśnie kilka ostatnich nocy było takich niespokojnych. Wczoraj już przez dzień przekopałam moją pateczkę i przygotowałam sobie kropelki (Bobotic i BioGaja - czy jakoś tak - i już byłam przekonana, że na wieczór trzeba będzie coś podać, żeby nie zwariować. A tu taka miła niespodzianka i mała spokojnie zasnęła i całkiem ładnie noc przespała. Przedwczoraj w sumie też przespała - na mnie. Przy każdej próbie odłożenia krzyk i usypianie na nowo.

Tata dalej się całkiem nieźle spisuje. Oczywiście nie jest to to co na początku, ale też mi jest go żal (chociaż to jemu powinno być żal mnie!). Póki co to on ma czas dla siebie i toleruję tę jego siłownię, ale wydaje mi się, że trochę za dużo na siebie bierze. No bo do pracy wstaje o 6:30. Z pracy wraca przed 17. Siłownia 22 do 23, zanim zaśnie to jest 1. Czasami po pracy uda się mu jeszcze jakąś drzemkę strzelić. I tym sposobem tydzień mija w mgnieniu oka

Faktycznie wspomnienia porodu coraz bardziej się zacierają. Nie, żebym kompletnie o tym zapomniała, ale jednak z perspektywy czasu wydaje mi się to takie jakby mniej straszne i do przeżycia.
Przypomniała mi się jeszcze ciekawostka z porodu - nie wie, czy któraś z Was kiedyś widziała praktykowanie czegoś takiego (ja pierwszy raz się z tym spotkałam). Podczas parcia, żeby mi ułatwić, to położna zwinęła prześcieradło i dała mi, żebym ciągnęła, a ona ciągnęła z drugiej strony...

A u mnie waga przedciążowa została osiągnięta. A nawet ciut mniej Mam nadzieję, że jeszcze się uda trochę zejść, bo chętnie pozbędę się jeszcze kilku kg

Tak mnie też naszło, że ten mały człowieczek daje tyle motywacji, że szok. Wystarczy się martwić, że coś co zjadam może zaszkodzić i idzie to w odstawkę bez gadania i bez 'ostatniego razu'. Tak samo spacery. Jesienna aura nie napawa optymizmem. Chłodno, ponuro, wietrznie i deszczowo, ale jednak staram się wydzielić czas na to, żeby troszkę się przewietrzyć. Odkąd mamy wózek udaje się codziennie, chociaż wczoraj był bardzo skrócony (zaledwie 20 minut, ubierania i przygotowań też z 20 ), bo mąż obiad mi przyniósł (zanim wróciłam i tak jadłam prawie zimny), a przede wszystkim wiatr. Myślałam, że mi wózek porwie, a raz tak przywiało, że myślałam, że mnie razem z nim, co nie jest łatwe przy mojej wadze

Ha! Napisałam cały wpis za jednym zamachem!

3
komentarzy
avatar
Kurcze mój ostatnio też coraz mniej lubi spacć gdzies indziej niz na mnie albo obok mnie. w sumie lubię tak z nim, i o ile teraz jakoś mam sporo czasu na coś takiego tak nie zawsze tak bedzie Oj mam tak samo z tym odstawianiem szkodliwego jedzenia, od razu bez gadania a co do kropelek to tez mamy trochę przebojów brzuszkowych ale staram sie działać innymi metodami, własnie wole uważac co jem sama pic ziółka... i jakoś leci
avatar
) U nas tez niedługo miesiąc będzie... Czytam Twój wpis i... się uśmiecham bo taki pogodny i radosny i jeszcze widać jak nabierasz czegoś takiego co bym nazwała 'pewnością siebie wynikającą z bycia mamą'. Najpierw tak trochę nieśmiało, ale jednak coraz mocniej widoczne. Owszem - tysiące dzieci są na świecie, ale w tym jednym przypadku - Twojego szkraba - to Ty jesteś ekspertem
avatar
Zelma, gdybyś Ty tylko widziała w rzeczywistości moją pewność siebie ręce mi się trzęsą jak mam coś zrobić, a ktoś mi na nie patrzy, forum to studiuję i staram się przyswoić jak najwięcej informacji, żebym nie musiała o nic pytać
Dodaj komentarz

Zapomniałam dopisać w poprzednim poście, że Kaja bardzo dobrze znosi spacerki. Jak się ją tylko do wózka włoży, to zamyka oczy i śpi
Tylko dlaczego moje dziecko nie urodziło się w jakiejś cieplejszej porze roku?

Pogoda u nas to jakaś abstrakcja. A zapakowanie tej mojej małej histeryczki do kombinezonika graniczy z cudem. Następnym razem mąż pójdzie z małą na kontrolę. Ja to zawsze wychodzę stamtąd cała spocona. A dziś to już przeszła samą siebie. Nie wiedziałam czy mam ją uspokajać czy mimo wszystko dalej ubierać.

W sobotę do południa wiało i lała i czekałam na bardziej sprzyjające warunki pogodowe. Wieczorem spadł śnieg, zapakowałam małą w wózek i chociaż na pół godzinki poszłyśmy powdychać świeżego powietrza (nie zmieściłam się w kurtkę zimową, ale odkryłam że miałam zbyt grubą bluzę. W niedzielę z mężem się wybraliśmy we dwójkę. Padał deszcz ze śniegiem. Trochę zmokłam. Jak już wracaliśmy do domu (5min drogi - nie potrafię tak na oko podać w metrach) pomyślałam, że tylko na chodniku stoi woda, a omijałam wszystkie poprzednie. o i tak myślę, że nie będę przeskakiwać, tylko normalnie przejdę. I to był błąd - wpadłam chyba po kostki!! Oczywiście buty nie dały rady ochronić moich i tak już przemoczonych skarpetek...

Dziś wszystko zamarzło. Cud, że kół wózka nie pourywałam w tych koleinach. Ale to wszystko i tak nic jeżeli pomyśleć, że jak ciągnęłam, pchałam i szarpałam a ten wózek, to z tyłka spodnie mi leciały. I tu wahania - czy spodnie trzymać czy jechać dalej. Oczywiście dobra mama zdecydowała, że świeże powietrze dobrze jej zrobi. I tak znalazłam odśnieżoną uliczkę i pchałam ten wózeczek jedną ręką, a drugą trzymałam spodnie przez kieszeń płaszczyka. Mało tego! Odśnieżyłam jeszcze samochód! Zajęło mi to ok pół godziny, bo warstwa taka gruba, a wszystko oczywiście zmrożone....

A tak ze spraw większej wagi, to uwielbiam jak ktoś mówi, że moje maleństwo jest perfekcyjne. Szczególnie jeżeli takie słowa padają z ust położnej. Mówiła, że pięknie przybiera na wadze, a obwód główki wzrasta perfekcyjnie Bo zdrowie przecież najważniejsze!
Mój pączuś waży już 4045g! No i tu się zastanawiam, bo mam spory zapas, bo jakieś 300 sztuk w sumie no i nie wiem czy zdążę je zużyć...?

0
Dodaj komentarz

Zapomniałam dopisać w poprzednim poście, że Kaja bardzo dobrze znosi spacerki. Jak się ją tylko do wózka włoży, to zamyka oczy i śpi
Tylko dlaczego moje dziecko nie urodziło się w jakiejś cieplejszej porze roku?

Pogoda u nas to jakaś abstrakcja. A zapakowanie tej mojej małej histeryczki do kombinezonika graniczy z cudem. Następnym razem mąż pójdzie z małą na kontrolę. Ja to zawsze wychodzę stamtąd cała spocona. A dziś to już przeszła samą siebie. Nie wiedziałam czy mam ją uspokajać czy mimo wszystko dalej ubierać.

W sobotę do południa wiało i lała i czekałam na bardziej sprzyjające warunki pogodowe. Wieczorem spadł śnieg, zapakowałam małą w wózek i chociaż na pół godzinki poszłyśmy powdychać świeżego powietrza (nie zmieściłam się w kurtkę zimową, ale odkryłam że miałam zbyt grubą bluzę. W niedzielę z mężem się wybraliśmy we dwójkę. Padał deszcz ze śniegiem. Trochę zmokłam. Jak już wracaliśmy do domu (5min drogi - nie potrafię tak na oko podać w metrach) pomyślałam, że tylko na chodniku stoi woda, a omijałam wszystkie poprzednie. o i tak myślę, że nie będę przeskakiwać, tylko normalnie przejdę. I to był błąd - wpadłam chyba po kostki!! Oczywiście buty nie dały rady ochronić moich i tak już przemoczonych skarpetek...

Dziś wszystko zamarzło. Cud, że kół wózka nie pourywałam w tych koleinach. Ale to wszystko i tak nic jeżeli pomyśleć, że jak ciągnęłam, pchałam i szarpałam a ten wózek, to z tyłka spodnie mi leciały. I tu wahania - czy spodnie trzymać czy jechać dalej. Oczywiście dobra mama zdecydowała, że świeże powietrze dobrze jej zrobi. I tak znalazłam odśnieżoną uliczkę i pchałam ten wózeczek jedną ręką, a drugą trzymałam spodnie przez kieszeń płaszczyka. Mało tego! Odśnieżyłam jeszcze samochód! Zajęło mi to ok pół godziny, bo warstwa taka gruba, a wszystko oczywiście zmrożone....

A tak ze spraw większej wagi, to uwielbiam jak ktoś mówi, że moje maleństwo jest perfekcyjne. Szczególnie jeżeli takie słowa padają z ust położnej. Mówiła, że pięknie przybiera na wadze, a obwód główki wzrasta perfekcyjnie Bo zdrowie przecież najważniejsze!
Mój pączuś waży już 4045g! No i tu się zastanawiam, bo mam spory zapas pampersów 2, bo jakieś 300 sztuk w sumie no i nie wiem czy zdążę je zużyć...?

6
komentarzy
avatar
Masz rację,to że nikt mnie nie wkurzył powinno być drukowanymi
Pogoda masakra,dzisiaj u nas padał śnieg,ale Pola była oczarowana no i gratuluję takiej małej perfekcji <3 duża dziewczynka :*
avatar
I u nas jakby chlodniej...zima tez fajnie urodzic, bo latem bedziecie mogly juz aktywniej z tej pogody korzystac, niech ta zime mala przespi przy cycu ja rodzilam latem i nic nie moglismy, ani basen, ani plaza....tylko te spacery, na ktorych maly spal...
avatar
Haha,ja chwalę i odpukać jeszcze się nie zepsuła-więc śmiało
A co do mikołajek,no cóż pomyliłam się straciłam poczucie czasu
avatar
No dobra...wydało się w końcu w tym roku byłam baaaardzo grzeczna
avatar
No ja mam teraz problem, zastanawiam się czy w ogóle podczas mrozów wychodzić na dwór... ale z kolei, jeśli będzie codziennie mróz to co nie wyjdę z nią przez 3 miesiące? Chyba głupota... popatrz na to w ten sposób, że na wiosnę już nasze córeczki będą się fajnie rozglądać w wózku i siedzieć, a w lecie będą sobie mogły siedzieć na kocyku na trawce i bawić
avatar
Mróz to luzik Ja jak włożę rękę tylko pod budę, to jest tam cieplutko Gorsze są deszcze i wiatry. Wczoraj jak byłyśmy na spacerze, to było -4, a dziś jest +5 i wiatr i tak zmarzłam, że szok!
Dodaj komentarz

Kilka dni temu wybrałam z książki bajkę o 3 świnkach... Dobrze, że moja córka nie jest jeszcze na tyle kumata, żeby zrozumieć co tam mama jej czyta.
W wersji z tej książki wilk zjadł świnkę z domku ze słomy i z patyków, a świnka z murowanego domu zrobiła sobie pieczeń z wilka.
W bajce 'Jaś i pnącze fasoli' olbrzym śpiewał sobie piosenkę:

'Ciągle jestem nienażarty,
Chętnie chłopca wnet bym schrupał,
Czy to żywy, czy też martwy,
Trafiłby do mego brzucha!'

Ciekawe co mnie czeka w kolejnych bajkach

A ja z każdym dniem kombinuję czym by tego mojego szkraba zająć, bo strasznie szybko się wszystkim nudzi. Na chwilę można zająć. I tak przerabiamy pozytywkę i leżenie na brzuchu na sofie, później przekładanie na plecy, huśtawka, leżaczek bujaczek, a dziś poskładałam już matę, ale panna nie miała zbytnio humoru, bo była już trochę śpiąca, jednak jakieś zainteresowanie to w niej wzbudziło. Nad łóżeczkiem zamontowałam karuzelkę (wcześniej doszłam do wniosku, że to zbędne i będzie tylko przeszkadzać, ale jak już zawiesza na czymś wzrok, to niech ma i niech się cieszy ). No i tym sposobem na chwilę obecną już chyba nie mam nic w zanadrzu.
Sposobem na uspokojenie jest jeszcze kuchnia. Nie wiem dlaczego. Jest w sumie cała biała, a ona tak wbija wzrok w te lśniące fronty szuflad jakby co najmniej tam jakieś dzieła Michała Anioła były.

Edit Książka nosi tytuł 'Bajeczki naszego dzieciństwa'. Kupiona na szybkości w jakimś kiosku przed wyjazdem...

4
komentarzy
avatar
Nie wiem co Ty czytasz temu biednemu dziecku :o przerażające... my czytamy Kaczkę Dore i Slonia Stasia bo mają piszczące zabawki i jeszcze dostałyśmy o jakiś pociągach to też gra a inne są be bo nic nie robią
I fakt,dzieci szybko się nudzą
avatar
Super się trzymacie, dzielna mama Boże jak to zleciało, już masz córeczkę w domku, kto by pamiętał ciąże i poród? buziaki :*
avatar
książeczka z nutką grozy ale przynajmniej jest oryginalna a nie kolejna słodziusia i milusia
avatar
Oj tak ja też dopiero po jakimś czasie oprzytomniałam i doszło do mnie że mam dziecko cieszę się, że u Was coraz lepiej troche zdjęć byś wrzuciła buziaki dla Was :*
Dodaj komentarz

Mata edukacyjna nie taka zła Za pierwszym razem myślałam, że parzy, ale chyba jednak nie. Pszczółka dostaje co chwilę prawego sierpowego. Ogólnie chyba jest zadowolona - w sensie Kaja, bo pszczółka to pewnie średnio. Fajnie tak gdzieś zostawić małą i wiedzieć, że można spokojnie się wysikać, bo w coś się zapatrzy. Oczywiście też nie jest to tak, że położę ją i spokój. Muszą być spełnione warunki: pojedzona, sucha pielucha i jak już się uda te dwa czynniki zaspokoić, to jeszcze panienka musi mieć dobry humor
Wczoraj odkryłyśmy wierszyk Lokomotywa czytany przez pana Fronczewskiego. Ależ nadstawiała uszy. Chyba coś jej głos średnio pasował do otoczenia i była lekko zaskoczona.

Mamie co noc to ciężej powieki podnieść. A wczoraj małej coś się pomyliło i o 22 obudziła się na jedzenie i zamiast iść znów spać, to postanowiła mi towarzyszyć prawie do północy. O 23 już prawie zasypiała i odłożyłam do łóżeczka. Było to jednak błędem. Na noc została już w łóżku. A już dwie poprzednie noce spała w swoim łóżeczku.

Dziś zauważyłam, że mamy jedną stałą porę! O 12 (+/-15min) jedzenie, o 13 do 14 spacer. No to praktycznie 2h, że wiem co robię. Szczególnie przez tę godzinę między 13 a 14. Trzeba się trochę nagimnastykować, bo karmienie, ogarnąć siebie małą, poubierać się, czasami doskoczy pranie, śniadanie. A wszystko w tę jedną godzinę. A gdy mała je trochę dłużej, to trzeba jeszcze bardziej przyspieszyć.

A te malutkie uśmieszki jak się do niej szeptem mówi! Chociaż i tak najlepsze było jak beknęła jak chłop, strzeliła uśmiech, kolejny bek i kolejny uśmiech
Wczoraj jeszcze po kichnięciu 'powiedziała' tak słodko 'oj'.

Na koniec dodam, że moje hormony chyba zaczęły świrować. Przytulam tę maleńką istotkę i łzy mi napływają do oczu.

8
komentarzy
avatar
Słodziaczka mała 2 stałe godziny to zawsze cos U nas jakos sie samo uregulowało tylko że my mamy wszystko w granicach +/- jednej godziny Teraz troche staram się pozmianiac ale opornie mi idzie
avatar
widac, ze jestes bardzo szczesliwa
avatar
Biedna pszczółka,dzielna jest a Kaja tą matą będzie do czasu...aż nie odkryje lepszego zajęcia
avatar
Obie babcie w bardzo podobnym wieku - babcia 57, a (nie)babcia 53 albo 55 (głowy nie dam, a teściowej o wiek pytać nie będę - jeszcze mi życie miłe Odległość do wnuka mają taką samą (2,5-3h jazdy samochodem).
avatar
Malutka zaczyna ogarniać otaczający ją świat no to super. A te uśmieszki...ach są cudne!
avatar
Kochana im szybciej temat prezentów ogarnę tym szybciej mam z głowy ( i finansowo) ale nie cierpię kupować!
avatar
Moja dieta skończyła swój żywot z dinozaurami,to chociaż ćwiczyć trzeba
avatar
Rozumiem te łzy . Też tak mam i to często.
Warto było czekać
Dodaj komentarz

6 tydzień

Kaja ma trochę rozregulowane spanie. Im bardziej staram się te godziny przesunąć, tym jest gorzej, przynajmniej takie mam wrażenie. Jej noc trwa od ok 24 do 11. W sensie wtedy ma taki twardszy i dłuższy sen. Wczoraj to już sił nie miałam. Mąż poszedł na siłownię a mała dawała koncerty. Chwilę przed jego powrotem dałam jej cyca, później zapytał czy ją uśpić, no ale że on musi wstawać do pracy, to powiedziałam, że sobie poradzę. Zasnęła. Nawet pół godziny ten jej sen nie trwał i po 24 zaczęła kolejny koncert. Mąż przyszedł do sypialni, zaświecił światło i się uspokoiła... No ale już ją zabrał ze sobą. Co to była za ulga!! Dopiero o 3 zabrałam ją na karmienie.
Jest ze mnie taka trochę Zosia-Samosia. Większość czasu to ja się zajmuję małą. I nie chodzi tu o to, że chcę się pożalić czy coś. Ale to ja może trochę głupia jestem, bo też muszę trochę wysiłku w to włożyć, do tego ogarnąć dom, ugotować coś itp. A męża mi żal, bo pracuje i jest zmęczony. Ale na siłownię chodzi. W sumie późno, bo mniej więcej od 22 do 23...ale jak wraca z pracy, to nie wciskam mu w drzwiach dziecka z pampersem pełnym po brzegi zamiast buziaka na przywitanie. Daję mu odpocząć, spokojnie oglądnąć coś, posiedzieć przy kompie. Nie wiem czy dobrze robię.
Chociaż w niedzielę już rano podrzuciłam mu małą, zawinęłam się szybko na pięcie, zamknęłam za sobą drzwi do sypialni i jeszcze trochę pospałam Ahhhh...i w sobotę sam do mnie przyszedł i mówi, że tak sobie przemyślał, to w tygodniu mi wiele nie pomógł ani ze sprzątaniem ani z opieką nad dzieckiem. I stwierdził, że postara się poprawić. Do tego pochwalił mnie i powiedział, że jest dumny, że tak ze wszystkim sobie daję radę. Nie powiem, bardzo mi miło się słuchało tych komplementów i równie miło wiedzieć, że jednak widzi mój wysiłek i docenia to co robię.

Wspominałam już kiedyś, że Kaja lubi wystrzelić z niespodzianką jak już ma czyściutki tyłeczek gotowy do założenia nowego pampersa, wspominałam też, że obawiam się, że kiedyś oberwie ściana. Dziś był ten dzień. Specjalnie zmierzyłam i odległość przewijaka od ściany wynosi 130cm!

Nasze maleństwo to oszust i ściemniacz. Wczoraj mówię, żeby tata zwrócił córce uwagę, bo się jedzeniem bawi - w sensie moim cyckiem, wciąga i wypluwa. Mąż podszedł zaglądnąć, a ta jak gdyby nigdy nic zaczęła jeść normalnie. Sytuacja powtórzyła się 3 razy pod rząd! I za żadnym razem nie udało się tacie przyłapać jej na gorącym uczynku.

W końcu się umówiłam na kontrolę. 16 grudnia mam termin. Mąż już krąży koło mnie i tylko czeka kiedy to już będzie można. Mi tam się średnio spieszy. Trochę mnie to wszystko przeraża... Do tego trzeba będzie się zabezpieczać... Po porodzie powiedziałam, że żadnego dziecka więcej. Mąż jednak już wspomina, że za jakiś czas będziemy się starali o kolejne, bo skoro u nas to tyle trwało, to lepiej nie czekać. O tyle o ile ten poród już trochę mniej mnie przeraża (ale tylko troszkę mniej!), to nie czuję żadnej potrzeby posiadania drugiego dziecka. Jedynie co mnie skłania do myślenia nad tą sprawą to to, że często rodzeństwo jakie jest to jest, ale chyba dobrze je mieć...? Ale to nie o to chodzi w planowaniu potomstwa - przynajmniej tak mi się wydaje.

7
komentarzy
avatar
Oby Kaja przykładu ze spaniem nie wzięła od Poli!! znam ten ból..a taka Zosia-samosia to chyba każda mama dajemy każdemu odpocząć a zapominamy o sobie..ja już się uczę odpoczywać pomału ale że taka zdolna gwiazda z tą kupą??? WOW! i fajnie mieć rodzeństwo jeszcze Ci się zachce
avatar
Mysle ze ci nasi męzowie tez maja niezły orzech do zgyzienia ze znalezieniemn dla siebie funkcji przy takim małym dziecku. U nas czesto jest tak ze R bierze małego i za 3 minuty przynosi bo cycka trzeba, przy cycku zasnie i tyle było dziecka. Zwykle dłuzej sie nim zajmuje jak ma czas czuwania i nastrój dobry, wtedy to nawet h sobie chodza, ogladaja zabawki i takie tam ale własnie w tych trudniejszych momentach cała praca nalezy do mnie Mysle ze jak juz dzieciaki beda wchodzic w wieksza interakcje to i tatusiom bedzie łatwiej podjac spontanicznie jakies działania, nawet w srodku nocy a co do kolejnego dziecka, niektórzy mysle decyduja sie 'z rozsadku' zeby dzieci miały siebie nawzajem gdy kiedys rodziców zabraknie .
Kaja mistrz mogła by z moim Leonem stanąc do konkursu
avatar
dopiero co trafiłam na Twój pamiętnik, ale nie mogłam się oprzeć i przeczytałam go od samego początku! Miałam wrażenie, że czytam o sobie a ile razy rozbawiłaś mnie do łez! ah, zostanę tu z Wami na dłużej ja dopiero zaczynam starania.. jeżeli można tak powiedzieć, bo pierwsza ciąża niestety za szybko się zakończyła...
Pozdrawiam wam cieplutko
avatar
to ciekawe co napisalas o (nie)checi posiadania drugiego dziecka, moja kolezanka ma jedno i nie chce wiecej, uwazam, ze to jest ok! mysle, ze potrzeba posiadania kolejnego dziecka powinna wychodzic z nas, i nie powinno sie tego robic dla kogos, np dla dziecka, aby mialo rodzenstwo, ani dla otoczenia, ktore nie rozumie, ze juz sie nie chce rodzic, ze jedno wystarczy, a ciagle sie doptyuje kiedy kolejne...nie wiem skad ta gadanina, ze jedno sie zle chowa, ze trzeba miec dwoje, dzieci to nie koty, ktore lubia laczyc sie parami ;P nie rozumiem, tez staran o kolejne dziecko, bo chce sie miec malucha o konkretnej pluci, a znam pary, ktore tylko dlatego decyduja sie na drugie, a nawet i na trzecie dziecko....chore jak dla mnie... takze nie daj sie presji, rob jak uwazasz mysle, ze macierzynstwo, ktorego sie tak naprawde nie chce moze prowadzic do depresji
avatar
Dokładnie, nic na siłę. Teściowie jeszcze małej na żywo nie widzieli, a już opowiadają o kolejnym :| A co do tej płci, to właśnie szwagra żona chce kolejne, bo marzy jej się córka... Może najzwyczajniej jest jeszcze za wcześnie na myślenie o kolejnych. Póki co mam jedno, o którym marzyłam i dość długo się starałam i skupiam się na niej
avatar
Moja też jest cwana też bawi się cycem i wypluwa cwaniary te nasze dziewczyny. Ja dzisiaj do lekarza... jakoś mimo tego, że miałam cesarkę to boję się tego pierwszego razu po. Tym bardziej, że po prostu jakoś tak tam na dole jest inaczej niż wcześniej... sucho. Liczę, że wszystko wróci do normy
avatar
kochana unormuje się ten sen Małej będzie dobrze! mój ostatnio mi wypominia fitness ale ja mam to w nosie. ja uwaząm, że my też mamy prawo mieć czas na regenerację. a my już działamy ale z marnym skutkiem :/
Dodaj komentarz

Wczoraj poczułam się jak na przesłuchaniu...
Po raz kolejny stanęłam w ogniu pytań.

Wspominałam już tu nie raz o tej jakże sympatycznej żonie szwagra. Jak widzę, że wyskakuje mi jej gęba na wyświetlaczu telefonu, to mam dość!

Mówię Wam, położna mi tylu pytań nie zadaje! Dosłownie wszystko. Ledwo wyrabiałam z odpisywaniem na tę lawinę pytań.
- a co to ma pod oczkiem?
- a dużo ma tych krostek? a takie na kupie? Jak wyglądają?
- a jak tam idzie?
- a jak śpi? Ile? Jak często? Sama zasypia?
- a D Ci pomaga?
- a jak często kąpiecie? O której?
- a chodzicie na spacery?
- a macie jakieś fajne miejsca? Chodzą tam inne mamusie?
- a jakie szczepienia macie? Kiedy?
- a jak ją usypiasz? Nosisz ją?
i wiele wiele innych.
No i wiesz, że ta hiena czeka tylko na Twoje potknięcie. Czeka, żeby wcisnąć Ci swoją złotą radę, bo coś robisz źle i tak się tego nie robi. Tzn wciskała, ale odpierałam atak. A najlepsze pytanie (jak już nie mogła mnie na niczym przyłapać), to walnęła prosto z mostu: a co Ci sprawia największą trudność?
Jak czytałam mężowi jakie pytania mi zadaje, to mi powiedział, że mam jej przekazać, że jest pier***nięta (nie używam wulgaryzmów).
Świętego mogłaby z równowagi wytrącić.
Jak ja się cieszę, że jesteśmy tak daleko i nasze kontakty są ograniczone do minimum.

0
Dodaj komentarz

Przedwczoraj byliśmy pierwszy raz u znajomych. Ich córka jest o 3,5 tyg młodsza od naszej. Aż się wierzyć nie chce jaka to gigantyczna różnica. Jak zobaczyłam tę małą kruszynkę, to miałam wrażenie, że moja się większa urodziła Taki spokojny maluszek, zero płaczu, przespała cały czas, obudziła się tylko na jedzenie, ale też bez krzyków. Wow, moja to chyba od początku głośno wołała, że głodna I nie ma, że czekamy aż mama znajdzie kapturek i dostosuje miejsce pracy. To ma być już i koniec kropka
Mówili, że ona taka cichutka przez cały czas. Do tego dość ładnie im śpi - w sensie, że długo i potrafi mieć nawet 6h między karmieniami. W sumie Kaja pewnie też by była w stanie tyle pociągnąć, ale mam zalecenie budzić ją w dzień co 3h, a w nocy co 4. Chociaż dziś się mi przysnęło i dopiero po 6h sama się przebudzała. Ale za to jak ja się wyspałam! Wow!
Wczoraj z kolei oni byli u nas. Śmialiśmy się, że się tak długo nie widzieliśmy, a teraz 2 dni pod rząd Ale przy ostatnim spotkaniu, jak obie jeszcze w ciąży byłyśmy, to ja co chwilę wstawałam i musiałam się porozciągać, a z kolei znajoma to była cała popuchnięta i też jej kręgosłup nawalał, więc w pewnym momencie leżała na dywanie Ogólnie średnio nadawałyśmy się na posiadówki. Później mój poród, później jej i tak kilka ładnych tygodni zleciało.

Wczoraj pierwszy raz samodzielnie kąpałam małą. Oczywiście mąż by mi pomógł i w sumie chciał, ale mnie tak wkurzył, że prędzej bym go w tej wanience utopiła niż współpracowała przy kąpieli małej... Ale przynajmniej wiem, że dam radę sama, chociaż nie dam mu się wywinąć z tej pomocy. Dziś już jest dobrze
Przy tej okazji dostrzegłam jak bardzo wąskie mamy drzwi do łazienki. Myślałam, że się z tą wanienką nie przecisnę. Jakbym była taka szersza, to szans by nie było. Muszę się przyglądnąć jak mąż z nią przechodzi

Ahhh i w ostatnich dniach mała tak się załatwia, że ja nie wyrabiam. Po nocy jej ciuszki przepieram. A dziś to już rekord, bo pierwsze jej zmieniłam ubranko i swoją kołdrę przy kolejnym karmieniu miałam do zmiany ubranko, pieluszkę tetrową i prześcieradło. Ogólnie jak dałam kołdrę do prania, to położyłam się pod szlafrokiem, bo jeszcze byłam na tego dziada zła i duma mi nie pozwoliła odezwać się od niego, żebym mogła z sofy wyciągnąć inną. Jak zostałam już bez prześcieradła, to zrezygnowałam z dalszego snu i zabrałam się za prasowanie. Takie rozrywki na niedzielny poranek.

Dziś jedziemy na sklepy. Może uda mi się coś upolować

2
komentarzy
avatar
Ale pięknie śpi <3 dla mnie 3h ciągiem to marzenie
Fajne takie spotkania! Rozerwałaś się troszkę? A z mężem haha,podobno najgorzej mieć focha jak słoik zakręcony- bo wtedy musimy poprosić o pomoc jeszcze nie sprawdzałam tego udanych polowań! :*
avatar
Pamietam na przykladzie pieluch jak dzieci szybko rosna. Nawet te ciuszki oznaczone 0-3,3-6, 6-9, 9-12 a potem co pol roku i co rok. Moja Antenka np ma teraz rozmiar pieluch 4+ juz od wielu miesiecy, a jak wracam do rozmiarow ciuszkow z okresu pierwszych kilku miesiecy to nie moge uwierzyc ani sobie przypomniec ze ona taka mala byla... Dzieci rosna za szybko!!!!
Dodaj komentarz
avatar
{text}