avatar

tytuł: Niekończące się oczekiwania...

autor: Little Frog

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Niezastąpioną ;] Żeby moje maleństwo nie myślało, że mogłoby mieć lepszą :D

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Jak u każdej - radość zmieszana ze stresem

Mój mały miś skończył wczoraj 7 tygodni.

Na poniedziałkowej wizycie waga położnej pokazała 4470g, a miarka prawie 58cm Jak tak patrzę na nią i myślę sobie, że niektóre kobiety rodzą większe dzieci, to mam wrażenie, że moja wyobraźnia najzwyczajniej w świecie tego nie ogarnia.

Wczoraj pierwszy raz dostała smoczek. Wcześniej próbowałam jej wepchnąć, ale nie była zadowolona i po chwili wypluwała. Ale wczoraj zauważyłam, że ssie sobie piąstkę, to w zamian dostała smoczek i zadowolona zasnęła. Później jeszcze raz udało się ją uspokoić, bo wydzierała się w sklepie. Może to dlatego, że w ciągu tygodnia jadła dwa razy z butelki (moje mleko), a w ciągu całego swojego życia 3 lub 4 (mąż twierdzi, że 4 i że dawał jej jeść z butelki, bo nie chciała cyca jak wróciliśmy ze szpitala...ja pamiętam, że byliśmy już tacy bezradni, ale nie dostała butli...ale sama już nie wiem, bo on jest tego pewien :| ).

Kaja nam się rozgadała i ma tyle radości z tego jak z nią dyskutujemy w jej języku Na macie też trochę czasu potrafi się zająć.

Kurde, no czytam te różne książki, mądre artykuły itp, ale nie wiem czy to instynkt czy bardziej jakaś obserwacja, a może tego i tego po trochu, ale coraz lepiej się rozumiemy. Wiem już, że meee meee meee to znaczy, że chce jeść, wiem kiedy marudzi, bo chce spać, a kiedy najzwyczajniej jej się nudzi i chce trochę zainteresowania. Oczywiście nie zawsze ją tak rozszyfrowuję, bo czasami kompletnie nie wiem czego chce, ale jest coraz lepiej

Ostatnio teściowa dzwoniła właśnie jak mała płakała, bo była zmęczona i brzuszek jej coś dokuczał. Jak usłyszałam, że mówi mężowi, że może coś z moim pokarmem, że może głodna, to myślałam, że wyjdę z siebie. Wszystko spoko gdyby to było pierwszy raz, ale to już kilka razy mu mówiła. A mąż tłumaczył jej, że wszystko ok, bo przybiera na wadze, a mała czasami marudzi. No cóż, trzeba mieć stalowe nerwy.
I mimo, że nie mamy żadnej pomocy, jesteśmy zdani tylko na siebie, to w takich chwilach cieszę się, że dzieli nas te kilkaset kilometrów.

4
komentarzy
avatar
Ja tez się lepiej z Leonem rozumiem, co więcej mam wrażenie że on też juz sporo wie Moi rodzice nic się nie wypowiadaja na temat tego jak i co robię, za to tesiowa widze kreci troche oczami ale na szczeście nic nie mówi
avatar
Kiedy to minęło? kochana wszystkiego dobrego dla Kajuni kochanej :*
avatar
Eh, mój urodził się dokładnie taki jak Kaja teraz - 4470g i 58cm
Z rozumieniem dziecia będzie coraz lepiej.
Aż przyjdą momenty, kiedy będzie do Ciebie docieralo, że WOW, ONA ROZUMIE WIECEJ NIZ MI SIĘ WYDAWALO!!! To są dopiero piękne chwile!
avatar
Sytuacja z tesciowa dokladnie taka sama jak u mnie - doskonale pamietam jak gadala z mezem na skype, mala plakala przy piersi a ta zaczela wyjezdzac z tekstami, ze pewnie sie nie najada. Wziac i udusic normalnie. Teraz tylko regularnie pyta mnie ile mam pokarmu, a jak jej odpowiadam "tyle ile trzeba" - zgodnie z prawda to sie dopytuje "to znaczy ile?!" rece opadaja
Dodaj komentarz

Idziemy na spacer. Jak to nie? Nie interesuje mnie, że na zewnątrz rzuca żabami, a wiatr głowę urywa. Tak samo mam gdzieś, że wieczorem pojedziemy na zakupy. Zakupy to nie spacer! Ja nawet nie przepadam za tymi sklepami. Mój spacer jest w godzinach popołudniowych i żadnych kompromisów w tej kwestii nie uznaję. Nie?! A chcesz się przekonać, że za 5 minut będziesz biegać po domu i mnie ubierać?



A nie mówiłam? No, na spacerku mogę sobie spokojnie zasnąć.



To by pewnie moja córka mi powiedziała gdyby umiała już mówić. I to byłby monolog, tak samo jak ten histeryczny płacz. Żadne argumenty nie trafiają. Noszenie, tulenie, bujanie, leżenie odpada kompletnie. Nawet karuzelka nie ma takiej siły.

5
komentarzy
avatar
Czyżby rosła mała terrorystka?
avatar
He he he - spacer musi być! )
avatar
Jedyny stały punkt dnia, więc chyba nie można go pominąć Nawet trochę się boję tak ryzykować
avatar
Uuuuu moźe kolka?
avatar
Uuu Królewna rządzi ale widzę,że każda mama ma swój"problem" usypiania
Dodaj komentarz

Wczoraj z szerokim uśmiechem stałam przy desce do prasowania i snułam w głowie plany, że na łamach pamiętnika triumfalnie obwieszczę, że moje dziecko śpi o 21. W jednej z mądrych książek było napisane, żeby najlepiej kłaść dziecko pomiędzy 20:00 a 20:30, wtedy podobno jest najlepsza pora na zasypianie. Odłożyć do łóżeczka i tylko podchodzić jak płacze, uspokoić i odejść. Bo dziecko ma samo zasypiać. Napisali jeszcze, że dziecko ma zasypiać w ciemności i żeby wywalić te lampki. To zaczęłyśmy po 20 usypianie. Do 20:45 podchodziłam i wkładałam smoczek (tak, od czasu do czasu pociągnie smoczek!) i zasnęła. Ha! Jakaż byłam z siebie dumna. A jak zachwalałam autora tej książki. Co to za mądry człowiek.
Jednak sielanka nie trwała zbyt długo. Dziecko moje pospało z pół godzinki i obudziło się wypoczęte. Kolejne próby usypiania nie dały żadnych efektów. Mąż zabrał małą i położył na matę. Ojej, ale było zabawy! Jak robiła się senna, to przyniósł mi ją do łóżka - karmienie i spanie. Takie były moje plany, Kaja zrealizowała tylko połowę. Później zaczęło się marudzenie. W pewnej chwili myślałam, że ją zniosę do wózka i będę wozić. Przetestowałam wszystkie dotąd poznane metody na uspakajanie i usypianie dziecka. Autor mądrej książki pewnie pogroziłby mi palcem, bo wg niego usypianie powinno być bez huśtania itp. Dziecko ma zasypiać samo! We własnym łóżeczku! No cóż, moje padło dopiero o 1:30 w moim łóżku. Ja wiem, że to wszystko wymaga czasu itd, ale w dzień zasypia bez problemu. Odkładam do łóżeczka, poleży i zasypia. A to już kolejna taka noc, gdzie ja już ledwo zipię, a ona ma więcej energii niż przez cały dzień.

Dziś mija 8 tydzień od przyjścia na świat tego mojego szkrabka. Jeżeli sytuacja opisana powyżej może być swojego rodzaju skokiem, to jakieś zmiany są.
Kaja tak się rozgadała, że szok! Opowiada już nie tylko z nami, ale też z zabawkami wiszącymi nad matą. Rozgląda się. Na karuzeli śledzi rybkę, a jak już jej ucieknie z pola widzenia, to szybko odwraca głowę i wzrokiem śledzi kolejną. Przypatruje się. Nawet nie tyle przypatruje, co przeszywa wzrokiem. Jak jej mówię wierszyki lub śpiewam, to nawet nie drgnie, a te jej spojrzenie... Ahhh...i macha nóżkami i rączkami jak szalona.

A mama chodzi zakochana i niewyspana. Ale jeden maleńki uśmiech kładzie mnie na łopatki.

I najważniejsze - czy ma ktoś jakąś radę co by tu zrobić, żeby to spanie jakoś uregulować? Bo ogólnie z samym snem problemu nie ma, ale ta pora średnio mi odpowiada...

4
komentarzy
avatar
może problem tkwi w drzemkach w ciagu dnia??? Leon np od 17- 17:30 juz nie śpi. ostatnie jedzenie przed duża nocna wyżerką też jest koło 17, jelsi jest niedojedzony, to dostawiam co 15 minut do 'pustej' piersi, kolo 19:00 kapiel i do 20 - 20:30 zwykle <ostatni tydzień> mały już spi, po kapieli chodzimyu jeszcze chwile po mieszkaniu, potem karmienie, z pełnej piersi i zasypia na leżąco, przenosze do kołyski, zawijamy w rozek albo kocyk i wytrzymuje do 23 a czasem nawet do 1 w nocy. Jak widze robimy troche błędów i nie wiem jak bedzie jak bedziemy musial spac w łózeczku.
avatar
No kochana każda musi znaleźć odpowieni sposób na usypianie ja z opowieści kol.wiem że kładą dzieci różnie, między 18.30 a 21. U nas rytuał " dobranoc" zaczyna się koło 19-kaszka i bajki,potem kąpanie i po jeszcze troche mleka zje. Jak skończy mm lub widzę, że nie chce to biorę ją do calowania na dobranoc i tatuś też, kladę do łóżeczka-pokój wywietrzony i ciemny-i włączam jej kołysanki i wychodze. Troche się wierci ale zaśnie sama. Jak popłakuje to biorę ja do salonu dobijam ją mlekiem lub bajkami i kolejna próba. Lilka raczej nie ma problemu by zasnąć. Czasami w dzień ma problem. Mam nadziej że znajdziecie swój sposób i uwierz-jaki by nie był-będzie idealny dla Kai
avatar
hmm..pediatra mi mówiła,że kąpiel pobudza,więc my kąpiemy szybciej by jeszcze mogła się zmęczyć no i drzemka po 16 wiąże się z późniejszym snem wieczorem (np. wczoraj) tylko to dostrzegłam,magicznych środków dalej szukam ale fajnie,że Kaja zasypia sama!
avatar
nie ma rady takiemu maluchowi co chwile sie cos przestawia, ledwo sie do jednego przyzwyczaisz, a juz zmiana, najlepsza cecha jaka moze miec mloda mama, to elastycznosc i spontanicznosc
Dodaj komentarz

Ginekologiczne badanie kontrolne zaliczone.
Wszystko ok. Jednak ćwiczenia muszę trochę odciągnąć w czasie, bo mięśnie brzucha się jeszcze nie zeszły (o ile dobrze zrozumiałam), a jak już zacznę, to delikatnie. W kwestii seksu nie ma żadnych przeciwwskazań.
Tym oto sposobem mój biedny, spragniony, zniecierpliwiony mąż w końcu się doczekał. Zadowolony, bo spełniony, a jeżeli chodzi o mnie, to....jednak odbiegało to trochę od moich wyobrażeń. Taki stres mnie ogarnął, że mi coś tam naruszy, rozerwie itp... Ale liczę na to, że kolejne razy będą już coraz mniej stresujące i coraz bardziej przyjemne No i trzeba się przeprosić z gumkami coby Kaja zbyt szybko rodzeństwa nie miała

Matko, właśnie patrzę na datę i uświadamiam sobie, że za tydzień wigilia. Pierwsza wigilia tylko w gronie mojej małej rodzinki. No cóż, raczej nie będzie 12 potraw, a jakaś większa kolacja. Pośpiewamy sobie jakieś kolędy i kolejne dni będziemy leniuchować i cieszyć się swoim towarzystwem
Tak teraz myślę, że takie 2-miesięczne dziecko nadaje się już na podróże. No ale pierwsze musimy w końcu ten paszport załatwić.
Od kilku dni zbieram się za wybranie zdjęć i wywołanie. Chyba by mi serce pękło, gdyby mi się coś z nimi stało... Trzeba się za to zabrać. Może właśnie przez święta jak mąż będzie w domu, to wspólnie wybierzemy.
W temacie spraw do załatwienia jest jeszcze mój tablet, który (aż wstyd się przyznać) już kilka miesięcy czeka na to, żeby go odesłać do naprawy, a w marcu mija mi gwarancja, więc dłużej odwlekać tego nie powinnam.

Wracając do świąt, to choinka stoi już prawie ubrana - malutka, sztuczna. Chciałam dużą, ale w sumie to byłby chyba zbędny wydatek i wysiłek, bo prawdopodobnie kolejne święta będą już tradycyjnie w Polsce i trochę bez sensu rozkładać jakąś wielką choinkę.
A wczoraj zrobiłam wianek na drzwi. Choinką się chwalić nie będę, bo szału nie robi. W sumie wianek też nie, ale że to własnoręcznie robione, to pokażę

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/7c969936e7da.jpg

Na żywo wygląda troszkę lepiej

3
komentarzy
avatar
atmosfera swiateczna, super!
avatar
Oj jak super mysle źe z podróżowaniem jest jak ze wszystkim co dotyczy dzieci. Moja miała miesiąc jak pojechała na wakacje nad morze wiem ze to dla Was większa wyprawa ale ja wychodze z zalożenia że im wczesniej przyzwyczaje do podróży tym lepiej a zdolna jesteś! Ja co roku chce zrobić sama stroik ale jak zawsze koncze z niczym
avatar
jak co roku zabieram się za zrobienie ręcznie jakiegoś stroika czy wianka świątecznego na drzwi, ale wychodzi jak zawsze czyli braknie czasu a tu proszę jakie cudeńko!
Dodaj komentarz

Ginekologiczne badanie kontrolne zaliczone.
Wszystko ok. Jednak ćwiczenia muszę trochę odciągnąć w czasie, bo mięśnie brzucha się jeszcze nie zeszły (o ile dobrze zrozumiałam), a jak już zacznę, to delikatnie. W kwestii seksu nie ma żadnych przeciwwskazań.
Tym oto sposobem mój biedny, spragniony, zniecierpliwiony mąż w końcu się doczekał. Zadowolony, bo spełniony, a jeżeli chodzi o mnie, to....jednak odbiegało to trochę od moich wyobrażeń. Taki stres mnie ogarnął, że mi coś tam naruszy, rozerwie itp... Ale liczę na to, że kolejne razy będą już coraz mniej stresujące i coraz bardziej przyjemne No i trzeba się przeprosić z gumkami coby Kaja zbyt szybko rodzeństwa nie miała

Matko, właśnie patrzę na datę i uświadamiam sobie, że za tydzień wigilia. Pierwsza wigilia tylko w gronie mojej małej rodzinki. No cóż, raczej nie będzie 12 potraw, a jakaś większa kolacja. Pośpiewamy sobie jakieś kolędy i kolejne dni będziemy leniuchować i cieszyć się swoim towarzystwem
Tak teraz myślę, że takie 2-miesięczne dziecko nadaje się już na podróże. No ale pierwsze musimy w końcu ten paszport załatwić.
Od kilku dni zbieram się za wybranie zdjęć i wywołanie. Chyba by mi serce pękło, gdyby mi się coś z nimi stało... Trzeba się za to zabrać. Może właśnie przez święta jak mąż będzie w domu, to wspólnie wybierzemy.
W temacie spraw do załatwienia jest jeszcze mój tablet, który (aż wstyd się przyznać) już kilka miesięcy czeka na to, żeby go odesłać do naprawy, a w marcu mija mi gwarancja, więc dłużej odwlekać tego nie powinnam.

Wracając do świąt, to choinka stoi już prawie ubrana - malutka, sztuczna. Chciałam dużą, ale w sumie to byłby chyba zbędny wydatek i wysiłek, bo prawdopodobnie kolejne święta będą już tradycyjnie w Polsce i trochę bez sensu rozkładać jakąś wielką choinkę.
A wczoraj zrobiłam wianek na drzwi. Choinką się chwalić nie będę, bo szału nie robi. W sumie wianek też nie, ale że to własnoręcznie robione, to pokażę

http://naforum.zapodaj.net/thumbs/7c969936e7da.jpg

Na żywo wygląda troszkę lepiej

0
Dodaj komentarz

2 miesiące!!!!!!!!!!!!

Moja Kruszynka z każdym dniem potrafi coraz więcej
A dziś - UWAGA - 1,5 razu zjadła z cyca bez kapturka. Zobaczymy, czy uda się ją karmić bez tych silikonów Fajnie by było, bo to zrzucanie, układanie itp. Chociaż jak z samego cycusia ciągnęła, to też się trochę wkurzała. Za pierwszym razem tak z głupoty spróbowałam ściągnąć kapturek i pocisnąć jej gołego i ku mojemu zdziwieniu pociągnęła. Za drugim razem już od początku.

A te wszystkie uśmiechy! Im głupsza moja mina i im dziwniejsze wydawane dźwięki, tym uśmiech jest szerszy



PS. Drugi raz o wiele bardziej udany

4
komentarzy
avatar
Ja też walcze z tymi kapturkami, jednego dnia lepiej innego dnia gorzej. Maly sie juz wysprycil i wie z czego się lepiej je...długą walka nas czeka.
avatar
Warto walczyć o odstawienie kapturka .Ja karmiłam prawie pół roku z kapturkiem za późno próbowałam odstawke i synek za nic nie chciał bez ssać i niestety tak długo ciągnął przez silikon. Przy drugim bejbe nie popełnie tego błędu ale cóż jestem młoda mamą a to moje pierwsze dzidzi człowiek uczy się na błędach.
Pozdrawiam
avatar
U mnie jednym z powodow też jest wygoda Wkurza mnie, że nie moge go normalnie karmić jak gdzies idę, bo z tym kapturkiem to nie robota No a poza tym to co pisałam u siebie Gdzies własnie wyczytałam, żeby po trochu obcinac od góry kapturki. próbowałam jeszcze zmiany na mniejsza i po tym ewidentnie lepiej łapał bez...no ale to też zależy od humoru Mysle, że jak Twoja tak ładnie zaskoczyła to spokojnie uda wam się z kapturków zrezygnować, za co trzymam kciuki
avatar
Brawo dla Kai )
Dodaj komentarz

9 tygodni

Wtorek dla mnie teraz jest takim magicznym dniem. Jakoś zwracam na niego większą uwagę

Święta już za rogiem. Nie czuję ich kompletnie, ale cieszę się, że będę mogła w końcu spędzić trochę więcej czasu z mężem.

Mój mały cukiereczek potrafi się ślicznie bawić na macie. No i ma nad nią taką zabaweczkę grającą jak się za nią pociągnie. Do tej pory to może raz na dzień przypadkiem zahaczyła rączką i się udało jej włączyć, a wczoraj to jak już złapała, to tak ciągnęła, że jedna za drugą melodyjką się włączała Wiadomo, że te jej rączki jeszcze takie nieogarnięte i jakby nie należały do ciała, bo wszędzie latają i nie wiem jak ona to robi, że udaje się jej złapać, ale mam wrażenie, że może już trochę czai o co chodzi? ;]

Zamówiłam wczoraj papiery potrzebne do paszportu, mam nadzieję, że przyjdą odpowiednie! Poza tym zamówiłam chyba coś jeszcze, bo nie zrozumiałam rozmowy Ale zobaczymy jak już dojdą Później trzeba machnąć jakąś słit focię Kajuni i można umawiać się w konsulacie na wizytę

Karmimy się bez kapturków! Chociaż tak się nieszczęśliwe złożyło, że nałożyły się dwie sprawy - rezygnacja z kapturków i problemy brzuszkowe. Wcześniej jak skończyła jeść, to językiem wypychała i nie było szans, żeby pociągnęła coś jeszcze. Teraz jak brzuszek ją bolał, to też przerywała jedzenie i ja sama nie wiedziałam czy to już koniec czy właśnie brzuszek. Sprawdzałam bardziej tak czasowo - nigdy nie jadła krócej niż 5-6 minut, więc jak było poniżej tego czasu, to czekałam, aż trochę się uspokoi i znów pociągnie.
Przyznam, że kapturki dość dobrze chronią. Mam wrażenie, że ona żuje, a nie ciągnie Ale mimo wszystko cieszę się, że udaje się bez. Chociaż jeszcze nie chwalę, bo kto wie!!

No i najgorsza ze spraw => @!!! Nosz kurde, myślałam, że na jakiś czas będę miała spokój. Dwa poprzednie dni miałam takie praktycznie czarne mocniejsze plamienie, a dziś to chyba rozkręci się na dobre... Przyznam, że zastanawiałam się kiedy przyjdzie, ale myślałam, że może jednak ciut później...

3
komentarzy
avatar
Brawo Kaja! Brawo Ty My prosimy o kciuki za tę nierówną walke
avatar
A widzisz, a ja bym chciała żeby @ przyszła... boję się, że znowu będę miała z nią problem jak przed zajściem w ciążę. To prawda, karmienie w kapturkach i bez to wielka różnica lepiej bez
avatar
Gratuluję cycowania i niech tak zostanie a co do @ to szybko strasznie(ja nie mam od maja 2014 ) no ale co zrobić..
Dodaj komentarz

Kolejne święta mijają, za chwilę zacznie się kolejny rok. I to uświadomienie sobie, że czas tak pędzi.... Mój mąż twierdzi, że po 20 roku życia to przyspiesza niesamowicie.
Ja trochę odpoczęłam. Mąż zabierał małą do odbicia, przebierania, robił jedzenie. No oczywiście nie za każdym razem, ale jednak jego pomoc była spora.

Od dnia, w którym spróbowałyśmy karmienia bez kapturków nie użyłyśmy ich ani razu. Nie powiem, o wiele wygodniej. Bez mycia, zakładania ich po 5 razy itp. Ale jest też ta druga strona. Mała łykała sporo powietrza, w sumie dalej wydaje mi się, że łyka więcej niż przy kapturkach, bo jak słyszę jak czasami przełyka, to aż gęsiej skórki dostaję. Moje biedne cycki też już mają ochotę pouciekać jak widzą zbliżającą się małą piranię, która ciągnie jak szalona. Czasami odnoszę wrażenie, że traktuje moje sutki jak gumę do żucia.

Poza tym śmieje się całymi dniami. Najlepszym sposobem na poprawę humoru jest śpiewanie
Gimnastyczka z niej światowej klasy, nie wykorzystuje tej umiejętności, podczas leżenia na brzuszku, ale gdy chodzi o telewizor.
Ostatnio leniuszka ładnie ułożyłam na rączkach, żeby wiedziała jak to się przyłożyć do tego dźwigania główki i przekręciła się z brzuszka na plecy. Czego się nie robi, żeby tylko leżeć wygodnie...
Uwielbia jak się z nią opowiada. Może rozmawiać z nami godzinami, a przynajmniej do kolejnej drzemki. Wymachuje przy tym entuzjastycznie rączkami i nóżkami.
Bardzo lubi spacerować po domu będąc na rękach. Ostatnimi czasy zaczęła się jeszcze wtulać.
Kolejną z rozrywek jest kąpiel. W momencie jej twarz aż promienieje z zadowolenia
W dalszym ciągu nie przepada za ubieraniem kombinezonika. Już się nawet zastanawiałam czy nie kupić takiego, który zamiast osobnych nóżek ma 'worek', ale z worka z większymi ubrankami wykopałam jeszcze dwa i w sumie myślę, że jakoś się z tym przemęczymy i będziemy czekać cierpliwie na cieplejsze dni.
Przy podawaniu kropelek z wit D zaciska szczęki niczym rottweiler. Ale jak ma dobry humor, to nawet idzie nam to całkiem nieźle. Czasami się nawet zdarzy, że żadna kropelka nie ląduje poza ustami.
Ostatnio ślini się jak buldog. Tata standardowo ma całą obślinioną koszulkę.
Śpimy wciąż razem (tak sobie to wymyśliłam, że przez pierwsze 3 miesiące może spać z nami, mąż się przeniósł na kanapę). Chociaż przez święta spaliśmy raz we 3, z czego ja z mężem średnio się wyspaliśmy i raz Kaja spała z tatusiem - do karmienia). Kilka razy się jej zdarzyło spać samej w łóżeczku. Mam nadzieję, że jakoś do tego przywyknie. W styczniu przyjeżdża teściowa i chciała coś kupić małej, więc wybraliśmy takiego misia śpiewającego kołysanki, więc mała będzie miała towarzysza w łóżeczku.
Ahhh, jeszcze ma nowiuśki przydomek. Zazwyczaj mówimy tak do niej wieczorami. Nasza pięciozłotówka. Tak to jest gdy jedno z nas tuli ją do snu i pyta drugiego jak sytuacja wygląda. Zdarza się też, że oczy są jak 5koron (szwedzkie 5 koron są większe od 5zł), wtedy raczej nie ma co liczyć na szybki sen.

Jeżeli chodzi o rutynę, to dalej jej nie ma i wcale się tym już nie przejmuję. Tzn najważniejsze, że ładnie śpi nocą - budzi się na jedzenie, zjada i śpi dalej. Zasypia wciąż dość późno, ale powolutku, małymi kroczkami idzie ku lepszemu. W dzień też ma 2-3 drzemki, z czego jedna dłuższa.

5
komentarzy
avatar
U nas też nie ma rutyny i też się tym nie przejmuję kurcze, fajny pomysł z tym misiem mogłabyś wysłać link?
avatar
Coś w tym rodzaju: http://allegro.pl/baby-love-spioszek-kolysanki-lampka-projektor-0-i5846034221.html
avatar
Oj pędzi! Ja mam wrażenie że mam 25 lat kochana zaraz przyjdzie wiosna i Kajunia będzie sie inaczej ubierać
avatar
Spacerowanie na rękach jest fajneee ale ten kombinezon-zmora te oczka to czasem idzie oszukać,dzisiaj moja patrzy patrzy,odwracam głowę i śpi w aucie of course

Ps.choinka mojej mamy,u nas by przy Poli nie przeżyła
avatar
pięknie wam idzie wychowywanie córeczki, taki spokój i opanowanie bije z twego wpisu tylko uważajcie z tym wspólnym spaniem bo znam kilka przypadków gdy dzidziuś tak się przyzwyczaił że nie ma rady na spanie bez rodziców/mamy w jednym wyrku
Dodaj komentarz

11 tydzień
Po Sylwestrze super. Kaja dała nam spokojnie posiedzieć. dwa razy jadła, ale akurat tę sprawę to ona załatwia w mgnieniu oka Poza tym spała lub bawiła się ośmiorniczką w gondoli Nadziwić się nie mogłam. Za to dla odmiany córeczka znajomych była marudna. No cóż, przynajmniej wiem, że jest jakaś sprawiedliwość. A imprezkę odsypiała do 14! Z malutkimi przerwami na jedzenie i jeszcze przy cycku zasypiała

Jeszcze będąc w ciąży przedstawiałam mężowi najczarniejsze scenariusze, żeby się przygotował psychicznie na różne ewentualności. Na szczęście żaden z nich się nie spełnił. Nie wiem skąd się bierze ta energia u mnie, zważając, że mój wcześniejszy styl życia raczej nie był zbyt aktywny, a nawet nazwałabym go leniwym. Teraz staram się możliwie jak najwięcej uwagi poświęcać małej. Jak śpi lub zajmuje się sobą, to staram się ogarniać mieszkanie, gotować, prać, sprzątać itp - same wiecie. Myślę, że mąż ma całkiem dobrze ze mną, bo staram się mu nic na głowę zwalać tylko np odbijanie jak siedzi obok na kanapie. Czasami mnie to wkurza, ale w sumie biedak teraz na mrozie pracuje, więc niech trochę odpocznie i zregeneruje siły.

Za tydzień o tej porze będę pewnie jeszcze śmigać i ogarniać mieszkanie. Najwyższa izba kontroli (czyt teściowie) przylatują na kilka dni. Dokładnie 4. W głowie już od kilku dniu układam jadłospis na ten czas. Na samą myśl jestem zmęczona, ale mam nadzieję, że tym razem będą nieco bardziej samodzielni.

Jeżeli chodzi o podsumowanie noworoczne, to 2015 był najlepszym rokiem w moim życiu! Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego


Z chęcią napisałabym trochę więcej, ale małe krzyczące obowiązki wzywają.

6
komentarzy
avatar
czasem też mam wrażenie że przy tak dużej ilości obowiązków do pogodzenia powinnam opadać z sił a jednak jest inaczej, sił jest z dnia nadzień coraz więcej, macierzyństwo daje powera a no widzisz jaką masz grzeczną córkę, dała rodzicom pobawić się w noc sylwestrową, dzielna dziewczyna PS. do mnie teściowa przyjeżdża za 2 dni a tym czasem pozdrawiam z nocnego cycania, no właśnie nocnego? Kurcze mała poszła spać o 22 a to jej pierwsza pobudka, no to ładnie 7,5godz.
avatar
Haha,Kochana Ty posprzątasz,ugotujesz a teściowa i tak po swojemu :p jak nie to szacun
avatar
mam wrazenie, ze jestes bardzo spokojna i opanowana osoba, szczerze to w tobie podziwiam, maz rzeczywiscie ma z Toba dobrze..nie to co moj biedak, bo ja to naleze to tych emocjonalych choleryczek raczej :/
avatar
Polecam naklepać schabowych zapanierowac i zamrozić Potem wyciągasz rano rozmrażasz, smażysz, ziemniaczki gotujesz i włala obiad gotowy a tak serio teściowa zajmie sie małą to i wiecej będziesz miać czasu na gotowanie Ja tez swojego R jakos specjalnie nie męcze, ale jak tylko jest w domu to on nosi i odbija, takie ma obowiązki
avatar
Dla mnie też rok 2015 był cudowny i też nie muszę tłumaczyć grzeczne to Twoje dziecko! A łapie już zabawki?
avatar
Będzie dobrze i trzymaj się z wizytacją oby było lepiej
Dodaj komentarz

Przeprawa przez biurokrację

Dobrze, że nie mam zbytnio czasu, żeby stać i przeglądać się w lustrze, bo bym jeszcze przypadkiem pierwsze siwe włosy znalazła!

Jak w nagłówku - biurokracja, papierologia i inne. Jestem w trakcie starań o paszport dla Kai. Przyznam, że przeprawa nie należy do najłatwiejszych. Ale nie jest źle - mam odpowiedni dokument, zarezerwowaną wizytę. Teraz tylko zrobić fotki, wymienić kasę i można jechać.
Niestety Kaję muszę na ten czas zostawić z teściami (tak, to już - przyjeżdżają w środę!)

Dziś - dokupić teściom bagaż i poprosić brata, żeby im wydrukował bilety
jutro - zdjęcia
środa - przyjeżdżają teściowie, wizyta u położnej
czwartek - konsulat

Oczywiście we wtorek wielkie sprzątanie. W środę jakiś obiad lepszy przygotować. Dam radę...chyba...

Trochę się boję małą zostawić z teściami. W sumie to dla mnie aż 3h - czyli nakarmić, później jedno jedzenie i na kolejne karmienie wrócę. Do tego mam nadzieję, że chociaż z godzinkę im prześpi. Matko, co za stres!
Nie mamy wyjścia. I tak dobrze, że to wszystko się tak zbiegło w czasie, bo ja nie wiem jak byśmy ten paszport załatwili. Fakt faktem mamy tu znajomych i pewnie by się zajęli Kają, ale to też kiepsko zrzucać na kogoś taką odpowiedzialność.

Ale jak się to wszystko już uda zorganizować (a nie biorę innej opcji pod uwagę), to końcem lutego lecimy do Polski Na 3 tygodnie!! No i tu też mam dylemat - bo niby wizzair oferuje przewóz wózka (spacerówka, wielofunkcyjny), to chyba głęboki się do takiego typu zalicza... Ale nauczona przez życie trochę się boję, bo jeszcze znając nasze szczęście, to o tyle o ile w drodze do Polski pewnie odbyłoby się to bezproblemowo, to pewnie w powrotnej jakieś przeszkody by się pojawiły. No i w tym momencie usłyszałabym od mojego męża 'a nie mówiłem' albo 'teraz to Ty się martw, bo tak się na ten wózek upierałaś'. No ale kurde wystarczy, że będziemy bez samochodu. W sumie od bratowej mam jakiś taki wózek przetpotopowy, także do wietrzenia w ogródku spoko, ale już na jakieś dłuższe wyjścia, to bym się bała. No cóż. Zobaczymy jak to wszystko będzie wyglądało i jaka będzie pogoda.

A w Polsce też czekają na mnie urzędy i panie za biurkami popijające kawę i tylko czekające na to, żeby mi powiedzieć, że czegoś mi brakuje, albo coś jest złe i powinno być inne. Poza tym chrzciny. Ale te myśli póki co odganiam. Zacznę się martwić jak już będzie bliżej wyjazdu i aktualne sprawy będą załatwione.

5
komentarzy
avatar
Kurcze nie dziwie Ci się ze boisz sie z teściami zostawić, ja sie bałam z mamą, ale sie przemogłam. racjonalnie rzecz biorąc to co zlego sie może wydarzyć? Na pewno świetnie sobie poradzą, przeciez tez mieli swoje dzieci Trzymam kciuki za stan Twoich włosów
avatar
ha haha skad ja to znam...jak urodzilam, to maly mial ciut ponad miesiac i jechalam do madrytu po paszport...pamietasz to? odciagalam mleko w toaletach autobusowych, nie bylo mnie z 20 godzi...zostawilam dziecko z mama i mezem, spokojnie 3 h to naprawde mala wyprawa, a tesciowie sobie poradza i na pewno wszystko zalatwisz...powodzenia!
avatar
Wizzair zezwala na wozek i niewazne czy to gondola czy spacerowka. Moga sie czepiac jesli bedziesz chciala wziac fotelik do samochodu plus wozek chyba ze fotelik bedzie na wozku jako 1 rzecz choc ja polak cwaniak nad cwaniaki zabrakam raz i spacerowke i fotelik. Ha ha. A mala spokojnie zostaw tesciom. Buziaki!!!
avatar
Oo odważna jesteś by zostawić teściowej na tyle czasu będzie dobrze! Byłe załatwić i z głowy
avatar
kochana duuuużo cierpliwości współczuję tej bieganiny :/ a nie mogą Wam załatwić jakiegoś wózka w Polsce? tylko musicie brać swój
Dodaj komentarz
avatar
{text}