avatar

tytuł: Niekończące się oczekiwania...

autor: Little Frog

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Niezastąpioną ;] Żeby moje maleństwo nie myślało, że mogłoby mieć lepszą :D

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Jak u każdej - radość zmieszana ze stresem

Mało mnie tu ostatnio, ale nie wyrabiam czasowo.
Pogoda piękna, to korzystam ile mogę i spaceruję. Wczoraj zaliczyliśmy pierwsze plażowanie Ogólnie było ciepło, ale przy morzu już nieco chłodniej. Kupiliśmy taką osłonę od słońca i wiatru i myślę, że to był dobry zakup. Już wczoraj mogłam skorzystać i nakarmić małą, a latem gdy zazwyczaj nie ma szans nawet na skrawek cienia, to będziemy mogli sobie go 'zrobić'

Powoli planuję wakacyjny wyjazd do Polski i z mężem nie możemy dojść do porozumienia... Wygląda to tak, że on zadecydował, że ja z Kają polecimy samolotem, a on ze szwagrem pojadą samochodem. W sumie ma to swoje wady i zalety, ale tak po głębszym zastanowieniu, to chyba ma rację. Podróż samochodem jest długa i męcząca. Dodając do tego upały, to już całkiem źle, a klima raczej odpada mając dziecko w samochodzie (jak się mylę, to niech mnie któraś uświadomi).
Z drugiej strony, to nie będę miała szansy odwiedzić babci i tak jakoś smutno, bo zawsze do niej wpadaliśmy po drodze.
Zastanawiam się też nad wyjazdem na kilka dni jeszcze wcześniej, ale jak tak sobie myślę, to chyba nie warto - patrząc pod kątem finansowym i mając na uwadze to, że za ponad 2 miesiące będę na dłużej.

Chyba powoli się przyzwyczajam do tego miejsca. Poza tym lubię te ciepłe dni tutaj. Spacery wśród drzew lub brzegiem morza, odpoczynek na plaży... Ale tak od męża też bym odpoczęła. Myślę, że przydałoby nam się trochę zatęsknić za sobą. Ostatnio było kilka sprzeczek i nieporozumień. No i nie oszukujmy się. Czasami potrafi doprowadzić mnie do takiego szału, że mam ochotę w momencie spakować walizki i wyjeżdżać stąd. Ale zazwyczaj na drugi dzień przechodzi.

A poza tym NIE CHCE MI SIĘ. Najchętniej bym się wyłożyła na jakimś hamaku i poczytała książkę...

2
komentarzy
avatar
Zazdoszcze Wam tego morza, oj baaaaardzo. Co do klimy w samochodzie to faktycznie nienajlepiej dla malucha. Nawet nie o sama klime chodzi ale o róznice temperatur.
avatar
powiem ci, ze moje dziecko zyje w klimatyzacji od pierwszych minut zycia, urodzil sie w klimatyzowanym szpitalu... w lipcu, wiec w samym srodku sezonu na klime, w samochodzie latem tez zawsze jest klima, bo sie po prostu nie da bez tego zyc...ale jak wasza mala nie przyzwyczajona, to nie wiem, mojemu synowi nic nie jest w kazdym razie, najgorsze w klimie sa bakterie, ktore kraza po samochodzie jesli klima nie byla czyszczona, moga powodowac katar, alergie...sama zdecyduj, ale i w samoloecie, i w aucie bedzie ok co do ´´nic mi sie nie chce´´ witaj w klubie
Dodaj komentarz

Japierdziu!

Padam na pysk! Wczoraj moje dziecko postanowiło być na tyle uprzejme, żeby towarzyszyć mi prawie cały dzień - drzemka pół godziny po 14 i na 15 minut przysnęła o 19. Poszła spać o 21:30. Pobudki: 23, 24, 1, 2:30, 4, 5, 6:30 i nie śpi od 7:20. No tak źle to jeszcze nie było.

2
komentarzy
avatar
aj aj aj ....faktycznie coś się popsuło. Może skok??? Może ząbki ją niepokoją?
avatar
zeby pewnie....
Dodaj komentarz

Przeglądałam dziś zdjęcia. Staram się jakieś wyselekcjonować do wywołania, bo aż wstyd się przyznać, ale jeszcze nie wywołałam ani jednego!
Dziś stan przedzawałowy. Poszłam ogarnąć trochę w ogródku, miałam ze sobą telefon bez tylnej klapki, bo nie chciałam kolejny raz zakładać i ściągać, żeby wyjąć kartę pamięci, przyszłam do domu, patrzę i karty pamięci nie ma. Oddech przyspieszony, łzy się cisną do oczu, bo jak wypadła gdzieś w ogródku, to przepadła gdzieś w worze z chwastami lub przysypana ziemią. No szanse na odnalezienie blisko zerowe. Okazało się jednak, że była włożona do laptopa. No kamień z serca. Jakąś tam kopię zapasową mam, ale oczywiście nie wszystkich zdjęć. Muszę je koniecznie wywołać, zanim faktycznie gdzieś przepadną.

Zauważając, że na tym maleńkim skrawku materiału, moje dziecko się odpycha do tyłu, postanowiłam przełożyć ją na podłogę. Okazuje się, że potrafi się pięknie odpychać rękami i jeździć na wstecznym. Parkowanie pod krzesłem pierwsza klasa! Do tego mogłaby dorabiać jako mop obrotowy Albo jakaś polerka czy coś w tym rodzaju

Po tych ostatnich gorszych nocach mała wylądowała u nas w łóżku. Przebudzała się kilka razy, ale bez krzyku, jadła tylko 2-3 razy. Sama zasypia leżąc obok mnie. Póki co przestawiam ją na wcześniejsze pory zasypiania. Wczoraj poszła spać przed 21, a dziś zasnęła o 20:20. Może do końca tygodnia uda nam się jakoś ją przeprogramować na 19:30-20 ahhhh....marzycielka ze mnie

Oglądając zdjęcia nie mogę uwierzyć jak malutka była! A to zaledwie kilka miesięcy minęło! A ile przez ten czas nabyła umiejętności. Z małego zawiniątka patrzącego w sufit, ruszającego tylko od czasu do czasu jakąś kończyną do dziecka, które zaczepia uśmiechem, turla się, podskakuje jak ją trzymam na brzuchu, kombinuje jak tu się przemieścić, bawi się zabawkami, cieszy na widok taty wracającego z pracy i wyciąga do niego łapki, żeby się przytulić, po czym z miną cwaniaka chce mi chyba powiedzieć 'patrz mamo gdzie jestem' .

Jeżeli o śmiech chodzi, to Kaja zdecydowaną większość dnia śmieje się, a co najmniej uśmiecha Np patrząc do lustra przygląda mi się w odbiciu, a później zagląda na mnie i się śmieje jakby miała dwie mamy uśmiech towarzyszy podczas przebierania nóżkami w wanience i chlapania wodą po całej łazience, wychodząc na spacery siedzi przodem do mnie i zaczepia śmiechem - może tak nawet 40 minut, jak się robi śpiąca to jedyną opcją jest odwrócenie spacerówki przodem do kierunku jazdy, jak kichnie i powtórzę po niej 'apsik!', to też szczerzy dziąsełka, jak obróci się z brzuszka na plecy lub odwrotnie to szeroki uśmiech pokazuje jaka jest z siebie dumna ale najlepszy jest śmiech, którego bym się nie spodziewała, bo powód jest dość dziwny np wychodzenie po schodach i zatrzymywanie się na każdym stopniu, szarpanie mamy za włosy (te pojedyncze, które wystają jak się zepnie włosy i boli jak nie wiem jak się za nie pociągnie) gdy siedzi na plecach w nosidle a jeszcze większy ubaw jak mama zacznie jej rączki odganiać, co za zabawa! czy jak dziś - jak sprzątałam w ogródku i łamałam gałązki, żeby się zmieściły do worka, to śmiała się tak, że chyba ją na sąsiedniej ulicy słyszeli z tych dziwnych, to uśmiech wywołują jeszcze słowa 'guzik' i 'bzik' - zupełnie nie wiem dlaczego...ahhh i wierszyk 'Lokomotywa' wciąż na topie Tak, trafił mi się mały, wesolutki śmieszek

Poza tym wywija rękami podczas jedzenia - kilka pierwszych łyżeczek spoko, ale po jakimś czasie jednak te rączki latają i zazwyczaj kończy się to tak, że jedzenie z którejś łyżeczki ląduje w jej nosie. Jeżeli chodzi o jedzenie, to wydaje mi się, że nie przepada za pietruszką, a resztę wcina jak leci - czy to słoiczki czy gotowane przeze mnie, warzywa czy owoce, kaszkę też mamy za sobą i nawet było już podejście do mięsa. Słoiczkowy indyk z dynią.

Ząbków dalej nie widać na horyzoncie, chociaż ostatnio jakoś mocniej pcha łapki do buzi.

Tyle przyszło mi do głowy. Oczywiście jak zwykle chaotycznie, ale nie mam zbytnio czasu. Czeka mnie jeszcze kilka spraw do ogarnięcia.

Za 3 dni kończy 7 miesięcy!!!!!!!

2
komentarzy
avatar
Oj nagromadziło się faktycznie super żr Kaja daje Ci tyle uśmiechu na codzień takie Małe sloneczko a ząbkami sie nie orzejmuj. Nam wyszly pózno
avatar
ja tez nie zrobilam albumu ze zdjeciami, a moj maly za chwile ma 2 lata!!! wywoluje zawsze po kilkanascie mamie jak u nas jest, w sumie moze i ze 70 zdjec zrobilam...ale porozdawane...mam wszystko na kompie i zgrywam na usb, ale koniec koncow trzeba wywolac i zrobic dziecku album...plan mam taki ze we wrzesniu w polsce sie za to zabieram!!!!!
Dodaj komentarz

Jak postanowiłam, tak zrobiłam - po kilku nocach spędzonych u nas w łóżku Kaja wróciła do swojego łóżeczka. Ogólnie to zapomniałam o swoim postanowieniu, ale gdy kolejny wieczór moja pozycja do spania była uzależniona od miejsca (a dokładniej jego braku), to postanowiłam odnieść moje maleństwo do łóżka. Mąż już był wkomponowany w ścianę i w tej pozycji zasnął, więc cała reszta łóżka była dla mnie. Położyłam się z błogim spokojem, rozwalając nogi tak, żeby wykorzystać całą tę przestrzeń, poleżałam z uśmiechem, po czym odwróciłam się na bok i zasnęłam

Ale co? Budzę się i zielonego pojęcia nie mam skąd ona się wzięła obok mnie. Nic nie pamiętam z nocy. Ale za to dziś jestem wyspana i wypoczęta

A moja mała gąska wczoraj zaczęła gęgać giegiegie i raz jej wyszło nawet gienia I tak cały dzień

0
Dodaj komentarz

Jak postanowiłam, tak zrobiłam - po kilku nocach spędzonych u nas w łóżku Kaja wróciła do swojego łóżeczka. Ogólnie to zapomniałam o swoim postanowieniu, ale gdy kolejny wieczór moja pozycja do spania była uzależniona od miejsca (a dokładniej jego braku), to postanowiłam odnieść moje maleństwo do łóżka. Mąż już był wkomponowany w ścianę i w tej pozycji zasnął, więc cała reszta łóżka była dla mnie. Położyłam się z błogim spokojem, rozwalając nogi tak, żeby wykorzystać całą tę przestrzeń, poleżałam z uśmiechem, po czym odwróciłam się na bok i zasnęłam

Ale co? Budzę się i zielonego pojęcia nie mam skąd ona się wzięła obok mnie. Nic nie pamiętam z nocy. Ale za to dziś jestem wyspana i wypoczęta

A moja mała gąska wczoraj zaczęła gęgać giegiegie i raz jej wyszło nawet gienia I tak cały dzień

6
komentarzy
avatar
Spanie z maluchem jest uzależniające Ja to juz doszłam do momentu w którym wolę nie mieć miejsca niż wstawac milion razy, bez obietnicy że to da cokolwiek Spanie z Leonem mam juz przetestowane, zawsze działa, bez płaczu, bez nerwów wszyscy spia, jedny bardziej inni mniej wygodnie ale śpią
avatar
haha serio nie pamiętasz jak Kaja znalazła się w waszym łóżku? może mąż ją przyniósł? wiesz a z tym gęganiem to u nas ostatnio mała coś próbowała zlepić z sylab przy okazji gryzienia zabawki i ostatecznie wyszło słowo "dupa" śmiechu było co niemiara
avatar
Serio! Już druga taka sytuacja. Muszę męża zapytać, chociaż wątpię, żeby on mi ją przyniósł (chyba jeszcze nigdy nie było tak, że facet przed kobietą się obudził jak dziecko płakało ). Mój jak już słyszy i się przebudzi, top mnie szturcha a dupa to takie praktyczne słowo niech się uczy
avatar
o boze jak ja marze o calym lozku dla siebie!!! moj maly spi ze mna i to jeszcze wtulony!!! a zaczelo sie tak, ze mialam dosc wstawania i czatowania az usnie, aby go odniesc...i tak zostalo, matka mnie straszy, ze do 9 lat teraz bedzie spal ze mna....
avatar
raz mialam dretwienie reki przez tydzien bo spalam w niewygodnej pozycji...
avatar
No to nieźle lunatykujesz??
Dodaj komentarz

Łowca promocji

Przedwczoraj wybraliśmy się na większe zakupy. Oczywiście jak zwykle przy wyjściach z dzieckiem - karmienie i jak najszybsze wychodzenie z domu. Jeszcze trochę, a z tego pośpiechu wyszłabym w takich gumowych klapkach. W samochodzie mężowi żartowałam, że bym do sklepu nie weszła jakbym się nie zorientowała i pojechała w nich Zaliczyliśmy 3 sklepy, w pierwszym były pampersy w promocji. I tak miałam kupić, bo miałam kupon zniżkowy. Przy kasie okazało się, że mogę skorzystać zarówno z promocji jak i kuponu. Przeliczając na złotówki zaoszczędziłam jakieś 45 zł na dwóch paczkach (zapłaciłam połowę ceny). Ależ byłam z siebie dumna Mężowi jeszcze mówię, żeby pokazał rachunek, żebym mogła oko nacieszyć Oczywiście nie nacieszyłam, bo mąż jak zwykle nie wiedział gdzie go wsadził. Podjechaliśmy jeszcze do dwóch sklepów, odwieźliśmy szwagra i kumpla (byli z nami, ot taka wycieczka), ja u szwagra jeszcze szybciutko nakarmiłam, bo mała zaczęła marudzić w drodze powrotnej i zabraliśmy się do domu. JA zabrałam małą, mąż wniósł zakupy i zaczęłam wypakowywać. Oczywiście rzecz jasna, zabrałam się pierwsze za wypakowywanie mojej zdobyczy. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że nie ma reklamówki z pampersami. Pytam męża czy na bank wszystko zabrał z samochodu, potwierdził. Ale ja i tak poszłam się upewnić. Trzy razy. Ale przecież dwie paki pampersów wcale nie są małe. Szybka analiza i telefon do szwagra i kumpla czy czasami przez pomyłkę nie zabrali. Nie, u nich nie było. Szybka decyzja - zmieniamy pampersa wracamy do sklepu, zapytamy czy przypadkiem tam nie zostały i ktoś nie oddał. 12 km w jedną stronę... Na szczęście ktoś uczciwy odniósł do punktu informacji Ahhhh, no i zgadnijcie co miałam na nogach podczas drugiej wizyty w sklepie

Moja mała iskierka skończyła 7 miesięcy! Mam wrażenie, że ten miesiąc uciekł najszybciej. Kaja od kilku dni coraz odważniej się unosi. Szczególne akrobacje są na naszym łóżku. Chyba wie, że może tam się przewracać ile chce i obejdzie się bez bólu. Unosi się na kolanach i wyprostowanych rękach i w tej pozycji buja w przód i tył. Wczoraj tak się rozkręciła, że uniosła na chwilę tyłeczek do góry i opierała się tylko na dłoniach i stópkach Oczywiście po tej kombinacji zwaliła się na bok

Pogoda u nas piękna Mała jak ją tylko włożę do wózka, to wykłada nogi na pałąk(?) i w tej pozycji odpoczywa na spacerach Jak wyjeżdżamy, to jest przodem do świata, bo jak mnie widzi, to praktycznie nie ma szans na zaśnięcie. Po przebudzeniu przekładam wózek w moją stronę i lekko podnoszę oparcie. Ale to średnio jej odpowiada i zazwyczaj podciąga się i siada. Szanse, żeby później leżała są minimalne. Muszę się nieźle nakombinować, żeby ją czymś zająć.
Jutro mój pierwszy w życiu dzień mamy! Myślałam, że dziś i nawet stosownie się przygotowałam na tę okazję już wczoraj - maseczka, długi prysznic, dokładne golenie nóg, balsamy itp.

Ostatnio kupiliśmy jej piłkę, niestety nie należy ona do jej faworytów, wręcz przeciwnie - boi się jej. Trudno, kiedyś się jej spodoba A przynajmniej szwagra dzieci jak przyjadą w lipcu będą miały się czym bawić

3
komentarzy
avatar
Wszystkiego najlepszego dla Kaji :* ja to się nie moge nadziwic jak szybko maluchy się rozwiojaja, jednego dnia nic nie kumaja a drugiego dnia rozgadane, rozesmiane zaczynają raczkować. Cuda, normalnie
avatar
Super lowca z Ciebie i fajnie ze uczciwy znalazca byl!
avatar
To nieźle zaoszczędziliście na pampersach ale na paliwie juź nie niebawem Kaja jak rozkmini że może się.przemieszczać na czworakach to będzie wesoło
Dodaj komentarz

Dzień mamy piękny
Tzn moja mała marudka dała mi trochę popalić, ale jak przyszedł mąż, to poszliśmy do pizzerii, a później pojechaliśmy do szwagra i grałam w ping ponga Sama byłam zaskoczona, że jeszcze potrafiłam odbić piłeczkę, bo od ładnych kilku(nastu) lat nie grałam... Kumpel żartował, że teraz tylko patelnią wymachuję.

Kilka dni temu jak kąpałam małą, to musiałam się trochę nagimnastykować. Zazwyczaj kąpiemy ją we dwójkę. Ale jak trzeba, to trzeba. Wróciliśmy do wanienki (na wspólne prysznice jest już za ciężka, a w wanience już sobie siedzi). Ja myśląc przezornie nalałam cieplejszą wodę, żeby mi nie ostygnęła jak będę ją rozbierać do kąpieli (kto wie co się na mnie czai w pampersie?). Przeniosłam ją do łazienki w samych bodach, sprawdziłam wodę i okazało się, że jeszcze zbyt ciepła, pociągnęłam słuchawkę z kabiny, wrzuciłam do wanienki (wanienka była prawie po brzegi napełniona jak woda miała odpowiednią temperaturę, piana ponad brzegi), chciałam odwiesić i zakręcić (trochę ciężko jedną ręką, z dzieckiem na rękach), oczywiście słuchawka odwróciła się w naszą stronę i zalała nas i całą łazienkę - zimną wodą. No cóż...i tak wszyscy wkoło i łazienka są mokre po kąpieli.

A wczoraj siedziałyśmy chwilkę na ławeczce przy morzu. Kaja zasnęła w wózku, więc pomyślałam, że może trochę poczytam. Jakby inaczej - po minucie postoju się obudziła. Trudno, ważne że była w dobrym nastroju. Śmiała się i podziwiała widoki. Zainteresował ją nawet lecący ptak. Co mnie zdziwiło, dwa razy przechodził METR obok niej koń i tylko rzuciła okiem, jakby to był taki normalny widok i wracała do swoich zabawek w wózku - a pierwszy raz w życiu widziała konia. Za to ptaki....ptaki śledziła ze skupieniem. Jakby to co najmniej statki kosmiczne były.

0
Dodaj komentarz

Ostatnio kilka gorszych dni. Mam nadzieję, że już za nami. Już myślałam, że drzemki w ciągu dnia będą trwały maksymalnie pół godziny, a przez sporą część dnia będzie marudzenie. Troszkę się poprawiło

Wczoraj wpadli znajomi z córeczką. Niezapowiedziana wizyta po 20... My już szykowałyśmy się do snu po kąpieli i jedzeniu, a okazało się, że jeszcze chwile zabawy z młodszą koleżanką Na szczęście nie wybiło jej to z rytmu i jak pojechały, to w miarę szybko zasnęła.
Tak na marginesie, to dobrze, że nie przyjechali 2 dni wcześniej, bo by na zawał zeszli, bo mieszkanie wyglądało jakby tsunami przeszło.

Dziś 3 razy pod rząd sama siadła Tak jeszcze nie idealnie, nie stabilnie, ale z pozycji na czworaka. Wcześniej przytrafiło jej się dwa razy, ale uznałam to za przypadkowe

Poza tym ślicznie robiła papapa jak znajomi wychodzili. No pękałam z dumy Podaje rączkę jak wystawiam do niej swoją dłoń i daje cześć, przybija piątkę.

Ostatnio pakujemy zbędne rzeczy. W pudełku wylądował już leżaczek bujaczek, mata edukacyjna i gondola też już przyszykowana do schowania. Uświadomiłam sobie, że moja mała modnisia już kilkakrotnie miała wymienianą całą garderobę.

Jak jeszcze byłam w ciąży, to trochę mi przykro było, że nie mogę zbyt wielu ubranek kupić dla małej, wiedziałam jednak, że te wszystkie, które dostaliśmy będą dla nas sporym odciążeniem finansowym. Teraz dopiero widzę jak wiele zaoszczędziliśmy, chociaż ostatnio dwa razy zaliczyliśmy loppis (targ z używanymi rzeczami) i trochę uzupełniliśmy garderobę

Za nami kilka upalnych dni. Kaja moczyła nóżki w morzu. Pierwszego dnia nieśmiało, a drugiego wyrywała się na rękach tak jakby chciała wskoczyć i popływać Tata kupił jej pontonik. Założenie było jednak takie, żeby on też mógł z nią popływać. Niestety pontonik niezbyt się sprawdził. Trochę ich na nim podlało Planujemy kupić jakiś solidniejszy, a ten najprawdopodobniej dostaną dzieci szwagra.

2
komentarzy
avatar
czyli sezon letni u was tez juz otwart haha
avatar
Dorasta Ci córa dzieci po pół roku robią juź cidziennie coś nowego
Dodaj komentarz

Czytałam, że dzieci mogą pominąć etap raczkowania i od razu zacząć chodzić. Zastanawiałam się tylko czy pełzanie też mogą pominąć... Ale od wczoraj już mnie to średnio interesuje, bo moje maleństwo w końcu ogarnęło jak się przemieszczać pełzając, a nawet na czworaka przesunęła rączki do przodu 3 razy, więc i do raczkowania pewnie coraz bliżej Ojjj, to teraz mama będzie musiała zacząć zasuwać z odkurzaczem i mopem. Do tego chyba najwyższy czas, żeby pomyśleć o zabezpieczeniach gniazdek, bramce na schody i już niebawem jakieś osłonki na rogi stołu.
Do nowych umiejętności dochodzi jeszcze wspinanie się na mamę i podskakiwanie w pozycji na kolanach.

Ostatnio robimy postępy i nasz dzień jest już nieco lepiej poukładany. Chociaż oczywiście są od tego odstępstwa. Noce kiepściutkie, ale do przeżycia.

Wczoraj dzień załatwień. Ogólnie to chyba muszę zacząć robić listy z zadaniami i realizować punkt po punkcie. Kolejny raz okazuje się, że coś co wydawało się niemal nierealne do załatwienia dla mnie było błahostką. Poza tym również kolejny raz okazało się, że jak czegoś sama nie załatwię, to nikt tego za mnie nie zrobi. Co innego ja za kogoś. Tak straciłam z wczorajszego dnia 1,5h. Za to mój mężu przyniósł mi obiadek z restauracji

Za to dziś postanowiłam być perfekcyjną panią domu. Na chwilę obecną mam już prawie posprzątane, zrobiłam porządek w lodówce, mam plan na obiad i także w planie ciasto. Oby chociaż połowę z tego udało się zrealizować!

2
komentarzy
avatar
moj synek nie raczkowal w ogole, tylko w chwilach wielkiej desperacji... powodzenia z tym perfekcjonizmem ;P ale bez przesady...
avatar
Ja tez miałam plan mopowania i odkurzania codziennie, skonczyło sie jednak na myciu rąk, po każdej sesji zwiedzania mieszkania
Dodaj komentarz

Jeżeli marudzenie jest oznaką skoku rozwojowego, a jego intensywność jest wprost proporcjonalna do szybkości zdobywania nowych umiejętności, to moje dziecko jeszcze w tym tygodniu zacznie biegać i śpiewać.

Karmienia nocne średnio co 2h. I pomyśleć, że moje dziecko kiedyś musiałam dobudzać co 4 godziny na jedzenie...

3
komentarzy
avatar
Dobrze ze niemowlaki dorastają i kiedyś się to kończy Siły!
avatar
cos sie konczy,a cos sie zaczyna, z tym posiadaniem dziecka jest tak, ze jeszcze dlugo dlugo nie robi sie latwiej, po prostu problemy niemowlaka sa zastepowane przez problemy przedszkolaka itp itd...sily!
avatar
Dokładnie. To przejściowe ja nauczyłam się takiego podejścia niedawno i odrazu lepiej się mamy
Dodaj komentarz
avatar
{text}