avatar

tytuł: Wyczekana

autor: Anna0o

Wstęp

about me

O mnie:

27 letnia szczęśliwa żona, a teraz też MAMA :)

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Taką by moja córka za 20-30 lat na takie pytanie odpowiedziała "Taką jak moja mama" :)

about me

Moje dzieci:

Dominika

about me

Moje emocje:

Determinacja żeby to wszystko ogarnąć :)

W ciąży myślałam o wszystkim związanym z macierzyństwem. Choroby, szczepienia, karmienie piersią, nawet pierwsze leki w małej apteczce. Wiecie o czym wiele z nas nie myśli? O pierwszej pomocy takiemu maleństwu. Sama uświadomiłam to sobie bardzo boleśnie wczoraj gdy walcząc o oddech dla mojej córci zastanawiałam się czy nie robię jej krzywdy. Wczoraj mieliśmy szybką szkołę życia. Rano brałam prysznic, a mąż miał oko na Dosie. ALE! Ktoś przyjechał i małż zostawił małą w wózku i nic mi nie mówiąc wyszedł "na chwilę". Po wyjściu jak zobaczyłam, że go nie ma...aff zagotowało się we mnie. Pierwszy raz od porodu się pokłóciliśmy. Tłukłam mu, że w tą chwile mogło się stać milion rzeczy z naszym dzieckiem. I popołudniu dostaliśmy tego najlepszy przykład. Dosia była trochę marudna, więc włożyłam ją do wózka i zabrałam ze sobą oglądać coś na YT. Oglądaliśmy jakieś głupoty, a wózek stał dosłownie pół metra za naszymi plecami. Pół metra i kilka dźwięków...tyle nas dzieliło od tragedii...mała wydawała dziwne dźwięki, lekko zduszone, podeszłam bo myślałam ze pociągnęła sobie znowu misia na buzie...tego widoku...boże...rzucała nóżkami, oczka były pełne łez, Dominisia już zaczynała sinieć, a w kąciku ust kotłowała się strużka czegoś białego(nie wiem czy to mleko z ulania czy spieniona ślina). Reakcja była instynktowna, ale ciągle z tyłu głowy miałam, że robię jej przy okazji krzywdę. Pół metra, tyle od nas nasze dziecko po cichutku się dusiło. Gdyby nie te kilka mruknięć które mnie zaniepokoiły...nie chce o tym myśleć. I gdyby nie małż. Moje trzepanie nią niewiele dawało i zaczynałam płakać, że nie oddycha a on bez niczego zaczął dość mocno uderzać otwartą dłonią po pleckach mówiąc "jebnie to jebnie, to tylko żebra"  I wtedy dopiero poszło. Teraz kwestia jak długo będziemy przewrażliwieni. Każde kwiknięcie i głębszy oddech, a my już stoimy obok czy aby na pewno oddycha, przespała pierwszą całą noc z nami w łóżku a teraz w dzień nie odstępuje jej na krok...Dobrze, że wczoraj byliśmy blisko, gdyby nie to...

W ciąży myślałam o wszystkim, przerobiłam każdy scenariusz poza tym jednym najważniejszym, w którym ratuje swojemu dziecku życie. Wczorajszy dzień pokazuje jak niewiele trzeba i nieszczęście gotowe. Zachłyśnięcie to coś co wbrew pozorom przytrafia się bardzo często takim maluszkom. Czasami radzą sobie same, czasami wystarczy obrócić na bok, ale czasami trzeba wytoczyć wszystkie działa.  I pamiętajcie aby po wszystkim obserwować maluszka przez jakiś czas. Zachłystowe zapalenie płuc daje słabe objawy u takich maluchów.

3
komentarzy
avatar
To prawda, trzeba mieć oczy naokoło głowy, i to niezależnie od wieku, bo potem gotowe to małe spaść z łóżka, ze schodów, oddalić się od ciebie w sklepie czy wyrwać na spacerze. Ja nie pozwalam sobie i mężowi zostawić synka w kąpieli, bo przecież to chwila jak mały fiknie i nic nie byłoby słychać z oddalenia! Starszą córkę pilnowałam nad morzem, nawet jak była niby już duża - prawie 10 lat i nie żałuję. Wiem, że dla zdrowia psychicznego trzeba zachować jakąś równowagę, ale czasem chwyta takie przewrażliwienie i panika i nic nie poradzisz Ja też spałam z synkiem pierwszy miesiąc, potem miałam go obok siebie w wózku (miał taki etap, ze spał tylko w gondoli), potem w łóżeczku też obok siebie i dopiero około pół roku później spał w swoim pokoiku, tyle że to dalej dwa kroki ode mnie, wiec cały czas mam go na oku. Jedyne co uspokaja, to czas, który upływa i widać, że nic się nie dzieje złego.
A układasz córeczkę czasem na boku do spania? U mnie położne w szpitalach obydwóch gdzie byliśmy zgodnie twierdziły, że tak najbezpieczniej, na początku.
Najważniejsze, że byliście blisko, a mąż się spisał Głupio to brzmi, ale tak się po prostu czasem dzieje, i masz tysiąckrotną rację, że podstawa to pierwsza pomoc!!! Pozdrawiam
avatar
Jeżeli się boisz o Małą, to proponuje zakupić monitor oddechu.Masz wtedy czas na reakcję i wiesz kiedy coś się dzieje z Maluszkiem.Nam dwa razy przy ulewaniu się przydał...najlepszy zakup dla Synka jak do tej pory. Śpię spokojnie dzięki temu.
avatar
Zgadzam się z gozikiem. Kup monitor oddechu, będziesz spokojniejsza, Ja tak zrobiłam, bo nie mogłam spać, kiedy Mała leżała w łóżeczku, ciągle sprawdzałam czy oddycha. Na szczęście alarm ani razu nie zawył.
Dodaj komentarz
avatar
{text}