Ahh ahh ahh, przyjechał mąż jak zwykle na weekend i co?? Chory...z gilem do pasa i umierający jakby jakąś dżumę co najmniej przechodził. Pojechalismy w sobotę do babć i dziadków i tyle, resztę przespał. Do tego o mały włos nie skasowałby wszystkich fotek małej w telefonie...byłam taka zła, a teraz mam wyrzuty sumienia, że furczałam na niego tak cały czas. W ten week nie da rady być i ja będę tęsknić nie dwa, a trzy tygodnie bo przecież tego weekendu go 'wcale' z nami nie było
Co u nas? a no rośniemy, rosniemy i rozrabiamy. Przekręty plecy-brzuch-brzuch-plecy trenujemy, podobnie jak nerwy mamusi 27marca wracam do pracy. Nie ukrywam, że to dla mnie cios poniżej pasa. Będzie ciężko ojjj będzie. No ale moja mama sie zajmie Małą, na pewno nie będę narzekać bo równa z niej babka. Trochę mnie przeraża fakt, że ciągle się pyta czy ona za dużo nie je bo jest taka papusna i żebym jej tylko nie 'rozepchała'. Czy Nela je dużo, to nie umiem ocenić, ma uczucie sytości bo jak jest pełna to zostawia albo nie otwiera buziulki. Tylko jedno mnie pytanie dręczy, czy ona tymi warzywkami powinna się najadać? Bo ona wciąga cały słoik naprzykład dyni z ziemniakami i widzę, że jest jeszcze głodna. Robię jej mleko i dopełnia się nim, wypijająć tak z 70ml. No i wciąż budzi się w nocy na butlę, śpi od 19.30 do 2, wypija 130ml mleka i śpi do 5. Wypija ok 100ml i dawaj zabawa.
Ogólnie to nie mogę narzekać, Nela jest pogodnym, radosny i fajnym niemowlakiem. No ale nie zapeszam tfu tfu... A o to kilka foteczek:
W samochodzie
tu się spodobało w wózku ale trochę inaczej
śmieszka