Piękny nastrój po długim weekendzie minął bezpowrotnie. Brutalnie wyrwała mnie z niego siostra S.
Sytuacja 1: telefon mojego S nie przeżył ostatniego weekendu, a konkretniej kontaktu z oponami naszego auta. Siostra S pisze więc na moją komórkę: drogi S. Czy mogę Cię odwiedzić w marcu z synem? pozdrowienia dla Ciebie i Eryka. Zupełnie, jakbym nie istniała. Komórka najwidoczniej zmieniła właściciela, ciekawe...
Sytuacja 2: wkleiła na stream zdjęć fotkę swojego syna w kurteczce. Ktoś tam ze znajomych napisał, że ładna kurteczka. Niby normalne. Co na to siostra S? 'No dzięki, kupiłam ostatnio. Wcześniej to miał same szmaty. '
Zatkało mnie. Ostatni prezent ode mnie i S to była kurtka....
A S na to, że nie miała nic złego na myśli, że pewnie chodziło jej o inne kurtki... Noz kurczę, ślepy czy co?
Poza tym nie pamietam czy już pisałam. Umówiła się z moim S, że zamiast kupować prezenty na święta sobie, będą kupować dzieciom. No i OK, ale uzasadnienie - bo Wy macie jedno, a ja dwójkę mnie rozłożyło na łopatki. W sumie i tak wolę prezenty jej dzieciom kupować
tytuł: Pierwszy Pisklak u nas... pora na drugiego ;)
autor: Terraska