avatar

tytuł: Pierwszy Pisklak u nas... pora na drugiego ;)

autor: Terraska

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Taka, do ktorej w wieku 20-40-60 lat dziecko z checia zadzwoni czy przyjdzie. Po rade, na spytki, albo po prostu przytulic sie i porozmawiac. Wspierajaca, tolerancyjna, ale wychowujaca. Chcialabym byc dobra mama, a bede najlepsza jaka potrafie.

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

W ciagu ostatnich dni bylo od nich kolorowo. Dopiero ucze sie wierzyc, ze bede mama. Jest to dla mnie tak nieracjonalny koncept, ze nadal nie do konca dociera chyba do mnie. Jak to - ja? Przeciez pisalam o sobie "niezapladnialna"... ;) Jestem szczesliwa, ze moje dziecko postanowilo w tym temacie utrzec mi nosa. :)

Tak dzis zupelnie nie w temacie, ale muszę się wyżalić.. Remont robią u nas robotnicy z Serbii, poleceni przez moją koleżankę (tę z Macedonii). Oczywiście byli u nas 3 dni i poprosili o zaliczkę... Nie byłam przekonana, ale stwierdzili że zawsze biorą 30%... Daliśmy 15%. To było przedwczoraj, wczoraj do pracy przyszedł jeden - na 4 godzinki... A dziś ani jeden ani drugi się nie pojawił... Na nasze pytanie w południe co się dzieje odpisali smsem, ze przyjadą o 16... Już mnie to wkurzyło, bo co to za robota przy dziecku wieczorem... Nie mówiąc o tym, że chcemy ten cholerny remont jak najwcześniej skończyć... No i wyobraźcie sobie, że nadal ich nie ma, nie odbierają telefonu, cisza... A specjalnie pół dnia w domu siedzę...

Ryczuś dziś ważył 5700, więc chyba nieźle jak na swoje 8 tygodni a jaki jest piękny... sama nie wiem jakim cudem mi się taki słodziak trafił

4
komentarzy
avatar
Moja znajoma też miała taką akcję i potem zapowiedziała, że do końca roboty nawet grosza nie dostaną i wzieli dupę w troki. Oby panowie zebrali się i do pracy wrócili, bo nieciekawie to wygląda. No i kawał chłopa z tego Eryczka, Bartuś ważył tyle w 12 tygodniu, ale urodził się mniejszy.
avatar
Proponuję zrobic jak koleżanka Dzabucha, o ile się jeszcze pojawią... No nie masz lekko...
avatar
uroki remontu..znam to z wlasnego doswiadczenia a budowe domu uwazam za jedno z najbardziej stersujacych wydarzen w zyciu. Nasz budowlaniec tez wzial zaliczke I nie pojawil sie przez 7 tygodni. a co do erysia to sliczna waga. gratuluje
avatar
Chyba wszędzie to samo z tymi budowlańcami... u nas podobnie było. Wszyscy cholera tak samo "porządni" ! No piękna waga! Waży tylko 1kg mniej od Oliwki, a różni ich prawie 10 tygodni! rośnie jak na drożdżach
Dodaj komentarz

Właśnie doczytałam o akcji na forum grudniowek... W głowie mi się to wszystko nie mieści. Najpierw Feska, teraz okazuje się, że wątek był założony przez dziewczynę, która dzieci nie ma, a tylko chciała sobie zapewnić rozrywkę... O ile rozumiem podkolorowanie rzeczywistości, przedstawianie tylko pozytywów u Feski - o tyle nie jestem w stanie zrozumieć jak ktoś, kto w ogóle nie był w ciąży moze chcieć zakładać taki wątek i pisać w nim przez rok czasu wklejając cudze zdjęcia z internetu... Udzielać porad na temat odklejenia kosmowki, która 'przeżył', radzić się w sprawie wózka... A nawet pisać o 'wypadku rodziców'... Szok. Trzeba mieć nierówno pod sufitem, zeby tracić w ten sposób czas...

Smutne to wszystko...

7
komentarzy
avatar
Dziewczyny o co chodzi z ta Feska? O tamtej lasce co piszesz czytalam i jestem w mega szoku ze tak mozna robic ponoc juz we wrzesniowkach 2016 tez probowala dzialac, ale nie obczajam Feski o co z jia chodzi?
avatar
Ponoć jakaś dziewczyna zarzuciła jej, ze ja zna i wszystko co pisała, idealne życie to jedna wielka bujda. Tyle wiem od dziewczyn. Lecz nadal mi szkoda, ze Feska odeszła....
avatar
Moj pseudo żurek- to woda po ogórkach kiszonych- dodaje wody, żeby nie było za kwasnie, doprawiam majerankiem, dodaje kawałki kiełbaski i gotuje Osobno gotuje jajeczko i potem jem razem. Mozna dobielic sobie jogurtem, ale ja tego nie robie
avatar
Nigdzie nie można czuć sie bezpiecznym
avatar
Co? No nie wierzę, nie doszukiwałam się o co chodzi, bo mam bliskie grono znajomych tutaj i w tym gronie się obracam. Aż wierzyć się nie chce, że ktoś może tak oszukiwać. Kurde przecież ja będąc matką w wielu sprawach jestem zielona a tu taki babsztyl rad udziela?
avatar
No właśnie to jest chyba najbardziej przykre. Nawet nie to, że ktoś Cię tu na ovu/belly zidentyfikuje tylko to, że liczysz, że spotykasz tu osoby, które Cię zrozumieją - bo mają podobne przeżycia problemy. A nawet jak mają inną historię - to wykażą się zrozumieniem. (Naiwnie) wydaje się, że jak już ktoś się tu loguje i tworzy profil to po to, żeby korzystać z tego z przeznaczeniem. Ale wychodzi, że to naiwne myślenie. Ehhh..
avatar
jakby jej było mało jednego wątku hehe, robiła w bambuko dziewczyny i z innych miesięcy, MA!SA!KRA!
Dodaj komentarz

Remont

Eryś skończył dwa miesiące, a u nas remont na całego. Malujemy ściany, zmieniamy podłogi, montujemy nowe drzwi wewnętrzne i zewnętrzne... A na ile rzeczy nie starczy nam kasy... Ech. Dach, ogrzewanie, wykończenie strychu, łazienki, kuchnia... wszystko musi poczekać na lepsze czasy Czyli pewnie na czas po spłacie kredytu... Czasem myślę sobie, że chyba zgłupiałam, że kupiłam stary dom... Prawie wszystko jest do wymiany, a robotnicy myślą, że wygraliśmy w totka... No, ale wracając do mojego Synka - chyba lubi jeździć z nami do sklepów typu Castorama Uśmiecha się do półek, ogląda sobie wszystko i jest mega grzeczny. A jest z nami tam prawie codziennie przez kilka godzin - nie mamy tutaj nikogo z kim moglibyśmy go zostawić Kochany, grzeczny Miś

Nie pamiętam, czy już o tym pisałam - siostra mojego męża jest znów w ciąży. Spodziewa się drugiego synka. Ogólnie dziewczyna irytuje mnie na całego... Sytuacja z wczoraj: mój S wysłał rodzince (w tym jej) zdjęcia Erysia w nowych, ślicznych ciuszkach. Wszyscy oczywiście odpisali, że ślicznie wygląda, piękne ubranka itp.... a siostra S pisze do nas tylko tyle: 'Jaki rozmiar?' Tak mnie to zaskoczyło, że odpisałam rozmiar, a ona na to, że jak przyjedzie na weekend w marcu to chyba jej damy to ubranko, bo już i tak Eryk w nim za długo nie pochodzi... Pamiętacie wcześniej te jej hasła na temat ubranek... no, ale to już przesada gruba moim zdaniem... Raczej się już nie polubimy

9
komentarzy
avatar
Co za franca, nic nie dawaj w końcu planujecie drugie! No a co do remontu to na pewno powoli dobrniecie do końca i wierzę, że szybciej niż myślisz. Trzymam kciuki!
avatar
Omatko, co za pinda! Jak Eryś wyrośnie, usmarowałabym to ubranko tak, że nie dałoby się go nosić, po czym wręczyła jej z radosnym uśmiechem na ustach Sorry, jakaś złośliwość się we mnie odezwała, no ale kuuuurdeeeee ... nie ogarniam!
avatar
bedzie dobrze, kiedys bedziecie sie z tego smiali-mam na mysli remont choc jak sama sobie przypomne stare czasy to wlos mi sie jezy na glowie. To dobrze ze Erys jest taki grzeczny to bardzo ulatwia sprawe, A co do siostry to niestety taka juz jest i raczej sie nie zmieni, ja pewnie z czystej przekory bym nie dala- powiedzialabym ze obiecalam komus innemu..co za samolubna baba ale widac tak ich rodzina funkcjonuje i to sie raczej nie zmieni, dlatego czasami dystans jest blogoslawienstwem.. trzymaj sie cieplutko buziaki
avatar
dopiero teraz przeczytalam twoj komentarz Terrasko, napisz mi wiadomosc to chetnie odpowiem
avatar
Brawo dla Erysia, duży chłopak z niego A ta siostra męża nienormalna...
avatar
No widać, że niektórzy ludzie są reformowalni (brawo dla Erysia -dzielnego udowniczego), a innie niereformowalni... (wiadomo kto
avatar
Tak czytam i ludzie to mają tupet.
Oczywiście jestem za tym by dawać ciuszki po swoim dziecku jeśli wyrosło ale jeśli daję to naprawdę Tym co potrzebują a nie tym co mają mnie w dupie. Może to zabrzmi źle ale kupuję nowe ubranka i wolę je czasem sprzedać. U mnie w rodzinie jestem jedyna co rodzi natomiast gdyby mój brat i bratowa zdecydowali się to pewnie im dałabym ale oni to przeciwieństwo opisowego Twojej szwagierki. Trzymaj się i nic jej nie dawaj <3 ja w takich sytuacjach mówię że wolę spalić
avatar
Wiesz co... bezczelna szkoda słów. No widzisz jaki kochany Eryś umie się zachować
avatar
Siostra wymiata
Dodaj komentarz

Eryś był dziś u mnie w pracy. Wszyscy się zachwycali, że taki grzeczniutki kochany był

Remont trwa nadal. Robotnicy wkurzają mnie na maksa. Tak bym chciała, by już się wynieśli... Trzeba im cały czas na ręce patrzeć... Ostatnio zrywali tapetę i nie zabezpieczyli drewnianego parkietu... Jak wróciłam do domu i zobaczyłam resztki kleju, gipsu itp. na drewnie - myślałam ze ich zatlukę. Sprzatalismy to cały wieczór - mycie desek na kolanach - a potem suszenie, by parkiet nie namókl... Dziś mi gość pociął panele w innym pokoju, bo kroił listwy podłogowe... Aaaaaaa!

Z nowinek - zapisaliśmy Erysia na zajęcia na basenie od połowy kwietnia. Mam nadzieję, że mu się spodobają jakie pieluszki polecacie do pływania? I dziecię pływa w samej pieluszce, czy na to jeszcze jakieś mini kąpielówki?

4
komentarzy
avatar
Najgorsze co może być to partacze robotnicy! Nic tak nie wkurza, trzeba takich delikwentów pilnować na każdym kroku. Niech wam się już skończy całe to zamieszanie, a potem mieszkajcie, mieszkajcie i jeszcze raz mieszkajcie długo i szczęśliwie
avatar
Dzieci mają wbudowaną jakąś funkcję prezentacyjną no a z tymi robotnikami masz przechlapane, mam nadzieje, że efekt ich pracy chociaż będzie zadowalający
avatar
Pogryzłabym chyba tych robotników. Zwłaszcza z moim dzisiejszym nastawieniem A jakby im zagrozić, że za zniszczenia im będziecie potrącać? Nie wiem czy to realne, ale może przynajmniej by się jeden z drugim zastanowił trochę... A Eryś widzę zupełnie się już w aniołka zmienił Basen to fajna sprawa - też już o tym myślę, ale na razie pogoda mnie nie zachęca więc jeszcze chwilę odczekam. Ale powinno się chłopakom spodobać - Witek już regularnie w czasie kąpieli usiłuje ochlapać tatę
avatar
Koniecznie powinni Ci zwrócić koszty. Nie wiem czy macie jakąś umowę ale to jest podstawa bo może się okazać że po remoncie czeka was kolejny remont.

Cieszę się że Eryś jest taki grzeczniutki <3
Dodaj komentarz

Kryzys

Wszystko wali mi się na głowę. Najpierw kryzys w związku z S. Takiej kłótni nigdy nie mieliśmy... Poszło o jego rodziców, siostrunię i moją mamę, a także o remont. Wkurza mnie, że skoro jestem na macierzyńskim - robotników doglądam cały czas ja, nawet jak on pracuje z domu. Mam już tego dość, bo trzeba im cały czas patrzeć na ręce, obrażają się jak im się coś powie - wczoraj mi rozwalili światło w pokoju u małego. Oczywiście nic nie powiedzieli. Sama się zorientowałam jak zwykle, jak sobie poszli. Napisałam im sms że chcę pogadać o ich pracy - nie odpisali - a mieli dziś przyjść o 7.30 i nas znów olali bez żadnej wiadomości... Po prostu załamka całkowita - mamy rozwalony cały dom i same problemy. Wracając do S - on oczywiście powiedział, że nie wyobraża sobie pracować z domu, nadzorować robotników, wieczorem jeździć po sklepach i że ma już tego dość. Oczywiście nie omieszkał dodać, że to ja chciałam mieć dom, że on był bardzo zadowolony z naszego pięknego mieszkania w centrum miasta, że było blisko do pracy, brak kredytu... Atmosfera zrobiła się gęsta. Potem dodałam zdjęcie naszego Synka do chmury, na którą ma dostęp rodzinka S, a tata S napisał pod zdjęciem coś w stylu, że synek siostry już tak dużo mówi. No i oczywiście w tym całym rozdrażnieniu powiedziałam do S, że co mnie to w ogóle obchodzi. I że po co komentuje, skoro nie ma nic do powiedzenia o naszym dziecku... Po chwili usłyszałam, że nie mam szacunku do jego rodziców tak jak nie mam do niego, i że moja mama to w ogóle nic nie robi poza przywożeniem nam niepotrzebnie gotówki - i zaczęła się chryja na całego. W końcu powiedział, że lepiej by mi się żyło jakby on się zabił, bo widocznie nie jest tym kogo szukałam. Tak się przestraszyłam tego, do tej pory się zresztą boję bo S nie rzuca raczej słów na wiatr... W nocy żadne z nas nie spało. Chciałam załagodzić konflikt i powiedziałam, że zawiozę go do pracy bo lepiej jeżdżę, a on jest wykończony. Wsiedliśmy do samochodu, pojechaliśmy, po drodze chciałam przedyskutować sprawę i załagodzić ten konflikt - i znów wyszedł temat rodziców. Naprawdę chciałam być dyplomatyczna, ale nie dało się, no po prostu tak mnie jego rodzinka irytuje, że nie umiem zacisnąć zębów i przymknąć się. I wtedy S nawrzeszczał na mnie tak na całego. Ten jego głos, taki zimny, metaliczny... Rozbeczałam się, aż dziw że w nic nie wjechałam na autostradzie... S wysiadł pod swoją pracą bez żadnego komentarza... a ja wróciłam do domu i znowu ryczę. I nie wiem co zrobić. Nie uważam, że to moja wina - owszem, czasem marudzę, ale to nie znaczy że go nie kocham i że chcę być sama z dzieckiem, że nie cenię go jako człowieka (mimo, że tak twierdzi)... Boję się cokolwiek powiedzieć, bronić się jakkolwiek - bo jeszcze mu coś głupiego do głowy strzeli - ale też nie umiem udawać, że wszystko jest w porządku. Matko jak mi dzisiaj źle... Tak bym chciała, by wrócił już z pracy...

Zastanawiam się, czy nie sprzedać tego domu w cholerę, nawet po kosztach - trudno, najwyżej stracimy oszczędności, ale może nie rozpieprzymy swojego małżeństwa. Jak tak dalej będzie to nie wiem jak się moje życie potoczy...

6
komentarzy
avatar
Po pierwsze to musisz być silna! Wiem, łatwo mi mówić. Może wytłumacz S, że zajmowanie się dzieckiem, robotnikami i w ogóle domem nie jest dla Ciebie łatwe. Wytłumacz mu, że są między wami różnice kulturowe i u nas rodzice dają prezenty i kasę i rozpieszają wnuczki nawet jeśli ich rodzice śpią na pieniądzach. Co do domu to nawet jeśli to była ciążowa fanaberia a raczej nie bo pamiętam wszystkie Twoje obawy to miał milon okazji aby Ci o tym powiedzieć i zaprzestać szukania domu. Co więcej na umowie kredytowej też widnieją jego podpisy jakby nie chciał to by nie wziął! I jeszcze jedno nie płacz, odczekaj, nie naciskaj na rozmowę poczekaj może nawet dzień lub dwa aż ochłoniecie. A i jeśli chodzi o rodzinę rozumiem, że chcesz by się Eryczkiem interesowali, ale nic na siłę w końcu to ich strata! Trzymaj się i ucałuj Eryczka, on jest najważniejszy!
avatar
Nie lubię tego posta Powodzenia życzę w jak najszybszym rozwiązaniu tego konfliktu. Trzymaj się :*
avatar
budowa domu i narodziny dziecka to bardzo stresujace wydarzenia w zyciu..sama pamietam jak dzis, moj P. schudl 15kg jak budowalismy!!! wspolczuje ci z calego serca bo bardzo dobrze wiem jak sie czujesz. Obydwoje macie duzo na glowie a S. jak to meska duma mu podpowiada moze czuje ze nie spelnia twoich oczekiwan choc wcale tak nie jest.Przebrniecie przez ten kryzys i bdzie tylko lepiej..co do robotnikow to sama nie wiem co ci doradzic bo my mielismy ten sam problem, nasz budowlaniec zniknal na 7 tygodni.. W koncu raz tak sie polkocilismy ze zerwalismy zareczyny i ja bylam gotowa wrocic do polski, ale nie worcilam..oboje ochlonelismy i na spokojnie porozmawialismy zeby znalezc rozwiazanie, a co do rodziny S. to wcale ci sie nie dziwie..dziwni ludzie..dobrze ze mieszkacie daleko
avatar
Terrasko, i jak tam u Was? Ochłonęłaś/ochłonęliście trochę? Myślę, że to 'wszystko' nakręcane jest przez remont, więc sprawy rodzinne może na razie odłożyć trochę na bok - machnąć ręką na siostrę S. czy jego rodziców. Myślę, że w normalnych warunkach nie wkurzałi by Cię tak bardzo, ale teraz masz remont na głowie i podejrzewam, że każda drobnostka urasta do rangi 'i co u diabła jeszcze'. Podejrzewam, że tata S. na odmianie siostrze S. serwuje informacje odnośnie tego jakie zdjęcie Erysia widział - tak podejrzewam. Ale mniejsza z tym, te relacje sobie poukładacie. Najgorsze to ten remont, żeby to jakoś przejść. A może na tym etapie zamiast cały dom w cholerę to miałoby sens wysłac obecną ekipę w cholerę i zaangażować jakąś inną? Ja wiem, że może co jedna ekipa to 'lepsza', ale ta jest jakaś wybitnie nie teges i nawet jeśli stawki mają niższe to 'dopłacacie' w zniszczeniach, a o Waszych nerwach nawet nie wpominając.
avatar
Terrasko, przyjęłam zaproszenie, zatem czekam na wiadomość..
Przeczytałam tylko ostatni post i trochę przypomniała mi się nasza sytuacja kilka lat temu.. Porozmawialiśmy, że pochodzimy z innych rodzin, gdzie wszystko jest inaczej, ustaliliśmy, że to co dotyczy naszego domu, naszej relacji ustalamy wspólnie, nie zważając jak było u Nas w domu.. Tworzymy nową rodzinę i nową tradycję.. Powiedzieliśmy sobie również, że mimo, że nie rozumiemy drugiej strony, to postaramy się i teraz w każdej rozmowie kiedy mówimy czym nas zdenerwowali dodajemy coś pozytywnego np w Twojej sytuacji: Wkurza mnie, że Twoja rodzina nie interesuje się Naszym dzieckiem, ale może z drugiej strony chcieli, żebyśmy jak najszybciej dowiedzieli się o tak miłej wiadomości.. Jest teraz o wiele lepiej.. Nie kłócimy się już o rodzinę.. Staramy się akceptować, a nie zmieniać..
Nie chcę Cie też straszyć, ale jeżeli mąż mówi o samobójstwie to może mieć depresję.. Dbaj o niego i postarajcie się zawalczyć o Waszą relację.. Każdy rozwiązany kryzys wzmacnia związek
avatar
Mam nadzieję Terrasko, że u Was już lepiej... Sytuacja do Was obu bardzo trudna i najlepiej byłoby się wspierać nawzajem, ale problem rodziny S. tutaj wg mnie koliguje. S. wydaje mi się że powinien trochę bardziej obiektywnie patrzeć na swoich bliskich, no ale skoro sam jest w tak kiepskim stanie trudno od niego tego wymagać. I znowu potwierdza się to co zawsze sądziłam - my kobiety musimy być silne. I jesteśmy, a kryzys jest chwilowy, bo potem zawsze jakoś dajemy radę. Trzymam kciuki Terrasko. Mam nadzieję, że ten Wasz Ryczek jest jaśniejszym światłem w tych ciemniejszych dniach. Pozdrawiam
Dodaj komentarz

Wczoraj Eryś kaprysił cały dzień.
Cały dzień miał kiepski humor. Jedzenie było w półgodzinnych przerwach, przerywane płaczem i ogólnym niezadowoleniem. Na noc tak się opił mlekiem, że przespał dziś całą noc - bez budzenia na karmienie... A dziś od rana to samo - zły humorek i jeść jeść jeść! Hmm...

6
komentarzy
avatar
Może to skok?
avatar
Ta skok! Jeśli to poprawi Ci humor my też tak wczoraj mieliśmy, po babciowych wygibasach na zmianę z tatuśkiem nosiliśmy Bartka, bo był marudny. Dziś na razie ok, dużo cierpliwości życzę
avatar
Ważne, że nocka przespana Marzę o tym, żeby w końcu przespać więcej niż 3h ciurkiem
avatar
a bo dzisiaj taki jakis dziwny dzien, więc sie mu nie dziwie, że marudny)
avatar
Mi też pierwsze co przyszło do głowy to SKOK! Taka mantra matek Ale może być też bardziej prozaiczne wytłumaczenie - głód właśnie. Był taki etap, że w ciagu dnia Witek jadł mniej więcej co 3 godziny i było ok. Potem zaczął przesypiać noce... i się zaczęło - w ciągu dnia miałam wrażenie, że jest non-stop głodny. Może Eryś też musi ten nocny czas bez jedzenia nadgonić? A to akurat łatwo do sprawdzenia - jak zje i mu się humor poprawi to znaczy, że głodny Na pocieszenie jeszcze powiem - jeśli to faktycznie o głód po nocnym 'poście' chodzi to i to się z czasem normuje tzn. noce nadal przespane, a odstępy między karmieniami w ciągu dnia się zwiększają. Także - będzie dobrze!!!
avatar
No albo po prostu miał gorszy dzień, lewą nogą z łóżka wstał i juz Każdy czasem tak ma.
Dodaj komentarz

Zły humor Erysia zażegnany, dziś ja miałam zły dla odmiany... Nasi robotnicy zdjęli gniazdko TV i internetowe przy malowaniu ściany i nie umieli go później podłączyć. Przez pół dnia nie miałam internetu ani telefonu, dzwoniłam do mojego providera... Po czym się okazało, że szanowny pan jeden z drugim wsadzili źle kabel... Przynajmniej się wyjaśniło, bo już ich podejrzewałam że z buta potraktowali mój router i coś się zepsuło w środku... Już nigdy - przenigdy nie wezmę tej ekipy do jakiegokolwiek remontu czegokolwiek... Do tego pod moją nieobecność bez pytania pożyczyli sobie nasz odkurzacz... A ponieważ odkurzali pył ze szlifowania ściany i farbę - cały odkurzacz jest biały i nawet nie mam pomysłu jak to domyć... Nadmienię tylko, że to akurat dość drogi Electrolux ultrasilencer w który zainwestował mąż z okazji narodzin dziecka (żeby było w domu cicho jak Mały śpi...). Jak możecie się domyśleć, po tej akcji mój mąż wkurzył się na maksa... Jakby tego było mało - jeszcze mi jeden z tych gości dzisiaj powiedział, że niedobrą kawę robię. Ha. I dobrze. Jutro się nawet nie zapytam czy chcą kawę, skoro nie jest dobra... :] Chętnie bym się ich pozbyła, ale nie mogę znaleźć innej ekipy 'na już' (dzwoniłam do 3 różnych, terminy wolne na maj i później...), a przecież w takim syfie nie mogę mieszkać z dzieckiem... Wobec tego chyba muszę się przemęczyć z nimi (jeszcze pewnie ze 3 tygodnie...)

Wczoraj odwiedziła nas też położna, Eryś waży 6350 g. Ma tylko 2,5 miesiąca, więc uważam, że waga jest lepiej niż niezła Póki co, odpukać, nie wiem też co to kryzys laktacyjny - po prostu oby tak dalej z moim karmieniem Mój mąż mówi, że to dlatego, że jesteśmy zgranym team'em - karmiąca i karmiony A pomyśleć, że tak się tego karmienia piersią bałam... U mnie w domu żadna kobieta 'nie miała pokarmu' i wszystkie dzieci od pokolenia babć włącznie były karmione butelką... Dochodzę do wniosku, że to chyba dzięki kiepskiej wiedzy położnych i późnemu przystawieniu do piersi... I tak mi żal mojej mamy, że nie przeżyła tego, co ja przeżywam. Dla mnie karmienie stało się fantastyczną rzeczą, która łączy mnie i Synka

4
komentarzy
avatar
Wiesz coś w tym jest, bo moja mama też miała ten problem! Za tamtych czasów karmienie piersią to była abstrakcja! Jednak jak teraz posłucham babci i jej porad. Jedz, bo zniknie Ci pokarm, ale najlepiej chleb i wodę, aby Małego brzuch nie bolał. O boli go brzuszek, bo zjadłaś kiszonego, to w sumie nie dziwię się, że jeśli moja mama dostawała takie rady to szybko jej przygoda z karmieniem się skończyła. Co do ekipy to z racji kultury mogli by pochwalić kawę a napewno robisz świetną tylko Ci panowie to beznadziejne przypadki. A odkurzacz proponuję odliczyć im od rachunku! O ile jest brudny to nic, ale od pyłu może zatrzeć się silnik.
avatar
Współczuję Ci tej ekipy remontowej. To jakaś masakra. Jacyś partacze chyba, nie wiem, ale brzmi jak kiepski żart.... Fajnie, że karmisz małego piersią Ja też będę chciała karmić piersią, oby było mi to dane.
avatar
Cześć Terraska
Przeczytałam twój pamiętnik na różowej stronie oraz fioletowej
Fajnie poznać osobę, która dużo przeszła a teraz cieszy się szczęściem posiadania małego szczęścia.
Ja jestem mamą 4 aniołków ;( i wciąż czekam na cud bycia "ziemską" mamą
Przesyłam Wam pozdrowionka, całej waszej trójce A Eryś niech rośnie zdrowo
avatar
Przepędź tą ekipę na 4 wiatry Przecież to można się wykończyć! Mam nadzieję, że już bliżej niż dalej i pójdą sobie w cholerę. A na koniec połowę im nie wypłaćcie
Dodaj komentarz

Wpis pod tytułem zdolności kulinarne mojego męża
Robotnik - czy mogę prosić kawę?
Ja - robię strajk. Proszę zapytać męża
S - Mleko? Cukier?
Robotnik - Tak proszę.
S (po dwóch minutach) - kochanieeeee, czy my mamy cukier?
(Wyciągam cukier z szafki)
S - to my mamy taki nie w kostkach?

2
komentarzy
avatar
)))
avatar
Kochanie to gdzie są łyżeczki!?
Dodaj komentarz

Mój Synuś okazuje się nocnym śpiochem. Przesypia całe noce bez budzenia się na jedzenie... No kurcze, chyba naprawdę podmienili mi dziecko Ryczuś oficjalnie przestaje być Ryczusiem...

A poza tym... Pamiętacie ten hejt w moim kierunku na forum?
http://ovufriend.pl/forum/starajac-sie-ogolne/owulacja-a-mdlosci-i-bol-brzucha,7067.html

Chyba warto było się zdenerwować, bo przeglądając dziś stare wpisy zauważyłam, że to właśnie w tamtym dniu lub dzień później miałam tę pamiętną Erysiową owulację... Także wszystkim chętnym polecam - warto sobie podnieść adrenalinę Może skutkować ciążą

6
komentarzy
avatar
Podmienili to podmienili, pokochasz jak własne )
avatar
Cudownie że Eryś przesypia całe noce Warto było przecierpiec trudne poczatki za takei złote dziecko teraz? Zazdroszczę u nas zabki na razie jednak nie idą
avatar
O matko i córko a mi podmienić nie chcą. Już nie raz przekonałyśmy się, że trafiają się osoby, które sprawiają, że obu i belly nie jest bezpiecznym miejscem. Rok zleciał jak jeden dzień!
avatar
hehehe moze zastosuje Twoją rade
avatar
To jak Eryś taki grzeczny i przesypią całą noc, to ja swoje podrzucę Ci na 24h i wtedy się wyśpię hehhe
avatar
hehe właśnie przejrzałam sobie wątek na OF, który wkleiłaś i uważam, że niesłusznie dostałaś po dupie bo jak się nie chce czegoś czytać to się po prostu nie czyta, ale nie ma tego złego zafasolkowałaś
Dodaj komentarz

Zaszczepilismy Erysia. Dumna jestem, bo dzielny był

A teraz coś, co mnie dzisiaj męczy... Moje relacje z jedną dobrą koleżanką uległy zasadniczemu pogorszeniu. Wiem od niej, że się starają od dwóch lat o dziecko - być moze to jest przyczyna? Bo odkąd Eryś się urodził nasze kontakty już nie są takie dobre. A może przesadzam?
Taka sytuacja - moje urodziny w styczniu.
Tak się złożyło, ze mamy urodziny jedna po drugiej, w obrębie kilku dni. My i jeszcze trzecia nasza wspólna koleżanka. Zawsze obchodziliśmy je razem. Ta dobra koleżanka, nazwijmy ją C, organizowała coś dla mnie - ja organizowałam dla niej i dla tej trzeciej. W tym roku spotkałyśmy się w knajpie po naszych wspólnych urodzinach - i obie zupełnie zapomniały o moich urodzinach. Nie przypominałam, bo i po co... Doszłam do wniosku, ze moze wyleciało to C z głowy - ostatnio zmieniła pracę i miała więcej na głowie... Ot, tak tylko troszkę mi się przykro zrobiło, szczególnie ze ja dla obu przygotowałam śliczne bukiety tulipanów... Potem C się od stycznia nie odzywała, a wcześniej miałyśmy kontakt prawie co tydzień...
Teraz jeszcze inna wspólna znajoma wychodzi za mąż. C wysłała mi maila czy idę i czy kupuję jakiś prezent. Odpisałam, że idę na cywilny i myślałam o kupnie dobrego szampana. Prawdziwego, marki X. Przyszła mężatka fascynuje się winami, a tego szampana polecili mi w winotece w naszym mieście.... Napisałam też, że jeszcze nie kupiliśmy, wiec jakby miała lepszy pomysł to chętnie się z moim S dołożymy! C odpisała, że niezły pomysł i że zobaczy co ta nasza koleżanka wspólna planuje (tez jest zaproszona). No i teraz najlepsze - nie odpisała mi co robimy. Ślub w piątek, więc piszę maila co z tym prezentem - a C odpisuje, ze kupiły szampana marki X i kieliszki. Pytam ile mamy się z S dołożyć (ze zdziwieniem, bo nic mi nie powiedziała - ja już chciałam zamawiać)... a tutaj dostaję wiadomość z takim tekstem: sorry, ale na czwórkę prezent by wyszedł trochę za tanio. Nooooo i.... Delikatnie mówiąc poczułam się nie teges. Nie dość, ze mnie olały, to jeszcze ukradły mój pomysł na prezent nie mam pojęcia co zrobić w takiej sytuacji - i jest mi przykro, bo C była jedna z najbliższych mi tutaj osób. Nawet pomagała przy planowaniu mojego ślubu... Zastanawia mnie ten nagły zwrot sytuacji. Wiem, ze w kwietniu podchodzi do pierwszego in vitro... No i myśle - czy to ma związek z ta zmiana? Przykro mi, bo caly czas życzyłam jej (i życzę nadal!) jak najszybszego zaciążenia... I nigdy nie narzucałam sie z tematem Eryka ani wcześniej ciąży - wiedząc, że się stara wręcz zaprowadziłam ja do mojej specjalistki od niepłodności... Sama już nie wiem co o tym myślec...

6
komentarzy
avatar
Kurcze, calkiem prawdopodobne, przejdzie jej jak znajdzie w ciaze.
avatar
A ja bym jej powiedziała co myśle. Bez focha, tylko, ze mi przykro, że sie odsuwa, że nie rozumiem, że pierwszy raz zapomniała o urodzinach i potem podebrała pomysł z prezentem i teraz jesteś na lodzie. Moze sie otrząśnie, wyjaśni, obie sie poplaczecie i bedzie po staremu. A jak strzeli focha to wiesz z kim masz do czynienia. Bo swoją droga to ta znajoma nie brzmi tak najlepiej... No bo jesli Ty masz urodziny pierwsza, a potem dałaś prezent, to nie ma bata, że sie kobita nie zorientowała, że o Twoich zapomniała. Rownież nie wierze, ze kupiła szampana marki X bez świadomości, ze to miał być Twoj prezent. Swoją drogą ja bardzo sie lubuję w winach i tak myśle, że dla winomaniaka warto zdobyć jakieś dobre Bordeaux, albo Chardonnay. W święta kupiliśmy rewelacyjne Chateauneuf du Pape w ... Carrefourze w Złotych Tarasach za chyba nie cale 100zl. To świetna marka, każdy zna i lubi. Wiec kup coś od siebie, dodaj kwiaty i piękne życzenia, a wrednymi koleżankami sie nie przejmuj.
avatar
Przykra sytuacja, ale też uważam że powinnaś porozmawiać z tą koleżanką szczerze. Podejrzewam, że pojawienie się dziecka u ciebie spowodowało taką sytuację, dziewczyna najzwyczajniej w świecie pewnie jest zazdrosna. Jednakże skoro tak się zachowuje to trzeba zadać sobie pytanie czy to na pewno jest przyjaźń, bo ludzie raczej się wspierają i cieszą nawet jeżeli same starają się o dziecko. Wiem co mówię, moja przyjaciółka stara się o dziecko od 5 lat, kiedy dowiedziała się o mojej ciąży faktycznie się poplakala, a ja razem z nią, ale wspiera mnie cały czas i nasze relacje chyba nawet jeszcze bardziej się zacieśniły.... Porozmawiaj z C.
avatar
Ja też bym się zapytała o co jej chodzi. Zazdrość może odsunąć, ale nie upoważnia do bycia świnią.
avatar
My się staramy ponad trzy lata.. Badania coraz gorzej i wiem, że odsuwam się od przyjaciół.. Nie zmienia to faktu, że mi na nich zależy.. Myślę, że szczera rozmowa jak proponują dziewczyny powinna otrząsnąć C, jeżeli jej zależy
avatar
Akcja z szampanem bardzo nieelegancka, ale mam podobne odczucia jak inne dziewczyny tzn. 'zazdrość starającej się'. A jak się Wasze relacje układały podczas Twojej ciąży? Już wtedy się pogorszyło czy dopiero teraz? Wiesz pewnie z wlasnego doświadczenia, że staraczki różne fazy przechodzą, czasem nadzieja, czasem dolina... Ja bym też stawiała na rozmowę, jesli tyle czasu się znacie i byłyście blisko to może jednak przyjmie Twoje wsparcie. A jeśli nie, ale mimo wszystko uważasz, że ona nie jest z natury świnia tylko ma trudny czas - może faktycznie trzeba przeczekać. Ale próba rozmowy przede wszystkim - tylko delikatnie.
Dodaj komentarz
avatar
{text}