avatar

tytuł: Pierwszy Pisklak u nas... pora na drugiego ;)

autor: Terraska

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Taka, do ktorej w wieku 20-40-60 lat dziecko z checia zadzwoni czy przyjdzie. Po rade, na spytki, albo po prostu przytulic sie i porozmawiac. Wspierajaca, tolerancyjna, ale wychowujaca. Chcialabym byc dobra mama, a bede najlepsza jaka potrafie.

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

W ciagu ostatnich dni bylo od nich kolorowo. Dopiero ucze sie wierzyc, ze bede mama. Jest to dla mnie tak nieracjonalny koncept, ze nadal nie do konca dociera chyba do mnie. Jak to - ja? Przeciez pisalam o sobie "niezapladnialna"... ;) Jestem szczesliwa, ze moje dziecko postanowilo w tym temacie utrzec mi nosa. :)

Chciałabym dalszą część moich przygód opisywać w OF. Jak to zrobić?? Znów czuję się staraczką - mierzę temperaturę, wyliczam owulację... Eryś jest z nami jakby od zawsze. Zaraz wracam do pracy, a mąż bierze swój wychowawczy
Tyyyylko... jak to zrobić? Jak przejść w pamiętniku z powrotem na różową stronę??

0
Dodaj komentarz

Zmiany w naszym życiu, oj zmiany... Jutro wracam do pracy (aż się popłakałam, że kończy mi się juz wychowawczy... Tak szybko to minęło). Z drugiej strony... Teraz pora na Tatę cieszę się, że Eryś spędzi trochę czasu z obojgiem rodzicow będzie ciężej finansowo bez pensji S, ale damy radę.
U nas regres nocny - wyżyna się Erysiowi pierwszy ząbek - dolna jedynka (od jakiegoś tygodnia)... I nie chce cała wyjsć :/ z racji tego Mały budzi się co godzinę i kwili
Poza tym zaczynam szósty cykl starań... Oby ten był szczęśliwy, bo tak bym chciała znów widziec perspektywę macierzyńskiego w domku

5
komentarzy
avatar
Powodzenia, trzymam kciuki żeby się udało a ząbek wyjdzie szybciej niż się wydaje, niestety maluchy muszą swoje wycierpiec.
avatar
Powodzenia, trzymam kciuki żeby się udało a ząbek wyjdzie szybciej niż się wydaje, niestety maluchy muszą swoje wycierpiec.
avatar
Trzymam za was kciuki!
avatar
To trzymam kciuki za ten cykl starań i wracaj szybciutko na macierzyński.
avatar
Powodzenia.. a może akurat szybciutko się uda
Dodaj komentarz

Zmiany w naszym życiu, oj zmiany... Jutro wracam do pracy (aż się popłakałam, że kończy mi się juz wychowawczy... Tak szybko to minęło). Z drugiej strony... Teraz pora na Tatę cieszę się, że Eryś spędzi trochę czasu z obojgiem rodzicow będzie ciężej finansowo bez pensji S, ale damy radę.
U nas regres nocny - wyżyna się Erysiowi pierwszy ząbek - dolna jedynka (od jakiegoś tygodnia)... I nie chce cała wyjsć :/ z racji tego Mały budzi się co godzinę i kwili
Poza tym zaczynam szósty cykl starań... Oby ten był szczęśliwy, bo tak bym chciała znów widziec perspektywę macierzyńskiego w domku

0
Dodaj komentarz

U mnie kilka drobnych zmian... A moze nie takich drobnych? Sama nie wiem, co sie wykluje z moich ostatnich decyzji
Po pierwsze - wrocilam do pracy. Na powitanie nowy manager zadal mi pytanie, czy moge przejac obowiazki jednej mojej podwladnej (idzie w listopadzie na macierzynski). Nigdy razem nie pracowalismy (zatrudniono go zaraz przed moim odejsciem), no i chyba zzyl sie niestety z moim zastepca - w zwiazku z czym zaproponowal mi 'zmiane' obowiazkow po to, zeby ocalic miejsce pracy tamtemu chlopakowi. Nie zgodzilam sie - dlaczego ja mam sie cofac w karierze? Czemu temu chlopakowi nie zaproponowal tamtego stanowiska? Koniec koncow zmusilo mnie to do zaaplikowania na inne stanowisko wewnatrz grupy - takie ktore sama sobie znalazlam Jak odejsc, to z klasa na cos lepszego. Jak manager sie dowiedzial, ze aplikuje (i dlaczego) - od razu stwierdzil, ze przekona HR do zatrudnienia innej osoby na miejsce tamtej ksiegowej, a nowy chlopak dostanie cos innego (tak, ze ja bede mogla zachowac swoje nowe obowiazki ) Zastanawiam sie teraz czy dobrze zrobilam, czy mnie nie wyleja przy pierwszej lepszej okazji jesli zostane...
Po drugie - Eryk pieknie stoi Dumna jestem z niego. Skonczyl 9 miesiecy, a juz prawie rwie sie do chodzenia Maluszek moj kochany
Po trzecie - trzymajcie kciuki! Dzis rozwiazujemy problem z terenem przy naszym domu... Mam nadzieje, ze dziewiedziesiecio paro letnia babcia sie nie wycofa z tego co obiecala w akcie notarialnym w latach 70 (ani jej dzieci...). Notariusz na dzis zamowiony, jutro albo bede mega szczesliwa, albo w wisielczym humorze (po ich wczesniejszych akcjach nic mnie juz niestety nie zdziwi - sprawa sie ciagnie juz ponad rok czasu, a oni przeciagaja ile wlezie...) Ale jesli sie uda - ruszamy pelna para z remontami lazienki, adaptacja strycha itp.

Temperatura niska, chyba w tym cyklu w ogole nie mialam owulacji. To juz szosty cykl staran o rodzenstwo dla Eryka... Cos czuje, ze jeszcze troche to niestety potrwa...

0
Dodaj komentarz

U mnie kilka drobnych zmian... A moze nie takich drobnych? Sama nie wiem, co sie wykluje z moich ostatnich decyzji
Po pierwsze - wrocilam do pracy. Na powitanie nowy manager zadal mi pytanie, czy moge przejac obowiazki jednej mojej podwladnej (idzie w listopadzie na macierzynski). Nigdy razem nie pracowalismy (zatrudniono go zaraz przed moim odejsciem), no i chyba zzyl sie niestety z moim zastepca - w zwiazku z czym zaproponowal mi 'zmiane' obowiazkow po to, zeby ocalic miejsce pracy tamtemu chlopakowi. Nie zgodzilam sie - dlaczego ja mam sie cofac w karierze? Czemu temu chlopakowi nie zaproponowal tamtego stanowiska? Koniec koncow zmusilo mnie to do zaaplikowania na inne stanowisko wewnatrz grupy - takie ktore sama sobie znalazlam Jak odejsc, to z klasa na cos lepszego. Jak manager sie dowiedzial, ze aplikuje (i dlaczego) - od razu stwierdzil, ze przekona HR do zatrudnienia innej osoby na miejsce tamtej ksiegowej, a nowy chlopak dostanie cos innego (tak, ze ja bede mogla zachowac swoje nowe obowiazki ) Zastanawiam sie teraz czy dobrze zrobilam, czy mnie nie wyleja przy pierwszej lepszej okazji jesli zostane...
Po drugie - Eryk pieknie stoi Dumna jestem z niego. Skonczyl 9 miesiecy, a juz prawie rwie sie do chodzenia Maluszek moj kochany
Po trzecie - trzymajcie kciuki! Dzis rozwiazujemy problem z terenem przy naszym domu... Mam nadzieje, ze dziewiedziesiecio paro letnia babcia sie nie wycofa z tego co obiecala w akcie notarialnym w latach 70 (ani jej dzieci...). Notariusz na dzis zamowiony, jutro albo bede mega szczesliwa, albo w wisielczym humorze (po ich wczesniejszych akcjach nic mnie juz niestety nie zdziwi - sprawa sie ciagnie juz ponad rok czasu, a oni przeciagaja ile wlezie...) Ale jesli sie uda - ruszamy pelna para z remontami lazienki, adaptacja strychu itp.

Temperatura niska, chyba w tym cyklu w ogole nie mialam owulacji. To juz szosty cykl staran o rodzenstwo dla Eryka... Cos czuje, ze jeszcze troche to niestety potrwa... A jak do tego zmienie prace, to juz w ogole nie widze tego w najblizszym czasie... No ale ile mozna znosic wszystko tylko dlatego, ze zle zmieniac prace na moment przed ciaza? :/

Aha, jeszcze jedna sprawa - Erykowi wyszedl pierwszy zabek (wlasciwie nawet nie caly, a polowa - druga polowa od 2 tygodni sie nie ujawnia...) - no i krzywo rosnie. Tak jakby po przekatnej dziasla Czy ktoras tez tak miala i sie to unormowalo przy zebach stalych?

2
komentarzy
avatar
Cieszę się, że Eryk tak szybciutko rośnie. Powodzenia w pracy i mam nadzieję, że wszystko się tam ułoży po Twojej myśli. Trzymam też kciuki za cykl - może akurat się uda. Ale by było.
avatar
Gratulacje dla Eryka! Dzielny facet!
Dodaj komentarz

Miesiaczka przyszla tak jak sie spodziewalam. Zaczynam nowy cykl. Oby ten okazal sie szczesliwy...
W pracy impas - nie moge odbyc rozmowy kwalifikacyjnej w sprawie nowej pracy wewnatrz grupy, bo moj szef nie wyraza na to zgody... Oczywiscie spowodowalo to moja zlosc i jeszcze wieksze poczucie rozzalenia... Ciekawe, ze skoro tak bardzo im jestem teraz potrzebna, nie zgadzaja sie na podwyzke... No, ale nie ma co sobie zaprzatac glowy czyms takim - wczesniej czy pozniej znajde cos lepszego, a jednak to tylko praca
W domu ostatnio czesto sie klocimy z S (i to mnie stresuje jednak troche bardziej). Kazde ma swoje opinie i zadne z nas nie chce ustapic... On twierdzi, ze ja rozwalam nasz zwiazek poprzez swoj pesymizm, ze niecierpie jego rodzinki i zalezy mi nie na nim jako mezu, ale na darmowym niewolniku do remontu domu oraz darmowym pracowniku od przynoszenia wyplaty. To oczywiscie totalna bzdura (no, moze poza tym ze faktycznie nie przepadam za jego rodzinka, a w szczegolnosci za siostra...). Z drugiej strony tlumaczenia, ze ja zostalam wychowana w domu gdzie mezczyzni potrafili cos zrobic, naprawic, wyremontowac i czesto biore to za pewnik - nie docieraja. Czasami juz mam mu ochote powiedziec, ze poddaje sie, mam tego dosc... ale chwile potem mysle sobie, ze przeciez mimo to go kocham i wiem, ze on kocha mnie... I chce wszystko miedzy nami poukladac... Do nastepnej takiej klotni
Co do domu - tym razem notariusz przelozyl wizyte ze wzgledu na chorobe. Myslalam, ze wyjde z siebie i stane obok. Kolejna data - 5 pazdziernik. Mam nadzieje, ze to juz ostatnia i ze rozwiazemy te problemy, a babcia sie podpisze na akcie jak obiecala w latach 70. Po czesci mysle, ze moje klotnie z S biora sie wlasnie z tego nierozwiazanego problemu z domem, wiec marze, zeby udalo nam sie zakonczyc juz ten temat. Wczorajsza klotnia wlasnie byla spowodowana moim rozzaleniem i kiepskim humorem... Niech juz nam sie uda rozwiklac ten balagan w papierach pozostawiony przez porzednich wlascicieli domu, bo autentycznie zwariuje, a przy okazji rozwiode sie z mezem... Tak sobie mysle, ze nie mielismy problemow przed kupnem domu i tesknie do czasow, gdy wynajmowalismy mieszkanie... Ale zlych decyzji nie da sie juz cofnac (ta inwestycja chyba byla najwiekszym bledem mojego zycia).

Kilka pozytywniejszych aspektow - bylismy z S w potencjalnym zlobku / przedszkolu dla Eryka. Nowy dom wybudowany z mysla o przedszkolu (przeszklone sciany, zabezpieczenia itp.), fajne lazienki przystosowane do maluchow. Tylko 16 dzieciaczkow. Negatywy: do dzieci mowi sie po luksembursku (wolalabym po francusku), bardzo maly ogrodek z tylu domu (i nawet nie chodzi o to, ze maly - ja odnioslam wrazenie, ze panie w ogole na ten ogrodek z dziecmi nie wychodza). W ogrodku bylo zero zabawek, zjezdzalni, piaskownicy, za to idealny porzadek i zagrabione liscie... Jakos inaczej sobie wyobrazalam ogrodek przy przedszkolu. Dzis odwiedzimy drugie przedszkole dla porownania, a potem trzeba bedzie zadeklarowac gdzies Eryka i wplacic zaliczke. Obysmy mieli dobre przeczucie

Kochane, powiedzcie mi jesli wiecie, czy w Polsce tez obowiazuje cos takiego w zlobkach i przedszkolach jak dwutygodniowy okres adaptacji w czasie ktorego jeden z rodzicow ma byc z dzieckiem caly czas w przedszkolu i stopniowo wychodzic na coraz dluzszy czas? Pytam, bo musze wziac tydzien urlopu z uwagi na te adaptacje, a okres wydaje mi sie troche przydlugi... Jak ja poszlam do przedszkola, plakalam pierwsze dwa dni gdy mama wyszla - ale potem to juz bylo dobrze... A tutaj takie zasady

5
komentarzy
avatar
Nie wiem czy wszędzie tak jest, ale w większości zlobkow obowiązuje okres adaptacji ok 2 tygodnie (można go skrócić)
avatar
Nie wiem czy wszędzie tak jest, ale w większości zlobkow obowiązuje okres adaptacji ok 2 tygodnie (można go skrócić)
avatar
Nie wiem czy wszędzie tak jest, ale w większości zlobkow obowiązuje okres adaptacji ok 2 tygodnie (można go skrócić)
avatar
Nie wiem czy wszędzie tak jest, ale w większości zlobkow obowiązuje okres adaptacji ok 2 tygodnie (można go skrócić)
avatar
Moja kuzynka była chyba 3 dni, ale Mała bardzo szybko się adaptuje do nowych sytuacji:-D
Dodaj komentarz

Kolejna kolezanka z pracy zaszla w ciaze. A ja widze, jak sie zmienilam. Przed zajsciem w ciaze z Erykiem taka wiadomosc bylaby powitana placzem w samotnosci i wielka depresja, albo wyrzutami do losu - czemu nie my? A co teraz? Teraz sie ciesze, ze sie dziewczynom udaje Tak zupelnie szczerze sie ciesze... i mam nadzieje, ze i mnie sie juz niedlugo uda

Mam problem z faza lutealna. W ostatnich dwoch cyklach mierzylam tempke - faza trwa tylko 7 - 8 dni Mam nadzieje, ze sie to bedzie stopniowo wydluzac. Niestety - nigdy moja faza nie powalala na kolana. Przed ciaza wynosila tylko 11 dni... Ale to co teraz sie dzieje, to juz nawet w zadnej normie sie nie miesci... :/ A ja tak bym chciala wlasnie teraz zajsc znow w ciaze... I cieszyc sie razem z dziewczynami tymi magicznymi chwilami

6
komentarzy
avatar
Trzymam mocno kciuki za Wasze starania Ja też się ogromnie cieszę z każdej ciązy moich koleżanek, aż czasem samej chce mi się poraz drugi przeżywać te fajne chwile
avatar
Gdy ma się już własne upragnione dziecko zupełnie inaczej patrzy się na ciąże koleżanek, kuzynek, a nawet kobiet na ulicy. Niech drugie Szczęście dopadnie Cię szybciej niż myślisz
avatar
Trzymam kciuki. Na pewno niedługo się uda!
avatar
Powodzenia!!!
avatar
no to trzymam kciuki aby udało się jak najszybciej powodzenia!
avatar
Powodzonka Terrasko! :-)
Dodaj komentarz

Ten cykl jest jakims mega wariactwem. W ostatnim nie mialam w ogole owulacji (bardzo niska temperatura), a za to w tym tempka na poziomie srednim, ale... dopiero w dwudziestym dniu cyklu skonczyl mi sie okres... I to nie jakiestam plamienie, solidny jak na mnie, normalny, cieknacy po nogach okres... Nie mam pojecia co to oznacza...

.. ale i tak mam bardzo dobry humor. Uswiadomilam sobie jakie ja mam fantastyczne zycie. Nie brakuje mi niczego, jestem zdrowa, mam zdrowe, kochane dziecko i meza, ktoremu zalezy na nas obojgu... Cudownie jest! Do takich rozmyslan sklonily mnie ostatnio dwie rzeczy. Najpierw dowiedzialam sie o akcji 'wylosuj Aniola' dla dzieci z choroba nowotworowa. Polega ona na wyslaniu kartki z pozytywnymi slowami do fundacji, ktora rozdaje takie kartki dzieciakom z rakiem Super sprawa. Moja kartka juz niedlugo powedruje do jakiegos chlopczyka... razem z malutkim srebrnym Aniolkiem na szczescie Uswiadomilam sobie co by bylo, gdyby to Erys zachorowal. Jak ja bym sie czula, jakie to by bylo straszne... Choc w ten maly sposob moge komus pomoc - nie jest to wiele, ale choc wysylam ten drobiazg z ogromem pozytywnych mysli...
A druga rzecz jest taka, ze moja kuzynka (ta, ktora nie moze miec dzieci - 4 in vitro oraz 10 lat staran okazalo sie niestety nieudane... ) podjela decyzje o adopcji 1,5 letniej dziewczynki Ciesze sie jak glupia, bo nie dosc, ze zycze im jak najlepiej, to jeszcze zawsze to razniej bedzie jezdzic do Polski wiedzac, ze Erys bedzie mial sie z kim bawic podczas swiatecznych imprez rodzinnych
Tyle u nas dobrego. Kilka osob pytalo czemu tak rzadko bywam na BBF. Niestety wrocilam do pracy i zwalil sie na mnie caly ten balagan, ktory panowal od czasu mojego odejscia Serdecznie pozdrawiam znad sterty dokumentow

3
komentarzy
avatar
Pozdrawiamy z Leonkiem też ciepło
avatar
No Pisklaku numero dwa - nie ociągaj się
avatar
Trzymam kciuki i pozdrawiam! Rodzina to wielkie szczęście!
Dodaj komentarz

Oddalam dzis krew na oznaczenie antygenow HLA w celu dawstwa szpiku kostnego To bylo fantastyczne doswiadczenie , jestem szczesliwa
Myslalam juz o tym dawno, dawno temu... ale wiecznie cos bylo wazniejszego. A ostatnio do mnie dotarlo - co moze byc wazniejszego niz ludzkie zycie? No i tak zwyczajnie, po prostu pomyslalam o Eryku. Gdyby mial bialaczke - wiadomo - najpierw uruchomilabym poszukiwania w rodzinie. A gdyby dawca zgodny sie nie znalazl? Co zrobilabym wtedy? Wyszlabym na ulice i w myslach krzyczala do przechodzacych ludzi - dlaczego Ty nie chcesz pomoc mojemu synkowi? Dlaczego? To taki maly gest, jeden dzien poswiecony komus innemu, pare komorek ktore zregeneruja sie w 2 tygodnie... Tylko tyle, a ratujesz ludzkie zycie. No wiec wlasnie, dlaczego?
Wydrukowalam wniosek z internetu i poszlam oddac krew do laboratorium polecanego przez stowarzyszenie dawcow w Luksemburgu. Calosc trwala 10 minut.
W Polsce podobno mozna wykonac test poprzez potarcie patyczkiem o wnetrze buzi, nawet bez wyjscia z domu. Polecam, jakby ktos byl zainteresowany:
https://www.dkms.pl/pl
* Edycja - troche poczytalam na temat DKMS i jednak nie podoba mi sie ta fundacja. Wpisuja dawcow do niemieckiego rejestru, za co potem polscy biorcy placa wyzsze kwoty. Takze polecam jednak Poltransplant, ktory jest typowo polskim rejestrem, pobranie nastepuje w Polsce i dostepny jest dla biorcow wg polskich cen Tutaj sa osrodki, w ktorych mozna sie umowic na pobranie:
http://www.szpik.info/index.php?option=com_content&task=view&id=132&Itemid=98
Ale oczywiscie jesli juz ktos jest zarejestrowany w DKMS - to sie jak najbardziej liczy i jest godne podziwu Tylu jest ludzi wokol nas, ktorzy maja dobre serca Wzruszam sie juz czytajac komentarze ponizej

W Luksie srednio 75% pacjentow znajduje dawce na czas. Czyli 25% nie znajduje, bo zaden dawca nie mial odpowiednich parametrow. A moze to mnie nie znalazl jeszcze?

Chce, by moj Synek byl ze mnie dumny To zobowiazuje

6
komentarzy
avatar
Zgłoszenie poszło
avatar
To naprawdę cudowna rzecz pomagać innym i to fakt, zawsze jakoś nie ma czasu. Trzeba wziąć się w garść, oby nasze dzieci nie potrzebowały takiej pomocy!
avatar
Madu ) Jednak dobro jest jak kula sniezna
Oby tej pomocy potrzebowalo jak najmniej dzieci, i ludzi w ogole
avatar
W DKMS jestem już jakieś 4 lata
avatar
Oj gdybyśmy tak wszyscy brali przykład z Ciebie świat byłby piękniejszy! Terrasko postępowanie godne naśladowania
avatar
Kochana witam ja zarejestrowałam sie w lipcu w DKMS i w poniedziałek otrzymałam karte jako dawca szpiku kostnego jako genetyczny blizniak.
Dodaj komentarz

Wrocilismy z wyprawy w gorki Vosges. Bylo pieknie. Widoki zapieraja dech w piersiach:

https://www.google.lu/search?q=hohneck&biw=1455&bih=712&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwjBnfTPoIzQAhWBiRoKHbq3AGkQ_AUIBygC

Pogode mielismy idealna. Zlota jesien w pelni, temperatura w okolicach 16 stopni i sloneczko
Erys odnalazl sie w nowej sytuacji calkiem dobrze - w hotelu czul sie jak u siebie w domu. Na dodatek razem z nami chodzil po gorach (tzn. byl noszony w specjalnym plecaku-nosidelku ), plywal rowerkiem po jeziorze, a wieczorami - jak przystalo na malego odkrywce - chcial probowac wszystko to, co mama i tata jedli w hotelu
Fantastyczny spedzilismy weekend.
Niestety, chyba gdzies zawialo zarowno Eryka, jak i mojego meza - bo po przyjezdzie do domu obu dopadlo przeziebienie... Szpital w domu, jeden smarka, drugi kicha... Wiec zrezygnowalam z jednego dnia urlopu (wczoraj), bo juz lepiej troche popracowac w biurze niz w domu byc kucharka, sprzataczka, pielegniarka i przedszkolanka Tymbardziej, ze po powrocie z gor we wtorek wysprzatalam caly dom na przyjazd tesciowej w przyszly czwartek i mialam absolutnie dosc fizycznej pracy
... A na koniec chyba i mnie cos dopada - flegma w gardle nie daje zyc od wczoraj wieczor... Ale bedzie dobrze, chyba jestem bardziej odporna od moich facetow

1
komentarzy
avatar
Fajnie, że urlop się udał a teraz zdrówka życzę!
Dodaj komentarz
avatar
{text}