Szybki wpis, bo szykujemy się na wyjście. Tym razem biorę Antenkę co by nie przegapić... no wiecie... siódmego cholernika! Taka jestem lisica.
Dziś z rana, zaraz po przebudzeniu (koło 9tej) moje kochane dzieciątko gadało sobie ze mną, cieszyło się, łapkami machało, nóżkami mnie kopało, całe przeszczęśliwe! Ooo tak 

I nagle mały pierdek!!! Trrrrrrrrrr
Uwierzcie mi, że mamy wiedzą które pierdki są od czego. Są pierdki odpowietrzacze, pierdki relaksacze, pierdki ostrzegacze, pierdki kleksiki, pierdki kupkowe i pierdki o bosz... skąd tyle kupy z takiej małej dupy?
Ten pierdek zdwał się być ostrzegaczem. A że o dziwo nie było kontynuacji, doszłam do wniosku że to jednak był pierdek relaksacz. Mimo to podałam dziecko gaszkowi (żeby zmienił pieluchę) trzymając je tyłem do niego, a on w sekundę mi zbladł i wydobył z siebie tylko:
- O oooo......
Odwraca mi dziecko tyłem a tam taki kleksior!!!!!!!!!

Jeśli kiedyś wspomniałam, że dziecko posrało mi się po uszy to zdecydowanie nie wiedziałam co mówię. Być może podkoszulka nie oddaje dokładnie obrazu, ale tym razem kupa zdecydowanie sięgała jej uszu...
I pewnie znalazłyby się dusze, które powiedziałyby:
- Oooo ale zaniedbała dzieciaka!
- Tak się posrało? Pewnie leżało głową w dół kilka godzin. Przecież innej opcji nie ma...
- Wygląda jakby 3 dni dzieciaka nie przebierała!
- Co z niej za matka??!!
Więc zdecydowanie oznajmiam, że Antenka ni jak nie wisiała do góry nogami, pampers nie był za luźny, ani za pełny. Zanim zaczęłyśmy tak fajnie się bawić w łóżku ona jeszcze była czysta. W nocy też ją przebierałam. Po prostu zesrała się raz a porządnie z fałszywym pierdkiem.
I morał z tego tylko taki, że nie ma co osądzać ludzi jeśli nie zna się faktów. A w ogóle to najlepiej nie osądzać ludzi wcale. Bo to RAZ nie nasza działka, i DWA nam historie różnej treści wcześniej czy później też się zdarzą. Mam nadzieje, że będą mniej gówniane niż Antenki 