Pierwszy wspólny tydzień za nami. Nie mogę powiedzieć by był to prawdziwie 'nasz' tydzień bo non stop coś się działo i ktoś z nami był. Prawdziwa próba nastąpi gdy na dworze nastanie prawdziwa jesień i wszyscy skryją się w swoich ciepłych norkach.
W sobotę byłam na super konferencji na SWPSie. Cholera maja podyplomówkę z psychologii pozytywnej. No kusi, kusi!!!
W niedzielę byłyśmy na wycieczce w Zamku Książ. Fajnie już jest. Niosę ją w tym upale na plecach w tuli i myślę 'po cholerę mi to było?' po czym słyszę głosik Gajki 'Fajnie było mamusiu! Kocham Cię' no i już wiem po co mi to było i po co jest to wszystko
Fajny taki bywa ten mój cór
Zmieniłam też strategię życiową. Do Azji wrócę na razie co najwyżej na wakacje kilku miesięczne i tak bardziej na stałe wyjadę tam za ok 10lat dopiero (jak los da ) bo jednak chcę najpierw zwiedzić Europę, a z moim budżetem zajmie mi to wieki Cel jeszcze na ten rok - choć weekend w jakimś Europejskim mieście.
Gaj ma chyba kryzys 2,5latka. Dostaje ataków histerii co najmniej 4 razy dziennie: bo coś nie idzie po jej myśli. A plany na swoje życie ma bardzo precyzyjne! Wszystko sama!!! Coś pomogę spontanicznie (np otworzę drzwi zamiast ją podnieść by nacisnęła klamkę, lub zapalę światło zamiast ją podnieść by je zapaliła - awantura na 30min). Musi też ze mną: gotować, sprzątać, prać, składać pranie, scrapować (to jest najgorsze bo wszystko rwie i gniecie )i robić dosłownie wszystko. No fajnie bo się rozwija i nawet ostatnio dostałam komplement od ojca 3 latka, który powiedział, że myślał, że Gaj jest w wieku jego synka, a nie o 6 mies młodsza. (a może ten 3 latek jakiś niemrawy ?)
Dni mam zatem szczelnie wypełnione samodzielnością mojej córy, bo najpierw muszę jej asystować, a potem po niej sprzątać i tak to leci
P.S. czeka mnie niedługo 2 terapia twarzy, bo głębokie przebarwienia już znów wyłażą :/ no ale to dopiero jak już słońce na dobre zniknie za chmurami. Aaaa i znów tyle za ten krem zapłacę :/ Forsę, trzeba zarabiać forsę :/