avatar

tytuł: z pamiętnika (nie takiej już) młodej mężatki- przygoda z macierzyństwem

autor: czarownica_tea

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

wyważoną :P, dającą poczucie bezpieczeństwa ale też kształtującą niezależność dziecka

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

dużo optymizmu :)

Jesteśmy na wczasach w tych kurpiowskich lasach

No i pojechali....w niedzielę rano Tata Alutka stanął na wysokości zadania i załadował wszystkiebardzoniezbędne graty do bagażnika łosia, do środka zapakował Alutka, Mamę Alutka i piesława i wywiózł daleko od domu (no 120 km ale jedzie się 2 godziny). Niestety w naszej perle architektury PRLowskiej jest wielki remont. Wymieniają główną instalację wodną bo rury nie wytrzymywały obciążenia i ciągle dochodziło do zalań mieszkań (coś o tym Mama Alutka wie) więc jest głośno i brudno a co za tym idzie 'nie do życia'. Najechała więc Mama ze świtą swoją przyjaciółkę. Jest jak na sabacie czarownic same baby i piesław. Odpoczywa więc Mama na kanapie przed kominkiem z dobrą herbatą w kubku (a wieczorem z małą ilością promili). Zakupów nie musi robić, sprzątać, prać, prasować.... ahhh żyć nie umierać. Alutek też (tfu, tfu) mało marudna, noce ładnie przesypia, znów pogodna i uśmiechnięta. No po prostu raj.....

0
Dodaj komentarz

Zupa nawinie

Dziś będzie taki (chciałam napisać wyrzyg myśli ale to jakoś nieestetycznie brzmi) więc dziś będzie chaos myślowy. Tak sobie Mama Alutka siedzi i myśli (selfie nie zrobiła bo i tak nie ma Instagrama czy innego czorta), że Święta się zbliżają i trzeba by Mikołaja poszukać. W tym roku z okazji narodzin Alutka (i różnych perturbacji pracowo-zusowych) kurek z mamoną został mocno przykręcony i dorosłej części Alutkowej familii należą się tylko małe drobiazgi i tu cały kłopot. Nie ma Mama ani pomysłu, ani chęci na ich szukanie ani weny twórczej na ich robienie. Wot i probliem. Nijak nie kuma Mama co to się stało z Mamy miłością wielką do Świąt Bożego Narodzenia z tym uczuciem drżącego oczekiwania aż w kalendarzu pojawi się kartka z napisem grudzień. Coś się zepsuło? Hormony oszalały? Ehhhh.... Liczy Mama, że może się to jeszcze naprawi. W zeszłym roku tupała Mama niecierpliwie, żeby już zacząć robić pierniczki, pomimo szykowania się do transferu latała po sklepach jak kot z pęcherzem, planowała, zapisywała a w teraz? Wielkie nic. Do Galerii Handlowych Mama jak nie musi to się nie zbliża, na szperanie w necie szkoda czasu i coś Mama czuje że będzie w wielkiej różowej d.... z prezentami. W sumie trudno........

1
komentarzy
avatar
A pewnie, ze trudno. Nie ma co do głowy brać nawet
Dodaj komentarz

Krok w dorosłość

Alutek od momentu urodzenia jest stworzonkiem bezproblemowym. Płacze tylko kiedy jest głodna lub zmęczona albo pielucha osiąga zawrotną wagę kilku kilo. Tfu, tfu ominęły nas kolki, bóle brzuszka i inne wielce ważne powody do odpalania syreny. Kiedy Alutek zaczyna płakać trzeba po kolei sprawdzić następujące rzeczy: pieluchę (dokładnie jej zawartość), poziom głodu (jak próbuje odgryźć palec poziom głodu jest maksymalny) i poziom zmęczenia (jeśli dwa pozostałe są zaspokojone) i płacz się kończy. Tak było do wczoraj. Popołudnie, siedzimy z Alutkiem w salonie (tzn Mama siedzi, Alutek leży) i nagle płacz (pielucha? sucho, głód? jadła 30 minut temu i na palec się nie rzuca, zmęczenie? próba okrycia kocykiem spowodowała nasilenie płaczu i jego przejście w ryk). I wtedy Mama stanęła na środku salonu z miną taką jaką prezentowała na egzaminie z ortopedii zapytana o mikrochirurgię ręki. Próba wzięcia na rączki- ryk z tendencją do spazmów, mata edukacyjna- histeria, bujaczek- no to już szło w stronę apokalipsy. Bujanie, lulanie, śpiewanie (śpieeeewać każdy może), smoczek NIC nie działało. Nagle Mama odwróciła się w stronę kuchni w której siedziały dziewczyny, Alutkowi błysnęły oczęta, szloch zamarł w gardle.... szybkim krokiem przemieściła się Mama ze swą marudką do kuchni, umieściła jej dupkę w leżaczku z podniesionym do siedzenia oparciem, zmówiła szybką modlitwę do św Judy (od spraw beznadziejnych) i usiadła spokojnie z kawą. Nagle rozległo się rozkoszne Alutkowe agu, agu (takie dźwięki wydaje jak jest podekscytowana) a na buziaku wcześniej wygiętym w podkówkę zagościł uroczy banan prezentujący bezzębne dziąsła. Goooopia ta Alutkowa Mama (kopas w dupas się należy) chciała swe dziecię porzucić z jakimiś zabawkami, na jakiejś dziecinnej macie a tam w kuchni był cudowny i zaczarowany świat dorosłych. I tak to właśnie z dnia na dzień coraz więcej uwagi wymaga to moje szczęście. Chce być noszona przodem do świata, chce na macie leżeć na brzuszku a nie na plecach. Domaga się pokazywania tego co akurat trzymam w ręku (dziś jadłam banana i chciałam dać jej powąchać a ten mały skubaniec wystawił jęzor i polizał), chce coraz intensywniej uczestniczyć w życiu rodziny. Taka duża a dla mnie taka maleńka

2
komentarzy
avatar
Uwielbiam czytac przemyslenia Mamy Alutka
avatar
Mama się stara mocno żeby mieć jakiekolwiek przemyślenia bo czasem między uszami to tylko wiatr hula
Dodaj komentarz

Lustereczko powiedz przecie....

Panna Alutka wstała dziś po 7 z promiennym uśmiechem (Mama zdążyła na szybkości wysikać piesława zanim wielkie oczyska się otworzyły), zażądała wzięcia na ręce i poprzytulania. Kiedy Mama Alutka trzymała swą pociechę na rękach postanowiła przejrzeć się w lustrze (ah próżności, Ty kobiety drugim imieniem). Alutkowy wzrok dotąd błądzący gdzieś po innych galaktykach nagle skupił się na dwóch postaciach w lustrze. Oczyska zrobiły się wielkie jak spodki, na ust korale wypełzł uśmiech i rozległy się dźwięki zaczepiająco-zanęcające (coś jak ejjjjj, ejjjj). Patrzy Mama i oczom nie wierzy czemu to dziecię krzyczy do lustra (no dobrze wyjaśnieniem jest to że Matka rano dobrze nie wygląda). W swym porannym odmóżdżeniu (poziom kofeiny -100) nie domyśliła się Mama, że to nie o lustro (i tym bardziej nie o fryzurę Matki chodzi). Dalszym punktem Alutkowego dnia jest toaleta. Pucu, pucu zmiana pampersa a Alutek wpatruje się w torbę z pieluchami (i znów Mamina konsternacja, że co pielucha nie pasi). Wreszcie pomimo braku kofeiny w organizmie zajarzyła Mama na co patrzy Alutek. A konkretnie na kogo. Zarówno w lustrze jak i na opakowaniu pieluch widziała ni mniej ni więcej tylko dziecko i do owego dziecka tak się cudnie szczerzyła. Panie i Panowie czy to znak, że moja Alutka potrzebuje interakcji z innymi Maluchami? No w sumie w przeciągu 3 miesięcy była kilka razy na spacerze ze swoją młodszą o 3 tygodnie koleżanką (obie w głębokich wózkach i obie spały) i raz ze starszym kolegą (scenariusz jak powyżej). No więc Matko Bosko i Wszyscy Święci musi Mama zorganizować Alutkowi znajomych. Może to czas konto na fejsie założyć albo na portalu randkowym....

0
Dodaj komentarz

Burza w mózgu

Tak myśli Mama i rozkminia jeden ważny temat. Kiedy swoje małej Czarowniczce włączyć do jedzenia coś więcej niż mleko. Mądre książki mówią, żeby rozszerzać dietę po 4 skończonym miesiącu a przed skończonym 6. Alutek za 2 dni skończy dopiero albo aż 3 miesiące. Ale tak kuszą Mamę i nęcą smaki i zapachy zamknięte w słoiczkach zarówno własnej produkcji jak i tych sklepowych. Ehhh nie wie Mama i w tym problem. Chciałaby ale się boi. A Alutek siedząc z Rodzicami przy śniadaniu na swoim bujaczku z wysokości stołu gapi się i otwiera paszczękę. Ostatnio dała jej Mama powąchać banana to skubaniec mały wystawił jęzor i posmakował. I banan pojawił się również na pysiu. No więc idzie Mama myśleć dalej. A i pochwali się Mama ma dziś wychodne jak Alutek uśnie. Hurrrrraaaa

0
Dodaj komentarz

Fik mik i dzieć znikł

Mama Alutka ma w sobie niezbadane jak dotąd pokłady cierpliwości a Alutek jak taki mały górnik codziennie je drąży kolejny poziom dalej. Czasem tej słodkiej i bezproblemowej panience załącza się ni stąd ni zowoąd mega marud (ale taki po bandzie pt, jeść nie, spać nie, leżeć nie, bawić nie i wszystko inne też nie a Mamie kończą się pomysły co może być tak). I żeby swoją pannę Alutkę zabawić miała Mama pomysł żeby iść terminować do cyrku (woltyżerka, żonglerka a na koniec wkładanie głowy w lwią paszczę bo uwierzcie, że to mniej straszne niż marud w wykonaniu Alutka). Do Julinka Mamie nieco nie po drodze ale wczoraj z okazji wychodnego zajrzała Mama do sklepu z gadżetami urodzinowymi i przytachała do domu balon napełniony helem. Alutka i Pan Balon (taka wesoła żółta buźka przebrana za Mikołaja) poznali się dziś pierwszy raz i zapałali do siebie miłością ogromną. Przywiązała Mama do sznurka Pana Balona kółeczko, żeby Alutek mogła trzymać balon w łapce. Co to się działo, szarpanie, tarmoszenie, krzyczenie, zaczepianie, wołanie i opowiadanie historii. Fik mik i dzieć znikł w swoim i Pana Balona świecie. Na dobrą godzinę. Fajniejsze,tańsze i bardziej interaktywne niż mata edukacyjna

1
komentarzy
avatar
He he - czyli potwierdza się, że najfajniejsze zabawki to są... 'nie-zabawki'
Dodaj komentarz

Spotkanie III stopnia

Tak jak już Mama wspominała od kilku dni Alutek wykazywała zadziwiającą wręcz chęć nawiązywania kontaktów międzybobasowych. Tak więc po kilku rozmowach telefonicznych umówiła Mama Alutka na spotkanie z nieco młodszą (3 tygodnie) od niej niewiastą. Także zapakowali dziś rodzice swą ślicznotkę do karocy i powieźli meteorem na daleki Żoliborz. Spotkanie było bardzo owocne, dwie panienki mierzyły się wzrokiem z kolan swoich Mam, potem nastąpiła grzecznościowa wymiana nieśmiałych uśmiechów, następnie bąbelków śliny (to chyba była już rywalizacja) a potem nastąpiły rytualne gugnięcia oraz pochrząkiwania. Ile było przy tym radości (szczególnie rodziców) następne spotkanie niedługo i liczymy na więcej interakcji. Potem zaliczyliśmy długi spacer po Lesie Bielańskim. Oby więcej takich miłych dni.
A teraz Mama posmęci no mianowicie źle się dzieje w Państwie Duńskim. Minął listopad, minął pierwszy tydzień grudnia a tu ani widu ani słychu pieniędzy, które Mamie się należą. Z dnia na dzień uszczupla Mama swoje oszczędności, które miały iść na zupełnie co innego. Na razie Mama nie będzie tu pisać co się będzie z tym działo dalej aby nie zostało to wykorzystane ale już Mama szuka pomocy u mądrych głów. Do tego wszystkiego od kilku dni ma Mama koszmary, budzi się przerażona, zlana potem z kołataniem serca. Nastrój szybuje w dół, najchętniej zagrzebała by się Mama pod kocem. Je z rozsądku ze względu na Alę..... nie przypuszczała Mama, że dotknie ją to tak mocno. Coraz mocniej rozważa wizytę u specjalisty głowologa, co dla Mamy jest podwójnie trudne

0
Dodaj komentarz

Mikołaj

Jednak Mikołaj istnieje i przyniósł Mamie najpiękniejszy prezent a mianowicie wszystkie zmartwienia zniknęły. Nie musi się Mama wlekać po sądach i innych prokuraturach bo już to ktoś zrobi za nią. Mama dostanie to co się Mamie należy. Są na tym świecie miłe i życzliwe osoby i istnieją cuda

Alutek miała wczoraj 3 szczepienie. Zniosła je bardzo dzielnie, łezki były tylko przy wkłuciu igły. Jak na razie tfu, tfu odpukać bez żadnych sensacji. Waży 5790 i mierzy 61 cm. Spadła w ciągu miesiąca z 85 centyla poniżej 50 ale według naszej pani dr to dobrze bo na początku ten przyrost był zbyt szybki. Od 2 dni kąpiemy się w dużej wannie bo wanienka zrobiła się na pannę Alutkę nieco za mała a Mama nie chce inwestować w większą. Pojawiły się towarzyszące Alutce w kąpieli zabawki i chyba się panience podoba

2
komentarzy
avatar
Wspaniałe wieści! )
avatar
Oby tak dalej,Alutka pieknie sie chowa i grzeczna nawet-to ona jest Twoim najwiekszym prezentem,pozdrawiam Was dziewczyny :-)
Dodaj komentarz

Rudolph the red nose reindeer

W ALutkowej rodzinie zapanował spokój, słychać świąteczne piosenki a z kuchni obłędnie (tak twierdzi Tata) pachnie przyprawami korzennymi. Alutka poddała się nastrojowi przygotowywań do Świąt i zakończyła przedskokowy okres marudzenia na rzecz przedskokowego okresu spania. Nawet oporna i nastawiona w tym roku na nie Mama jakoś mięknie jak masło w rondelku. Tylko śniegu brak....

W niedzielę była Mama z Alutkiem na basenie po 3 tygodniach przerwy. Bała się Mama że będziemy startować od zera a tam miłe zaskoczenie bo Alutka pamiętała większość ćwiczeń. Nie płakała przy polewaniu głowy ani jak napiła się wody z basenu (tu duże oklaski dla zdolnej Mamy).

Także ten czekamy na Boże Narodzenie i szykujemy się do Chrztu

0
Dodaj komentarz

Randez vous

Wsiadła dziś Mama z Alutkiem w meteor i pomknęła na daleki Ursynów na umówione spotkanie. Spotkanie nie byle jakie. Alutka poznała synka Mamowej koleżanki. Najpierw był spacer, który Alutek przespała ale potem dzieciaki miały szansę poznać się z bliska. Szymek jak przystało na 100% mężczyznę prężył przed Alutką muskuły, pokazywał sztuczki i ćwiczył na macie zapasy z pluszowym tygrysem. Panna Alutka siedziała skromnie na kolanach Mamy i zalotnie chichotała. Następnie odbyła się między dziećmi dyskusja (niestety ani Mama ani ciocia nie są w stanie przetłumaczyć na nasz o czym dzieci gadały). Na sam koniec Alutka została uchwycona za kolanko co okrasiła słodkim chichotem. Ehhh musi Tata Alutka intensywniej zbierać na tą piłę łańcuchową do odganiania zalotników

2
komentarzy
avatar
Dzięki za komentarz o tym co przechodzi, a co nie przechodzi do mleka Chętnie bym jeszcze więcej poczytała - nie chcesz czasem u siebie tego wątku rozwinąć? Pozdrawiamy z Witkiem, z 'bliskiego' Ursynowa
avatar
Dzięki za linka!!! Młego dnia!
Dodaj komentarz
avatar
{text}