Boże widzisz i nie grzmisz.....
I znów Mama Alutka będzie ciskać gromy. I znów jej adrenalina skoczyła i inne endogenne paskudztwa. Bo znów się Mama wcisnęła w niezłą kabałę ale teraz nie odpuści ni chusteczki. Pojechała dziś Mama ze swą pociechą do Blue City. Bywała tam nie raz w zamierzchłych czasach i raczej była zadowolona jako klientka (nie za dużo ludzi, sporo sklepów, paszodajnie, jak na CH ujdzie). Kupiła co potrzebowała i już się miała zbierać kiedy Alutka rozdarła paszczękę, że zarzucić coś na ząb by się przydało. No więc udała się Mama za strzałką na poziomie 0 do 'pokoju matki i dziecka' przy sklepie Zara. Otworzyła i oniemiała bo ów 'pokój' był również toaletą dla niepełnosprawnych więc był kibelek, przewijak, umywalka i stojący ok 50 cm od sedesu fotel do karmienia. No i konsternacja. Że jak? Mama ma karmić dziecko w kiblu? Przewinąć to normalne ale karmić? Mama w klopie nie je więc czemu Alutka ma. Pomijając już fakt, że kibelek i ściana obok były zasłane (jak w kawale o hrabim). Masakra. Udała się więc Mama w drugi róg CH do drugiego 'pokoju'. Po otwarciu drzwi w nozdrza 'pier..nął' zapach kolektora ściekowego wydobywający się z odpływu. Zamknięcie drzwi nastąpiło dużo szybciej niż otwarcie. Zjechała więc Mama poziom niżej do kolejnego 'pokoju'. Tu kibla nie było, smrodu też nie. Nie był również miejsca na manewry wózkiem, pasów i podkładu na twardym przewijaku i mydła w dozowniku. Były za to tajemnicze drzwi zamknięte od strony pokoju. Usiadła Mama na fotelu, przystawiła Alę, zaczęła karmienie a za tajemniczymi drzwiami ktoś zaczął produkować dwójkę (sądząc po odgłosach z dużym wysiłkiem więc chciała Mama krzyknąć coś o błonniku ale tylko przełknęła gorzką pigułkę własnego i Alutkowego upokorzenia). Może i jest Mama czepliwa, może mogłaby nakarmić na plastikowym krzesełku przed McDonaldsem ale.... po pierwsze uważa, że karmienie piersią to dość intymna sprawa, po drugie przed karmieniem chciałaby umyć ręce (po dotykaniu chociażby guzików w windzie), czasem Alutek podczas jedzenia coś wyprodukuje i fajnie jest ją przewinąć od razu (nie pod nosem innych osób). Mogłaby również Mama siedzieć w domu na dupie i nie wychodzić nigdzie a zakupy zamawiać przez internet ale jednak wychodzi (dla zdrowia psychicznego) i za wzór do naśladowania będzie zawsze stawiać Galerię Mokotów z nowiutkimi w pełni wyposażonymi (kanapa, mikrofala, podgrzewacz do butelek, jednorazowe podkłady) pokojami dla rodziców z dziećmi przed którymi stoją automaty z pieluchami, chusteczkami i mlekiem. Które są strzeżone (aby otworzyć łączy się wideofonem z ochroną), czyste, schludne i pachnące. Morał z tej historii jest jeden trzeba chcieć a nie zrobić coś na odpierdol się (pytanie czy ten kto wymyślił pokój do karmienia w kiblu nakarmił by tam własne dziecko). 30 minut temu poszedł Maminy mail do Państwowej Inspekcji Sanitarnej (zgłoszenie telefoniczne już było), jutro pójdzie oficjalne pismo do Zarządu galerii. Szuka Mama jeszcze fundacji wspierających karmienie piersią, które tworzą listę miejsc przyjaznych karmieniu. Może też mają listę anty. Nie odpuści Mama i już. Wredna cholera z niej. A upokorzona jest jeszcze gorsza......