avatar

tytuł: z pamiętnika (nie takiej już) młodej mężatki- przygoda z macierzyństwem

autor: czarownica_tea

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

wyważoną :P, dającą poczucie bezpieczeństwa ale też kształtującą niezależność dziecka

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

dużo optymizmu :)

Kto wie czy za rogiem nie stoi Anioł z Bogiem

Alutkowa Mama zawsze wierzyła w dobrych ludzi, że oni tam gdzieś są i w odpowiedniej chwili wyskoczą zza rogu z okrzykiem 'niespodzianka'. I tak w życiu Mamy kilka razy Ci dobrzy ludzie ją zaskoczyli i to w bardzo, bardzo trudnych chwilach. Mama stara się również być dobrym człowiekiem (czasem jej to wychodzi lepiej, czasem gorzej ale bardzo nad tym pracuje). Bardzo chciałaby Mama żeby i Alutek stała się dobrą i kochającą dziewczyną. Teraz jest jeszcze za wcześnie żeby ją uczyć dzielenia się z innymi, bo jeszcze tego nie rozumie, więc poniższą decyzję podjęli za nią Rodzice. Kiedy dowiedzieli się o tym że w potrzebującej rodzinie kilka dni temu urodziło się dziecko, posiedzieli i podrapali się w głowę a następnie zapakowali w karton rzeczy Alutki (za małe, te w których chodzić nie chciała albo takie których ma dużo), dołożyli do tego kosmetyki, kilka zabawek (tego dziecię też ma za dużo), chusteczki i pieluchy. Na wierzch położą kartkę z życzeniami i zawiozą pod wskazany adres..... tyle mogą......

2
komentarzy
avatar
super Ala tez kiedys bedzie sie dzieliła jak ma takich rodzicow za wzór
avatar
bardzo miły gest z waszej strony, tamta rodzina na pewno to doceni
Dodaj komentarz

Kochane,

dziś jeden z najbardziej rodzinnych dni w roku (przynajmniej dla Alutkowej Mamy) i z tej okazji życzę serdecznie:

Staraczkom nadziei w sercu i fasolki pod sercem
Ciężarówkom spokojnej, nudnej ciąży i szybkiego, bezpiecznego rozwiązania
Mamusiom poczucia spełnienia i satysfakcji z macierzyństwa

a wszystkim zdrowych, ciepłych i pachnących piernikami Świąt Bożego Narodzenia spędzonych z tymi których kochacie i którzy Was kochają

2
komentarzy
avatar
Wzajemnie :-) <3
avatar
Wzajemnie i amen.
Dodaj komentarz

Się działo....

nawet jakby doba miała 48h to Mama Alutka i tak by się nie wyrabiała ze wszystkim a już najbardziej z zapisaniem tego co się działo w pamiętniku. Także w wielkim skrócie: Wigilia cudowna, rodzinna, Alutek dzielna, uśmiechnięta wytrzymała do 20. W piątek wizyta u teściów, sobota Chrzest (na spokojnie Mama coś napisze) a w niedzielę obiad u wujka. Szybko, intensywnie i Mama padła

0
Dodaj komentarz

From Alicetown with love

No nie ma Mama czasu na nic. Czuje się jak sekretarka/menadżerka Beyonce albo innej gwiazdy. Ciągle musi ustalać terminarz spotkań i w to wszystko zgrywać jeszcze z szoferem gwiazdy zwanym potocznie Tatą Alutki. No celebrytka nam rośnie normalnie. Telefony od znajomych i rodziny zaczynają się od 'może Ala by nas odwiedziła'. No pewnie odwiedziłaby i tu wkracza Mama z terminarzem, przygotowaniem outfitu, zaopatrzeniem bufetowo-sanitarnym i Tata szofer. I gwiazda odwiedza, rozdaje uśmiechy, czasem zostawia zużyte pieluchy (nawet nie chcę wiedzieć w jakiej cenie chodzą na allegro). Po powrocie do domu zasypia zmęczona lansowaniem się a zaplecze techniczne ma jeszcze hektar roboty....

A co poza tym? Od Sylwestra Alutka testuje nowe smaki. Nie pierwszy ogień dynia (1 łyżeczka do paszczy, 2 na śliniak), potem dynia z ziemniakami (w sobotę zaskoczenie bo pochłonęła 1/4 dużego słoika) a od dziś marchew. Niesamowite jest obserwowanie zaskoczenia Alutka przy próbowaniu pierwszy raz czegoś nowego

2
komentarzy
avatar
Ale mnie rozbawiłaś tym celebryckim meldunkiem Ja w święta odkryłam, że zainteresowanie moją osobą kończy się na łokciach - czyli tam, gdzie 'kończy się' trzymany na rękach Witek
avatar
No cóż brutalna prawda. W ciąży zainteresowanie ogniskowało się na brzuchu a teraz mocno się uzewnętrzniło. Mówi się trudno i żyje dalej.
Dodaj komentarz

Skrzydełko czy nóżka

Dynia za nami tak jak i ziemniak, marchewka i brokuł. Alutka lubuje się w odkrywaniu nowych smaków. Dynia nawet smakowała, marchew była hitem dnia, brokuł no cóż numerem jeden nie zostanie. Mama nie zmusza, podtyka pod pyszczek i czeka czy murena chapsnie czy nie. W jedzeniu jest wszystko dziób, łapy, śliniak, leżaczek i Mama Alutka też. Jest zabawnie .
Plan był taki że najpierw przez ok 2 tygodnie testujemy warzywa a potem wkraczają owoce. Cóż taki był plan a plany mają to do siebie, że lubią się zmieniać. Do dziś plan szedł zgodnie z planem, ale dziś po zjedzeniu brokułów (fe, ble i fuj) Alutka przyuważyła, że Mama je jabłko. Zaczęła ciumkać ustami i wyciągać łapki do jabłka. No więc Mama zmiękła i dała polizać a potem zabrała. Jejku ale był ryk. No więc na szybkości odbyło się obieranie i podduszanie jabłka, blendowanie i chłodzenie i pakowanie do wyciągniętego w ryjek dzioba (nie miała Mama żadnego słoika z jabłkiem gotowym a dziś święto). Były mlaski i zachwyty wyrażane odpowiednim popiskiwaniem. Zjadła 1/2 uduszonego jabłka. Reszta została na jutro. Kopsnie się Mama w sobotę na eko bazar po zaopatrzenie

4
komentarzy
avatar
Zuch dziewczyna! Ile Alutka ma teraz tygodni/miesięcy?
avatar
Jutro kończy 18 tygodni
avatar
A u nas brokuł był hitem nad hity, jedyna rzecz, którą mamusia zrobiła smacznie wdg Zochy
avatar
To miło że je różne warzywa i nie wybrzydza-oby tak dalej
Dodaj komentarz

Jak tu być eko?

Wstała Mama w sobotę rano, zapakowała szanowną część ciała w tramwaj i pojechała na biobazar na Żelazną. Kupiła trochę jabłek, gruszek, cukinię, pieczywo, odrobinę sera i kiełbasę i zostawiła tam 100 PLN. Hmmm i dużo i niedużo. Z jednej strony fajnie byłoby żeby było nas stać na zdrową, nie nafaszerowaną chemią żywność na codzień. Z drugiej strony gdyby była tańsza tym ludziom nie opłacało by się jej hodować. Jak zwykle nic nie jest tylko białe lub tylko czarne. A za jakość się płaci. Ma tylko Mama nadzieje że naprawdę zapłaciła za jakość a nie przepłaciła za 'zwykłość'. Alutkowi jabłko z gruszką bardzo smakowało. Jutro startujemy z kaszką: jaglaną, bezglutenową również eko

0
Dodaj komentarz

Boże widzisz i nie grzmisz.....


I znów Mama Alutka będzie ciskać gromy. I znów jej adrenalina skoczyła i inne endogenne paskudztwa. Bo znów się Mama wcisnęła w niezłą kabałę ale teraz nie odpuści ni chusteczki. Pojechała dziś Mama ze swą pociechą do Blue City. Bywała tam nie raz w zamierzchłych czasach i raczej była zadowolona jako klientka (nie za dużo ludzi, sporo sklepów, paszodajnie, jak na CH ujdzie). Kupiła co potrzebowała i już się miała zbierać kiedy Alutka rozdarła paszczękę, że zarzucić coś na ząb by się przydało. No więc udała się Mama za strzałką na poziomie 0 do 'pokoju matki i dziecka' przy sklepie Zara. Otworzyła i oniemiała bo ów 'pokój' był również toaletą dla niepełnosprawnych więc był kibelek, przewijak, umywalka i stojący ok 50 cm od sedesu fotel do karmienia. No i konsternacja. Że jak? Mama ma karmić dziecko w kiblu? Przewinąć to normalne ale karmić? Mama w klopie nie je więc czemu Alutka ma. Pomijając już fakt, że kibelek i ściana obok były zasłane (jak w kawale o hrabim). Masakra. Udała się więc Mama w drugi róg CH do drugiego 'pokoju'. Po otwarciu drzwi w nozdrza 'pier..nął' zapach kolektora ściekowego wydobywający się z odpływu. Zamknięcie drzwi nastąpiło dużo szybciej niż otwarcie. Zjechała więc Mama poziom niżej do kolejnego 'pokoju'. Tu kibla nie było, smrodu też nie. Nie był również miejsca na manewry wózkiem, pasów i podkładu na twardym przewijaku i mydła w dozowniku. Były za to tajemnicze drzwi zamknięte od strony pokoju. Usiadła Mama na fotelu, przystawiła Alę, zaczęła karmienie a za tajemniczymi drzwiami ktoś zaczął produkować dwójkę (sądząc po odgłosach z dużym wysiłkiem więc chciała Mama krzyknąć coś o błonniku ale tylko przełknęła gorzką pigułkę własnego i Alutkowego upokorzenia). Może i jest Mama czepliwa, może mogłaby nakarmić na plastikowym krzesełku przed McDonaldsem ale.... po pierwsze uważa, że karmienie piersią to dość intymna sprawa, po drugie przed karmieniem chciałaby umyć ręce (po dotykaniu chociażby guzików w windzie), czasem Alutek podczas jedzenia coś wyprodukuje i fajnie jest ją przewinąć od razu (nie pod nosem innych osób). Mogłaby również Mama siedzieć w domu na dupie i nie wychodzić nigdzie a zakupy zamawiać przez internet ale jednak wychodzi (dla zdrowia psychicznego) i za wzór do naśladowania będzie zawsze stawiać Galerię Mokotów z nowiutkimi w pełni wyposażonymi (kanapa, mikrofala, podgrzewacz do butelek, jednorazowe podkłady) pokojami dla rodziców z dziećmi przed którymi stoją automaty z pieluchami, chusteczkami i mlekiem. Które są strzeżone (aby otworzyć łączy się wideofonem z ochroną), czyste, schludne i pachnące. Morał z tej historii jest jeden trzeba chcieć a nie zrobić coś na odpierdol się (pytanie czy ten kto wymyślił pokój do karmienia w kiblu nakarmił by tam własne dziecko). 30 minut temu poszedł Maminy mail do Państwowej Inspekcji Sanitarnej (zgłoszenie telefoniczne już było), jutro pójdzie oficjalne pismo do Zarządu galerii. Szuka Mama jeszcze fundacji wspierających karmienie piersią, które tworzą listę miejsc przyjaznych karmieniu. Może też mają listę anty. Nie odpuści Mama i już. Wredna cholera z niej. A upokorzona jest jeszcze gorsza......

2
komentarzy
avatar
Brawo!!! Jak bym coś takiego zobaczyła to by się we mnie zagotowało, ojjjjj też by się nie obyło bez wojny. Musze kiedyś sprawdzić jak to u nas w krakowskich CH.
avatar
Co do tych miejsc przyjaznych/nieprzyjaznych - może z dziewczynami z Kwartalnika Laktacyjnego się skontaktuj, a one coś będą w stanie podpowiedzieć? Na facebooku znajdziesz np. Luca Olga Machuta-Rakowska // Blue City nigdy mi po drodze nie było, ale przyznam, żebardzo mnie zaskoczylaś z Galerią Mokotów. Nie wiedziałam, że tam takie cuda i dziwy mają... aż mi się na zakupy pojechać zachciało (może prasowanie samo się zrobi?).
Dodaj komentarz

Za wolność naszą i waszą....


takie pismo Mama aktywistka wysmażyła do Administracji Blue City. Jak nie odpiszą to sobie Mama FB założy i puści pismo w świat.

Administracja Blue City
Aleje Jerozolimskie 179
02-222 Warszawa


W dniu wczorajszym razem z moją 4 miesięczną córką robiłam zakupy w Państwa CH. Z racji tego, że karmię piersią a dziecko było głodne chciałam skorzystać z tzw. „pokoju dla matki i dziecka”. Zgodnie ze znakami informacyjnymi udałam się we wskazanym kierunku do w/w pokoju na poziomie 0 przy sklepie Zara. Jakie było moje zdziwienie gdy po otwarciu drzwi oznaczonych odpowiednim symbolem znalazłam się w toalecie dla osób niepełnosprawnych, która zaopatrzona była w przewijak oraz plastikowy fotel, na którym jak domyślam się należy usiąść w celu nakarmienia dziecka. Fotel ów stał ok 50 cm od zanieczyszczonej fekaliami ściany i sedesu. Czy według Państwa wiedzy jest to adekwatne środowisko do karmienia piersią niemowlęcia? Nawet gdyby toaleta była czysta i schludna czy to nadal jest miejsce w którym jakikolwiek człowiek powinien jeść? Czy ktokolwiek z Państwa kto „wymyślił” to rozwiązanie chociaż chwilę się zastanowił nad tym, że proponuje kobiecie karmienie jej dziecka „przy kiblu”? Ja w toalecie nie jadam, moje dziecko również więc udałam się w poszukiwaniu kolejnego pokoju. Ten na poziomie 0 przy sklepie Benetton śmierdział jak kolektor ściekowy więc skorzystanie z niego również było niemożliwe. Kolejny znalazłam na poziomie +1 (przedostając się windą w okolicach M&S). Ten nie śmierdział ani nie posiadał sedesu na środku ale życzę szczęścia temu kto wjedzie tam wózkiem, wyjmie z tego wózka dziecko (i potrzebne rzeczy), przewinie (przewijak twardy, brudny, bez żadnych podkładów), nakarmi i nie nabije sobie chociaż jednego siniaka (projektant tego pokoju z wózkiem dziecięcym i jego gabarytami nie miał do czynienia chyba nawet na obrazku).Poza tym w owym pokoju znajdują się drzwi, zamknięte od strony tego pokoju. Za nimi znajduje się toaleta w której ktoś akurat załatwiał grubszą potrzebę w momencie kiedy karmiłam swoją córkę. Czuję się tym wszystkim totalnie upodlona i odarta z godności.
Piszecie Państwo jakim to jesteście eleganckim CH. Być może i tak ale totalnie nieprzyjaznym dla grupy społecznej jaką są matki z małymi dziećmi. Szkoda bo bywałam w wielu CH i można stworzyć przestrzeń przyjazną, czystą, schludną i przemyślaną tak, aby można było zadbać o swoje dziecko bez narażania go na kontakt z chorobotwórczymi drobnoustrojami. Świadomość społeczna dotycząca praw klienta i konsumenta jest coraz większa i życzę Państwu żebyście za tą świadomością nadążali.
Z poważaniem


Jeszcze by Mama odśpiewała Marsyliankę ale nie umie

3
komentarzy
avatar
Dawaj znać czy/jak CH zareaguje. Bardzo ciekawa jestem czy ich to ruszy.
avatar
a to ciekawe, brawo za wystosowanie pisma ciekawe czy odpowiedzą?
avatar
dobre jestem ciekawa co odpiszą... Kopię pisma powinnaś do Federacji Konsumenta wysłać . "To się do telewizji nadaje".
Dodaj komentarz

Aaaaa znów Mama nie ma czasu bo odgania się od chętnych na wynajem mieszkania, którzy dzwonią i dzwonią (to akurat cieszy bardzo). Alutka jest po szczepieniach i znów dobrze to zniosła . Waga 6920 (prawie prawie 7 kg), długość 63 cm. Rośnie panna rośnie

Tak żeby nie było że Mama to wieczna malkontentka i narzeka. Galeria Mokotów (a dokładnie jej kawałek dla Mamy niezmiernie ważny) prezentuje się tak
http://images77.fotosik.pl/252/34ed0a2824b190cdmed.jpg

Można? Można

1
komentarzy
avatar
Wypas
Dodaj komentarz

Kochane Babcie w imieniu Alutki Mama składa Wam najserdeczniejsze życzenia. Obyście zawsze były zdrowe, radosne i miały dużo czasu (i cierpliwości) dla swojej wnusi

0
Dodaj komentarz
avatar
{text}