avatar

tytuł: Zmienia się nasze życie WOJTUŚ !

autor: Asiek88

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

12 tygodni razem

Nie mogę każdego wpisu zaczynać od 'ależ to zleciało' no ale jednak zleciało

okruszek zjadł butlę i zasnął, zazwyczaj kładę się jeszcze z nim i kimamy do dziewiątej, ale takie ładne słonko za oknem, że postanowiłam wstać. Zjadłam tosty, dopijam kawkę i myślę co by tu dziś wymodzić. Może popełnię jakąś szarlotkę? kurde, odchudzam się przecież....
Zrobiłabym trening ale brzuch boli, okres dostałam, kuźwa 2 w tym miesiącu, ja oszaleje, zostało 5 tabletek do końca opakowania, a ja już od 2 dni krwawię. Dzwoniłam do doktorka, bo myślałam, że po serdusiach coś z małżem popsuliśmy, ale uspokoił, że przy 1 opakowaniu może się tak zdarzyć. Ciekawe... Ja nie wiem czy to jeszcze poporodowe hormony, czy te w tabletkach są jakieś płaczliwe ale ja ciągle się wzruszam. Masakra jest już wieczorami, poczytałam wczoraj pamiętniki dziewczyn, które niedawno zakreskowały i tych już na terminie, ale się popłakałam, a przecież miałam nie tęsknić za ciążą....3 dni temu oglądałam fotki Wojtusia ze szpitala i się uryczałam, nie mam pojęcia czemu.... Czy to mi tak już zostanie?! Doktorek mówił, że w pełni dojdę do siebie ok 6 miesięcy po porodzie, niby tyle całkowicie wycofują się ciążowe zmiany. Pożyjemy zobaczymy. Może po prostu stałam się ciepłą kluchą

W zeszłą niedzielę byliśmy u teścia na obiedzie. Była jego siostra i córka drugiej siostry( tej z którą nie utrzymuje małż kontaktu). Mała ma 13 lat, więc to już nie jest malutkie dziecko. Zawsze do nas z dziadkiem przychodziła, nie było problemu, bo co ona winna, że jest konflikt na linii mama-wujek? Artur od dziecka ją kocha, i była jego oczkiem w głowie. Przeżywał, że siostra nie zaprosiła go na jej komunię ( nie życzyła sobie mojej obecności, a ja wcale nie miałam zamiaru tam być), no ale nie ważne...Gówniara tak mi ciśnienie podniosła....Cała mamusia, na nasz widok z Wojtusiem zwyczajnie odwróciła się na pięcie i zamknęła w pokoju ! teściu ją zawołał ale twierdziła, że nie przyjdzie. Do dupy jej chciał wleźć, biedna Emilka skrzywdzona obecnością malutkiego dziecka. Mój małż olał sprawę ale ja miałam jakieś wrzuty, że dziecko dziadka odwiedziło a teraz siedzi smutne w 2 pokoju.... Ładnie ją mamusia nastawiła, chorzy ludzie naprawdę. Więcej nie pójdę tam, jak mała będzie u dziadka, bo on zamiast jej wytłumaczyć, że tak nie wolno, i że nam zależy żeby miała kontakt z kuzynem, bo cały czas to podkreślamy, to uważa, że to jeszcze dziecko i nie będzie z nią rozmawiał żeby się nie obraziła albo mamie nie poskarżyła. Ja pierd....z innej planety jestem. Jak on sobie to wyobraża? że będzie małż prosił o pozwolenie czy może przyjechać, żeby przypadkiem kogoś obecność Wojtusia nie uraziła?! Artur aż się zagotował, ja też, ale siedzę cicho i się nie wtrącam. Doceniam moją kochaną rodzinę, w której nie ma takich problemów, mój małż to 'synek' mojej mamy i cioteczki Wojtuś oczko w głowie wsztskich. Tak samo jest z moim bratem. Jego narzeczona ma 5 letnią córeczkę z małżeństwa, i wszyscy pokochaliśmy tą Myszkę, a ona nas, i nie wyobrażamy sobie, żeby ich nie było na rodzinnych okolicznościach czy zwykłej weekendowej kawie. Brat z przyszła bratową opowiadają, że mała lata po sklepach i co chwile coś znosi do koszyka 'dla Wojtusia'. Widać to po prostu kwestia wychowania. Zawiść, zazdrość niech ich zżera, ja się w to nie bawię ! i moje dziecko będę trzymała od tego z dala.... ufff ale się wyżaliłam, wolę do małża nie gadać, się okaże że go zastraszam czy coś a tak serio no co on może poradzić? dobrze, że docenia moją rodzinę i uważa w pełni za swoją, że jest mu z nami dobrze, a nam z nim. Boże jak ja go kocham

Wojtas ma się świetnie, troszkę ciężko zniósł zmianę czasu, i wieczorem było ciężko, a i budził się wcześniej, już chyba się przestawia bo dziś pospał do 7 Marudził bardziej niż zwykle ostatnio a tu prawie przegapiłam , że po prostu mieliśmy kolejny skok rozwojowy 11-12 tydzień nianse

Pięna pogoda za oknem, więc ogarnę mieszkanko , i zabiorę moje dziecię na długiiii spacer

3
komentarzy
avatar
Wojtuś jest prześliczny! Już nie mogę się doczekać kiedy ja wezmę w ramiona Bartka!
avatar
Ciężko z tymi konfliktami w rodzinie. U mojego męża też jest dwóch braci skłóconych i czasami nie wiem jak się zachować i raz rozmawiać z jednym a raz z drugim. Dziecko niczemu winne, ale ma już 13 lat i swoje wie. Widzi reakcje mamy i też się odsuwa. A dziadek powinien porozmawiać i nie myśleć, że się obrazu. Chyba, że ona jest zazdrosna o Wojtka...?
avatar
A ja już kombinuje jak tu znowu przeżyć najwspanialszy czas w życiu...
Wiesz że pojawiły się lipcówki 2016???!!! Jeszcze miesiąc i będą sierpniówki. Będę czytać i przeżywać to jeszcze raz
Dodaj komentarz

3 miesiące

Tydzień temu Wojtas skończył 3 miesiące. Jestem zachwycona zrobił się otwartym na świat, pogodnym bobaskiem. Strasznie jest wszystkiego ciekawy, cały czas coś obserwuje, śmieje się do wszystkiego co mu się spodoba i do najbliższych osób. Ukochana wciąż pozostaje babcia (moja mama) dla której zdobywa się na najpiękniejsze i najgłośniejsze uśmiechy Buziaczek mu się nie zamyka jak ją widzi, jakby z całych sił starał się coś jej opowiedzieć. Pewnie opowiada, kto go tam wie Ubaw mam z niego ogromny przy każdej zmianie pieluszki, on jest zachwycony, śmieje się i wierzga nóżkami, takie to zabawne, że tyłek brudny Żeby nie było tak lukrowo- różowo to nauczył się demonstrować swoje niezadowolenie, i to jak ! jak się go odłoży, a on akurat nie ma ochoty leżeć to pisk, i krzyki. Nie wiem jak ale on musi się tej histerii oduczyć. Staram się nie brać go na ręce dopóki się nie uspokoi, tłumaczę mu łagodnym głosem, żeby był grzeczny i się uspokoił. Po kilku minutach mu przechodzi... Boję się, że mu tak zostanie.... Super przesypia nocki, nawet jak się przebudzi, to wystarczy podać smoczek i śpi dalej. Pierwsza butla o 6-7 i dosypia sobie do 9 wczoraj pobił rekord i spał do 10:30, nie wiedzieliśmy z małżem co z tym nadmiarem spokoju z rana zrobić
W niedzielę chrzest, mam takiego stresa na wizytę teściowej. Ma na dniach przyjechać. Ta kobita zionie do mnie nienawiścią, boję się, że powtórzy się scenariusz z wesela i po prostu zrobi dym na tych chrzcinach. Z tego co przecieka od siostry małża, to nastawiona jest bojowo, namawiała teścia, żeby po kościele razem z nią wrócił do domu, bo ona nie zamierza ze mną i moją rodziną siedzieć przy jednym stole, bo podobno kogoś zwyzywała na weselu ( a kogo nie? ) no ale dobra nie rozpoczynam tematu.... Po kościele idziemy na obiad i tort, na takie mini przyjęcie do restauracji. Siostra małża (chrzestna) też odwala numery, była u nas ostatnio napiła się kieliszek wina i się rozpoczęło piekiełko. Zaczęła wyzywać na małża, że on się nie angażuje w rodzinne problemy, że ona ma tego dosyć (zaznaczam, że to dla nas 22 letnia gówniara, najmłodsza w rodzinie), że nie musi być chrzestną, że odezwaliśmy się do niej ze względu na Wojtka, żeby miał z nim kto zostawiać (noż kurwa !) i wyzywała na czym świat stoi, machając mi łapami przed twarzą, wstałam i wyszłam położyć się spać. Ciśnienie mi podskoczyło, ale zagryzłam zęby, dla Artura, żeby znów go z ojcem nie skłóciła. Nic mnie tak nie boli, niż to , że ma być chrzestną mojego synka. Prosząc ją o to małż chciał żeby było normalnie, chciał jej pokazać, że jest jego młodszą siostrą, ważną dla niego i ojcu też, że się od rodziny nie odwraca. No to ma, dramaty i fochy. Zaciskam wargi, żeby już się nic nie odezwać, jakoś to przeżyję. Kto z nas ma w sumie kontakt z chrzestnymi? mało kto zapewne. Oczywiście dzień po tej aferce, dzwoniła przepraszać, pewnie sobie uświadomiła że swoim zachowaniem się zbłaźniła i nie wywołała żadnej reakcji, o prostu pozwoliliśmy jej się wykrzyczeć. miałam żal do męża, że jej nie ustawił, ale zdaję sobie sprawę, że tylko na to czekała, żeby wybuchnęła kolejna aferka w ich rodzinie. Niezrównoważona wariatka. Mam tych ludzi serdecznie dosyć. Zaczyna się to obijać na naszym małżeństwie, bo już małż niezadowolony, że na wigilię nie zaproszę jego siostruni i ojca (ojca bym zaprosiła, ale on ZAWSZE z nią przyłazi nawet na głupią kawę). Nie ustąpię, mam zamiar spędzić rodzinnie ten dzień. Z mamą bratem i przyszłą bratową, możliwe, że też jego przyszli teściowe przyjadą (wspaniali ludzie, których pokochałam z wzajemnością). Rok w rok się martwię o jego tatę, żeby sam nie siedział, bo teściowa nie przyjeżdża na święta, siedzi u swojej mamusi i z odległości 500km wydaje rozkazy, zawsze potem siedzę zestresowana, bo wiem, że wiecznie coś nie pasuje. Ma jeszcze drugą córeczkę 37 letnią, syna 34 letniego, niech goszczą ich. Od 5 lat wychodzę z siebie żeby im dogodzić, a i tak dostaję w zamian kolejne afery. Koniec i kropka. W dupie ich mam. Artur nie widzi tego? niech jedzie i z nimi siedzi jeden dzień w roku może. Żeby chociaż raz oni nas zaprosili, ale nie, najlepiej na gotowe a potem krytykować i kręcić nosem... Tylko przeżyję (albo i nie ) jeszcze te chrzciny, a potem odcinam się grubą kreską. Małż niech robi co chce. Nie uronię już przez tych ludzi ani jednej łzy. Przepraszam, że to wszystko piszę ale siedziało to we mnie od kilkunastu dni, a tak od razu lżej...

Synuś wyrasta z kosza Mojżesza, co to będzie?! tak go uwielbia, zasypia w nim od razu, bez marudzenia, wystarczy go położyć. Jak go kładę w łóżeczku w ciągu dnia, to pośpi max 15-20 min... jak tu małego przekonać teraz do łóżeczka? Jakoś damy radę dzielny ten mój Wojtuś jest Tak mocno go kocham, daje mi tyle radości i siły. Motywuje mnie do życia, dbania o domek, o siebie, o związek. Nie mogłam sobie nawet wyobrażać lepszego domu. Otacza mnie tyle życzliwych ludzi a ja siedzę i płaczę o kilka zazdrosnych i niewychowanych osób? Głupia ja !

Mam nieotwartą paczką pieluszek DADA2 - 156 sztuk. ktoś chętny? oddam za czekoladę albo dobrą książkę Mam też kropelki Sab simplex te z Niemiec (połowę buteleczki) ukojenie dla bolącego brzuszka, może ktoś chce? podobno nie ma nic lepszego na kolki. Ja dostałam od sąsiadki, specjalnie do Niemiec z mężem po nie jechali, bo ich synek strasznie cierpiał na kolki. Pomogły od razu. Wojtusiowi się nie przydały na szczęście, wystarczyła zmiana mleczka Jakby ktoś chętny to czekam na info

Na koniec słodkości
http://i65.tinypic.com/34y1cnl.jpg

4
komentarzy
avatar
Asiu uwielbiam Twoje wpisy do pamiętnika !!! Nic się nie przejmuj, bo dobrze wiesz, że nie warto! Niestety z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach i tyle. U Nas też jest podobnie... Ale to Ci wszystko opowiem w piątek.
Piękny ten Wojtuś, Ciocia już nie może się doczekać spotkania :* <3 ściskam !!!
avatar
Jaki sliczny chlopak!!! Jak ten czas leci.... niedawno kibicowalam i czekalam, podgladalam bloga, a tu juz 3 miesiac ! My sie rozpakowywujemy z synusiem w lutym- ok.2 polowy lutego trzymajcie kciuki
avatar
Asiu jak już oduczysz Wojtusia demonstrowania niezadowolenia, czyt. płacz i krzyk przy odkładaniu to podeślij mi przepis bo u mnie to samo, moja panna coraz rzadziej ma ochotę na leżakowanie, preferuje rączki szczerze współczuję ci trudnej sytuacji między Tobą a rodziną męża, aż ciężko jest mi wyobrazić jak można mieć takie podejście do żony własnego syna, do mamy własnego wnuka :/ moja teściowa jest naprawdę fajną kobietą, złego słowa o niej nie powiem jednak nie narzekam że mieszka 600km od nas, równowaga w naturze musi być zachowana szkoda tylko że chrzestną Wojtaszka będzie osoba do której masz taki dystans ale rozumiem że jest to taka próba załagodzenia niezbyt przyjaznej atmosfery między wami. Ale ok niech ochrzci synka a czy będzie dobrą matką chrzestną to już zależy tylko od niej, teoretycznie wasze relacje nie powinny mieć na to wpływu bo cóż Wojtuś temu winny no ale w praktyce różnie to bywa. Kochana powiem ci tyle: szkoda nerwów! najważniejsze że tworzycie super rodzinkę z takim Skarbeczkiem a to co inni o was myślą miejcie w nosie wracając do Wojtusia to niezły kawaler wam wyrósł, jest duuuuży! ale oczka to chyba po mamusi hyym? A do tego ma taki spokojny i mądry wyraz twarzy, zuch chłopak ściskam was gorąco! PS. daj znać jak się udały chrzciny
avatar
Ojjjj...kiepsko z tą rodziną męża. Mi często działają na nerwy, ale to tak zupełnie nieświadomie. Wiem, że nikt nie chce być wobec mnie złośliwy. A teściowe to chyba często tak uważają, że się ich synom krzywda przy żonach dzieje, bo np raz obiadu nie zjedli... Masz rację - postaraj się od nich trochę odizolować. Tak, żeby z butami Wam w życie nie wchodzili. Niech będą obecni w nim jeżeli mają na to ochotę, ale żeby Wam nic nie mieszali. A Wojtuś cudny. Podziwiam Was za konsekwencję w działaniu Ja to tyle się naczekałam na naszą przylepkę, że aż ciężko mi ją z rąk wypuścić mogę się godzinami wpatrywać Szczególnie jak tak słodko śpi i się tuli
Dodaj komentarz

15 tygodni !

Dziś ten mój śmieszek kończy 15 tygodni 15 wspaniałych, wypełnionych ciepłem, łzami wzruszenia i radości tygodni Dziękuję Bogu, że mam mojego synka Zastanawiam się dziś, jak mogłam myśleć, że nie dam rady, jak mogłam obawiać się jego narodzin? nie wyobrażam sobie, żeby go nie było ! To niewiarygodne jak cały świat może zamknąć się w malutkim człowieczku, 6 kg szczęścia i słodyczy ! Trafił mi się najwspanialszy prezent od życia

Chrzciny

Było najlepiej jak mogło być. Wojtuś przespał całą mszę, w restauracji obudził się na chwilkę, ale znudzony towarzystwem pod krawatami, po prostu poszedł spać dalej. Nie było dziecka. Jeśli chodzi o teściową, udaje najlepszą babcię na świecie, a może rzeczywiście, jak go zobaczyła, coś w niej drgnęło? nie mam złudnych nadziei ale niezbyt w sumie mnie to obchodzi. Dla mnie była miła, zamieniłyśmy aż 4 zdania, z czego 2 na pożegnanie, jak podeszłam do niej podziękować za obecność. Dzień przed chrzcinami, kazałam mężowi ją zaprosić, żeby w końcu zobaczyła gdzie i jak mieszka jej syn. Upiekłam ciasto, przygotowałam stół i sama ewakuowałam się do mamy nie dając pretekstu do konfliktów. Atmosfera na chrzcinach była tak gęsta, że można by kroić nożem, ale tego się spodziewałam. Po torcie po prostu zaczęliśmy się zbierać pod pretekstem zmiany pieluchy i zbliżającej się godziny karmienia. Uff przeżyliśmy ! Bałam się, że będzie gorzej, że zacznie się temat wesela. Bałam się o Wojtaska, który w czwartek już zaczął gorączkować i był po prostu diabłem wcielonym. Wszystko jednak wyszło najlepiej jak w tej sytuacji mogło Po chrzcinach wpadli do nas przyjaciele i posiedzieliśmy przy piwko, zajrzała też moja mama i miło spędziliśmy resztę dnia

Właśnie moje szczęście zaczyna się niecierpliwić na butlę, więc szybko wrzucam 3 fotki, tak na pamiątkę oczywiście zapomnieliśmy aparatu i mamy zdjęcia tylko z domu i kościoła, gdzie cykał mój kolega. Gapiostwo nie popłaca, ale w sumie, co tu było do fotografowania, Wojtek spał

Dumny bohater dnia
http://i66.tinypic.com/o5okdd.jpg

Do fotki z mamą i tatą nie chciał pozować

http://i65.tinypic.com/bacms.jpg

Mucha musi być

http://i65.tinypic.com/w9a9tu.jpg

Dzięki dziewczyny za słowa wsparcia odnośnie naszej sytuacji 'rodzinnej'
Dacie wiarę, że dopiero był w brzuszku?

6
komentarzy
avatar
Bardzo sie cieszę, ze poszło gładko z chrzcinami i wspominać będziesz ten dzień miło bardzo Ci dziękuję za Twoje wpisy do pamiętnika, są dla mnie o tyle cenne, ze rozwiewają moje obawy odnośnie nadchodzącego macierzyństwa. Jest w nich tyle radości i bijącego szczęścia, ze sie coraz mniej tego wszystkiego boje. Pozdrawiam Was i czekam na więcej :*
avatar
właśnie zastanawiałam się jak wam poszły chrzciny, ale widzę że wszystko się udało i fajnie że obyło się bez zbędnego gadania i kłutymi z teściową, dobrze to rozegrałaś a Wojtaszek jak zwykle elegancik jak się patrzy i do tego jaki grzeczny i dzielny, przespał całą imprezę! widzę że na ostatnim zdjęciu ciumka chyba smoczek Avent? moja panna nie akceptuje żadnego innego niż ten, dlatego kupiliśmy jej jeszcze dwa ale na 0-6m bo ten był 0-2m, są fajne bo mega leciutkie i mają jakiś certyfikat ortodontyczny u nas też po chrzcinach, to było nie lada wyzwanie sprowadzić i przenocować rodzinę R. z Poznania do Białegostoku, ale wszystko poszło zgodnie z planem, wszyscy byli zadowoleni chrzciny były w domu a później impreza do późnej nocy, się działo
avatar
Asiu! Cieszę się, że wszystko poszło po Waszej myśli bez żadnych zgrzytów i niepotrzebnych afer. To Wojtuś jest najważniejszy i co poniektóre osoby powinny to zrozumieć Myślę, że teraz jak już każdy będzie o tym wiedział i wszystko się dobrze skończy. <3 Ucałuj Małego Przystojniaka od Ciotki <3
avatar
Cała mamusia! Śliczne zdjęcia. Super, że chrzciny zaliczasz do udanych, chociaż domyślam się, że sporo nerwów Cię to kosztowało...
avatar
ale przystojniacha
avatar
jej ,ale Was nie widziałam ,co za cudny kawaler z Wojtuka
Dodaj komentarz

16 tygodni Wojtusia

Wczoraj byliśmy na wizycie u pediatry, bo chcieliśmy zaszczepić drugie dawki. Przed chrzcinami mały gorączkował więc pani doktor nie pozwoliła szczepić, ale dokładnie go zbadała, stwierdziła, że super się rozwija, a wszystkie wątpliwości jakie mam (zwłaszcza neurologiczne) wynikają z przewrażliwienia. Rozmawiałam z panią doktor, że Wojtek strasznie zaczął ulewać no i od urodzenia ma 'luźne' kupki. Stwierdziła, że przybiera na wadze prawidłowo, i w niczym mu to nie przeszkadza. Wczoraj trafiliśmy do innej pani doktor, notabene tej do której Wojtuś ma złożoną deklaracje. No i się zaczęło.... Spytała czy ktoś nam mówił o szmerach w serduszku? ja oczy jak 5 zł, małż zbladł. Mówimy, że nie, a niecała 2 tygodnie temu dokładnie był osłuchiwany... Pani doktor stwierdziła, że ona wyraźnie słyszy, a faktycznie słuchała go długo. No to pięknie. Od razu uspokoiła, że to bardzo dużo dzieciaczków tak ma no ale żeby iść koniecznie do kardiologa. Następnie nie spodobało jej się, że Wojtuś kołysze się na brzuszku. Zadziera nóżki do góry i odrywa rączki od podłoża. Faktycznie czasem tak robi, ale czytałam że to tzw, kołyska i tak ma właśnie być. Zgłupiałam po raz drugi. Dała pile skierowanie do neurologa. Żeby mnie dobić stwierdziła, że kupki wodniste i nadmierne ulewanie mogą być wynikiem nietolerancji mleka krowiego i przepisała nam na próbę bezmleczną mieszankę. Nutramigen, kto raz w życiu miał z nim styczność ten wie, jak to świństwo śmierdzi i smakuje. Mnie odrzuca na kilometr. Wojtek dostał rano 2 miarki do 4 bebiko i póki co wypił bez problemu, a smak był wprost paskudny ! ja miałam odruch wymiotny. Czytałam, że ta alergia na mleko krowie objawia się przede wszystkim problemami z brzuszkiem, kolkami i wysypką, zmianami skórnymi. U nas nic takiego nie ma. Boję się, że na tym Nutramigenie wrócą kolki. No nic, mamy dziś wizytę u neurologa, gość jest też pediatrą, wybitnym specjalistą w naszym rejonie. Skonsultuje z nim. Póki co, mam 2 puszki tego mleka od znajomych i zobaczę czy będzie poprawa z tym ulewaniem, bo to jest główny problem. Przyszło nagle.... Mam nadzieję, że się do doktora dostaniemy, bo przyjmuje prywatnie w myśl zasady kto pierwszy ten lepszy. Od 16 otwiera gabinet a już od 10 rano ludzie stają w kolejce, a potem dopiero matki dojeżdżają z dziećmi. Zajebiście nie? Nam kolejkę ma trzymać znajoma mojej mamy, która też dziś tam idzie, bo Małż w pracy. Zobaczymy....
Załamałam się tą wizytą. To ja się zaczęłam w końcu luzować, cieszyć, że mały super się rozwija. Książkowo robi to co w danym tygodniu powinien umieć a tu takie wieści. Lekarka na koniec wizyty powiedziała widząc moją minę, żeby się nie przejmować bo ona to jest przewrażliwiona i po prostu woli sprawdzić co i jak. Zgłupiałam zwłaszcza z tym mleczkiem.... o szmerach w serduszku wolę nie myśleć. Kurczę, od urodzenia słuchało go poza nią 3 lekarzy i nikt nic nie usłyszał. Ma babka ucho, chociaż mam nadzieję, że się pomyliła.Dodatkowo kontrolnie czeka nas badanie moczu i krwi. Zraz zacznę batalię o umówienie terminu do kardiologa. Oszaleję !
Dostał Wojtek wczoraj 2 szczepionki, z trzecią (hexa) kazano się wstrzymać do konsultacji z neurologiem. Bidulek źle się trochę czuł, marudził i płakał wieczorem ale na szczęście nie gorączkował. Moja dzielna kluseczka
Moja mama pocieszyła mnie mówiąc 'Asia, ja też tak z Tobą miałam a nawet gorzej, ty się urodziłaś w 6 miesiącu, ciągle biegałam po lekarzach'...w sumie racja, jak pomyślę przez co muszą przechodzić mamy wcześniaczków. Ich życie toczy się tylko od jednego do drugiego gabinetu. Mam nadzieję, że do końca roku wszystko się powyjaśnia i będzie tylko lepiej. Intuicja matki podpowiada mi , że nic złego się nie dzieje tego się trzymam.

Takie o to najnowsze wieści z Wojtusiowego frontu

4
komentarzy
avatar
To jest właśnie najgorsze - jak znaleźć tę równowagę pomiędzy 'nie przeoczyć czegoś', a 'nie dać się zwariować'... Życzę, żebyście posprawdzali, usłyszeli, że wszystko ok i spokojnie mogli wrócić do wersji - cieszymy się sobą
avatar
Ojjj...trochę tego Wam wymieniła. Dobrze, że czujna i chce skontrolować. Trzymam kciuki, żeby żadna jej obawa się nie potwierdziła
avatar
Asiu u nas w 4 tygodniu pediatra również słyszał delikatne szmery, w skali 1-6 to ocenił je na 1 czyli najcichsze, tak jak piszesz większość niemowlaków tak ma, w 6 tygodniu również były słyszalne a w 8 tygodniu już nie ma po nich słuchu ale na wszelki wypadek w sobote mamy kardiologa i zrobimy echo serduszka, ale jestem spokojna że wszystko jest ok więc i ty się nie martw, takie szmery prędzej czy później zanikają co do nutramigenu to moja siostrzenica pije to coś ale śmierdzi okropnie ale rośnie lepiej jak ma drożdżach
avatar
znam to bo moj do tej pory dostaje nutramigen, czasem mialam ochote oddac obiad czy kolacje...ale jemu o dziwo bardziej smakowalo niz bebilon dla pocieszenia 2 juz tak mocno nie smierdzi...
Dodaj komentarz

17 tygodni
Na froncie Wojtusiowo- lekarzowym mamy się następująco. Wizyta u neurologa. Dawno nie spotkałam tak życzliwego, ciepłego i przejmującego się lekarza. Potwierdził wzmożone napięcie mięśniowe u Wojtusia. Stwierdził, że jest minimalne, ale lepiej przepisać rehabilitację. Powiedział, że nie jest konieczna, ale skoro się należy to trzeba korzystać. Wizyta była prywatnie, doktor kazał za 2 dni przyjść do szpitala dziecięcego gdzie przyjmuje to wypisze skierowanie na usg główki oraz tego guzka na skroni, bo od razu zwrócił na niego uwagę, a także rehabilitacje. Kazał podjechać koło 12 bez dziecka. Jako że Wojtek był wścieknięty, pojechał z nami, bo w autku się uspokaja. Fajnie wyszło bo doktor jak zobaczył Wojtusia od razu zadzwonił do koleżanki z radiologi i z miejsca zrobili nam USG, a mieliśmy dopiero umówić się na termin. USG główki wyszło super, nie ma się czego obawiać, guzek został potwierdzony jako zmiana do usunięcia, bo to torbiel. Oczywiście problem z rehabilitacją bo do 5 grudnia u nas w Szpitalu mają nieczynne. No ale już poczekamy, bo nie uśmiecha mi się jeżdżenie do innego miasta. Do kardiologa nie udało się umówić bo oczywiście końcówka roku ! w styczniu się zapisywać :/ pani doktor powiedziała, żeby spokojnie czekać bo to nic pilnego, a ona będzie Wojtka kontrolować.
Zmiana mleka była niewypałem ! Boże on już nie ulewał, on brał udział w biciu rekordu na rzyganie na odległość po tym nutramigenie, był niespokojny, ciągle budził się w nocy.Na własną rękę wróciliśmy na Bebiko i mamy spokój, owszem ulewa, ale poczytałam jak karmić , żeby pomóc, i póki co, nie ma dramatu. Raz nie ulewa wcale, raz mniej, raz więcej.

Kosz Mojżesza poszedł w odstawkę, trochę smutno, właśnie wynieśliśmy 2 siatki ciuszków z których maluszek wyrósł, ehhh , chwyta za serce. Z drugiej strony nie mogę się doczekać kolejnych centymetrów, pierwszych ząbków, kroczków itd.... za 2 dni kończymy 4 miesiące ! to prawie połowa ciąży

3
komentarzy
avatar
leci ten czas,mi też było dziwnie jak wynosiłam kołyskę buziaki dla Was słoneczka <3
avatar
<3
avatar
Oj tak, czas leci tak szybko... ciąża i to wielkie oczekiwanie wlekły się czasem niemiłosiernie a teraz dzień za dniem zapiernicza, a widac to najlepiej po tych stertach ubrań które się odkłada z szafy bo za małe też już wyniosłam dwie siaty, niektóre nawet z matkami - żal, ale może Julka brak ponosi xD
Dodaj komentarz

5 miesięcy

Nie było mnie tu dawno, kurde kiedy ten czas zleciał. Końcówka roku zawsze jest dla mnie zabiegana i trudna. Dobrze, że już mamy za sobą ten świąteczno - sylwestrowy okres. Można odetchnąć

Co u Wojtusia?

Łobuziak ! daje popalić za dwoje, ale słodki za troje Ciągle kombinuje, co by tu zrzucić, złapać, ściągnąć. Zbiera się do raczków, śmiesznie to wygląda, bo podnosi pupę, przebiera nóżkami, ale zapomina podeprzeć się rękami i ląduje na twarzy. Wcale go to nie zniechęca. Charakterek ma po mamusi, jak coś nie wychodzi, szybko się denerwuje, wyzywa, ale próbuje dalej Kombinuje jakby tu siadać samemu, jak ma o co się podciągnąć to mu ładnie wychodzi, ale oczywiście nie umie złapać pionu i się obala.
Chodzimy na rehabilitację, bo ma jednak kłopoty z tym napięciem mięśniowym, w nóżkach ma wzmożone, a słabsze ramiona. Ćwiczymy sobie i jest fajnie, Wojtek pokochał swoją panią rehabilitantkę, jaki czaruś wówczas z niego wychodzi to szok.
Fajny się zrobił, wchodzi w interakcję, kocha zwracać na siebie uwagę. Popisom nie było końca na wigilii i imieninach babci. Z rąk do rąk i zachwycony. Małż miał wolne to go dopieściliśmy noszeniem. Efekt? no wiadomo mam przerąbane od kilku dni, tylko rączki i rączki. Walczymy jednak i uczymy się zajmować zabawą. Rośnie małpka już 7kg i ciuszki na 68.
Noce dalej pięknie przesypia, czasem zdarzy mu się przebudzić ale wystarczy szybka smoczkowa interwencja i śpi dalej. W ciągu dnia robi sobie 2-3 drzemki, raz wypada, że pośpi godzinkę innym razem 30 min. Nie mogę narzekać, bo przy odrobinie kreatywności w zabawianu go, wszystko mogę w domu zrobić, koło siebie też. Wcinamy sobie marcheweczki (ulubione), kalafiorki, groszki, ziemniaczki, jabłuszka i bananki. Okropnie feee są brokułki. Jakie cudne miny przy tym próbowaniu nowych smaków robi ten dziwak to czasem nie możemy ze śmiechu.

Co u mnie?
Nic nowego, każda mama na tym etapie żyje po prostu miłością ! doceniam co mam i dobrze mi z tym Mam kilka postanowień na ten nowy rok, oby udało się chociaż część z nich zrealizować. W sylwestra tak sobie siedzieliśmy z małżem przytuleni i rozmyślaliśmy nad tym co nas czeka w tym nowym roku. Już nie możemy się doczekać tych wszystkich pierwszych razów Wojtka ! pierwsze słowo, kroki itd....Boję się końca macierzyńskiego i konieczności pójścia do pracy, w ogóle czy uda sie tą pracę ogarnąć, bo pracować muszę, no ale martwić się zacznę z początkiem lata. Tymczasem spijam miodek i cieszę się każdą minutą z tym małym urwiskiem.
Wpis niezbyt ładny-składny ale Wojtuś już się mocno dopomina uwagi.
Wszystkim Wam kochane spełnienia marzeń w 2016 roku

Przed wigilią
http://i65.tinypic.com/102jl7o.jpg

Jeszcze w świątecznym wydaniu, mały elf

http://i64.tinypic.com/20auc5t.jpg

I z wczoraj, łoczyska moje kochane :d
http://i66.tinypic.com/30wku8z.jpg

2
komentarzy
avatar
no nie było cię, nie było Wojtaszek rośnie aż zadziwia mnie każde kolejne zdjęcie, toż to klucha a jakie nóźki ma fajne na drugim zdjęciu, fałdeczki i te wielgachne oczy temat pracy blee mi też się nie chce o tym myśleć ale zapewne w październiku wracam do biura, aj za szybko człowiek przyzwyczaja się do dobrego, najpierw 7 miesięcy na L4 a teraz 12m-cy macierzyńskiego i jak tu wrócić do pracy?! Asiu życzę aby ten rok był jeszcze bardziej szczęśliwszy od poprzedniego i dużo zdrówka Wojtusiowi
avatar
Lubię czytać te Twoje pełne miłości wpisy Wojtuś cudowny! Ogólnie Wasza trójeczka jest piękna Powrót do pracy to faktycznie ciężki temat, ale jak piszesz - trzeba teraz się cieszyć każdą chwilą i odłożyć na bok myślenie o pracy
Dodaj komentarz
avatar
{text}