Forum: Problemy i komplikacje - pogorszenie związku po narodzinach dziecka
Wysłany: 2015-03-20, 23:09

sylwia1985
avatar

Postów: 6353
1

juicca napisała:
I co on na to jak mu tak powiedzialas?

wlasnie nic chyba go zamurowalo i ze jutro bedzie montowal polki
Wysłany: 2015-03-21, 11:00

zeloth
avatar

Postów: 801
0

Musisz się postawić Sylwia po prostu musisz, bo inaczej będziesz mieć przerąbane w życiu. Naprawdę, rzadko można być z facetem na stopie partnerskiej, przeważnie trzeba być jego szefem, bo tylko tak związek jest w stanie funkcjonować.
Wysłany: 2015-03-21, 12:30

Adka
avatar

Postów: 1974
2

Sylwia ja to bym mu powiedziała co jest do zrobienia i sama do rodziców pojechała skoro wcześniej było już to zaplanowane a on nagle zmienia plany.
Wysłany: 2015-03-21, 19:19

sylwia1985
avatar

Postów: 6353
0

Adka napisała:
Sylwia ja to bym mu powiedziała co jest do zrobienia i sama do rodziców pojechała skoro wcześniej było już to zaplanowane a on nagle zmienia plany.

nie bo musialabym autobusem jechac a maly nie da rady bo to 50 km jest i pewnie darl by sie cala droge
Wysłany: 2015-03-21, 21:56

Adka
avatar

Postów: 1974
0

No to jednak wyprawa. Ale ja to bym mu kazała żeby nas zawiózł i po nas przyjechał
Wysłany: 2015-03-21, 22:26

juicca
avatar

Postów: 2289
0

A daj znac czy zamontowal te polki
Wysłany: 2015-03-22, 10:37

pakima
avatar

Postów: 582
0

zeloth napisała:
Musisz się postawić Sylwia po prostu musisz, bo inaczej będziesz mieć przerąbane w życiu. Naprawdę, rzadko można być z facetem na stopie partnerskiej, przeważnie trzeba być jego szefem, bo tylko tak związek jest w stanie funkcjonować.



No i racja. Z tymi mężczyznami nie wszystkimi to jednak trzeba postępować jak z dziećmi
Wysłany: 2015-03-22, 18:43

FeliceGatto
avatar

Postów: 1209
8

Nie, nie zamontował półek, bo jak wyszedł wczoraj o 21, to wrócił dziś o 4 rano i taki super weekend skurwiel zafundował żonie. Odsyłam do pamiętnika Sylwii. Ale nie w tym rzecz...

Sylwia, pisałam Ci już kiedyś pod pamiętnikiem, napiszę i tutaj, bo mam wrażenie, że tam komentarzy nie czytasz. To nie będzie miły wpis i podejrzewam, że ostro się zdenerwujesz, ale trudno.

Czytałam Twój pamiętnik od początku. Najpierw bardzo Ci współczułam i sama kombinowałam, jak możesz sobie pomóc, co tu można zrobić, żeby żyło Ci się lepiej. Jakoś tak próbowałam Cię w tym wszystkim wesprzeć, bo nie jest Ci łatwo i szczerze, nadal Ci współczuję. Ale jednocześnie mam ochotę potrząsnąć Tobą i... nie wiem... zrobić trepanację czaszki. Sylwia, albo Ty jesteś totalnie głupią gąską (przepraszam, nie chodzi mi o to, żeby Cię obrazić, ale przebić się do Twojej głowy), albo męczennicą uwielbiającą i uzależnioną od wycierania Tobą podłogi i wszelkiego możliwego poniewierania, albo masz mentalność 12-latki, albo jesteś mega zahukana (właściwe skreślić). To Ty Sylwia, Ty pozwalasz mężowi na to, żeby tak Cię traktował. Ty pozwalasz na to swojej teściowej. Ty mówisz, że pada deszcz, kiedy ślubny na Ciebie pluje. Żalisz się na forum, żalisz w pamiętniku, ale jednocześnie jesteś głucha i ślepa. Mi już ręce opadają, jak Cię czytam i nie mogę uwierzyć, że Ty tak serio. Po prostu w głowie mi się nie mieści, że kobieta może być tak głupia albo naiwna. Zobacz, tyle dziewczyn napisało Ci naprawdę kilka mądrych rzeczy i dobrych rad. A Ty, zamiast zrobić cokolwiek, żeby przestać cierpieć i mieć kontrolę nad swoim życiem, szukasz tylko wymówek, żeby tego nie robić (np. wyjazd do rodziców - mały dałby radę te 50 km w autobusie,uwierz mi), albo zupełnie ignorujesz te co mądrzejsze wpisy. Dziewczyno, spójrz na swoje życie. Cholera, chcesz tak żyć, proszę bardzo. Tylko szkoda, że jest w tym wszystkim Twój syn. Jego mi żal najbardziej. Obudź się. Nie funduj mu życia z wiecznie nieszczęśliwą matką i mającym wszystko w dupie ojcem. Tobie się wydaje, że ślubny się zmieni? Że tupniesz nóżką albo popłaczesz i nagle stanie się cud? Nie stanie. A wiesz czemu? Bo czymkolwiek mu nie zagrozisz on wie, że może zrobić z Tobą wszystko. Sylwia! To ostatni dzwonek. Nie licz na zmianę, dopóki nie zaczniesz zmieniać sama siebie i działać, zamiast biadolić.

Widziałam Twoje zdjęcia. Jesteś piękną, młodą, atrakcyjną kobietą. Jeśli tylko będziesz miała coś więcej w głowie, jeśli odbudujesz swoją wartość i uwierzysz w siebie, masz duże szanse poznać kiedyś mężczyznę, z którym będziesz szczęśliwa. A nie 38 letniego "gnoja", który myśli tylko o własnej dupie, do tego jest bezczelny i arogancki do granic możliwości i... może tak mi się tylko zdaje, ale... dla mnie ma na boku jakąś dupę. I to od dawna. Kolejną naiwną, którą zakręci, a potem poleci dalej jak zwykły kundel ganiający za każdą suką, która ma cieczkę.
I tyle.
Wysłany: 2015-03-22, 19:05

juicca
avatar

Postów: 2289
0

Felice tez uwazam ze to moze byc ktos na boku mialam b. Podobnie
normalny facet nie zostawia zony i dziecka na noc. Teraz to widze. On sie nie zmieni. Moj tez to stwierdzil jak sie wyprowadzalam. Ze glupoa bym byla gdybym wrocila po tum co zrobil...
sylwia zrob z tym porzadek
Wysłany: 2015-03-22, 19:15

szczessciara
avatar

Postów: 712
0

Sylwia błagam Cię zrób coś z tym bo strasznie mi Cię szkoda i Twojego syna
Wysłany: 2015-03-22, 19:19

juicca
avatar

Postów: 2289
0

On to robi bo wie ze nic ztym nie zrobisz
Wysłany: 2015-03-22, 20:56

sylwia1985
avatar

Postów: 6353
0

FeliceGatto napisała:
Nie, nie zamontował półek, bo jak wyszedł wczoraj o 21, to wrócił dziś o 4 rano i taki super weekend skurwiel zafundował żonie. Odsyłam do pamiętnika Sylwii. Ale nie w tym rzecz...

Sylwia, pisałam Ci już kiedyś pod pamiętnikiem, napiszę i tutaj, bo mam wrażenie, że tam komentarzy nie czytasz. To nie będzie miły wpis i podejrzewam, że ostro się zdenerwujesz, ale trudno.

Czytałam Twój pamiętnik od początku. Najpierw bardzo Ci współczułam i sama kombinowałam, jak możesz sobie pomóc, co tu można zrobić, żeby żyło Ci się lepiej. Jakoś tak próbowałam Cię w tym wszystkim wesprzeć, bo nie jest Ci łatwo i szczerze, nadal Ci współczuję. Ale jednocześnie mam ochotę potrząsnąć Tobą i... nie wiem... zrobić trepanację czaszki. Sylwia, albo Ty jesteś totalnie głupią gąską (przepraszam, nie chodzi mi o to, żeby Cię obrazić, ale przebić się do Twojej głowy), albo męczennicą uwielbiającą i uzależnioną od wycierania Tobą podłogi i wszelkiego możliwego poniewierania, albo masz mentalność 12-latki, albo jesteś mega zahukana (właściwe skreślić). To Ty Sylwia, Ty pozwalasz mężowi na to, żeby tak Cię traktował. Ty pozwalasz na to swojej teściowej. Ty mówisz, że pada deszcz, kiedy ślubny na Ciebie pluje. Żalisz się na forum, żalisz w pamiętniku, ale jednocześnie jesteś głucha i ślepa. Mi już ręce opadają, jak Cię czytam i nie mogę uwierzyć, że Ty tak serio. Po prostu w głowie mi się nie mieści, że kobieta może być tak głupia albo naiwna. Zobacz, tyle dziewczyn napisało Ci naprawdę kilka mądrych rzeczy i dobrych rad. A Ty, zamiast zrobić cokolwiek, żeby przestać cierpieć i mieć kontrolę nad swoim życiem, szukasz tylko wymówek, żeby tego nie robić (np. wyjazd do rodziców - mały dałby radę te 50 km w autobusie,uwierz mi), albo zupełnie ignorujesz te co mądrzejsze wpisy. Dziewczyno, spójrz na swoje życie. Cholera, chcesz tak żyć, proszę bardzo. Tylko szkoda, że jest w tym wszystkim Twój syn. Jego mi żal najbardziej. Obudź się. Nie funduj mu życia z wiecznie nieszczęśliwą matką i mającym wszystko w dupie ojcem. Tobie się wydaje, że ślubny się zmieni? Że tupniesz nóżką albo popłaczesz i nagle stanie się cud? Nie stanie. A wiesz czemu? Bo czymkolwiek mu nie zagrozisz on wie, że może zrobić z Tobą wszystko. Sylwia! To ostatni dzwonek. Nie licz na zmianę, dopóki nie zaczniesz zmieniać sama siebie i działać, zamiast biadolić.

Widziałam Twoje zdjęcia. Jesteś piękną, młodą, atrakcyjną kobietą. Jeśli tylko będziesz miała coś więcej w głowie, jeśli odbudujesz swoją wartość i uwierzysz w siebie, masz duże szanse poznać kiedyś mężczyznę, z którym będziesz szczęśliwa. A nie 38 letniego "gnoja", który myśli tylko o własnej dupie, do tego jest bezczelny i arogancki do granic możliwości i... może tak mi się tylko zdaje, ale... dla mnie ma na boku jakąś dupę. I to od dawna. Kolejną naiwną, którą zakręci, a potem poleci dalej jak zwykły kundel ganiający za każdą suką, która ma cieczkę.
I tyle.

pamietnik jest po to bym pisala w nim jak sie czuje - w takim razie nic tu nie bede pisala juz - chce sie poprostu komus wygadac wyzalic bo nie mam nikogo no ale coz....
trzymajcie sie
Wysłany: 2015-03-22, 21:08

juicca
avatar

Postów: 2289
0

Sylwia!!!!!!! My chcemy Ci jakos pomoc!!
Odpowiedz tylko co Ty masz zamiar z tym robic?
nie wydaje Ci sie ze cos tu jest nie tak?
Wysłany: 2015-03-22, 21:13

FeliceGatto
avatar

Postów: 1209
1

Sylwia, proszę Cię, nie zachowuj się jak dziecko.

To tak, jakbyś miała drzazgę w stopie i pisała, jak Cię boli. I każdy mówiłby Ci, żebyś ją wyjęła, odkaziła rankę i opatrzyła. A Ty zamiast to zrobić, pisałabyś dalej, że drzazga boli coraz mocniej i ropieje. Rozumiesz, o czym piszę?
Wysłany: 2015-03-22, 21:39

sylwia1985
avatar

Postów: 6353
0

FeliceGatto napisała:
Sylwia, proszę Cię, nie zachowuj się jak dziecko.

To tak, jakbyś miała drzazgę w stopie i pisała, jak Cię boli. I każdy mówiłby Ci, żebyś ją wyjęła, odkaziła rankę i opatrzyła. A Ty zamiast to zrobić, pisałabyś dalej, że drzazga boli coraz mocniej i ropieje. Rozumiesz, o czym piszę?

tylko ze ja nie chce by Nikus wychowywal sie bez ojca- chce zeby moj maz sie zmienil ale nie wiem co zrobic by zrozumial ze zle robi

moi rodzice zawsze powtarzali ze najwazniejsze jest dziecko i zeby mialo dwoje rodzicow bo wiem jak to jest bo mama nas sama wychowywala i wiem jak bardzo brakowalo mi ojca ktory 18 lat byl w Grecji
Wysłany: 2015-03-22, 21:51

juicca
avatar

Postów: 2289
1

Tyle czy faktycznie sie zmieni? Chcialabym w to wierzyc
Postaw mu warunek .albo wyprowadz sie na kilka dni do rodzicow zeby musial sie postarac o Was bo slowami chyba nic nie wskurasz
Wysłany: 2015-03-22, 23:20

Adka
avatar

Postów: 1974
2

sylwia1985 napisała:
tylko ze ja nie chce by Nikus wychowywal sie bez ojca- chce zeby moj maz sie zmienil ale nie wiem co zrobic by zrozumial ze zle robi

moi rodzice zawsze powtarzali ze najwazniejsze jest dziecko i zeby mialo dwoje rodzicow bo wiem jak to jest bo mama nas sama wychowywala i wiem jak bardzo brakowalo mi ojca ktory 18 lat byl w Grecji


No to wszystko jasne, masz wpojone, że dziecko musi mieć dwoje rodziców i tego się trzymasz. Nie ważne, że jedno z nich jest nieszczęśliwe co odbija się też na dziecku.
Pamiętaj szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. A co zrobić, żeby mąż się zmienił. Tak jak dziewczyny piszą postawić sprawę na ostrzu noża. Zabrać dziecko wyjechać do rodziców. Myślę, że zmianę trzeba zacząć od siebie a później wymagać jej od męża.
Wysłany: 2015-03-23, 08:53

OvuFriend
avatar

Postów: 527
3

Wiadomość wyedytowana przez administratora forum z powodu łamania zasad regulaminu.
Wysłany: 2015-03-23, 09:59

Mama Marty
avatar

Postów: 35
4

sylwia1985 napisała:
tylko ze ja nie chce by Nikus wychowywal sie bez ojca- chce zeby moj maz sie zmienil ale nie wiem co zrobic by zrozumial ze zle robi

moi rodzice zawsze powtarzali ze najwazniejsze jest dziecko i zeby mialo dwoje rodzicow bo wiem jak to jest bo mama nas sama wychowywala i wiem jak bardzo brakowalo mi ojca ktory 18 lat byl w Grecji



Sylwia, tylko jest jeden problem. Twój małżonek nie liczy się ani z Tobą ani z Twoim synem. Nie interesujesz Go ani Ty ani Wasz syn. Normalny ojciec potrafi zaopiekować się swoim dzieckiem, kochać bezwarunkowo.
Tak naprawdę Twoim mężem musiałoby coś wstrząsnąć, żeby w końcu się obudził ile traci. Najlepszym sposobem będzie chyba w Twoim przypadku chociaż chwilowa wyprowadzka, żeby Mu dać do myślenia, że wszystko może się skończyć. Nie zawsze dla dziecka dobrym rozwiązaniem będzie to, żeby dziecko miało dwoje rodziców. Przecież Twój mąż i tak nie interesuje się synkiem, nie pomaga Ci w niczym. Po co syn ma na to wszystko patrzeć i czuć się w późniejszym czasie winnym, ze w ogóle się urodził, że nie ma wsparcia od strony ojca. Ojciec jest tylko z rodziną bo "tak trzeba". Otóż nie Sylwia "tak nie trzeba".
Wybierz szczęście, zdefiniuj je sobie na swój sposób. Czy jesteś szczęśliwa w taki związku jakim jesteś, codziennie się zamartwiasz, codziennie jesteś sfrustrowana a ten mały człowiek to wszystko wyczuwa, uwierz mi.
Wysłany: 2015-03-23, 11:13

DzejKej
avatar

Postów: 1443
0

Problem w tym, że mogę sobie wyobrazić, że Sylwia boi się, że się wyniesie, a mąż zamiast się zmienić to się ucieszy i będzie po małżeństwie. A z tego co czytam to Sylwia żyje w myśl zasady "choćby pił, choćby bił, żeby tylko był"...
Wysłany: 2015-03-23, 12:05

pakima
avatar

Postów: 582
3

Wiecie co... moje zdanie jest takie żeby tej dziewczynie dać spokój, wydaje mi się że ona wcale nic nie chce zmienić, tylko bawi się waszym kosztem, bo jak widać jesteście bardzo jej życiem zainteresowane. Nie sądzę żeby brała jakiekolwiek rady od was co doskonale widać po jej wpisach. Nie wierzę że kochająca żona pozwala sobie takie traktowanie. Widocznie chce tak żyć więc nie wtrącajmy się w jej życie, co miało zostać powiedziane zostało już to zrobione. Radziłyście jej bardzo dobrze, jednak przez forum nie jesteśmy niczego w jej życiu w stanie zmienić. Ja tylko się zastanawiam gdzie ona ma matkę, czy jakąś przyjaciółkę.

Nie sądzę żeby forum zmieniło jej chłopa który okazuje się być facetem bez jaj. Jak nie umie z nim postępować to nic już nie zrobicie, niech się dalej z nim poniewiera. Wiem że miałyście dobre intencje i chcecie jej pomóc, ale ona tej pomocy najwyraźniej nie chce. Więc proszę was dajmy jej już spokój jak chce pisać pamiętnik to niech pisze, dobrze jej robi to ok.
Wysłany: 2015-03-23, 13:46

zeloth
avatar

Postów: 801
0

Dokładnie Pakima. Kończymy ten wątek.
Wysłany: 2015-03-23, 17:16

Lalita2710
avatar

Postów: 6278
0

DzejKej napisała:
Problem w tym, że mogę sobie wyobrazić, że Sylwia boi się, że się wyniesie, a mąż zamiast się zmienić to się ucieszy i będzie po małżeństwie. A z tego co czytam to Sylwia żyje w myśl zasady "choćby pił, choćby bił, żeby tylko był"...

Jhahaha padłam..


Kobiety są głupie dla zasady dla dziecka chcą by ktoś z nimi był...
nie patrząc na własne potrzrby szcześcia gdzie pozwalają facetom by traktować je jak gówno...

Dziewczyny jak to mowią ,, Nie wasz cyrk nie wasze małpy" srajcie to

Skoro nie chce rad to niech topi się we własnych problemaxh sama.
Wysłany: 2015-04-17, 14:35

myszeczka
avatar

Postów: 180
0

To takie przykre, szczególnie, że macie przy sobie waszego synka !

Jeżeli chodzi o nas to w zasadzie mieliśmy już w miarę poukładane życie jak córka przyszła na świat. Oczywiście obawiałam się w ciąży że będzie przewrót, a do tego nie wiadomo jakie będzie dziecko; czy będzie spać czy nie, czy będą kolki itp. itd. córka okazała się spokojnym dzieckiem, zwłaszcza na początku - dużo spała. mąż stara się pomagać ile może, pracuje w tyg po 8 godz, co drugą niedziele po 14 godzin . oczywiście nigdy nie ma problemów z obowiązkami - wszystko jest w stanie pogodzić, nawet czasem weźmie dziecko na spacer, żebym miała chwilkę spokoju . nie pamiętam żadnej kłótni odkąd jest dziecko, choć bałam się że może być ciężko, a jednak moje obawy się nie sprawdziły, pewnie że nie zawsze jest " różowo " ale na czas obecny owszem, zmieniło się życie i dzienna rutyna, dziecko wniosło coś nowego do domu i jestem z tego bardzo zadowolona, zwłaszcza, że mąż jest cały czas ze mną w jej wychowywaniu i pomaga w obowiązkach domowych jak tylko może, a i dla nas czas się znajdzie sam na sam jak chcemy i to bardzo często, niemal codziennie jak wieczorem dziecko już śpi, jak po południu złapie sobie drzemkę czy się zabawi zabaweczkami lub w chodziku
Wysłany: 2015-05-10, 22:52

binka76
avatar

Postów: 898
9

Przeczytałam wszystkie Twoje wypowiedzi i pokrótce innych.

Powiem Tobie coś od siebie, ze swojego doświadczenia.
Jestem rozwódką w związku takim jak ty wytrwałam 13 lat o 11 za dużo. Tak jak ty nie miałam wsparcia przy pierwszym dziecku, dwa razy wyprowadzałam się ,albo poszłam zamieszkać choć na chwile do swoich rodziców i żałuje że wtedy nie posłuchałam mamy i nie odeszłam od niego. Później gdy moja córka podrosła było raz gorzej raz lepiej, zaczęło psuć się gdy zaszłam w 2 ciąże 5 rok małżeństwa, od tamtej pory to był koszmar. On wychodził , miał znajomych, hobby ja byłam kurą domową. Każda próba podjęcia pracy kończyła się rezygnacją gdyż on nie miał czasu pomóc w opiece nad dziećmi które wymagały opieki.
Skończyło się tym że wykończona psychicznie 2x targnęłam się na życie, po drugim razie zaczęłam leczyć się u psychiatry z depresji, która jak okazało się była we mnie odkąd urodziłam młodszą córkę. Po rocznym leczeniu na szczęście byłam na tyle silna że odeszłam od niego.
Byłam bez środków do życia, fakt miałam tylko mieszkanie. W 2tyg znalazłam prace, przez 2mc pomagali mi rodzice, ale wiem że nie żałuje tego głodu który przeżyłam. Dzień wyroku rozwodowego był moim najpiękniejszym dniem.
Po pół roku od rozwodu okazało się że ma córkę w wieku naszej młodszej córki - to było jego hobby.

Dziś mieszkam z partnerem, poznałam go wkrótce po rozstaniu z mężem, nie liczyłam wtedy na nikogo, nie chciałam związku. Dziś nadal jesteśmy razem, oczekujemy dziecka. Moje dziewczyny kochają mojego partnera, cały czas twierdzą że w końcu mają ojca, choć cały czas staramy się aby utrzymywały kontakt z ojcem.

Życzę Tobie abyś zebrała siły i pojechała do rodziców.50 km nawet autokarem to nie jest aż tak daleko. Mały płacze bo czuje Twój stres. Gdy Ty zrelaksujesz się on też będzie spokojny. Zrób sobie wakacje, może Twój mąż zrozumie że jednak zależy mu na rodzinie.
Odpowiedz