Forum: Ogólne - CC -kilka pytań do mam
Wysłany: 2016-06-28, 17:05

Summerka
avatar

Postów: 4099
0

Nie traciłabym na to czasu, niczego nie trzeba opatrywać - zalecają psując octaniseptem i tyle
Wysłany: 2016-06-28, 17:05

Summerka
avatar

Postów: 4099
0

Nie traciłabym na to czasu, niczego nie trzeba opatrywać - zalecają psując octaniseptem i tyle
Wysłany: 2016-06-28, 17:05

Summerka
avatar

Postów: 4099
0

Nie traciłabym na to czasu, niczego nie trzeba opatrywać - zalecają psując octaniseptem i tyle
Wysłany: 2016-06-28, 17:05

Summerka
avatar

Postów: 4099
0

Nie traciłabym na to czasu, niczego nie trzeba opatrywać - zalecają psując octaniseptem i tyle
Wysłany: 2016-06-28, 22:22

Agsha
avatar

Postów: 866
0

Kagura - spokojnie Ja jestem po cesarce 3 tygodnie z hakiem więc mam sprawę na bieżąco.

Mój poród to w ogóle ciężka, długa i nieciekawa sprawa bo miałam zakażenie, skurcze 48h i inne atrakcje. Ale powiem szczerze, że cesarka to było wybawienie i z całych 2 dni porodowych chyba najlepiej ją wspominam

Zabrano mnie na porodówkę, dano milion dokumentów do podpisania, podłączono ktg, założono wenflon, włożono cewnik (brzmi straszniej niż jest, aczkolwiek mało przyjemne) i czekano na wyniki krwi (bo mi pobrano). I zaraz przewieźli mnie na blok, posadzili na łóżku, kazali się wygiąć (było ciężko bo miałam mega skurcze) zrobiono zastrzyk (na serio mniej bolał niż morfologia) i za dosłownie minutę nic nie czułam...

A sama cesarka? Po chwili już byłam porozcinana...trochę szarpali wyjmując małego bo był poprzecznie ułożony, i zaraz usłyszałam ciche kwilenie... Małego mi nie dali, ale to dlatego że była walka o życie moje i jego więc natychmiast musieli go zabrać I potem z 40 minut leżałam jak mnie szyli. O dziwo mi się przysypiało i było mi gorąco...Ale myślę, że to z powodu znieczulenia/laków.... I potem wywieźli mnie na pooperacyjną, tam zaczęło mnie telepać z zimna więc pani dała mi koc.... A potem już przez najbliższe godziny ciągle mierzyli mi ciśnienie, dawali morfinę i paracetamol, pytali jak się czuję itp....

Tak na prawdę mało przyjemnie się zaczyna po kilkunastu godzinach jak przestają działać leki i trzeba wstać. Chociaż jak leżałam na plecach to w ogóle w sumie i bez leków bóli nie miałam. Tylko przy ruszaniu maaaasakra.
No i trzeba się przygotować psychicznie na spionizowanie i pierwszy prysznic. Krawiłam jak nie wiem. Mąż to miał aż butki brudne bo poszedł mi pomóc się umyć i lalam na prawo i lewo krwią (wybaczcie opis)....
Oczywiście po porodzie stwierdziłam że NIGDY WIĘCEJ. Ale po tygodniu mi minęło
Wysłany: 2016-06-28, 22:22

Agsha
avatar

Postów: 866
0

Kagura - spokojnie Ja jestem po cesarce 3 tygodnie z hakiem więc mam sprawę na bieżąco.

Mój poród to w ogóle ciężka, długa i nieciekawa sprawa bo miałam zakażenie, skurcze 48h i inne atrakcje. Ale powiem szczerze, że cesarka to było wybawienie i z całych 2 dni porodowych chyba najlepiej ją wspominam

Zabrano mnie na porodówkę, dano milion dokumentów do podpisania, podłączono ktg, założono wenflon, włożono cewnik (brzmi straszniej niż jest, aczkolwiek mało przyjemne) i czekano na wyniki krwi (bo mi pobrano). I zaraz przewieźli mnie na blok, posadzili na łóżku, kazali się wygiąć (było ciężko bo miałam mega skurcze) zrobiono zastrzyk (na serio mniej bolał niż morfologia) i za dosłownie minutę nic nie czułam...

A sama cesarka? Po chwili już byłam porozcinana...trochę szarpali wyjmując małego bo był poprzecznie ułożony, i zaraz usłyszałam ciche kwilenie... Małego mi nie dali, ale to dlatego że była walka o życie moje i jego więc natychmiast musieli go zabrać I potem z 40 minut leżałam jak mnie szyli. O dziwo mi się przysypiało i było mi gorąco...Ale myślę, że to z powodu znieczulenia/laków.... I potem wywieźli mnie na pooperacyjną, tam zaczęło mnie telepać z zimna więc pani dała mi koc.... A potem już przez najbliższe godziny ciągle mierzyli mi ciśnienie, dawali morfinę i paracetamol, pytali jak się czuję itp....

Tak na prawdę mało przyjemnie się zaczyna po kilkunastu godzinach jak przestają działać leki i trzeba wstać. Chociaż jak leżałam na plecach to w ogóle w sumie i bez leków bóli nie miałam. Tylko przy ruszaniu maaaasakra.
No i trzeba się przygotować psychicznie na spionizowanie i pierwszy prysznic. Krawiłam jak nie wiem. Mąż to miał aż butki brudne bo poszedł mi pomóc się umyć i lalam na prawo i lewo krwią (wybaczcie opis)....
Oczywiście po porodzie stwierdziłam że NIGDY WIĘCEJ. Ale po tygodniu mi minęło
Wysłany: 2016-06-28, 22:22

Agsha
avatar

Postów: 866
0

Kagura - spokojnie Ja jestem po cesarce 3 tygodnie z hakiem więc mam sprawę na bieżąco.

Mój poród to w ogóle ciężka, długa i nieciekawa sprawa bo miałam zakażenie, skurcze 48h i inne atrakcje. Ale powiem szczerze, że cesarka to było wybawienie i z całych 2 dni porodowych chyba najlepiej ją wspominam

Zabrano mnie na porodówkę, dano milion dokumentów do podpisania, podłączono ktg, założono wenflon, włożono cewnik (brzmi straszniej niż jest, aczkolwiek mało przyjemne) i czekano na wyniki krwi (bo mi pobrano). I zaraz przewieźli mnie na blok, posadzili na łóżku, kazali się wygiąć (było ciężko bo miałam mega skurcze) zrobiono zastrzyk (na serio mniej bolał niż morfologia) i za dosłownie minutę nic nie czułam...

A sama cesarka? Po chwili już byłam porozcinana...trochę szarpali wyjmując małego bo był poprzecznie ułożony, i zaraz usłyszałam ciche kwilenie... Małego mi nie dali, ale to dlatego że była walka o życie moje i jego więc natychmiast musieli go zabrać I potem z 40 minut leżałam jak mnie szyli. O dziwo mi się przysypiało i było mi gorąco...Ale myślę, że to z powodu znieczulenia/laków.... I potem wywieźli mnie na pooperacyjną, tam zaczęło mnie telepać z zimna więc pani dała mi koc.... A potem już przez najbliższe godziny ciągle mierzyli mi ciśnienie, dawali morfinę i paracetamol, pytali jak się czuję itp....

Tak na prawdę mało przyjemnie się zaczyna po kilkunastu godzinach jak przestają działać leki i trzeba wstać. Chociaż jak leżałam na plecach to w ogóle w sumie i bez leków bóli nie miałam. Tylko przy ruszaniu maaaasakra.
No i trzeba się przygotować psychicznie na spionizowanie i pierwszy prysznic. Krawiłam jak nie wiem. Mąż to miał aż butki brudne bo poszedł mi pomóc się umyć i lalam na prawo i lewo krwią (wybaczcie opis)....
Oczywiście po porodzie stwierdziłam że NIGDY WIĘCEJ. Ale po tygodniu mi minęło
Wysłany: 2016-06-28, 22:22

Agsha
avatar

Postów: 866
0

Kagura - spokojnie Ja jestem po cesarce 3 tygodnie z hakiem więc mam sprawę na bieżąco.

Mój poród to w ogóle ciężka, długa i nieciekawa sprawa bo miałam zakażenie, skurcze 48h i inne atrakcje. Ale powiem szczerze, że cesarka to było wybawienie i z całych 2 dni porodowych chyba najlepiej ją wspominam

Zabrano mnie na porodówkę, dano milion dokumentów do podpisania, podłączono ktg, założono wenflon, włożono cewnik (brzmi straszniej niż jest, aczkolwiek mało przyjemne) i czekano na wyniki krwi (bo mi pobrano). I zaraz przewieźli mnie na blok, posadzili na łóżku, kazali się wygiąć (było ciężko bo miałam mega skurcze) zrobiono zastrzyk (na serio mniej bolał niż morfologia) i za dosłownie minutę nic nie czułam...

A sama cesarka? Po chwili już byłam porozcinana...trochę szarpali wyjmując małego bo był poprzecznie ułożony, i zaraz usłyszałam ciche kwilenie... Małego mi nie dali, ale to dlatego że była walka o życie moje i jego więc natychmiast musieli go zabrać I potem z 40 minut leżałam jak mnie szyli. O dziwo mi się przysypiało i było mi gorąco...Ale myślę, że to z powodu znieczulenia/laków.... I potem wywieźli mnie na pooperacyjną, tam zaczęło mnie telepać z zimna więc pani dała mi koc.... A potem już przez najbliższe godziny ciągle mierzyli mi ciśnienie, dawali morfinę i paracetamol, pytali jak się czuję itp....

Tak na prawdę mało przyjemnie się zaczyna po kilkunastu godzinach jak przestają działać leki i trzeba wstać. Chociaż jak leżałam na plecach to w ogóle w sumie i bez leków bóli nie miałam. Tylko przy ruszaniu maaaasakra.
No i trzeba się przygotować psychicznie na spionizowanie i pierwszy prysznic. Krawiłam jak nie wiem. Mąż to miał aż butki brudne bo poszedł mi pomóc się umyć i lalam na prawo i lewo krwią (wybaczcie opis)....
Oczywiście po porodzie stwierdziłam że NIGDY WIĘCEJ. Ale po tygodniu mi minęło
Wysłany: 2016-06-28, 22:42

Agsha
avatar

Postów: 866
0

1.Jak znioslyscie CC? tak jak pisałam wyżej


2.Cieżko było Wam dojść do siebie po porodzie? też jak wyżej... pamiętam jeszcze tylko traumę z sikaniem (bolało i siedziałam na kibelku 5 min zanim skończyłam a 3 dni zbierałam się by załatwić grubszą sprawę - okazało się nie tak źle ale strach wygrywał

3. Czy udało Wam sie wrócić do wagi z przed ciazy? Jeśli tak to ile Wam to zajęło czasu.
Jeszcze nie wiem.... nie ważyłam się od porodu bo nie miałam gdzie (mały jest wciąż w szpitalu, ja wynajęłam mieszkanie w tym mieście co szpital i nie byłam w domu własnym gdzie mam wagę

4. Jak wyglada teraz Wasz brzuszek? Jest fałdka powyżej cięcia ale ja zawsze miałam w sumie taką, nawet przed ciążą

5. Czy to prawda, ze nad blizna tworzy sie fałdka ? Nie wiem bo tak czy srak ją miałam. O ile to taka fałdka....

6. Kiedy zaczęlyscie ćwiczyć po CC? Dla mnie za wcześnie.

7. Jak wyglądało u Was karmienie? Był problem z laktacją? Pierwsze dwa dni masakra. Laktatorem nie leciało a mały potrzebował na OIOMIE choć 1ml żeby mieć. Więc położna (mega niedelikatna) ściągała mi strzykawką a ja wyłam z bólu... potem tydzień z kawałkiem szło laktatorem ale bez szału ilościowego. Szczęście w nieszczęściu że mały potrzebował symbolicznie bo i tak był karmiony dożylnie. Po tygodniu ruszyło ale nawału do dziś nie miałam.

8. Mając wybór, zdecydowalybyscie sie znowu na takie rozwiazanie ciazy? Zdecydowanie tak
Wysłany: 2016-06-28, 22:42

Agsha
avatar

Postów: 866
0

1.Jak znioslyscie CC? tak jak pisałam wyżej


2.Cieżko było Wam dojść do siebie po porodzie? też jak wyżej... pamiętam jeszcze tylko traumę z sikaniem (bolało i siedziałam na kibelku 5 min zanim skończyłam a 3 dni zbierałam się by załatwić grubszą sprawę - okazało się nie tak źle ale strach wygrywał

3. Czy udało Wam sie wrócić do wagi z przed ciazy? Jeśli tak to ile Wam to zajęło czasu.
Jeszcze nie wiem.... nie ważyłam się od porodu bo nie miałam gdzie (mały jest wciąż w szpitalu, ja wynajęłam mieszkanie w tym mieście co szpital i nie byłam w domu własnym gdzie mam wagę

4. Jak wyglada teraz Wasz brzuszek? Jest fałdka powyżej cięcia ale ja zawsze miałam w sumie taką, nawet przed ciążą

5. Czy to prawda, ze nad blizna tworzy sie fałdka ? Nie wiem bo tak czy srak ją miałam. O ile to taka fałdka....

6. Kiedy zaczęlyscie ćwiczyć po CC? Dla mnie za wcześnie.

7. Jak wyglądało u Was karmienie? Był problem z laktacją? Pierwsze dwa dni masakra. Laktatorem nie leciało a mały potrzebował na OIOMIE choć 1ml żeby mieć. Więc położna (mega niedelikatna) ściągała mi strzykawką a ja wyłam z bólu... potem tydzień z kawałkiem szło laktatorem ale bez szału ilościowego. Szczęście w nieszczęściu że mały potrzebował symbolicznie bo i tak był karmiony dożylnie. Po tygodniu ruszyło ale nawału do dziś nie miałam.

8. Mając wybór, zdecydowalybyscie sie znowu na takie rozwiazanie ciazy? Zdecydowanie tak
Wysłany: 2016-06-28, 22:42

Agsha
avatar

Postów: 866
0

1.Jak znioslyscie CC? tak jak pisałam wyżej


2.Cieżko było Wam dojść do siebie po porodzie? też jak wyżej... pamiętam jeszcze tylko traumę z sikaniem (bolało i siedziałam na kibelku 5 min zanim skończyłam a 3 dni zbierałam się by załatwić grubszą sprawę - okazało się nie tak źle ale strach wygrywał

3. Czy udało Wam sie wrócić do wagi z przed ciazy? Jeśli tak to ile Wam to zajęło czasu.
Jeszcze nie wiem.... nie ważyłam się od porodu bo nie miałam gdzie (mały jest wciąż w szpitalu, ja wynajęłam mieszkanie w tym mieście co szpital i nie byłam w domu własnym gdzie mam wagę

4. Jak wyglada teraz Wasz brzuszek? Jest fałdka powyżej cięcia ale ja zawsze miałam w sumie taką, nawet przed ciążą

5. Czy to prawda, ze nad blizna tworzy sie fałdka ? Nie wiem bo tak czy srak ją miałam. O ile to taka fałdka....

6. Kiedy zaczęlyscie ćwiczyć po CC? Dla mnie za wcześnie.

7. Jak wyglądało u Was karmienie? Był problem z laktacją? Pierwsze dwa dni masakra. Laktatorem nie leciało a mały potrzebował na OIOMIE choć 1ml żeby mieć. Więc położna (mega niedelikatna) ściągała mi strzykawką a ja wyłam z bólu... potem tydzień z kawałkiem szło laktatorem ale bez szału ilościowego. Szczęście w nieszczęściu że mały potrzebował symbolicznie bo i tak był karmiony dożylnie. Po tygodniu ruszyło ale nawału do dziś nie miałam.

8. Mając wybór, zdecydowalybyscie sie znowu na takie rozwiazanie ciazy? Zdecydowanie tak
Wysłany: 2016-06-28, 22:42

Agsha
avatar

Postów: 866
0

1.Jak znioslyscie CC? tak jak pisałam wyżej


2.Cieżko było Wam dojść do siebie po porodzie? też jak wyżej... pamiętam jeszcze tylko traumę z sikaniem (bolało i siedziałam na kibelku 5 min zanim skończyłam a 3 dni zbierałam się by załatwić grubszą sprawę - okazało się nie tak źle ale strach wygrywał

3. Czy udało Wam sie wrócić do wagi z przed ciazy? Jeśli tak to ile Wam to zajęło czasu.
Jeszcze nie wiem.... nie ważyłam się od porodu bo nie miałam gdzie (mały jest wciąż w szpitalu, ja wynajęłam mieszkanie w tym mieście co szpital i nie byłam w domu własnym gdzie mam wagę

4. Jak wyglada teraz Wasz brzuszek? Jest fałdka powyżej cięcia ale ja zawsze miałam w sumie taką, nawet przed ciążą

5. Czy to prawda, ze nad blizna tworzy sie fałdka ? Nie wiem bo tak czy srak ją miałam. O ile to taka fałdka....

6. Kiedy zaczęlyscie ćwiczyć po CC? Dla mnie za wcześnie.

7. Jak wyglądało u Was karmienie? Był problem z laktacją? Pierwsze dwa dni masakra. Laktatorem nie leciało a mały potrzebował na OIOMIE choć 1ml żeby mieć. Więc położna (mega niedelikatna) ściągała mi strzykawką a ja wyłam z bólu... potem tydzień z kawałkiem szło laktatorem ale bez szału ilościowego. Szczęście w nieszczęściu że mały potrzebował symbolicznie bo i tak był karmiony dożylnie. Po tygodniu ruszyło ale nawału do dziś nie miałam.

8. Mając wybór, zdecydowalybyscie sie znowu na takie rozwiazanie ciazy? Zdecydowanie tak
Wysłany: 2016-06-29, 12:56

Kagura
avatar

Postów: 269
0

Agsha, gratuluję maleństwa .

Jestem typem, który strasznie się denerwuje, kiedy czegoś nie wie, dlatego się zastanawiam nad kursami. A nie zdecydowałam się na nie do tej pory, bo, kurczę, 600-700zł piechotą nie chodzi i jednak fajniej by było coś maluchowi kupić za to. Jeśli już, wolałabym darmową szkołę rodzenia, ale nie wiem, czy będę mogła męczyć o CC wykładowców . No i nie wiem, czy jest sens, skoro i tak mnie czeka cesarka. Niby jest pielęgnacja noworodka, ale tego jak się uprę mogę nauczę się od mamy (szczególnie, że jest pielęgniarką, co prawda z noworodkami nie ma do czynienia, ale praktyki miała i na takim oddziale). Gdyby mąż miał czas na tę darmową, to bym się nawet nie zastanawiała, ale ma bardzo ograniczony zakres wolnego, więc nie wiem... Chciałabym, żeby w razie czego był w stanie sam się zająć maleństwem albo chociaż trochę mnie odciążyć, gdyby jednak okazało się, że jakoś ciężko będzie mi dojść do siebie po CC (oby nie, ale wolę się zabezpieczyć na taką ewentualność). Nie mam pojęcia, jak zniosę ból - okresowe miałam często okropne, ale nie mam pojęcia, czy to będzie miało cokolwiek do rzeczy .
Wielkie dzięki, dziewczyny za każdą informację. Poszukam jeszcze, może gdzieś znajdę jakąś dogodną terminowo szkołę i po prostu tam męża zaciągnę .
Wysłany: 2016-06-29, 12:56

Kagura
avatar

Postów: 269
0

Agsha, gratuluję maleństwa .

Jestem typem, który strasznie się denerwuje, kiedy czegoś nie wie, dlatego się zastanawiam nad kursami. A nie zdecydowałam się na nie do tej pory, bo, kurczę, 600-700zł piechotą nie chodzi i jednak fajniej by było coś maluchowi kupić za to. Jeśli już, wolałabym darmową szkołę rodzenia, ale nie wiem, czy będę mogła męczyć o CC wykładowców . No i nie wiem, czy jest sens, skoro i tak mnie czeka cesarka. Niby jest pielęgnacja noworodka, ale tego jak się uprę mogę nauczę się od mamy (szczególnie, że jest pielęgniarką, co prawda z noworodkami nie ma do czynienia, ale praktyki miała i na takim oddziale). Gdyby mąż miał czas na tę darmową, to bym się nawet nie zastanawiała, ale ma bardzo ograniczony zakres wolnego, więc nie wiem... Chciałabym, żeby w razie czego był w stanie sam się zająć maleństwem albo chociaż trochę mnie odciążyć, gdyby jednak okazało się, że jakoś ciężko będzie mi dojść do siebie po CC (oby nie, ale wolę się zabezpieczyć na taką ewentualność). Nie mam pojęcia, jak zniosę ból - okresowe miałam często okropne, ale nie mam pojęcia, czy to będzie miało cokolwiek do rzeczy .
Wielkie dzięki, dziewczyny za każdą informację. Poszukam jeszcze, może gdzieś znajdę jakąś dogodną terminowo szkołę i po prostu tam męża zaciągnę .
Wysłany: 2016-06-29, 12:56

Kagura
avatar

Postów: 269
0

Agsha, gratuluję maleństwa .

Jestem typem, który strasznie się denerwuje, kiedy czegoś nie wie, dlatego się zastanawiam nad kursami. A nie zdecydowałam się na nie do tej pory, bo, kurczę, 600-700zł piechotą nie chodzi i jednak fajniej by było coś maluchowi kupić za to. Jeśli już, wolałabym darmową szkołę rodzenia, ale nie wiem, czy będę mogła męczyć o CC wykładowców . No i nie wiem, czy jest sens, skoro i tak mnie czeka cesarka. Niby jest pielęgnacja noworodka, ale tego jak się uprę mogę nauczę się od mamy (szczególnie, że jest pielęgniarką, co prawda z noworodkami nie ma do czynienia, ale praktyki miała i na takim oddziale). Gdyby mąż miał czas na tę darmową, to bym się nawet nie zastanawiała, ale ma bardzo ograniczony zakres wolnego, więc nie wiem... Chciałabym, żeby w razie czego był w stanie sam się zająć maleństwem albo chociaż trochę mnie odciążyć, gdyby jednak okazało się, że jakoś ciężko będzie mi dojść do siebie po CC (oby nie, ale wolę się zabezpieczyć na taką ewentualność). Nie mam pojęcia, jak zniosę ból - okresowe miałam często okropne, ale nie mam pojęcia, czy to będzie miało cokolwiek do rzeczy .
Wielkie dzięki, dziewczyny za każdą informację. Poszukam jeszcze, może gdzieś znajdę jakąś dogodną terminowo szkołę i po prostu tam męża zaciągnę .
Wysłany: 2016-06-29, 12:56

Kagura
avatar

Postów: 269
0

Agsha, gratuluję maleństwa .

Jestem typem, który strasznie się denerwuje, kiedy czegoś nie wie, dlatego się zastanawiam nad kursami. A nie zdecydowałam się na nie do tej pory, bo, kurczę, 600-700zł piechotą nie chodzi i jednak fajniej by było coś maluchowi kupić za to. Jeśli już, wolałabym darmową szkołę rodzenia, ale nie wiem, czy będę mogła męczyć o CC wykładowców . No i nie wiem, czy jest sens, skoro i tak mnie czeka cesarka. Niby jest pielęgnacja noworodka, ale tego jak się uprę mogę nauczę się od mamy (szczególnie, że jest pielęgniarką, co prawda z noworodkami nie ma do czynienia, ale praktyki miała i na takim oddziale). Gdyby mąż miał czas na tę darmową, to bym się nawet nie zastanawiała, ale ma bardzo ograniczony zakres wolnego, więc nie wiem... Chciałabym, żeby w razie czego był w stanie sam się zająć maleństwem albo chociaż trochę mnie odciążyć, gdyby jednak okazało się, że jakoś ciężko będzie mi dojść do siebie po CC (oby nie, ale wolę się zabezpieczyć na taką ewentualność). Nie mam pojęcia, jak zniosę ból - okresowe miałam często okropne, ale nie mam pojęcia, czy to będzie miało cokolwiek do rzeczy .
Wielkie dzięki, dziewczyny za każdą informację. Poszukam jeszcze, może gdzieś znajdę jakąś dogodną terminowo szkołę i po prostu tam męża zaciągnę .
Wysłany: 2019-07-10, 20:06

majóweczka83
avatar

Postów: 18
3

.
Odpowiedz