Dziś: Bartuś sam zszedł z łóżka! No i! Pokazał na nocnik i kiedy go posadziłam, zrobił siusiu. Jestem z niego taka dumna!
tytuł: Moja terapia,♡♡♡ My i Bartek czyli moja rodzina ♡♡♡
autor: dzabuch
tytuł: Moja terapia,♡♡♡ My i Bartek czyli moja rodzina ♡♡♡
autor: dzabuch
O mnie:
Jestem/chciała bym być mamą:
Do której dziecko przyjdzie z każdym problemem, na której będzie polegać!Moje dzieci:
Moje emocje:
Nie spodziewałam się, że Bartek wprowadzi tyle miłości do naszego życia. Bałam się, że nie sprostam, że nie dam rady. Dziś nie pamiętam jak to było kiedy byliśmy we dwoje. Za nic w świecie nie chce do tego wracać. SZCZĘŚCIE MA NOWY WYMIAR! MOJE SZCZĘŚCIE MA NA IMIĘ BARTUŚ!Dziś: Bartuś sam zszedł z łóżka! No i! Pokazał na nocnik i kiedy go posadziłam, zrobił siusiu. Jestem z niego taka dumna!
Zamelduje się: dopada mnie jakaś chyba jesienna depresja. Od rana zastanawiałam się czy w zeszłym roku była taka parszywa pogoda. Zaglądam do pamiętnika i oto rok temu podobny wpis, tylko w zeszłym roku byłam wielorybem a w tym mam koło siebie małego prawie rocznego chłopca.
Co u niego? On tańczy, ciągle tańczy, nawet do muzyki z reklam, dźwięku zabawek, uwielbia tańczyć. Swobodnie stoi bez trzymank, widać, że podoba mu się to, bo przecież jak ma się obie ręce wolne to można dwa razy więcej broić. Co do chodzenia to jednego dnia chodzi więcej drugiego mniej, trenuje chodzenie. Nie poszedł tak porostu jak to się czasem mówi, że poszedł i chodzi. Ewidentnie trenuje, albo jakby to z moich obserwacji wynika już chce chodzić, ale jeszcze nie umie utrzymać równowagi. Czasem robi dwa kroki a wczoraj przeszedł długość całego łóżka około dwóch metrów. Jak go obserwuje to to widzę czasem jak sam nie zdaje sobie sprawy, że przemieszcza się bez trzymanki. W miejscach gdzie brakuje mu kroka by się czegoś przytrzymać nie schodzi na czworaka tylko robi kroczek i jest na miejscu.
Już niedługo zacznie się czas, kiedy będziemy podsumowywać nasze roczne dzieci i w takich chwilach dopada mnie taka nastalgia a w tym momencie kiedyś myślę o roczku Bartusia zastanawiam się Feśko jaka jest Nastia w końcu urodzili się jednego dnia. Tego niestety się nie dowiem.
Co do roczku to termin na tort zabukowany i już jak ma wyglądać mam w głowie. Długo zastanawiałam się jaki bohater ma się na nim pojawić i jakoś nic mi nie przychodziło do głowy. Jednak wszystko ułożyło się samo, zamówiłam kubeczki i talerzyki na imprezę i ten sam wzór chcę na torcie. Prócz dekoracji kupiłam też strój dla Bartusia, będzie bardzo elegancki i wciąż się zastanawiam czy na swoją imprezę urodzinową przyjdzie sam?
Wczoraj Bartuś postanowił pochwalić się tacie i dla niego (do niego) dwa razy przeszedł długość pokoju. Dziś też od rana po trochu biega, no i to jest problem on nie chodzi, tylko biega. Ja dziś dopadłam w biedronce skarpetki i spodenki dla Bartusia i były jeszcze rajstopki, bodziaki bluzeczki, ale się powstrzymałam. W końcu na 80 już mamy bardzo dużo ciuchów. No, ale ciuszki dysneya-śliczne. Widać, że Bartuś ćwiczy i cieszy się, że mu się udaje. No a oto mój Mały Pomocnik!
Hmmm coś tu jest podejrzanego! Moje dziecię rano miało drzemkę i udziergałam misia do końca ( dzięki Wenndi za inspirację, co robić z czasem, bo nie wiedziałam jak żyć ) potem poszliśmy na spacer. Zrobił ze mną dzielnie zakupy i myślałam, że wrócimy do domu to pobiega po podwórku, bo tak jest pięknie a on śpi. I to już długo a ja przeleciałam ogródek z sekatorem a on dalej śpi! Jak żyć!
Dzisiaj zauważyłam, że Bartuś troszkę zwolnił, nie popisuje się, że chodzenie wychodzi mu coraz lepiej tylko ćwiczy. Dwa kroczki tu, dwa tam i do celu no i jak mama powie chodź to obowiązkowo na dwóch! A no i jeszcze jedno! Od jakiegoś czasu mój syneczek siada przez sen. Wybudza się wtedy i płacze. Czy u was coś takiego się zdarzyło? To sprawia, że wstaje jeszcze częściej. No, ale chyba już przyzwyczaiłam się do tego, że w nocy śpię na raty! W sumie to się wysypiam nie mam co marudzić!
Już zmarzłam a on dalej śpi!
Edit:
Drzemka była po to, by wykombinować jak się chodzi. Powoli spokojnie noga za nogą w razie niepewności -kucnąć. Biegiem to tylko do mamy, ona złapie. Po za tym chodzenie jest fajne i po co schodzić na podłogę jak wystarczą dwa, trzy kroki i znów mogę się czegoś złapać!
Szalony ten mój synek!
Hmmm coś tu jest podejrzanego! Moje dziecię rano miało drzemkę i udziergałam misia do końca ( dzięki Wenndi za inspirację, co robić z czasem, bo nie wiedziałam jak żyć ) potem poszliśmy na spacer. Zrobił ze mną dzielnie zakupy i myślałam, że wrócimy do domu to pobiega po podwórku, bo tak jest pięknie a on śpi. I to już długo a ja przeleciałam ogródek z sekatorem a on dalej śpi! Jak żyć!
Dzisiaj zauważyłam, że Bartuś troszkę zwolnił, nie popisuje się, że chodzenie wychodzi mu coraz lepiej tylko ćwiczy. Dwa kroczki tu, dwa tam i do celu no i jak mama powie chodź to obowiązkowo na dwóch! A no i jeszcze jedno! Od jakiegoś czasu mój syneczek siada przez sen. Wybudza się wtedy i płacze. Czy u was coś takiego się zdarzyło? To sprawia, że wstaje jeszcze częściej. No, ale chyba już przyzwyczaiłam się do tego, że w nocy śpię na raty! W sumie to się wysypiam nie mam co marudzić!
Już zmarzłam a on dalej śpi!
Napisałam wpis o tym jak mój syn zaczyna chodzić, jak się boję, że się uderzy. I się skasowało! Minęło parę godzin ( ze trzy konkretnie ) i mój syn moje obawy ma głęboko w pieluszce. Chodzi coraz więcej i w nosie ma czy widzę czy nie, czy umie czy nie, ale skoro chodzi to chyba umie! Jeszcze raczkuje, ale już coraz mniej. Szalony! Codziennie uczy się coraz więcej i więcej. Jestem z niego bardzo dumna!
Dziś rozdysponowałam prezenty na roczek, wszystko kupione! Dekoracje są, prezenty i tort zamówione, ubranko już do odebrania na poczcie, tylko miejsce jeszcze do dogrania i wszystko gra!
Kończy się pewien etap w naszym życiu. Dzidziuś już przestaje być dzidziusiem!
50 tygodni ( wczoraj)
Bartuś chodzi, choć nie porzuca raczkowania. Widocznie nie jest jeszcze na to gotowy gdyż raczkując znacznie szybciej pokonuje odległości.
Rozbraja mnie jak bawimy się w chowanego a on staje mi za plecami jest przekonany, że tam go nie znajdę.
Martwi mnie tylko jedna rzecz, bo Bartuś na podwórku nie bardzo chce chodzić i wydaje mi się, że albo nie odpowiadają mu buty, albo potrzebuje czasu by do butów się przyzwyczaić.
Kocham go bardzo mocno!
51 tygodni (jutro)
Bartuś już coraz mniej raczkuje. Dostał od taty nową ksywkę 'Dreptak'. Idzie zatrzymuje się schyla i podnosi smoka czy zabawkę. Właściwie raczkowanie pozostawił na czas gdzie chce przejść gdzieś szybko. Nauczył się schodzić z łóżka ( wreszcie )
Coraz więcej pokazuje w książeczkach a tak swoją drogą uwielbia książeczki. Wie gdzie jest kaka, piesio, cyk-cyk zegarek. Wie gdzie zabawki mają oko i buzię, ucho! Uwielbia tańczyć i reklamy Kubusia, bo są tam dzieci.
Kiedy ma w buzi smoczka a ma coś chęć zjeść np. od nas z talerza to go wyjmuje. Czasem jak mieszam w garnkach i trzymam go na rękach a coś próbuje to on od razu wyciąga smoka. No i smok! Ostatnio go wszędzie chowa, wczoraj tak go pod łóżkiem w rogu schował, że nie mogliśmy znaleźć! Mam jednego zapasowego i dziś rano też go szukałam! Cwaniak! Zaczyna się znów mocno ślinić czyli chyba kolejny ząb w natarciu.
Wieczory też nam się popsuły. Moje dziecko po kąpieli dostawało cycka przytulało się i szło spać a teraz tak cieszy się z tego, że chodzi, że musi jeszcze godzinę pobiegać.
Kupiłam mu wczoraj bączka i to jest zabawka, która nigdy się nie nudzi. Nie tylko spodobała się Bartusiowi, ale jak jego tata wrócił z pracy też ucieszył się na jego widok!
Ostatni dzień urlopu macierzyńskiego!
Od jutra dwa dni opieki nad dzieckiem a potem urlop wypoczynkowy.
Pamiętam rok temu, jak jedne z pierwszych skurczy łagodziłam grzejąc się w jesiennym słońcu. Dziś pogoda nie rozpieszcza a za mną krok w krok depcze mały chłopiec. Mój syn, dzięki któremu zapomniałam czym jest samotny posiłek,,samotne korzystanie z toalety, bo jeśli uda się schować w samotności to i tak jakiś maluch puka do drzwi! Kocham go nad życie!
52 tygodnie (choć urodziny mamy w piątek to sentymentalny wpis zrobię dziś, bo to środa)
Sama nie wiem gdzie ten czas uciekł. Pamiętam jak dziś, kiedy robiłam test a mój syn ma rok. Marzy mi się drugie maleństwo jednak tatusiek nie chce drugiego dziecka. Na pewno nie teraz. No, ale co u Bartusia?
Bartuś jest kochanym małym chłopcem, bardzo radosnym i pogodnym. Uśmiechając pokazuje nam swoje pięć zębów. Waży około 9 kg, dokładniej zważymy się w sobotę a nosi rozmiar 74/80.
Z perspektywy czasu pamiętam jak martwiłam się, że nie trzyma główki a kiedy zakumał o co mi chodzi jego rozwój zaszalał. Dziś mój mały Tuptuś depcze za mną krok w krok i przekonuje się, że wszystko co mam w domu leży zbyt nisko, zbyt blisko.
Jest bardzo ciekawy świata, nie lubi obcych i uwielbia jeść. Lubi jedzenie wyraźne, pełne smaku. Je praktycznie wszystko to co my, no i wciąż ciumka cycy.
Uwielbia tańczyć, czasem uruchamia wszystkie dźwiękowe zabawki jakie ma i tańczy, kiedy słuchamy muzyki tańczy, ma nawet swoje ulubione piosenki.
Bartuś sporo gada, jest małym pracusiem. Pakuje do pudła ustawia, przestawia, wkłada wyjmuje. Wiele pokazuje, wie gdzie jest piesio, kotek, misio, zegarek, kaczka. Wie gdzie zabawka ma oko, nos, buzię i ucho. Lubi włączać kolejkę, którą ma z duplo. Często przynosi mi książeczki by je czytać i opowiadać co jest na obrazku.
Szalejemy na jego punkcie i jesteśmy rodziną, szczęśliwą rodziną.