kwestia smaku
Od jakiegoś czasu walczyłam by podawać mojemu dziecku koperek. Kiedy espumisan poległ postanowiłam pomóc mu tak jak pomagała mi moja mama, no żyje czyli i on da radę. No, ale moje dziecko na temat smaku koperku było zdania: 'mamo dlaczego?' No to teściowa to może trochę cukru daj, czego byłam przeciwna, ale trudno skoro syn cierpi. To hop i jest cukier, tym czasem syn po parę kropel koperku wypijał a problemy brzuszkowe trwają. Więc narzekam mojej mamie przez telefon mówię co i jak a ona z pytaniem 'a zagotowałaś ten cukier' co kur.a? Jak to? No cukier się gotuje? No fajnie zrobiłam dziecku gorzej! Kur.a! No to mówię teściowej o tym cukrze a ona ' to nie wiedziałaś?' Nie no w sumie to moje piąte dziecko i w sumie wychowanie takiego malucha to dla mnie pikuś. Czy tylko ja nie wiedziałam, że cukier się gotuje? Pfff... No, ale cukier nie cukier koperek jest be! Więc podejście drugie rumianek, podobne działanie i inny smak czyli próbujemy. Moja babcia pije więc mówię 'babcia dawaj ze dwie torebki to sprawdzę czy on to wypije' na co babcia bierz całe opakowanie zrobiłam zapas no dobra i kiedy wczoraj wieczorem wróciliśmy zaparzam i od razu na tekst spróbuję dać rumianek słyszę teściową dodaj cukier mówię nie, bo po co lepiej bez. Jak mu nie będzie smakowało to może wtedy. Daje synkowi a on ciumka, ciumka wypił 10 ml i się nie krzywi! Mówię oł jes! Więc próbuje i oceniam organoleptycznie i co? Jak woda no prawie jak woda. Jeśli chodzi o ilość to może dużo nie wypił, ale to dlatego, że dostaje wtedy gdy zje z piersi, nigdy zamiast! No i efekt okazał się taki, że mój syneczek wesoło popiardywał w nocy . No i dziś rano ściągnęłam z netu 'Sceny z życia smoków' przy okazji kupię wersję papierową, tak trudno teraz o fajne i mądre bajki dla dzieci.
Ostatnio moja bratanica dała Bartkowi bajki których już nie czyta. Jak zobaczyłam bajkę o hello Kitty, fajna bo z przyciskami i gra, jednak teksty zabójcze i według mnie dość nieudolnie przełożona z angielskiego na polski. Porażka, więc smoki i muszę poszukać jakieś wiersze Tuwima ilustrowane, bo lokomotywa wymiata albo raczej to jak mama się zapluwa kiedy czyta. No i oczywiście dzięki Zelmie przy zmianie pieluszki Tykocin i szczotka z dodatkiem Szczebrzeszyna rozśmieszają moje dziecko. W dodatku, życie jest tak niesprawiedliwe, że ja jako matka muszę połamać sobie język a w wykonaniu taty słowo 'szybko' rozśmiesza tak, że aż czkawki dostaje.
Tata mówi 'szybko mów,co dziś robiłeś, szybko gadaj, szybko!' I mama zaraz musi ratować cyckiem na czkawkę. No, ale takie życie a śmiechu jest co niemiara.
A i jeszcze jedno! Już muszę bardzo uważać na moje dziecko, bo trenuje przekręcanie się na brzuch walczy na boku i dalej się nie udaje więc wtedy się denerwuje i zaczyna szlochać, więc wystarczy go lekko pchnął i od razu jest śmiech.
PS. Pomyliła matka Brzechwę z Tuwimem no, ale to na pewno przez cukier