Popełnię drugi wpis tego samego dnia, ale sytuacja mnie usprawiedliwia.
Bergamotko, dziękuję Ci za dobre słowo, ale niestety waga się nie pomyliła Młoda waży 7500, a to dużo za mało. Byliśmy u lekarza, pediatry z bardzo dobrymi notowaniami, który celnie określił: "jest chuda jak szczapa". Cytat autentyczny. Do tego nawet nie musieliśmy mówić z czym przyszliśmy, bo to celne spostrzeżenie wyraził jeszcze zanim na dobre zdążyliśmy usiąść.
Co do zaleceń. Zamiast porannego cycka- kaszka na mm. Drugie śniadanie zostaje, czyli kaszka bezmleczna z owocami. Zamiast zupy i drugiego dania-dwa drugie dania mięsne. Zamiast popołudniowego cycka, słoik deserkowy czyli owoce z twarożkiem/jogurtem. W międzyczasie jogurcik. Na moje pytanie, czy aby nie za dużo tych słodkości odpowiedź lekarza" a chce pani ją jeszcze odchudzić?". Kurw@, koszmar jakiś. Przepraszam co wrażliwsze jednostki za bluzgi, jeszcze się powtórzą, wybaczcie Kolacja( kaszka bezmleczna+ cyc) to jego zdaniem dramat. Na kolację Sinlac. Czyli mam odstawić córkę od piersi, po prostu. Przy okazji lekarz zdiagnozował też mnie, stwierdzając że wyglądam na niedożywioną. Może i racja, bo w sumie jeśli mam być szczera to jem całe gówno. A moja córka z mlekiem matki to gówno dostaje, i efekt mamy jaki mamy. Skąd niby w moim mleku mają znaleźć się składniki odżywcze? z parówek?
Poza tym w końcu uświadomiono mi, że ośmiomięsieczne dziecko powinno już w nocy spać, a nie budzić się kilka razy szukając smoczka, czyli mojej piersi. Podobno ten Sinlac ma pomóc załatwić sprawę...zobaczymy.
Pierwsze co pamiętam z dzieciństwa(oprócz kłótni i wrzasków rodziców) to to, jak wmuszano we mnie jedzenie. Byłam niejadkiem i, tak jak moja córka, masą nie imponowałam więc mama próbowała mnie podtuczyć. Pamiętam, że nienawidziłam jeść. Przeszło dopiero jakoś w okresie dojrzewania. Myślałam, że uniknę tego jako rodzic, dlatego przy pierwszych oznakach zniechęcenia Miśki przy jedzeniu odpuszczam. Widocznie robię źle.
Do tego dostaliśmy od pana doktora ochrzan, że żadne z nas nie wpadło na pomysł pójścia z dzieckiem do neurologa( byliśmy w pierwszym miesiącu życia Miśki i wtedy było ok). Jego zdaniem to bardzo źle, że córka sama staje a jeszcze stabilnie nie siedzi. Kwalifikuje się na rehabilitację.
Wiedziałam. Jestem skończoną kretynką, bo słuchałam tylko opinii "ma jeszcze czas". Otóż nie, nie ma czasu.
I na koniec-Miśka ma zaczerwienione gardło. Czyli Tantum verde cztery razy na dobę. Ale to już kurw@ przecież pikuś.
Czuję się, jakby ktoś mnie z placka strzelił w pysk i wybudził ze snu. A śniło mi się, że mam zdrowe dziecko.
I jeszcze na koniec, bo nie śpię.
Jeśli będzie kolejne dziecko( a nadal nie mam okresu, więc wątpliwe) to niniejszym zapisuję i oświadczam, że od początku dam butlę z mm. Po co mi to było? Po co ta walka po cesarce, po co stawanie na głowie żeby córkę karmić piersią? daję sobie głowę uciąć, że na modyfikowanym jej waga byłaby ok. Dałam sobie wmówić, że kp najlepsze jest. No to mam. Michasia urodziła się się 3845, czyli jak na dziewczynkę całkiem duża. A później był spadek, a raczej jebnięcie o glebę bo przy wypisie ważyła 34-coś .Dokarmianie i walka o kp. Po miesiącu uważałam się za Panią Życia, bo dziecko odrzuciło butelkę i przez kilka miesięcy karmiłam. A teraz, jak jest już całkiem słusznym niemowlakiem, to kurw@ się okazuje że dałam dupy bo dziecko jest zabiedzone. Miałam rację, kiedy zerkając na inne dzieciaczki w tym wieku moja wydawała mi się jakaś taka szczuplutka. Ale nie, wszyscy się tyko śmieją że wdała się w mamusię, takie długie chucherko. A ja ją po prostu na tym cycku głodziłam.
Pisałam ostatnio, że chciałabym wrócić do pracy. Chciałabym. Tam czuję, że mam jakąś"władzę". A jak coś spierdzielę, to szukam wyjścia. A jeśli go nie ma, to przynajmniej załatwiam sobie miękkie lądowanie.Praca wymaga ode mnie twardej dupy. Taki ze mnie typowy korposzczurek warszawski.
Michalina wymaga dużo więcej. 7,5 kilograma z czterema zębami przewartościowało moje życie na tyle, że jest prawie 4 nad ranem a ja czytam jak podtuczyć dziecko
I jeszcze na sam koniec, dla zielińskiej
kiedyś pytała mnie czego słucham:
https://www.youtube.com/watch?v=SKk6Dn9gLic
https://www.youtube.com/watch?v=1YtRuAd7ti4
https://www.youtube.com/watch?v=WupYyRFevzM
a to jest coś, co nauczyłam się śpiwać córce, choć rosyjskiego uczyłam się tylko w szkole. A Misia przy tym zasypia
https://www.youtube.com/watch?v=P3VL2WYTHuk
A podchodząc spokojnie do tematu wagi, i podtuczania, to masz rację - nie o cukier chodzi. Owoce - tak, banany jak najbardziej, kaszki też, możesz też już spokojnie próbować kaszy jaglanej - zwykłej, tylko ją jeszcze na razie zblendować po ugotowaniu. Hipp ma dobrą kaszkę jaglano - kukurydzoano - ryżową. Możesz też próbować owsianki - ja robiłam na wodzie, potem dodać mleko modyf. w proszku i do smaku starte jabłko. Na obiadek do zupki dodać kaszę gryczaną, białą, jest delikatniejsza. A kasze są kaloryczne. Gdzie się da dodawaj łyżeczkę masła czy oliwy, czy oleju rzepakowego, tego tłoczonego na zimno. Sinlac jest dosyć drogi i jest produktem specjalistycznym w diecie dzieci z alergiami i nietolerancjami, równie dobrze można go zastąpić kilkoma różnymi rodzajami kaszek zbożowych, wielozbożowych - dla dziecka im większa różnorodność, tym lepiej.
I wiesz co? O cyca się nie martw. W sumie lepiej powoli już odstawiać, bo im starsze dziecko, tym trudniej od czegoś odzwyczaić Ja sobie w brodę pluję, że smoczka Piotrusiowi nie zabrałam szybciej, teraz to z nim chyba do szkoły pójdzie...
I to wcale nie jest takie proste, że syta kolacja na noc = przespana noc, nie ma się co nastawiać. To najwyżej argument dla ciebie, żeby w nocy nie dać się namówić na kolejne karmienie, jak chcesz odstawić. Ale jak chcesz jeszcze w nocy pokarmić, to ma to dwa plusy: nocny pokarm jest bogatszy w wartości odżywcze i tuczące i to jest dobry sposób na spokojne wygaszanie laktacji.
I wiesz: ty znasz najlepiej swoją córkę - wiesz, co będzie dla niej dobre. I ona zna ciebie - jak zaczniesz się denerwować jej jedzeniem, to mała to wyczuje i też będzie nerwowa.
Uff, kończę elaborat, ale spoko - jak coś mi do głowy przyjdzie i się przypomni, na pewno dam znać, hehe
Powiem ci jeszcze tylko, że mój Piotrek w pierwszych miesiącach był w bardzo dolnych rejonach siatki centylowej i przybierał tez w dolnych granicach normy, ale lekarka nie naciskała na mm, miałam karmić piersią, badała tylko parę razy poziom żelaza, wit. D. Bo jednak to jest dla dziecka dobre mleko, a każde przybiera w swoim tempie - tak mówiła. W końcu ja sama z nerwów zmieniłam karmienie na butelkowe i tylko w nocy jeszcze dawałam moje - bo to jednak wygodniej. Chodzi mi ogólnie o to, żebyś spokojnie posłuchała swojej intuicji. Trzymaj się!
A na kiedy masz neurologa?
https://www.youtube.com/watch?v=dp2po8HRC6k