avatar

tytuł: CUD POCZĘCIA z pomocą Bożą - "przepis" na cud c.d . BĘDĄ BLIZNIETA!

autor: Kotlet

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Zosia za tydzień 2 latka
Szymon i Łucja niespełna 1,5 miesiąca (oboje po 3.240 kg Łucja dogoniła Szymka i zaraz go przegoni bo ma apetyt że hoho a Szymek z kolei to taki trochę leniuszek myśliciel przy piersi)

posiadanie bliźniąt to jakiś hardcore.
posiadanie trójki dzieci to jakiś hardcore.
sama się sobie dziwię że znalazłam chwilę zeby tu coś napisać...

ogólnie mam dojmujące przekonanie że sobie nie radzę.
po prostu sobie nie radzę. i wkurzają mnie teksty 'o masz bliźniaki? wow. podziwiam Cię że dajesz sobie radę'
no własnie nie daję.
niemal codziennie jest u mnie siostra do pomocy, a i tak wciąż obie mamy pełne ręce roboty.

jak jeszcze w ciąży czytałam o bliźniakach to złote rady brzmiały 'zsynchronizuj je' żeby jadły i spały o tej samej porze. w ten sposób miałoby się oszczędzić czas, i mieć mniej pobudek w nocy etc.

otóż moje bliźniaki nie wymagały synchronizacji ponieważ same z siebie są idealnie zsynchronizowane.
i jak bym teraz usłyszała od kogoś taką radę to bym odpowiedziała 'a puknij ty się w czoło!!!'
bo w praktyce oznacza to że są chwile takie jak ta, że oboje smacznie śpią, Zosia pojechała z Tatusiem na zakupy, panuje błoga cisza a ja nawet pomyłam podłogi w całym mieszkaniu i posprzątałam Zosi pokój. takie luksusy. i proszę bardzo, siadam sobie do laptopa. o!
ale druga strona medalu jest taka, że jak się budzą głodni jednocześnie, albo obsrani jednocześnie, albo potrzebują być na rękach jednocześnie i drą japy (bo tego nie można nazwać płaczem oni drą japy!)
to ja jestem bliska szaleństwa.
szczególnie Łucja ma taką syrenę i taki temperament, że jak ona coś chce, TO TERAZ NA-TEN-TYCHMIAST ALE JUUUUUUŻ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
szczególnie cyca. jak ona chce cyca to nie ma zmiłuj musi być, inaczej tak się drze że włosy dęba stają a ja się obawiam że ktoś zaraz opiekę społeczną wezwie, że dziecko ktoś ze skóry obdziera.

i teraz proszę sobie wyobrazić dlaczego ja mam przekonanie że sobie nie daję rady.
otóż, jak ma się dziecko które jest głodne, a w piersiach ma się mleko, to się dziecko przystawia i już.
albo jak dziecko ma kupę, a ma się czyste papmersy, to się dziecko przewija i już.
a co w sytuacji, gdy wzięło się dziecko, przystawiło do piersi, ono sobie powolutku ssie, robi przerwę, znów ssie... a tymczasem drugie dziecko właśnie ryczy w niebogłosy a ty nawet nie masz jak wetknąć mu smoczka. a nawet jakbyś miał to i tak wypluwa. i płacze tak rozdzierająco, że tobie się serce kraja, bo wystarczyłoby wziąć na ręce i ululać, ale się nie da, bo to pierwsze wisi na cycu. więc się spinasz i myślisz 'szybciej kończ już jedzenie' ale ono nie kończy, bo własnie potrzebuje sobie tak o powisieć na cycu. ale czując że matka spięta rozgląda się wypuszcza cyca, krzywi, pręży bo w sumie jest głodne, a tu mu się przeszkadza, więc znów trzeba je ładnie przystawić, skłonić do ssania żeby poleciało mleko, na spokojnie... a tymczasem tamto drugie płacze coraz rozpaczliwiej.
i nagle zza pleców wyłania się Zosia i wskazując na puzzle woła 'yyy' (bo wciąż nie gada) i ładuje Ci się z tymi puzzlami na kolana (gdzie jak przypominam jest dziecko próbujące coś zjeść).
wtedy czuję że sobie nie radzę.

albo w nocy, jak nagle budzą się oboje, i oboje koniecznie chcą jeść i oboje mają kupy, i nie wiem w co najpierw ręce włożyć więc powtarzam tylko w kółko 'ciiiicho bo obudzicie Zoskę' a wtedy zza ściany słyszę 'tato! tato!' i już wiem że następny dzień będzie do dupy, bo odkąd są bliźniaki które budzą w nocy zosię, ta wstaje często niewyspana. a niewyspana zosia to mała uparta nieposłuszna rozdrażniona płaczka.

i to jest masakra.
wtedy czuję że sobie nie radzę.
co noc postanawiam sobie że kończę z kp i przechodzę na mm wtedy na pewno będzie mi łatwiej.
ale kurczę mam mleko. mam dzieci dla których mleko matki jest najzdrowsze. i co, mam im to odebrać dla własnej wygody?
wtedy czuję że sobie nie radzę.
generalnie czuję to wiele razy dziennie. bo ja niemal non stop karmię. karmię karmię karmię. i przewijam miliony kup. a gdzie zabawa z zosią? gdzie gotowanie, pranie, sprzątanie? siostra i mąż robią co mogą, ale jest masakra.

także nie jest łatwo.


ponoć pierwsze rok jest najgorszy. no, to zostało mi już tylko 10,5 miesiąca.
a z drugiej strony, oni już nigdy tacy nie będą, stają się więksi z każdym dniem, ani się obejrzę będę tęsknić do tych maleńkich puszystych główek i chudziutkich nóżek, do tego zapachu niemowlaka.
ale teraz w tym zmęczeniu tak ciężko cieszyć się chwilą. ech...

1
komentarzy
avatar
Być matką bliźniaków to duży wysiłek. Być matką bliźniaków i 2letniej dziewczynki to nie lada wyczyn. I dajesz sobie radę znakomicie. Bo wiem jak jest ciężko. Tylko ja z perspektywy czasu myślę, że łatwiej mi było jakmaluchy mialy po kilka miesięcy niż teraz. Dwie matki bliźniaków mi mówiły najgorzej do 3 lat potem już z górki i tego się trzymam Trzymajcie się dzielnie!!!
Dodaj komentarz

Jest lepiej. Bliźniaki są super. Kocham ich jak nie wiem co. Zosia jest super też. I ją też kocham ogromnie. nastąpiła jakaś stabilizacja. Długo by pisać a nie mam czasu... w skrócie
Bliźniaki dobijaja do 4 kg każde.
Zosia już się z nimi oswoila. Zachowuje się jakby ich obecność była czymś oczywistym i naturalnym jakby byli od zawsze.
Łucja przestała wpadać w dziki ryk i paniczny wrzask nie do utulenia. Teraz po prostu placze jak normalny dzidziuś jak ma jakąś potrzebe. Jest śliczna i ma wielkie oczy, takie łagodne jak sarenka. W ogóle łagodna to określenie które do niej pasuje. Bardzo długo potrafi leżeć spokojnie i po prostu obserwować świat tymi niesamowitymi oczami. Od zawsze bardzo dużo uśmiechała się bezwiednie. Naprawdę często jak na noworodka.
Szymon ma rehabilitację i już zauważam efekty. Nie pręży się tak przy karmieniu nie wygina w łuk w tył. Nie muszę się z nim bić i silowac. Zaczął się uśmiechać w odpowiedzi na moje miny i zagadywanie. Łucja uśmiechała się dużo i bez powodu. On wcale się nie uśmiechał dopiero teraz zaczął ale przynajmniej jest to swiadome a nie mimowolne, a jaki reakcja na mnie. Karmienie stało sie przyjemniejsze. Zresztą dzieci są większe i umieją już lepiej ssać, karmienia trwaja krócej uff. Ale wciąż karmię ich osobno. Karmienie jednoczesne totalnie mi nie wychodzi. Karmię każde na żądanie.
Są szczupli ale bardzo dluuudzy. Myślę że w przyszłości będą wysocy. wszyscy, i synu i dziewczyny.
Zosia dostała dziś pierwszy rowerek biegowy. Na razie chodzi z nim okrakiem ale wiem że to normalne. Z czasem usiądzie. Z czasem pojedzie. Grunt że tym okrakiem chodzi z absolutnym zadowoleniem. Rowerek jest różowy i bardzo jej się podoba. Dzis stoi obok jej łóżka kupilam tez dostawke do wozka zeby zosia podczas dluzszych wypraw mogla odetchnac. Super zakup. Żałuję że tak późno. Zosia jest tez odpieluchowywana. Balam sie tego, odwlekalam w czasie podchodziłem do tematu jak pies do jeża. Mimo że sadzalismy ja na nocnik odkąd zaczęła sama siedzieć to z momentem zdjęcia pieluszki czekałam nie wiem na co. W końcu ruszyliśmy i co się okazało? Ze ona od dawna była na to gotowa. W lot zakumala o co chodzi. Pierwszego dnia posiusiala się w majtki 2 razy w ciągu godziny. Zakończyłam na ten dzień eksperyment i dałam pampersy. Drugiego dnia zsiusiala się raz. Od tamtej pory wola. Serio bezbłędnie woła. W niedzielę pierwszy raz siusiala na kibelek poza domem bo byliśmy u babci. I co? Dało się. A wczoraj w parku pierwszy raz siusiała pod drzewkiem. Też się udało. Wystarczy dużo tłumaczyć. Ona już tyle rozumie! I świetnie naśladuje. Mnie zwłaszcza. Powtarza po mnie całe sekwencje moich ruchów, np z pielęgnacji bliźniaków.
Kupiłam też chustę kolkowa bo przy blizniakach nie mam czasu na motanie długiej. Strzal w 10. Oni są maluchy i leciutcy więc jednostronne obciążenie nie jest problemem, cóż to jest w ich wieku, ponad 2 miesiące, niespełna 4 kilo? A szybko się mota i szybko zdejmuje co szczegolnie wazne jak nagle to drugie chce jeść.
Mniej robią kupek, nie trzeba ich już przewijac po milion razy dziennie, co 15 minut jak było na początku. I zdecydowanie rzadziej płaczą podczas przewijania. Praktycznie wcale. Jest łatwiej. Naprawdę czas czyni cuda. Są już pulchniejsi, bardziej dzidziusie, juz nie takie kruche noworodzia. Kocham ich! wszystkich! Moje wspaniałe dzieciaki

4
komentarzy
avatar
Kochana, dziękuję za komentarz u mnie. Potrzebuję takich głosów teraz, bo tylko tak czuję, że nie jestem sama. Przejrzałam cały Twój pamiętnik i jedno mnie ominęło - nie napisałaś ani razu, kiedy doszłaś do siebie i kiedy byłaś w stanie wrócić do seksu. Tzn. Nie musiałaś Ale milo byloby usłyszeć od kogoś o podobnych przejściach ze to jest możliwe... Ja właśnie siedzę na łóżku z kapustą w staniku, dziecko mi padlo po pięciu godzinach i nie wiem, czy leczyc krocze czy zjeść... Mam wrażenie, że to się nie skończy. A Ciebie podziwiam bardzo... Mama trójki! Że się w ogóle zdecydowałaś na kolejne maleństwa... Szacun!
avatar
Brawo dzielna mama cudownej trojeczki! Trzymajcie tak dalej bardzo cie podziwiam a maz musi byc z ciebie bardzo dumny :-)
avatar
Cudowny pamiętnik, cudowna z Ciebie kobieta i dlatego masz cudowne dzieci. Gratuluję Ci kochana
avatar
<3
Jeeej jak marzę by kiedyś móc pisać taki pamiętnik na fiolecie...
Wzruszyłam się niejednokrotnie Cię czytając.
Pozdrawiam serdecznie
Dodaj komentarz

Jest lepiej. Bliźniaki są super. Kocham ich jak nie wiem co. Zosia jest super też. I ją też kocham ogromnie. nastąpiła jakaś stabilizacja. Długo by pisać a nie mam czasu... w skrócie
Bliźniaki dobijaja do 4 kg każde.
Zosia już się z nimi oswoila. Zachowuje się jakby ich obecność była czymś oczywistym i naturalnym jakby byli od zawsze.
Łucja przestała wpadać w dziki ryk i paniczny wrzask nie do utulenia. Teraz po prostu placze jak normalny dzidziuś jak ma jakąś potrzebe. Jest śliczna i ma wielkie oczy, takie łagodne jak sarenka. W ogóle łagodna to określenie które do niej pasuje. Bardzo długo potrafi leżeć spokojnie i po prostu obserwować świat tymi niesamowitymi oczami. Od zawsze bardzo dużo uśmiechała się bezwiednie. Naprawdę często jak na noworodka.
Szymon ma rehabilitację i już zauważam efekty. Nie pręży się tak przy karmieniu nie wygina w łuk w tył. Nie muszę się z nim bić i silowac. Zaczął się uśmiechać w odpowiedzi na moje miny i zagadywanie. Łucja uśmiechała się dużo i bez powodu. On wcale się nie uśmiechał dopiero teraz zaczął ale przynajmniej jest to swiadome a nie mimowolne, a jaki reakcja na mnie. Karmienie stało sie przyjemniejsze. Zresztą dzieci są większe i umieją już lepiej ssać, karmienia trwaja krócej uff. Ale wciąż karmię ich osobno. Karmienie jednoczesne totalnie mi nie wychodzi. Karmię każde na żądanie.
Są szczupli ale bardzo dluuudzy. Myślę że w przyszłości będą wysocy. wszyscy, i synu i dziewczyny.
Zosia dostała dziś pierwszy rowerek biegowy. Na razie chodzi z nim okrakiem ale wiem że to normalne. Z czasem usiądzie. Z czasem pojedzie. Grunt że tym okrakiem chodzi z absolutnym zadowoleniem. Rowerek jest różowy i bardzo jej się podoba. Dzis stoi obok jej łóżka kupilam tez dostawke do wozka zeby zosia podczas dluzszych wypraw mogla odetchnac. Super zakup. Żałuję że tak późno. Zosia jest tez odpieluchowywana. Balam sie tego, odwlekalam w czasie podchodziłem do tematu jak pies do jeża. Mimo że sadzalismy ja na nocnik odkąd zaczęła sama siedzieć to z momentem zdjęcia pieluszki czekałam nie wiem na co. W końcu ruszyliśmy i co się okazało? Ze ona od dawna była na to gotowa. W lot zakumala o co chodzi. Pierwszego dnia posiusiala się w majątki 2 razy w ciągu godziny. Zakończyłem na ten dzień eksperyment i dałam pampersy. Drugiego dnia zsiusiala się raz. Od tamtej pory wola. Serio bezbłędnie woła. W niedzielę pierwszy raz siusiala na kubełek poza domem bo byliśmy u babci. I co? Dało się. A wczoraj w parku pierwszy raz skupiała pod drzewkiem. Też się udało. Wystarczy dużo tłumaczyć. Ona już tyle rozumie! I świetnie naśladuje. Mnie zwłaszcza. Powtarza po mnie całe sekwencje moich ruchów, np z pielęgnacji bliźniaków.
Kupiłam też chustę kolkowa bo przy blizniakach nie mam czasu na motanie długiej. Strzal w 10. Oni są maluchy i leciutcy więc jednostronne obciążenie nie jest problemem, cóż to jest w ich wieku, ponad 2 miesiące, niespełna 4 kilo? A szybko się mota i szybko zdejmuje co szczegolnie nwazne jak nagle to drugie chce jeść.
Mniej robią kupkę, nie trzeba ich już przewijac po milion razy dziennie, co 15 minut jak było na początku. I zdecydowanie rzadziej płaczą podczas przewijania. Praktycznie wcale. Jest łatwiej. Naprawdę czas czyni cuda. Są już pulchniejsi, bardziej dzidziusie, juz nie takie kruche noworodzia. Kocham ich! wszystkich! Moje wspaniałe dzieciaki

0
Dodaj komentarz
avatar
{text}