avatar

tytuł: fasolka- siostra naszej Nadii - MIA

autor: nadulek

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

staram się o nich nie myśleć

Wszystko potoczyło się błyskawicznie - ale by móc to opisać potrzebuje trochę czasu - a jak na razie siedzę w szpitalu i czekam na kolejne karmienie małej Mi... Od dziś nasz plan dnia wygląda następująco:
Od 9:00 do 21:00 szpital a tu karmienie co 3 godziny
Po czym powrót do domu buziak dla Nadii i spać.

Dziś zajęli mi szew po cc i odrazu mój zakres ruchów jak i ogólny stan uległ polepszeniu - i chwała bo myślałam że już nigdy nie będę normalnie funkcjonować.
Zostało mi 10 zastrzyków z heparyny do zrobienia a mój brzuch wygląda jak po zderzeniu z tirem :-(
Postaram się na dniach wstawić zdjęcia naszej księżniczki ale w tym celu potrzebuje laptopa

3
komentarzy
avatar
Całe szczęście że wszystko w porządku Gratulacje <3
avatar
Nadulek super że dochodzisz juz do siebie
Szkodal tylko że malutka Mia musi zostawać sama w szpitalu na noc
Ale życzę Wam abyście jak najszybciej razem były w domku :*
Wesołych świąt:*
avatar
Jak pisałam...zaciskamy mocno kicuki za Was, ale wiem, że wszystko sie ułoży :* czekamy na zdjęcie :* pierw ogarnij nową rzeczywistość kochana! :* ściskamy Was :*
Dodaj komentarz

Hej cioteczki
Dziś spędziliśmy pierwszą noc razem wspólnie w domku, Mia została wypisana do domku z wagą 2085g (troszkę mało) ale jesteśmy już wszyscy w komplecie

a oto kilka obiecanych foteczek naszego kwiatuszka

http://i61.tinypic.com/21jrhqd.jpg

29.03.2015 g 23.05


http://i59.tinypic.com/358ynx0.jpg

http://i57.tinypic.com/2ahfeiq.jpg

4
komentarzy
avatar
Jest śliczna Gratulacje! Życzę dużo zdrówka dla córeczki i mamusi
avatar
piękna Malutka Kruszynka <3
avatar
śliczna kruszynka
avatar
Wydaje się taka delikatna
Ale na pewno nabierze siły i będzie z niej zdrowa i sliczna dziewczynka:*
I cieszę się że jesteście juz w domku
Dodaj komentarz

Cały czas zbieram się by opisać jak to się stało ze córcia jest już z nami i jakoś nie mogę tego ogarnąć.

28.03 wieczorem ok 21-22 zaczęłam mieć skurcze ale takie nieregularne i mało bolesne i tak do 4 rano - obiecałam sobie że jak do rana nie przejdą jade na IP - rano wstaje i nic. Pomyślałam sobie że dobrze ze nie pojechałam bo wyszłabym na mega panikare a nic się nie dzieje.
cały dzień minoł normalnie a popołudniu wraz z Nadią poszliśmy na spacer, po spacerze wpadła do nas znajoma (ok 20.00) a ja w ciągu kilku minut skurcz za skurczem) wraz z moim mężem namówili mnie bym zadzwoniła do mojego gina - pokłóciłam się z nimi ale zadzwoniłam - ten opierniczył mnie czemu nie zadzwoniłam noc wcześniej i kazała spakowanej jechać na IP oznajmiając że już zostane w szpitalu.
Pojechayśmy na IP - mąż został z Nadią w domu i czekał na info czy położą mnie na patologii.
Po przyjeździe super nie miła położna stwierdziła że ona nie wie po co przyjechałam z nieregularnymi skurczami ale w ostateczności zadzwoni po lekarza.
Lekarka mająca dyżur na IP wiedziała o moim przyjeździe od mojego gina i z dyskusji telefonicznej między położną a nią wywnioskawałam że nie ważne czy spełniam kryteria ??? i taka mają mnie przyjąć.

Po chwili zjawiła się ów lekarka i zaprosiła do gabinetu - wypytała co się dzieje i zbadała - podczas badania okazało się się że mam już 2,5 cm rozwarcia i 1 cm szyjki - po badaniu chlusnęła ze mnie krew - zrobiła usg z którego wynikało że mała waży ok 2 kg no i ktg. od chwili badania skurcze były coraz mocniejsze i częstsze a wspomniana wcześniej położna nagle zrobiła się super uprzejma i opiekuńcza (wredna małpa) na ktg zaczełam się troczę zwijać - a pani doktor na telefonie próbowała znaleźć dla mnie mnie miejsce w szpitalu - patologia - brak miejsc, przedporodowa brak miejsc, porodówka brak miejsc i została tylko ginekologia - kiedy już zaklepała miejsce przyszła obejrzeć ktg i stwierdziła że mam skurcze co 3-4 minuty z deceleracją (???) - nie miałam pojęcia o czym doktorka mówi - i zadzwoniła po kolejnego lekarza w celu potwierdzenia zapisu. Po chwili przybiegł kolejny lekarz i potwierdził słowa doktorki oznajmiając ze nie ma na co czekać tylko powiadomić blok.
Szybko wzieli mnie na góre pare papierków do podpisania przebrać sie i pozwolili do męża na minute zadzwonić i poinformować że zaraz zostanie tatusiem.
o 21.15 przyjechałam do szpitala a o 23.05 na świecie był nasz skarbek Mia Wiktoria 2010 gram- nawet mi jej nie pokazali tylko odrazu zabrali - nikt nie chciał mi nic powiedzieć :-(
Rano przyszedł do mnie mój gin i lekko mnie opierniczył - powiedział że do rana gdybym poczekała mogli by już małej nie odratować.
Cały pobyt w szpitalu wszyscy się nami super opiekowali od położnych do pielęgniarek z patologii noworodka - nawet pani neonatolog stwierdziła że mała Mi sprawila im milą niespodziankę i nie było z nią problemów których się wszyscy spodziewali.
Codziennie robie zastrzyki z heparyny ale zostało już tylko 5 sztuk
wczoraj wypisali naszą gwiazdeczkę do domu z wagą 2085 g a mama chudnie - zostało już tylko 3 kg :-)

2
komentarzy
avatar
Jaka przygoda! Stresu co nie miara, ale teraz można się cieszyć Córeczką niespodziewanie o miesiąc wcześniej.
avatar
oj kochana to faktycznie bardzo szybko się sytuacja rozwinęła...bardzo się cieszę, żę Mała Mia jest w domku i ma sie bardzo dobrze...dojdziecie szybko obie do formy :* ściskamy :*
Dodaj komentarz

Ciąża zakończona 9 lutego 2017

2
komentarzy
avatar
Wracamy na fioletową stronę
avatar
Tylko jak znów uruchomić ten pamiętnik
Dodaj komentarz
avatar
{text}