U nas odpukać bez większych zmian.
Nadal największym problemem pozostaje opóźnienie ruchowe - wynikające z wcześniactwa.
Przyznam szczerze, że głównie to spędza mi sen z powiek...
Olcio ma podwyższone napięcie w nogach i osłabione w pleckach i brzuszku. Nienawidzi wręcz leżeć na macie. Cały dzień by siedział w bujaczku, albo chodził po domu u mnie na rękach. Więc nie dość, że ma problem sam z siebie z ruchem to nie chce go ćwiczyć - położony na matę na brzuchu od razu się wkurza i krzyczy....
Od 2 miesięcy ćwiczymy metodą Vojty. Przyznam, że dla mnie to jest masakra. Od początku do końca lekcji mały płacze. Podobno wszystkie dzieci przy tej metodzie płaczą. Ale wiadomo, mnie obchodzi Olek. Raz dziennie przychodzi do nas rehabilitantka (wtedy płacze najbardziej). a trzy razy dziennie ćwiczę z nim ja lub moja Mama... Podobno to jedyna szansa by Olek chodził - choć i co do tego nie ma pewności.
Na prawdę bardzo się martwię, bo ma 12 miesięcy korygowane na 9 (czyli trzeba mu liczyć jakby miał 9) a rozwojowo ruchowo jest na 6: ma niski i wysoki podpór, stara się pełzać (ale na razie bez skutku) podciąga się do półsiadu, ale sam nie siedzi, pięknie chwyta, obraca się z pleców na brzuszek i na boczki.... No ale on powinien już siedzieć i minimum raczkować. A to pieśń przyszłości.
Tak się boję, że nie będzie chodził...
Jedyny plus że umysłowo jest super do przodu.
Jednak nie można wykluczyć mózgowego porażenia dziecięcego...
A no i 2.06. skończyliśmy ROCZEK :-)
tytuł: Oluś musi przeżyć, wbrew diagnozom....
autor: Agsha