Zaglądam na chwilę
Urodziłam zdrowego syna tuż po północy z 15/16 maja. Wcześnie rano zaczęły mi się sączyć wody płodowe, ok. 10tej byłam na IP, ok. 16stej weszłam na salę porodową... i z rozwarciem na 9cm i skurczami partymi wszystko cholera wzięła, akcja się zatrzymała... Po 2h czekania na jakiś postęp i zejście dziecka niżej, wymusiliśmy z mężem na lekarce CC.
Mały był siny po wyjęciu, ale na szczęście nie było za późno.
Poród? Gdyby się nie skręcił i nie zablokował -spokojnie urodziłabym SN. Ale nie dało rady, nie wstawił się dobrze w kanał. Także przeżyłam iks godzin ze skurczami prawie już wypychając dziecko, a z drugiej strony i tak mnie pokroili
W piątek dopiero wyszliśmy ze szpitala, bo mały spadał z wagi. Teraz już i waga ok i laktacja buja.. dostosowujemy się do nowego rytmu dnia.
Dzięki wszystkim za kciuki!
tytuł: Rezygnując - dostałam najwięcej
autor: helutka