tytuł: Sara,nasz największy cud..... !!!!!!
autor: maleo
tytuł: Sara,nasz największy cud..... !!!!!!
autor: maleo
O mnie:
Jestem/chciała bym być mamą:
Moje dzieci:
Moje emocje:
Radość ,radość ,radość......ale też obawy czy wszystko będzie w porządku. Bardzo chciałabym móc cieszyć się ciążą przez całe 9 mcy .Od razu pojawiając się tutaj przepraszam wszystkich za to że z takim opóznieniem pisze....
Ale tyle rzeczy się działo a i też musiałam po wszystkim sporo ochłonąć
a było po czym ,proszę mi uwierzyć.....................
W miniony poniedziałek tak jak już pisałam wstawiłam się w szpitalu w celu wywoływania porodu brzmi to paskudnie a i niestety tak jest................
Cały week spędziłam rekreacyjnie nie zlecono mi nic a jedynie monitorowano dziecko robiąc ktg.
Byłam wkurzona że tak zmarnowano mój czas ale co miałam zrobić byłam już 10 dni po terminie,więc nie miałam innego wyjścia. Wszyscy lekarze chyba liczyli na cud że rozwinie się akcja i szybkością błyskawicy urodze
Niestety tak się nie stało
W piątek załozono mi cewnik foleya niby po to aby rozwarcie szyjki się pojawiło,więc caly poniedzialek i noc spędziłam z nim. W nocy coś się ruszyło,zaczęły się skurcze ale co 15 minut,więc słabo. W wtorek z samego rano podjęto decyzję o ostatecznej możliwości wywołania porodu. A więc zaprowadzono mnie na porodówke,gdzie wyjęto cewnik który jak się okazało niewiele się zdał bo rozwarcie na 1cm choć skurcze były już mocno odczuwalne.
I tu następuje kolejny punkt całej akcji podanie okscytocyny.... w życiu bym nie przypuszczała że tak może boleć,skurcze były już co minute dwie a ich siła była zwiększana przez odpowiednie podawanie kroplówki. Bolało jak ch......a,zaczęłam wątpić że w ogóle urodzę,przebito mi pęcherz to też było trochę bolesne. I co z tego rozwarcie na 4 cm,brak postępu porodu.............
Męczyłam się do godz 14 tej tracąc nadzieję,najgorsze było to że był problem z ustawieniem Sary w kanale rodnym,oczywiście kwestia wagi też nie była tak oczywista bo piątkowe usg pokazało wagę niby 3800kg więc błąd roku.Dopiero pani doktor która była przy moim porodzie stwiedziła że dziecko ułożone jest odgięciowo i tak naprawdę nie dam rady jej urodzić naturalnie.
Od tego momentu wszystko nabrało tempa podjęto decyzję o CESARSKIM CIĘCIU.
Dzisiaj dziękuje Bogu że miał mnie w swojej opiece,podczas zabiegu okazało się że sara jest bardzo dużą ważyła 4440kg 60cm długości i położenie odgięciowe co oznaczałoby w porodzie naturalnym duże komplikacje..... a wręcz niemożność urodzenia.
Wszystko jakoś przeżyłam choć byłó bardzo ciężko,cesarskie cięcie dla mnie też nie było niczym przyjemnym ale dzisiaj jestem najszczęsliwszą osobą mając to wszystko za sobą..............
W sobotę wyszłyśmy ze szpitala i to był najpiękniejszy dzień sara wynagrodziła wszystko ja i mój mąż oszaleliśmy na jej punkcie
Nie było mnie tu jakiś czas.... ale prawda jest taka że ciężko jest mi znależć chwilę,chwilkę dla siebie...............
Sara oficjalnie dzisiaj kończy 5 tygodni,szok i niedowierzanie jeszcze niedawno chodziłam w ciąży a dzisiaj nasza córeczka to już taki duży szkrab
Nie mogę się nadziwić jak ona się zmienia,jak rośnie ma już ponad 60 cm a waży 5240 kg.
To już duża dziewczynka,jest co podnosić
Niestety u mnie laktacja to duży problem,sara jest ciągle głodna ma potrzeby większe z uwagi na swoją wagę,niestety nie jestem w stanie jej wykarmić...bardzo bardzo mocno się staram mam laktator sciągam co się da ale to niestety kropla w morzu....
Jesteśmy na sztucznym mleku jedyny plus taki że Sara jest najedzona a przez to i spokojniejsza.
Z czasem jest gorzej... bo każda młoda mama wie ile pracy i nowych obowiązków przybyło,żałuje że doba ma tylko 24h bo ile to by się zrobiło. A tak dni tak szybko umykają a i tak połowa rzeczy jest nie zrobiona. Brakuje mi snu i chwil wytchnienia ale nie to jest ważne bo najważniejsze jest to że mamy naszą ukochaną Sare przez co jesteśmy najszczęśliwszymi osobami
Dzisiaj wielki dzień, mija 10 tygodni od porodu
Cały czas nie mogę w to uwierzyć.... patrzę na naszą córeczke i ogólnie jestem w szoku że już taka duża,że tyle czasu już minęło....
Ogarniają mnie wspomnienia z okresu ciąży,czy myślałam że tak będzie?????
Chyba nie... życie przewróciło się do góry nogami,teraz jedynym naszym priorytetem i celem jest nasza Sara
Nasza codzienność jest dość monotonna i przewidywalna już teraz wiem kiedy sara jest zmęczona kiedy będzie chciała spać a kiedy marudzi. Rozrózniam płacz prawie każdy niestety nie każdy Jednym słowem coraz to bardziej rozumiem swoją córeczkę choć potrafi jeszcze nie raz zaskoczyć swoją mamusię Żyjemy sobie wg schematów przewijanie,karmienie,spacer,zabawa itp...
Nie narzekam choć bywało i jest czasami ciężko bo jestem zmęczona lub niewyspana to jednak jest tyle pięknych chwil i radości. Ten schemat codzienny nie jest wcale taki nudny bo przecież tyle rzeczy może się wydarzyć pomiędzy a to kupka a to Sara zrobi śmieszną minkę albo zacznie marudzić Uświadomiłam sobie że ten okres tak szybko minie i niestety już nie wróci ,a więc trzeba ten czas doceniać i dobrze wykorzystywać!
Jesteśmy po szczepieniu teraz w maju czeka nas kolejna dawka, pierwsze sara dzielnie zniosła oby tak dalej. Mieliśmy też usg bioderek wszystko dobrze a więc cieszymy się
Sara ma już skończone 11 tygodni
Już za chwilkę skończy trzeci miesiąc,bardzo się cieszę ale i też troszkę nad tym dumam bo ten okres jest taki piękny a zdaję sobie sprawę że on minie i już nie wróci.....
Sarunia zrobiła się taka kontaktowa,reaguje na otoczenie,bardzo często się uśmiecha a już nawet kilka razy wydała głośny okrzyk radości to są momenty które bardzo mnie wzruszają.
Rączki które wcześniej były takie nieporadne teraz chwytają wszystko co jest w zasięgu ręki
chce się bawić,mata z zabawkami to jej jedno z ulubionych miejsc
Niestety mało śpi w ciągu dnia ,robi sobie krótkie drzemki ale za to w nocy pięknie śpi.
Kiedy nakarmiona zostanie koło 21 to śpi prawie do 6 rano!!!! A więc pozwala mamie się wyspać jest bardzo pogodnym dzieckiem choć już swoje grymasy ma potrafi okazać swoją radość ale i tez swoje niezadowolenie,w końcu niemowlak może też być wkurzony i poirytowany
Tak się cieszę że takie wielkie szczęscie nas spotkało,będę powtarzać to w kółko,warto i trzeba walczyć ,gdyby nie nasza determinacja to pewnie Sary teraz nie byłoby na świecie...
Oficjalnie Sara ukończyła 12 tydzień pożegnaliśmy trzeci miesiąc a nieśmiało wkraczamy w czwarty miesiąc myślę sobie co nam przyniesie ten miesiąc,same radości tego życzę naszej córeczce !!!! Bardzo pragnę aby była szczęśliwa i żeby uśmiech nie schodził z jej buzi
Na razie tak jest bo bardzo często się uśmiecha ,próbuje swoim nieporadnym jeszcze językiem wydawać przeróżne dżwięki jednym słowem jest małą gadułą mam nadzieję że tak pozostanie i będzie radosnym dzieciaczkiem
We wtorek byliśmy u lekarza a właściwie to ja byłam na kontroli,po porodzie jakoś tak nie było czasu ale w końcu się zebrałam i udałam się na wizytę. Zabraliśmy ze sobą Sarę i pojechaliśmy,chciałam naszym szczęściem się pochwalić to własnie mojemu lekarzowi zawdzięczamy naszą Sare !!!!
Lekarz bardzo się ucieszył naszą wizytą,było mu miło widząc nasze szczęście i naszą radość...a u mnie na szczęście wszystko dobrze przy okazji pobrano cytologie ale najważniejsze że ja się upewniłam że wszystko u mnie dobrze
A teraz napiszę że wszystko u mnie nie jest dobrze..... czy wypada mi pisać chyba nie bo przecież jestem najszczęśliwsza matka na świecie niestety są jeszcze inne sprawy które mnie bolą. Mój powrót do formy.... jak patrzę na sarę jak widzę ją to wszystko mi wynagradza ale niestety jak spojrzę na siebie to czuję się fatalnie
Po ciąży został mi brzuszek w samej ciąży przytyłam sporo bo ponad 20 kg i szczerze to pozostały mi 7 kg do zgubienia,tym tak bardzo nie jestem przerażona bo nie jem słodyczy i pije wodę a więc unikam cukrów niestety brzuszek jest dość widoczny,wstydzę się go widząc jak inne dziewczyny po porodzie wyglądają.....
Najgorsze jest to że w żadne ciuchy nie mogę wejść ,właśnie przez brzuch.... szlag mnie trafia jak każdy mi mówi że brzuszek zejdzie tylko czasu [potrzeba ale ja w to nie wierzę bo już dawno minął okres połogu i co miałam zgubić to już zgubiłam...
Jest mi przez to przykro .... od miesiąca stosuję dietę i na razie to tylko 2 kg mniej niestety brzuszek nadal jest czasami myślę że to nie najważniejsze ,że to nie oto chodzi ale chciałabym spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie że nie jest żle i móc się nie wstydzić.