Forum: Problemy i komplikacje - Depresja poporodowa
Wysłany: 2017-03-01, 08:24

Marley370
avatar

Postów: 9
0

Czy któraś z was nie cieszy się macierzyństwem tak jak powinna? Ma dość i mimo że powinno być kolorowo jest raczej szaro i smutno?
Wysłany: 2017-03-01, 08:52

sznurowka
avatar

Postów: 1222
0

Miałam tak, ale to nie była depresja. Po prostu zderzenie z rzeczywistoscia i dosc wymagajaca corcia. Kolki 3 miesiace, nietolerancja laktozy, malo sypia, duzo chce sie bawic i wymaga, zebym byla przy niej ciagle, wiec zero chwili dla siebie. Po porodzie 2 tyg tez sie zle czulam bardzo, dlugo kiepsko sypialam. Lepiej sie zrobilo po jakichs 3,5 miesiaca jak jej kolki minely. Ale teraz znowu gorzej spi i ja tez - co zrobic. Caly rok pewnie taki bedzie. I tez mialam mysli, ze straszne te pierwsze miesiace i szkoda, ze bede tak zle wspominac. Ale teraz ciesze sie corcia.
Wysłany: 2017-03-01, 10:51

pannaaga
avatar

Postów: 95
0

Marley przytulam :* Niestety w macierzyństwie chyba nigdy nie jest kolorowo na początku, chyba że ma się pododział opiekunek pod ręką Być może Twoje wyobrażenia nie pokrywają się z obecną rzeczywistością i dlatego czujesz się hmmm oszukana? Jeśli uważasz, że to nie jest chwilowe i może się ciągnąć, to radzę poszukać specjalisty i czasami już po kilku spotkaniach może być lepiej. Trzeba to wszystko przetrwać. A Ty też nie jesteś zobligowana żeby codziennie wstawać z uśmiechem na ustach i się z nim kłaść spać. Każdy ma złe dni, tygodnie, ważne żeby sobie z tym poradzić i poukładać to w głowie Trzymam kciuki, że to chwilowe, i szare dni zamienią się w te kolorowe ;* jeszcze trochę i będzie cieplej i słoneczniej wtedy też humor się poprawia
Wysłany: 2017-03-01, 11:13

ulola
avatar

Postów: 405
1

No niestety u mnie chwile radosne to te zdecydowanie rzadsze, jednak nie nazwałabym tego depresją tylko trudami opieki nad wymagającym dzieckiem. Dodatkowo dochodzi brak zrozumienia otoczenia i mąż pod całkowitym wplywem swojej mamy. Córcia ma silny refluks co wiąże sie z ciaglymi problemami z jedzeniem, bywa ze krzyczy z głodu a jedzenia nie tknie. Bylo lepiej a teraz znow jest gorzej. Ostatnio śpi tylko na rękach i to bardzo krótko i domaga sie ciaglej uwagi przeraźliwie krzycząc. Zreszta wszystkiego domaga się strasznym krzykiem. Bywa, ze z piżamy przebieram sie o 14 a śniadanie jem o 16. Do tego idę spać po 23 a pobudka po 4 i tak w kółko... Mąż cale dnie spedza poza domem i codzien przynosi rewelacje od teściowej jak to mam cudownie w domu i jak odpoczywam z dzieckiem. Koleżanki mówią jak dziecko spi to zrób sobie fryzurę makijaż, przespij się- poprawi ci się. Super ale dziecko spi 40 minut a ja w tym czasie gotuje mu zupę, robię pranie czy myje butelki. Jak zamiast tego zrobię makijaż to nie będzie zupy dla małej. Nikt Zochy nie nakarmi i nie uśpi a ja ostatnio ze zmęczenia straciłam świadomość . Byl czas, ze ciężko mi było myśleć o dziecku jako o ogromnej radości a nie strasznym obowiązku i myślałam, ze fajnie byloby się rano nie obudzić. Bo po co ? By znow sluchac 10- godzinnego wycia i nosić i zabawiać i przytulać i śpiewać na nic. Nie jest łatwo ale wiem, ze to minie. Moze jeszcze pół roku, moze rok , moze dwa...za jakis czas nie będę pamiętać jak było ciężko a tylko głośne " hehehehe..iiiiiihihihihihihi...hehehe" mojego dziecka. Usmiech, radosne oczka, zabawe w akuku czy wspolne tance przed lustrem.Tego się trzymam.
Wysłany: 2017-03-01, 12:46

Atakasobiejedna
avatar

Postów: 1616
0

Ulaola, skoro Twój mąż ma codziennie czas żeby rozmawiać z teściowa to nie może Ci pomóc? Po opisie myślałam że masz noworodka w domu, a nie 6 mc dziecko, współczuję. Mój syn też dawał popalić, ale zawsze mogłam liczyć na pomoc męża, chociaż też bywało że pracował do wieczora, robił mi rano śniadanie czy przygotowywał pokrojone owoce żebym mogła sobie podjadac w trakcie maratonów karmienia. To nie zajmuje dużo czasu, a jak jesteś cały dzień sama z wymagającym dzieckiem, to masz przynajmniej co zjeść. Faceci to mało domyślny gatunek, musisz zagonić męża do pomocy, bo się wykończysz. Ja byłam tak psychicznie zmęczona że łapałam się na tym, że zapominam słów, w połowie zdania się zawieszałam i zapominałam co chciałam powiedzieć...
Wysłany: 2017-03-02, 15:27

fiska0
avatar

Postów: 92
0

No niestety u nas tez nie jest kolorowo. coraz czesciej sie lapie na tym, ze nie ciesze sie, ze jest. Nie ciesza mnie usmiechy, przewroty, głużenie.

Hania niestety spi na mnie lub w chuscie, bo jak odloze ja na jakiekolwiek podloze to sie budzi. Ma chyba problem z przejsciem w glebsza faze snu. Probowalam juz wylapywac moment, kolysac, spowijac (jak za bardzo to sie zlosci, ze nie moze rak wydostac, za luźno tez zle, bo rece werduja do twarzy i pobudka gwarantowna) - nie pomaga nic. Wiec lepiej ja trzymac na rekach i dolulac i zapewnic zdrowszy sen. Tylko ilez mozna ja lulac? Do snu i jeszcze w trakcie co 15 min... oszalec mozna.

Nie lubi być na rekach/usypiana, zlosci sie bardzo, ale tylko tak jestesmy w stanie ja uspic - taki paradoks. Moje plecy i kolana wołaja o pomoc i czasem juz nie mam sily do niej wstac na nocne karmienie.

Jak jej cos nie pasuje to krzyk jakby ja rozdzierali, ale smoczka nie chce, chociaz od wczoraj próbuje ja przyuczyc.

Na spacer tez nie pojdziemy, bo w wozku lezec nie chce i wszyscy sasiedzi slysza kto jest na polu, a uspokoic sie nie da. Wszyscy chodza na spacery - ja NIE.
Nawet chcicalam ja dzisiaj wystawic w trakcie czuwania przy balkonie ubraną na matę, zaczela sie zloscic. Chyba na to ze tak grubo ubrana.

Normalnie powinnam sie cieszyc ze zdrowa, ale kompletnie nie mam juz na nic sily. Codziennie placze z bezsilnosci, nie chce mi sie juz w domu wychdozic, ani pomalowac jak kiedys, bo wiem ze i tak zaraz splynie ze lzami. Nawet do rodzicow nie chce mi sie isc. Juz nawet unikam odpowiedzi na pytania jak tam Hania, bo i tak co nie powiem, to opowiedź brzmi: dziecko czasem musi poplakac albo no tak to jest z dzieckiem.

Takze lacze sie z Wami w bolu i przesylam mocne uściski, bo chociaz mamy rozne problemy to wiem jak jest ciezko
Wysłany: 2017-03-02, 15:50

sznurowka
avatar

Postów: 1222
0

Fiska, przypomnij ile ma Hania?
My chyba miałyśmy często podobne problemy, my też na spacery nie chodzimy Ale co do wietrzenia to ostatnio się ubrałam z nią i poszłam na balkon, ale trzymałam ją na rękach i było OK. Była zaciekawiona tym, co się dzieje na dworze, także możesz ze swoją spróbować, chociaż piszesz, że nie lubi na rękach.
U nas ze spaniem też ciężko, moja sypia 9-11h średnio zamiast 14 i ma bardzo lekki sen, szczególnie w nocy. Więc tak jak Twoja lekki sen, ale kluczem chyba jest co chwila próbowanie czegoś nowego albo starego.
Gdzies juz pisalam, ze moja dlugo w wozku spala. Potem nagle przestala i nie wiedzialam czemu. Więc spała tylko u mnie na rękach albo na brzuchu. A okazalo sie, ze chce rozwalac raczki i nie ma miejsca po prostu, wiec kladlam ja potem na brzuszku w lozku naszym. Teraz znowu zaczela sie wybudzac czesto od razu. A znowu w wozeczku ladnie spala kilka razy. Moze znowu chce spac na boczku/plecach a w lozku jakos jej niewygodnie w tych pozycjach.
Tak samo z karmieniem - kiedys na siedzaco, potem dlugo na lezaco, teraz znowu na siedzaco. I tak tez ja usypiam. Karmie, potem szum i odkladam. Czyli wlasciwie wrocilam do metod z pierwszych miesiecy.
A co do wygladu - spoko, ja wlosow czasem nie myje od tygodnia albo zebow nie umyje w ciagu dnia a maz i tak lazi za mną i meczy o przytulasy
A tescie uwazaja, ze mala jest antyspoleczna i sie wszystkich boji, nie kumajac, ze to normalne, ze moze tak na obcych reagowac, to etap rozwoju. Plus zawsze trafiaja na nia jak spiaca.
A na pocieszenie tez mi pada kregoslup, kolana i nadgarstki od noszenia.
Wysłany: 2017-03-07, 19:24

Paolaaa
avatar

Postów: 747
0

sznurowka napisała:
Miałam tak, ale to nie była depresja. Po prostu zderzenie z rzeczywistoscia i dosc wymagajaca corcia. Kolki 3 miesiace, nietolerancja laktozy, malo sypia, duzo chce sie bawic i wymaga, zebym byla przy niej ciagle, wiec zero chwili dla siebie. Po porodzie 2 tyg tez sie zle czulam bardzo, dlugo kiepsko sypialam. Lepiej sie zrobilo po jakichs 3,5 miesiaca jak jej kolki minely. Ale teraz znowu gorzej spi i ja tez - co zrobic. Caly rok pewnie taki bedzie. I tez mialam mysli, ze straszne te pierwsze miesiace i szkoda, ze bede tak zle wspominac. Ale teraz ciesze sie corcia.


Normalnie wyjęte z moich ust ja też na początku myślałam, że mam depresję, ale to bylo zmęczenie spowodowane brakiem snu i mega anemia po porodzie plus zderzenie z rzeczywistością
Jeżeli nic się zmieni po 4-5 miesiącach można podejrzewać depresję. ..
Wysłany: 2017-03-07, 20:36

fiska0
avatar

Postów: 92
0

Sznurowka sorki ze tak pozno odpisuje ale nigdy nie ma czasu.
Moja ma juz 2.5 miesiaca a dokladnie 10 tyg juz skonczone. Probuje ciagle w kolko wozka, lozeczka i nic. Bylismy na spacerze na weekendzie to maz pchal wózek a ona na rekach co chwila i sie tylko wymienialismy. Takie bylo jej lezenie a jak w koncu zasnela na rekach to na pol godziny.
Nawet ja probowalam w rozek zawinac jak na poczatku. Niestety nic nie dziala. Widze ze jej sie zle juz lezy na mnie brzuchem bo sie przewala ciagle, nogi tez rozciaga, w chuscie sie zlosci... nawet maz mi nie moze pomoc bo ona jest jakos obrazona na niego. Co ja tylko chce wziac na rece to juz placz. Szczerze mowiac juz jestem bezsilna... nie wiem jak nam i jej pomoc by normalnie w koncu spala i nie budzila sie co chwilę. Nawet na rekach jak juz zasnie toc ciagle trzeba wstawac zeby ja lulac bo sie obudzi. Nie wiem kompletnie co robimy zle. CZY PO prostu mam ja za kazdym razem odkladac do lozeczka a pozwolic jej obudzic sie za 15 minut? I pozniej co? Zostawic ja marudzaca? Masakra po prostu no masakra.... zeby chociaz spala normalnoe bez pobudek to bym Bogu dziekowala za chociaz z tym nie mamy problemu. Nadomiar zlego zaczela sie budzić co 2h w nocy a od 3-4 ona jest gotowa i spac sie jej nie chce.
Ja juz wymiekam... naprawde nie myslalam ze bedzie latwo ale nie myslalam ze bedzie az tak trudno.

A no i zapomnialam wtracic ze juz jest ciekawska i jak jej nie zaslomie oczu soba albo pielucha to spania nie bedzie...
Wysłany: 2017-03-07, 21:10

Paolaaa
avatar

Postów: 747
0

Fiska0- mieliśmy podobnie właśnie przez pierwsze 3 mce także głową do góry bo to juz za nami
Wysłany: 2017-03-08, 07:29

sznurowka
avatar

Postów: 1222
0

Fiska, a próbowałas suszarki przy usypianie? I usypiac np w toalecie? Ja tak robię w dzień bo inaczej tez spania nie ma. I moja dokładnie tez jest chętna do zabawy po 3h ciągłego snu albo po 6 przerywanego i musze ja usypiac na siłę. Czasem się uda a czasem musze z nią chodzić w nocy. Też sie zastanawiam co robię źle jak mamy piszą ze ich dzieci przesypiaja noce bez pobudki a moja się budzi z 5 razy. Kiedys było lepiej. Ale pogodzilam się z tym no bo co zrobić. Jak mi lezy np od 21 do 7 (oczywiście z pobudkami i usypianiem itp) czyli wyjdzie ze faktycznie śpi z 8h No to jest sukces i święto i do kosciolka dziękować bo to znaczy ze ja zlapie z 6h przerywanego snu a nie jak przeważnie 4. Także rozumiem Cię i nie jesteś sama.
Wysłany: 2017-03-08, 09:11

fiska0
avatar

Postów: 92
0

Niestety suszarka i aplikacje nie dzialaja... heh Paola no to zostalo nam w takim razie tylko czekac do 23 marca az bedzie miec 3 miechy

Hehe aż zaszlam do kibla z nia... pomyslalam ciemno moze poskutkuje. Nic innego sie nie wydarzylo procz tego ze mi sie samej zachcialo spac i siku
Wysłany: 2017-03-08, 09:16

sznurowka
avatar

Postów: 1222
0

a jak ja usypiasz? co robisz?
Wysłany: 2017-03-08, 09:32

fiska0
avatar

Postów: 92
0

Na rekach lulam po prostu, ale w pionie najczesciej bo moge wtedy zaslonic jej oczka szyja a w poziomie nie bardzo i sie kreci. No chyba ze naloze pieluszke ale czasem sie bardzo zlosci i znowu musze ja spionizowac.
Wlasnie udalo mi sie ja w nosidelky ululac. Troche jeczala wiec ja uspakajalam zle teagedii nie bylo, ona juz piaty raz ziewa ale patrzy na mnie i sie usmiecha i zaczyna gadac wzielam ja w kat zebynie miala sie na co gapic tylko na mnie. No i zaczelam ruszać konkretniej i usnela. Spi 15min. Ciekawe co dalej....
No i po spaniu. 26minut dokladnie i juz ululac sie nie da.

To Twoka Lenka majac 5 miesiecy powinna przesypiac 14h na dobe? O boze... to czasem moja niespelna 3 miesieczna tyle nie sypia
Wysłany: 2017-03-08, 21:38

Miley24
avatar

Postów: 586
0

Moje poczatki byly podobne. Byla zima, ciemno, ponuro masakra jakas. Bardzo czesto plakalam, brakowalo mi ludzi, pracy, no takiej normalnosci. Zero pomocy poza mezem, ktory pracowal do pozna. Oboje chodzilismy jak zombie bo mlody nie zasypial inaczej niz na rekach, a jak nie spal to sie darl. Zachodzilam w glowe co mu jest. Stresowalam sie, chodzilam po lekarzach. Ale jemu nic nie bylo...Do dzisiaj jest wymagajacy, a ja sie wzdrygam na mysl o kolejnym dziecku, ale dla tego co jest teraz i co w sumie zaczelo sie jak zaczal raczkowac i byc ciekawym swiata, a nie tylko dracym maruda, wiem ze warto bylo ciezko sie kocha takiego malego dracego "egoiste". I w sumie w niektorych przypadkach pozostaje to przetrwac, a na radosc macierzynstwa przyjdzie czas.
Wysłany: 2017-03-09, 07:38

fiska0
avatar

Postów: 92
1

Dobrze przeczytać ze czlowiek nie jest sam... tez widze mialysce przeboje.
Miley ja juz chyba nawet gdzies czytała. Twoje opowiesci ze Stasiem

Co do mnie to ja sie dziwie ze sasiedzi jeszcze po opiekę spoleczna nie zadzwonili bo u nas to i rano jest ryk a co najgorsze to ze u mnie tez zaczyna sie drzec jak u taty i mi juz ja jest trudno uspokoic i uuspic. Spac sie jej chce oczy zamknięte poczym 5sek i otwarte i marudzenie od nowa.

A co do teściów/rodzicow Sznurowka to niestety oni maja tyle zawsze do powiedzenia a wielkie G wiedza. Przychodzą raz na jakis czas, maja jakies stare poglady... najbardziej wkurza mnie stwierdzenie 'dzieci muszą poplakac' albo ze 'tak to juz z dziecmi jest'. Slyszalam to juz z tysiac razy i dziala to na mnie jak plachta na byka. Nic te madrosci nie wnosza.
Wysłany: 2017-03-10, 10:51

zokeia
avatar

Postów: 886
6

Jak jeszcze raz usłyszę, że macierzyństwo jest największym szczęściem, to zacznę gryźć.
Jest to z pewnością niezwykle cenne, emocjonalne, warte przeżycia doświadczenie, poniekąd niezbędne do równowagi emocjonalnej kobiecie (tak, większości uważam jest to potrzebne) ale czy szczęście?

Cholernie bolesne szczęście. Mam wrażenie, że natura wymyśliła to zalewanie nas falą miłości tylko po to, żebyśmy przedłużały gatunek i nie zagryzły potomstwa. No bo tak szczerze - macierzyńśtwo jest trudne, męczące, ogłupiające, wyniszczające zdrowie jak i emocje, hamujące rozwój (na innych płaszczyznach rozwijające) i po prostu piekielnie wkurzające.

Już tutaj wspomnę, że kocham mojego syna nad życie

Pamiętam, że pierwszy kryzys przyszedł do mnie po 6 miesiącach od urodzenia. Wtedy z całą brutalnością dotarło do mnie, że nie ma kresu tego znoju. To się po prostu kurna nie końćzy! Wiecie, chwilowe niewyspanie można wytrzymać, ale nie tyle miesięcy! I to wieczne poczucie obowiązku. Jezu! Teraz od dwóch lata każdy wieczór spędzam tak samo. Kolejne dziecko w drodze. Kończę w tym roku 33 lata i czuję, że pociąg odjeżdża.

Na szczęście moja mama mnie rozumie i opowiada mi o swoim macierzyństwie identycznymi słowami. A kocha mnie obłędnie i nie cofnęłaby czau Za to nie mogę słuchać teściowej, która powtarza, że ona NIGDY nie była zniecierpliwiona dziećmi. Tere fere Nawet moje babcie opowiadają, że czasem uciekały z domu na pół godzinki, żeby pochlipać w samotności. No ale one żyją w fajnych rodzinach, a moją teściową lał mąż, to dla niej dzieci były odskocznią.

Także dziewczyny, głowa do góry. Instynkty i biologia zawiodły nas w to miejsce. Damy radę. Możemy się tlko cieszyć ,że żyjemy w takich czasach, kiedy możemy głośno krzyczeć MAM DOOOŚĆ, a potem popatrzeć na nasze cichutko śpiące dzieła
Wysłany: 2017-03-10, 14:07

sznurowka
avatar

Postów: 1222
0

Fiska, no niby 14-17h powinny spać i noce mogą przesypiac. Moja się budzi 5 razy na zarcie ... a jak śpi 12h to jest święto. A zdarzy się i 9h także mam wesoło.
Wysłany: 2017-03-10, 15:08

Laurka
avatar

Postów: 2415
0

Zokeia podpisuje sie pod wszystkim co napisalas. Obiema rekami.

Tak, dobrze, ze w dzisiejszych czasach coraz otwarciej sie o tym mowi, ze to nie jest droga uslana rozami. Aczkolwiek osobiscie irytuje mnie mocno obecny trends na blogach rodzicielskich jakiegos takiego samobiczowania: "jestem fatalna matka i sie do tego przynaje; bo dalam mojemu roczniakowi na kolacje slodka bulke, bo mi sie nie chcialo". A w d**** z takimi tekstami! Wszystkie staramy sie jak tylko mozemy.
Wysłany: 2017-03-10, 17:26

zokeia
avatar

Postów: 886
0

Laura masz rację! Też to widzę. Jeszcze taki szczycie się wyluzowaniem: jedzenie spadło mu na podłogę, zjadł, nie będę się stresować jak moja matka...

Żadna skrajność nie jest dobra
Wysłany: 2017-03-10, 17:36

zokeia
avatar

Postów: 886
0

sznurowka napisała:
Fiska, no niby 14-17h powinny spać i noce mogą przesypiac. Moja się budzi 5 razy na zarcie ... a jak śpi 12h to jest święto. A zdarzy się i 9h także mam wesoło.

Sznurówki, mój w wieku 5 miesięcy tez się tyle budził. Pamiętam też z grupy grudniowki 2014 dziewczynę, której dziecko budziło się co 1,5 h przez co najmniej... 1,5 roku
Wysłany: 2017-03-11, 07:48

sznurowka
avatar

Postów: 1222
0

Zokeia, pocieszające to i nie pocieszające pewnie moja też tak może mieć no chyba, że ma jakąś traumę, jak wczoraj. Przyjechaliśmy do dziadków na weekend i marudzenie i płacz od 14 do nocy. Udało mi się ją uśpić w końcu przed 22 to spała 4h12, szamka a potem 2h40, więc 1 pobudka
Wysłany: 2017-03-12, 19:17

fiska0
avatar

Postów: 92
0

Oj dziewczyny ile macierzynstwo zdrowia zezre to tylko my wiemy...

Co do samobiczowania sie to bez przesady ale czasem to i ja mam takie mysli. Robie wszystko co w mojej mocy zeby dziecku bylo dobrze ale jak ona ma oczy jak chinczyk albo jak juz zamknela oczy a za chwile znowu ma otwarte jakby nie chciała usnac bo ja cos ominie to bujam sie tak z nia czasem do 1.5h z usypianiem. I placz wnieboglosy bo jej to usypianie nie pasuje. Jak odkladam zle jak na rekaach tez zle. Potrafi sie tak godzine wydzierac to przyznam sie szczerze ze i czasem odloze ja bardzo szybko bez uczucia, tupne noga albo powoem cos glosno czasem bez zastabowienia a ona sie wtedy wusyraszy. Czasem juz tak krzyczy ze lulam ja szybko do gory i na dol bo tak sie uspokoi na pare sekund. I niestety ma sie wtedy mysli czy to na jej zdrowie nie wplynieo czy moze dlatego ona nie chce na rekach bo pamięta jak sie ja denerwuje itd itd
Juz nawet wyslalam maila to jakiejs specjalistki ds. snu ale wiadomo przy takim nalym dziecku one jedynie moga pomoc we wprowadzeniu w swiat usypiania nie na rekach, ale co ona moze mi zaproponowac jak juz wszystko probowalam. Szumisie, suszarki, juz nawet bujaczek za 4 stowy kupilam z wibracjami... i nadal nie działa (dobrze ze mozna oddac) i watpie żeby pomogly na sen ktory trwa 20-30min...
Tylko sobie w leb palnac. Nie wiem jak mam jej pomoc i sobie. Juz niedlugo w wariatkowie wyladuj:/
Wysłany: 2017-03-12, 21:22

sznurowka
avatar

Postów: 1222
0

Fiska, ja wczoraj u rodziców (bylam od piatku na 2 noce) po kolejnym maratonie wycia wsadziłam ja w auto z dziadkiem i tak ją uśpilismy. Odpadła po 3 min jazdy. Nie mogłam juz patrzeć jak się męczy, szczególnie, że w domu tak nie było z nią nigdy, może przy kolkach , ale nie pamiętam. A tu wyla jakby ją coś bolalo (a nie) i była wykończona od niespania 5 godzin juz. Po tym 25 min w aucie delikatnie do lozka ze mną (bez rozbierania) i tak spala jeszcze 2h. Potem szybko ją rozebralam, nakarmilam i juz ululalam bez problemu bo już była przymulona cały czas. Dziś w domu jest normalna juz.... ale do dziadków na noc długo nie pojedziemy, a szkoda, bo kiedyś nie było problemu i była to dla mnie taka odskocznia i pomoc. No ale może spróbuj z autem albo spacerem.
Wysłany: 2017-03-12, 23:46

pannaaga
avatar

Postów: 95
0

Ehhh fiska wiem co czujesz, też czasami tak miałam, w sumie mam, bo mimo że syn już starszy to też mi siły i nerwy puszczają. a potem to okropne poczucie winy ;/ Nie wiem czy tacy trenerzy snu w czym kolwiek pomogą ;. a jesteś pewna że wszystko próbowałaś? Może jak chcesz to zrobimy listę tego co próbiwałaś i może wspólnie coś jeszcze wymyślimy?
Odpowiedz