Forum: Problemy i komplikacje - pogorszenie związku po narodzinach dziecka
Wysłany: 2015-03-04, 23:14

sylwia1985
avatar

Postów: 6353
0

agga84aa napisała:
No właśnie o tym samym pomyślałam, skąd kase bierze na to wszystko, na te przyjemności.... kurde już nie narzekam na swojego męża, bo on sie przynajmniej mnie pyta czy w weekend może iśc rano na siłkę czy mam jakieś inne plany...


ze skarpety bierze
Wysłany: 2015-03-04, 23:17

sylwia1985
avatar

Postów: 6353
0

moj tez byl przy porodzie i widzial jak sie nacierpialam - a jesli chodzi o dziecko to myslal ze bedzie wiecej spalo a tu dupa - maly wogole w dzien nie spi tylko sie wydziera - maz spi nawet w korkach zeby go nie slyszec bo irytuje go ciagly placz malego
Wysłany: 2015-03-05, 03:22

Maracuja
avatar

Postów: 746
0

anusia89 napisała:
Maracuja oby to była kwestia czasu, właśnie dzwonił że za tydzień do kina idziemy może to będzie jakaś odmiana u nas która jest potrzebna. Dzięki wielkie za kciuki
Trzymam kciuki ja żeby wszystko było dobrze u Was Staram się zgubić kg bo chce wyglądać tak jak przed ciążą, zobaczymy jak mi to wyjdzie.



No widzisz kino to zawsze coś. Jeśli się stara i próbuje, to znaczy, że jeszcze mu trochę zależy. Może nie umie do końca tego okazać, ale myślę, że powoli wszystko Wam się ułoży, czego oczywiście życzę. A co do kg to jak najbardziej Cię rozumiem. Ja jeszcze nie urodziłam, a już kombinuję co tu zrobić żeby szybko wrócić do formy. My kobiety tak już mamy. Przeglądamy się w oczach naszych mężczyzn, ale póki same nie jesteśmy zadowolone ze swojego wyglądu, to żadne zapewnienia nie przynoszą satysfakcji.
Wysłany: 2015-03-05, 03:27

Maracuja
avatar

Postów: 746
0

sylwia1985 napisała:
moj tez byl przy porodzie i widzial jak sie nacierpialam - a jesli chodzi o dziecko to myslal ze bedzie wiecej spalo a tu dupa - maly wogole w dzien nie spi tylko sie wydziera - maz spi nawet w korkach zeby go nie slyszec bo irytuje go ciagly placz malego



No niestety, to jest niemowlę i jego święte prawo. Jak myślał, że będzie się tylko uśmiechał i przesypiał całe noce, to rzeczywiście może czuć się mocno zawiedziony, ale to tylko potwierdza moją wcześniejszą teorię, że nie dojrzał do bycia Ojcem. Szczęście, że Ty się nie poddajesz i dajesz radę, ale musisz zawalczyć o siebie dziewczyno, bo trwanie w takim układzie, prędzej czy później Cię wykończy.
Wysłany: 2015-03-05, 06:38

anusia89
avatar

Postów: 23
0

Maracuja mam nadzieje ze to tylko chwilowe bo po slubie nawet roku nie ma. On nigdy nie byl wylewny ale mimo wszystko zawsze bardziej niz teraz.
A kiedy termin masz?
Wlasnie bo my musimy sue czuc dobrxe same ze soba
Wysłany: 2015-03-05, 07:19

agga84aa
avatar

Postów: 4575
0

Niestety u mnie jest podobny problem. Mąz nie znosi płaczu i krzyków laury. A ze zdarza się to dosyć często (o byle co), to on z racji swojej wybuchowej natury często tez wybucha. i co najlepsze, zawsze szuka winnego całej sytuacji i zawsze tym winnym jestem ja.

Przykład dzisiejszego poranka. postawiłam laurze mleko na stoliku jak sie okazało nie w tym miejscu, w którym chciała iw padła w szał. Ryczała jakby ja ktoś ze skóry obdzierał. Maż chwile wytrwał ale zaraz tez zaczął wybuchać. I uogólniać. Że każdy poranek tak wygląda, ze jest w domu wieczny ryk, ze ma dosyć. No i zaczęlo się, ze niepotrzebnie ja chodze do pracy na 8, bo laura jak każde dziecko moze byc odbierana póxniej ze żłobka a nie o 15.00. że to mój wysmysł, że rano się spiesze i przez to laura płacze (co jest nieprawdą, bo żadnego pośpiechu dziś nie było, po prostu podawałam jej sniadanie). no koszmar po prostu. powiedziałam, ze jak mu się nie podoba to tam są drzwi. Nie wytrzymałam już. I nie wiem jak długo wytrzymam te wieczne oskarżania. Bo o co nie byłby płacz Laury iutd. to zawsze szuka winy we mnie,. zawsze. zawsze musi znaleźc kogos na kogo zrzuci to co się akurat dzieje. Tylko we mnie widzi złe rzeczy i przyczyny wszystkich spięć.
Wysłany: 2015-03-05, 07:31

Maracuja
avatar

Postów: 746
0

anusia89 napisała:
Maracuja mam nadzieje ze to tylko chwilowe bo po slubie nawet roku nie ma. On nigdy nie byl wylewny ale mimo wszystko zawsze bardziej niz teraz.
A kiedy termin masz?
Wlasnie bo my musimy sue czuc dobrxe same ze soba



Myślę, że się dotrzecie i powoli się wszystko ułoży. Najgorsze jest jak obu stronom przestaje zależeć, bo wtedy nie ma czego ratować, a jeśli są mniejsze, większe gesty to warto zawalczyć.

Ja mam termin na koniec marca, ale bardzo chciałabym urodzić wcześniej, bo ciążą czuję się już mocno zmęczona . Od początku miałam chyba wszystkie możliwe skutki uboczne. Do tego długo pracowałam i nie oszczędzałam się za bardzo. Teraz doszły problemy z bezsennością, bólami bioder, zmianami nastroju itp. Niestety póki co, nie zapowiada się na wcześniejszy poród
Wysłany: 2015-03-05, 07:34

Maracuja
avatar

Postów: 746
0

agga84aa napisała:
Niestety u mnie jest podobny problem. Mąz nie znosi płaczu i krzyków laury. A ze zdarza się to dosyć często (o byle co), to on z racji swojej wybuchowej natury często tez wybucha. i co najlepsze, zawsze szuka winnego całej sytuacji i zawsze tym winnym jestem ja.

Przykład dzisiejszego poranka. postawiłam laurze mleko na stoliku jak sie okazało nie w tym miejscu, w którym chciała iw padła w szał. Ryczała jakby ja ktoś ze skóry obdzierał. Maż chwile wytrwał ale zaraz tez zaczął wybuchać. I uogólniać. Że każdy poranek tak wygląda, ze jest w domu wieczny ryk, ze ma dosyć. No i zaczęlo się, ze niepotrzebnie ja chodze do pracy na 8, bo laura jak każde dziecko moze byc odbierana póxniej ze żłobka a nie o 15.00. że to mój wysmysł, że rano się spiesze i przez to laura płacze (co jest nieprawdą, bo żadnego pośpiechu dziś nie było, po prostu podawałam jej sniadanie). no koszmar po prostu. powiedziałam, ze jak mu się nie podoba to tam są drzwi. Nie wytrzymałam już. I nie wiem jak długo wytrzymam te wieczne oskarżania. Bo o co nie byłby płacz Laury iutd. to zawsze szuka winy we mnie,. zawsze. zawsze musi znaleźc kogos na kogo zrzuci to co się akurat dzieje. Tylko we mnie widzi złe rzeczy i przyczyny wszystkich spięć.



Nie rozumiem czemu mężczyźni uważają, że to my mamy zawsze ze wszystkiego rezygnować. Przecież dziecko jest wspólne..
Wysłany: 2015-03-05, 07:54

agga84aa
avatar

Postów: 4575
1

To prawda, ze widziały gały co brały, bo wiedziałam, ze M jest raczej wybuchową osobą. To prawda też, że po ślubie nikt się nie zmienia, tym bardziej na lepsze. Ale ja poczyniłam wiele zmian w swoim podejściu do życia po urodzeniu Laury. Uczę się cierpliwości, olewam wiele rzeczy, które kiedyś mi przeszkadzały. I uważam, ze M tez ma obowiązek panować nad swoimi emocjami, tym bardziej, ze dziecko wszystko odbiera i odczuwa. I gdyby nie bylo laury a on mówiłby do mnie takie rpzykre rzeczy to po prostu bym wyszła z domu. Ale jak jest dziecko to przeciez nie mogę sobie pzowolic przy niej na urządz\anie awantur albo trzaśnięcie drzwiami.
Wysłany: 2015-03-05, 09:35

DzejKej
avatar

Postów: 1443
0

Agga,
Wspaniała mama z ciebie! Masz córkę z charakterem, ale to minie. Lada chwila będzie jej można wszystko tłumaczyć i "grozić", że nie będzie słodyczy czy bajki. Znam dwie mamy z dziećmi z charakterem. Jedna ma dziecko w wieku naszych, wiec jeszcze się meczy. Druga ma dziecko około 2,5 roku i bardzo się zmieniło. Dalej jest żywiołowe, ale już da się pogadać i w domu jest spokój.
Przypomnij sobie jak było wcześniej. Zobaczysz jeszcze sie z tego będziesz śmiała jaka twarda mama byłaś

Sylwia,
No to widzisz, że on nie był gotowy na dziecko. Przykro mi. Nie wiem jak pomóc. Chyba tylko dalsze rozmowy z tesciami i mężem mogą pomóc. Albo faktycznie terapia szokowa i pójście na relaks, ale nie w złości tylko spokojnie - jak mąż.
Wysłany: 2015-03-05, 09:44

agga84aa
avatar

Postów: 4575
0

Dzejkej ale my się przez to ciągle kłócimy. Bo nerwy puszczają. I żadne z nas nie ma już siły znosić tych krzyków (choc sa momenty lepsze lub gorsze, teraz znowu jest gorszy). Oczywiście, ze to nie jest tak, ze Laura jest powodem kłótni, jest iskierką która to zapala wszystko.
Kurcze, jak można zrobić awanturę o 6 rano z powodu źle ustawionego kubka... Zajebiście rozpoczęty dzień, dziecko ryczy, mąż ryczy, mi się chce płakać i cały dzień do dupy.
Wysłany: 2015-03-05, 10:59

anusia89
avatar

Postów: 23
0

Maracuja staramy sie dotrzec, dziecko jednak duzo zmienia w zyciu i trzeba sie jeszcze dogadac w mowej sytuacji. Mam nadzieje ze damy rade i bedzie wszystko dobrze.
Ja mialam termin na 19 luty, nic nie zapowiadalo wczesniejszego porodu a tu urodzilam 29 stycznia

Agga84aa moj tez czasami szuka winny we mnie ale nie z powodu dziecka tylko wszystkiego innego... wczoraj sie zlapalismy troche bo mojego siostra jest w niemczech i kupuje tam nam ciuszki bo sa tansze i mowilam ze chce na 62cm bo narazie 56 sa dopiero dobre a ta kupila na 68cm i mowie do mojego ze sa za duze i nie beda dobre za 2miesiace na mala... ale jego siostra twierdzi ze sie zbiegnal i beda dobre bo jego siostra tak mowi to specjalnie mu dzisiaj upralam i pokaze ze dalej sa wielkie jak byly... to samo z sukienka do chrztu mowilam ze chce biala a ona kupila ecru... ja i tak kupue inna bo nie lubie jak ktos nie slucha i robi inaczej... normalnie cisnienie mi sie podnosi...
Wysłany: 2015-03-05, 11:19

zeloth
avatar

Postów: 801
0

Agga rozumiem, że nie chcesz pogadać przy Laurze z mężem o sytuacji u was. Ale może zorganizuj jakieś spotkanie z nim na kawie i wtedy z nim na spokojnie pogadaj
Wysłany: 2015-03-05, 11:30

sylwia1985
avatar

Postów: 6353
0

Maracuja napisała:
No niestety, to jest niemowlę i jego święte prawo. Jak myślał, że będzie się tylko uśmiechał i przesypiał całe noce, to rzeczywiście może czuć się mocno zawiedziony, ale to tylko potwierdza moją wcześniejszą teorię, że nie dojrzał do bycia Ojcem. Szczęście, że Ty się nie poddajesz i dajesz radę, ale musisz zawalczyć o siebie dziewczyno, bo trwanie w takim układzie, prędzej czy później Cię wykończy.

Marakuja on ma 38 lat !!! i niedojrzaly !!!!! powinien wiedziec co to dziecko
Wysłany: 2015-03-05, 11:56

agga84aa
avatar

Postów: 4575
0

Zeloth ile tych prób już było.... ale w 98% każda taka rozmowa kończy się kłótnią i stwierdzeniem, ze ze mna jest coś nie tak.
Wysłany: 2015-03-05, 12:12

DzejKej
avatar

Postów: 1443
0

38 lat i pierwsze dziecko - wyobraz sobie, ze 38 lat moglas zyc jak chciałas i nagle BUM i wszystko sie zmienia. To tak jak u 40 letnich matek (standard w Niemczech), ktore po ciazy zmieniaja sie w kury domowe i z niczym juz nie daja sobie rady, bo przeciez maja dziecko. I potem ani o siebie, ani o dom nie potrafia zadbac.
Nam sie wydaje, ze to wszystko łatwe, ale napewno latwiej dostosowac sie 27 latkowi do nowej roli niz 38 latkowi. No i sa ludzie, ktorzy w sumie nigdy na dziecko nie byliby gotowi, ale robia, bo w sumie tak wypada...
Swoja droga facet 38 lat powinien sie wziasc za siebie, znalesc prace, a nie mieszkac u mamy i zyc jak 18 latek... Ja nie wiem co to za pokolenie...
Wysłany: 2015-03-05, 12:44

zeloth
avatar

Postów: 801
0

Agga jeśli Ty się starasz, rozmawiasz, próbujesz to z nim jest coś nie tak
Wysłany: 2015-03-05, 12:51

Maracuja
avatar

Postów: 746
0

sylwia1985 napisała:
Marakuja on ma 38 lat !!! i niedojrzaly !!!!! powinien wiedziec co to dziecko



Załamujące. Jak widać wiek niewiele ma tu do rzeczy, dojrzałość jest w głowie. Tak jak napisała DzejKej, nie wiem co to za pokolenie, chłop 38 lat, nie pracuje, obija się i nie poczuwa się żeby stać się głową rodziny. Marnie to widzę, bo jeśli ktoś w wieku 38 lat tak się zachowuje to szansa na poprawę jest niewielka...
Wysłany: 2015-03-06, 09:38

juicca
avatar

Postów: 2289
0

Moj niby ma 30 lat tak wielce chcial dziecka tak sie niby cieszyl . Byl podniecony porodem rodzinnym a jak sie okazalo oszust totalny i nie dojrzaly do roli ojca... Ech
Wysłany: 2015-03-06, 17:16

Maracuja
avatar

Postów: 746
0

juicca, współczuję. Rozmawialiście na ten temat. Pytałaś czemu przestało mu zależeć, mówiłaś jak się czujesz w Waszym związku?
Wysłany: 2015-03-06, 19:36

juicca
avatar

Postów: 2289
0

w gre wchodzi zdrada i inna kobieta tak wiec juz niema o czym gadac. wczesniej rozmawialismy ale widocznie rozmowa nic nie dala w naszym przypadku.
Wysłany: 2015-03-06, 20:17

Maracuja
avatar

Postów: 746
0

A no to w takim wypadku to rzeczywiście pozamiatane. Przykro mi...
Wysłany: 2015-03-07, 17:55

sylwia1985
avatar

Postów: 6353
0

moj dzisiaj pojechal do KRK do kumpla i wroci jutro a ja jak zwykle sama z malym- ledwo zyje- kurde w domu jest maz, tesciowa i tesc i nikt nie pomorze NIGDY !!! tylko tesciowka sie wtraca ale niedlugo jak wybuchne to jej nagadam ale i tak pewnie nic to nie da !!!!
Wysłany: 2015-03-07, 19:34

szczessciara
avatar

Postów: 712
1

Sylwia dziwię Ci się ,że się na to godzisz
Wysłany: 2015-03-07, 19:40

szczessciara
avatar

Postów: 712
0

On ma 38 lat a zachowuje sie jak jakiś gówniarz on jest w prawie mojego taty wieku (43) nie wyobrazam sobie mieć takiego ojca no masakra nic nie robi tylko sobie sprawia przyjemności a Ty sama się dzieckiem zajmujesz no brak słów
Odpowiedz