Forum: Wychowanie i relacje w rodzinie - rozpieszczony roczniak?
Wysłany: 2016-12-01, 11:08

Miley24
avatar

Postów: 586
0

Pytanie do doświadczonych mam. Nigdy dotąd nie miałam do czynienia z takimi maluchami jak mój Stasio (14 msc) i zachodzę w głowę czy oby na pewno postępuję z nim właściwie.

Od początku był płaczliwy i meega absorbujący, ale jako że był niemowlakiem robiłam "co kazał" ogólnie rączki rączki mama mama i nic więcej. Mój tata uznał, że Stasiek jest rozpieszczony jeszcze zanim skończył rok. Obecnie ząbkuje i pewnie dlatego jest jedną wielką marudą przez jakieś 90% swojej aktywności, no ale...czy takiego malucha można już rozpieścić? Co jak się nauczy, że mama tylko na jego zawołanie i na rączki weźmie kiedy on chce? nie wiem jak podchodzić do jego płaczu, wczoraj próbowałam sposobu na ignorowanie, ale wydaje mi się, że to zbyt okrutne w tym wieku (jak zobaczył, że nie zwracam uwagi na jego koncert, to nie cichnąc przyszedł ze swoim misiem ulubionym, a ja miałam świeczki w oczach i po robocie).

Wiem, że zęby dają popalić, ale on ogólnie jest płaczliwy i nie chcę utrwalić w nim takiego "terrorysty" (chociaż miał okres niedawno, że na jakieś 2 miesiące się znacznie uspokoił i potrafił się pobawić beze mnie bez przerwy tuż obok). Śpi spokojnie, dużo (w nocy 12h i w dzień 1-3h) więc powinien chyba być wypoczęty. Tuż po drzemce jest ok, chodzi po mieszkaniu wszystko go ciekawi, ale tak ze 2-3h po drzemce zaczyna się jazda. Kładę go do łóżka drugi raz po południu, ale nie chce spać tylko wrzeszczy.
Czy można wg Was już rozpieścić takiego malucha?
Wysłany: 2016-12-01, 12:46

polkosia
avatar

Postów: 8029
0

Nie! On nie rozumie co się dzieje, potrzebuje Ciebie po prostu.

Nie cierpię takiego gadania o rozpieszczaniu. Moja teściowa ciagle tak gada, mamie też zaczyna się udzielać. Wkurza mnie to strasznie!
Wysłany: 2016-12-01, 12:49

polkosia
avatar

Postów: 8029
0

BTW, u nas od 3 dni gorsze nocki i dni minimalnie słabsze, bo właśnie chyba czwórka idzie jakaś. Wcześniej dziecko było pogodne i aniołkiem Ząbkowanie to słaby okres, dziecko ma prawo do rozdrażnienia. Ja tam reaguję na każdy gorszy gest, płacz i marudzenie. Sama pewnie też bym chciała, żeby ktoś mnie przytulał i spełniał moje "zachcianki", kiedy bym się źle czuła.
Wysłany: 2016-12-01, 14:01

Miley24
avatar

Postów: 586
0

zbliżają się święta, będzie odwiedzanie rodziny, nocowanie u rodziców jednych, drugich i jestem prawie pewna, że jeśli Stasiek pokaże swój cyrk to będę wysłuchiwać, że rozpieściłam małego i mam a on jeszcze na "obcym" terenie w ogóle spać nie chce więc dochodzi zmęczenie...ehhh

polkosia, u nas też te zęby wyłażą, dwójki widzę nie wiem jak tam dalej. są momenty, że młody jest nie do wytrzymania. w ostatni weekend mieliśmy koszmar, w takie dni nie mogę mu znaleźć zajecia na dłużej niż minutę, wszystko go nudzi, a jak tylko wyjdę do innego pokoju to idzie za mną i wyje. wczoraj przeszło mi przez myśl, że może on już wymusza w ten sposób, ale w sumie to co wymusza...wziecie na rece? zabawe z nim? jak mu czegoś zabraniam to nie ma histerii, zwykle odwracam jego uwage i jest ok.

Ale i tak będzie, że rozpieszczam.
Wysłany: 2016-12-01, 18:13

Atakasobiejedna
avatar

Postów: 1616
0

Olej gadanie rodziny, to Ty jesteś matką, spędzasz ze swoim dzieckiem najwięcej czasu i najlepiej je znasz. Jak są tacy mądrzy to niech wezmą małego na pół dnia i zobaczymy jak sobie poradzą. Dzieci mają różne okresy, czasem są marudne i nie puszczą rodzica na krok, a czasem bawią się same i nie zauważą nawet jak wyjdziesz z pokoju. Jeśli Cię to pocieszy, to mój gdzieś do 1,5 roku nie chciał zostać sam z dziadkami, nawet w trakcie zabawy musiałam być obok. Z czasem gdy zrobił się bardziej kumaty i zaczęli go częściej odwiedzać to bawi się z nimi bez problemu, nawet z osobami które rzadziej widzi, np z wujkiem czy z ciocia. Chociaż myślę że też chodzenie do żłobka sprawiło że trochę wydoroślał i rozumie że jak go zostawiam to też po niego wrócę.

Na gadanie rodziny możesz mówić że syn ma gorszy okres, że zęby go męczą i że za jakiś czas mu przejdzie, poza tym jest w obcym miejscu i uwagi puszczać mimo uszu.

A próbowałas młodemu dawać coś przeciwbólowego, może faktycznie te zęby mu tak dają w kość, zobaczyłabyś czy jest poprawa w zachowaniu. Albo można spróbować czopki homeopatyczne, mojemu pomagały na nocne histerie nie wiadomo o co.
Wysłany: 2016-12-01, 21:26

Miley24
avatar

Postów: 586
0

Nie dawalam nic na zeby, poza mascia, w sumie zasypia spokojnie wiec chyba ten bol nie jest jakis koszmarny. Dzisiaj juz byl dzien duuzo spokojniejszy. Chyba zeby puscily bo poza krotkimi epizodami jojczenia bez znanego mi powodu wscieklosci nie bylo 5 dni darcia i w koncu dzien normalnosci uff...

Stasiek tez z dziadkami ostatnio cos nie bardzo sie "dogaduje", tyle ze on ich rzadko widzi. W kwestii zlobka to mam spore obawy. Poki co nie mam potrzeby korzystac ze zlobka bo jestem z malym, ale jakby sie okazalo, ze jest mus to pewnie bylby problem. Jak bylismy ostatnio u rodzicow na tydzien to zostal z tesciowa na pare godzin. Od tego momentu nie chcial juz isc na rece do nikogo poza mna i mezem. A jeszcze dzien wczesniej bawil sie z kazdym bez problemu U nas w domu z tym problemu nie ma, ostatnio moja kolezanka, ktorej nie znal wziela go i ok, gorzej na obcym terenie.
Wysłany: 2016-12-01, 21:55

Atakasobiejedna
avatar

Postów: 1616
0

Miley, z dzieckiem zawsze tak jest że jak coś się zmieni albo zrobi po raz pierwszy to jest płacz i bunt, tym się nie przejmuj Musiałby regularnie zostawać pod czyjąś opieką, nie u siebie w domu żeby się nauczyć że po niego wrócisz. U mnie też tak było że jak pierwszy raz został u babci, to później przez dłuższy czas w jej domu nie opuszczał nas na krok i pchał się na ręce.

Nie traktuj żłobka jak zło konieczne, mój syn piątego dnia adaptacji poszedł do pani bez płaczu, a też siedział tylko ze mną w domu i był z niego niezły dzikusek Na początku chodził na 2 h. Też miałam wyrzuty sumienia, ale widzę jakie postępy zrobił jeśli chodzi o mowę, zaledwie po mcu chodzenia do żłobka, myślę że logopeda będzie zdziwiona jak pójdziemy na kontrolę, pani psycholog powiedziała że od razu widać że chodzi do żłobka, słucha co się do niego mówi i jest bardziej cierpliwy niż na poprzednich wizytach. Wszyscy specjaliści nam bardzo polecali chodzenie do żłobka, oczywiście minusem są choroby, ale kiedyś musi nabyć odporność.

A jeszcze Cię pociesze że mój też miał takie okresy jęków bez powodu, myślałam że do głowy dostanę, ale jakoś przeszło
Wysłany: 2016-12-02, 10:06

Miley24
avatar

Postów: 586
0

No początki są zawsze ciężkie w sumie nie tylko dla dzieci
a propos chorób, faktycznie jakoś często choruje Twój mały odkąd chodzi do żłobka? my za parę miesięcy będziemy zapewne musieli z tematem żłobka się zapoznać tak czy siak bo babcie mamy obie daleko, z tego jedna i tak odpada bo pracuje. Musiałaby się teściowa wprowadzić na 5 dni w tygodniu do nas ;P () ale chcę żeby Stasiek był już starszy, bardziej samodzielny.


Atakasobiejedna napisała:
A jeszcze Cię pociesze że mój też miał takie okresy jęków bez powodu, myślałam że do głowy dostanę, ale jakoś przeszło


ja jestem można powiedzieć przyzwyczajona bo pierwszy rok był ogółem ciężki. Płakać mi się chciało bo w koło wszyscy akurat mieli taaaakie grzeczne dzieci -,- Dopiero 11-13 miesiace to był okres jakiegoś względnego spokoju. Teraz ostatnio właśnie znowu o te zęby był koszmarek, a ja jeszcze w tym czasie choróbsko złapałam. Było ciężko. Tak sobie myślę, co w żłobku robią z takimi nerwusami...mi nerwy puszczają już momentami z jednym gagatkiem, a tam dochodzi reszta grupy...
Wysłany: 2016-12-02, 11:40

Atakasobiejedna
avatar

Postów: 1616
0

No nie powiem że nie choruje, na początku to był dramat, kilka dni w żłobku i dwa, trzy tyg w domu, chory na całego, wysoka gorączka itd, musiało się kończyć antybiotykiem. Teraz udaje mu się chodzić ciągiem 2 tyg, a jak jest chory to po kilku dniach w domu na inhalacjach lekarka pozwala go puścić jeśli nie gorączkuje i osłuchowo jest czysto. Zaczął chodzić w sierpniu i dopiero w październiku przestał tak poważnie chorować, teraz tylko łagodne przeziębienia zalicza, no ale też jest sezon chorobowy. Dlatego polecam puścić małego do żłobka kilka mies wcześniej, na te 2-3 h chociaż, żeby właśnie odchorował swoje, dopóki nie musisz chodzić do pracy. Mój zaczął chodzić do żłobka jak miał 1,5 roku i to był strzał w dziesiątkę, potrafił juz sam dobrze chodzić, bo zaczął późno, próbował też już jeść samodzielnie sztućcami, itd. No i przede wszystkim było ciepło, bawili się w ogródku i pewnie przypomniało mu trochę zabawę na placu zabaw

Co do jęków to jestem zaprawiona w bojach, bo mój od urodzenia nie chciał spać w dzień i ogólnie pierwszy rok był dosyć hardcorowy, bywało że miałam ochotę wyskoczyć przez okno, serio. A co do zachowania w żłobku to zupełnie się nie obawiaj, mój jest określany przez panie jako śmieszek, a w domu to niezły z niego nerwus i maruda. Mówi się że dzieci zostawiają swoje najgorsze zachowania dla rodziców
Wysłany: 2016-12-07, 18:14

bobas2015
avatar

Postów: 1647
0

Co do żłobka... ponieważ jestem pedagogiem i pracowałam w żłobkach mogę powiedzieć że choćby nie wiem co nie dałabym dziecka do żłobka.. choroby to jedno a drugie dzieci w wieku 1-3 pp prostu nie są gotowe na zabawy z rówieśnikami zresztą ba one ich w ogóle nie interesują.. jedna pani na 5 małych dzieci? Takie dziecko potrzebuje opiekuna prowadzącego osobę której może zaufac i która będzie tylko z nim.. różne dzieci widziałam pewnie są i takie co jakoś tam się poddają o jest w miarę ok. Ale widziałam tez dużo łez smutku .. zawsze najlepsza opcja to babia lub niania.
Wysłany: 2016-12-07, 21:22

Miley24
avatar

Postów: 586
0

Bobas, chodze z malym na zajecia dla maluszkow i widzialam jak ta "wspolna" zabawa wyglada kazdy w swoim swiecie wiadomo ze pewnie duzo zalezy od dziecka, ale tez wydaje mi sie ze na tym etapie dziecko potrzebuje cieplej osoby doroslej, a raczej mniej rowiesnikow. Ale nie zawsze jest mozliwosc zorganizowania innej opieki. Ja bym najchetniej zaangazowala babcie, ale daleko sa od nas troche. Mam i z nimi pewne obawy, bo jedna ma zupelnie inne poglady na temat diety dziecka i na pewno za moimi plecami by robila po swojemu nie po mojemu. A druga babcia to taki troche smutas znowu i nie wiem czy by sie ze Staskiem dogadali ehh...
Wysłany: 2016-12-07, 21:37

bobas2015
avatar

Postów: 1647
0

Oj Miley wiem ze nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli.. i nie każdy ma możliwość.. Krzyśka ominie temat żłobka bo ja będę do kwietnia 2018 ma macierzyńskim.. a potem od września pewnie do przedszkola pójdzie.. nie wiem tylko co z Młodszym synkiem.. bo u nas babcie tez akurat odpadają..
Wysłany: 2016-12-07, 21:37

MonikaDM
avatar

Postów: 4243
0

Moje dziecko chodzi do "domowego przedszkola" juz od 10 miesięcy. Poczatkowo na 3 godziny, teraz 6. To bylo najlepsze rozwiązanie jakie moglam zrobic. Moje dziecko jest mega kontaktowe, uczy sie tam bardzo duzo, wszystko chlonie jak gąbka, jak tylko wchodzimy do niani przytula sie do niej i z innymi dziećmi jeżeli są, nigdy nie chce wracać do domu i jest lament jak go zabieram. Ale fakt, ze taka osobe jak "nasza" niania to ze swieca szukać, bo probowalismy z inna ciut wczesniej i pozniej na zastępstwo i maly nie chcial u tamtych byc.
Wysłany: 2016-12-08, 12:59

Miley24
avatar

Postów: 586
0

Monika, a to chodzi o opiekuna domowego tak? Ze jakas mama zajmuje sie kilkoma dzieciaczkami oprocz swojego?
Sama sie zastanawialam nad tym, ale musze zglebic temat.
Wysłany: 2016-12-08, 13:41

Atakasobiejedna
avatar

Postów: 1616
0

bobas2015 napisała:
Co do żłobka... ponieważ jestem pedagogiem i pracowałam w żłobkach mogę powiedzieć że choćby nie wiem co nie dałabym dziecka do żłobka.. choroby to jedno a drugie dzieci w wieku 1-3 pp prostu nie są gotowe na zabawy z rówieśnikami zresztą ba one ich w ogóle nie interesują.. jedna pani na 5 małych dzieci? Takie dziecko potrzebuje opiekuna prowadzącego osobę której może zaufac i która będzie tylko z nim.. różne dzieci widziałam pewnie są i takie co jakoś tam się poddają o jest w miarę ok. Ale widziałam tez dużo łez smutku .. zawsze najlepsza opcja to babia lub niania.



To ciekawe, dziwi mnie Twoja opinia o żłobkach, bo tak się składa że jesteśmy pod opieką specjalistycznego ośrodka rehabilitacyjno-adaptacyjnego i wszyscy specjaliści u których byliśmy tj. neurologopeda, neurolog i psycholog polecali posłanie syna do żłobka. Syn wprawdzie nie ma wielkich problemów, po prostu rozwija się w dolnej granicy normy i trzeba go stymulować do mówienia. Jestem pewna że w domu nie byłabym w stanie zapewnić mu tylu rozrywek i bodźców do rozwoju co w żłobku, co rusz mnie zadziwia jakąś nową umiejętnościa która wiem że musiał nabyć w żłobku, bo w domu mu nikt tego nie pokazywał.
Zdaję sobie sprawę że dzieci w jego wieku nie bawią się ze sobą, co potwierdziła pani w żłobku, interakcje co najwyżej polegają na zabieraniu sobie zabawek Ale wiem że dobrze funkcjonuje w grupie, uczestniczy w "zbiorowym" śpiewaniu, tańczeniu czy innych zabawach, no w domu ani na podwórku się tego nie nauczy, a nie mamy znajomych ani rodziny z małymi dziećmi. Oczywiście placówkę wybrałam bazując na opiniach dalszych znajomych, których dzieci albo tam chodzą albo chodziły i nie było ani jednej negatywnej opinii, widzę że panie bardzo sie starają i nie ściemniają dla świętego spokoju że nigdy nie płacze, albo że zawsze zjadł cały obiad Chętnie idzie do każdej z pań. Teraz płacze jak po niego przychodzę i musi zostawić zabawki hehe.
Co do babci... No po prostu nie, owszem w kryzysowych sytuacjach chętnie skorzystam z jej pomocy, bo deklaruje że chce pomóc. Mamy różne poglądy co do jedzenia, szczególnie słodyczy i pewnie co do wychowania też i myślę że prędzej czy później byłyby zgrzyty w rodzinie z tego powodu i obgadywanie za plecami. Jeszcze dochodzi kwestia finansowa, nie wyobrażam sobie żeby babci nie płacić, a jak już płacę to wolałabym móc czegoś wymagać, a tu nie wypada No i całkiem poboczna kwestia że babcia mieszka na drugim końcu miasta i nikt by tam po drodze nie miał. Poza tym uważam że każdy ma prawo żyć na emeryturze jak chce, swoje dzieci już odchował i akurat babcia to bardzo zajęta kobieta i głupio by mi było że musi rezygnować ze swoich zajęć żeby siedzieć z wnukiem.
Wysłany: 2016-12-08, 15:42

bobas2015
avatar

Postów: 1647
0

Ale on nie ma jeszcze 2 lat ma jeszcze czas na mówienie każde dziecko rozwija się w swoim tempie
Wysłany: 2016-12-08, 17:44

MonikaDM
avatar

Postów: 4243
0

Miley ja nazywam to po polsku "domowym przedszkolem" bo nie ma polskiego odpowiednika. To jest niania, ktora w swoim domu zajmuje się dziecmi. Jest zrzeszona przez specjalną instytucje i musi przejsc specjalne szkolenia lub szkołę i co jakis czas uczeszniczyc w nowych aktualnych kursach. Moze miec max. 5 dzieci pod opieka ale max. 3 w tym samym czasie. Ma swoje plusy i minusy ale my uważamy, ze to lepsze niz zlobek choc sa sytuacje kiedy zlobek jest lepszy.

A odpowiadajac na wlasciwy temat o rozpieszczonych dzieciach to kazdy ma swoja definicje rozpieszczenia. Faktem jest ze jak nie mialam dziecka uwazalam, ze na niektore sytuacje sobie nie pozwole, teraz jak mam swoje wyczekane malenstwo czasami odpuszczam...raz bo czasem mam dość a dwa uwazam, ze ten maly człowiek bez powodu i na złość nam nie jest niegrzeczny, tylko czegoś chce, potrzebuje a nie wie jak nam to klarownie przekazac, a jeszcze czasami my glupio sie dopytujemy co chce, a moze misia...nie misia? to lalke? I to nasze dziecko jeszcze bardziej sie wkurza no bo jak mozesz nie wiedzieć, ze ono chce kredki?? A tescie, ciocie, znajomi widza tylko, ze masz rozwrzeszczane dziecko, którego nie potrafisz uspokoic. Moj teść tez nie raz próbował mi dopiec, mowiac ze on tylko spojrzal na swoje dzieci a one wiedzialy o co chodzi i ze po kim Vincent taki niegrzeczny i ze wejdzie mi na glowe. Zawsze odpowiadam coś w stylu, ze my terroru nie używamy tylko rozmawiamy ze soba i tak chcemy robic z Vincentem tylko on potrzebuje czasu zeby się tego nauczyc, zeby o moja glowe sie nie martwił bo zniesie duzo, poza tym maly ma jeszcze glowe tatusia, i ze moi rodzice tez mówią ze ja bylam grzeczna wiec on pewnie po dziadku taki jest
Wysłany: 2016-12-08, 21:06

Miley24
avatar

Postów: 586
0

Monika, a ile to kosztuje Was na miesiac?
Tak to jest, dla obcego krzyk dziecka oznacza bycie niegrzecznym. Jak dziecka sie nie zna to sie nie wie o co mu chodzi. No pewnie, ze lepiej zeby siedzialo cicho, samo sie soba zajelo i w ogole bylo bezproblemowe ale od madrzenia sie jest wielu wokol. Do pomocy faktycznej juz mniej.

I zlobek i opieka babci maja swoje minusy. U mnie tez jest kwestia odmiennych pogladow na temat jedzenia i podejrzewam, ze bylaby koscia niezgody a nie ukrywam ze jest to dla mnie mega wazne i telepie mna jak ktos czestuje malego slodyczami, do tego jakimis byle jakimi. Jedynie moja mama i chrzestny malego i jego zona mysla jak ja, bo reszta rodziny, w tym moj maz to by go schabowym na potrojnym smalcu karmila z radoscia.
Chlopcy podobno maja czesto problem z mowa wlasnie. I zostaje im na cale zycie znam goscia, ktory w towarzystwie rozmowe zaczyna dopiero po alkoholu. Na trzezwo go jeszcze nie slyszalam ^^
Wysłany: 2016-12-08, 22:03

MonikaDM
avatar

Postów: 4243
0

Miley za 15 godzin tygodniowo placilismy 110€ na miesiac, teraz za 40 godzin tygodniowo niecale 300€. To juz jest z jedzeniem.

Ehhh...z tymi slodyczami to tesc wlasnie nie potrafi pojąć, ze Vincent dostaje te bez cukru, ew. raz na jakis czas deserek Paula lub jogurtowa mleczna kanapke, ale to serio zadkosc, dzis dostał kawaleczek czekolady drugi raz w zyciu, bo pierwszy raz wyciagnal z szuflady gdzie maz schomikowal. A tesc mu kupuje Kinderczekolady i Toffiefee...u nas na szczescie wszyscy rozumieja tylko tesc nie, malo tego ostatnio dawal mu piwodo sprobowania i uwazal ze to zabawne, na szczescie w pore zareagowalam.
A co do mowy, to moj siostrzeniec oprocz mama, do 3 r.z. nie mowil nic tylko wszystko pokazywał, jak poszedl do przedszkola to sie rozgadal z dnia na dzien.
Wysłany: 2016-12-08, 23:05

Atakasobiejedna
avatar

Postów: 1616
0

bobas2015 napisała:
Ale on nie ma jeszcze 2 lat ma jeszcze czas na mówienie każde dziecko rozwija się w swoim tempie


Myślisz że ci wszyscy specjaliści by się nim przejmowali jakby nie było ku temu powodu? Mój syn nie mówił jeszcze 3 mies temu nic, nie wydawał żadnego dźwięku który miałby dla nas jakiekolwiek znaczenie, bo nic to znaczy dla wielu ludzi co innego. Po prostu ZERO mama, tata, miau, hał, am czy mniam, najprostszej sylaby nie mówił, a takie rzeczy mówią juz roczne dzieci czy nawet młodsze. Dla mnie był to powód do niepokoju. Jego rozwój mowy został oceniony na 10 mies... Wszyscy specjaliści (na NFZ o dziwo) stwierdzili że bardzo dobrze że tak szybko przyszliśmy, bo jak teraz nie będzie stymulowany, to owszem zacznie mówić w wieku 3 lat, ale później będzie miał wszystkie 'dys' - dysleksje, dysortografię, itd. Zresztą nie jest to ani dla mnie ani dla niego żadne obciążenie, bo chodzimy tylko raz w mcu na kontrolę, omawiamy postępy i dostajemy wskazówki do dalszej pracy, albo raczej zabawy z dzieckiem. Teraz jak słyszę że 'chłopcy tak mają' albo że ma jeszcze czas to aż mnie skręca, bo ludzie nie widzą różnicy między nie wydawaniem żadnych zrozumiałych dźwięków, a mówieniem pełnymi zdaniami :] A i nie chciałam żeby to wyszło na jakiś atak, po prostu musiałam wylać frustrację z powodu niezrozumienia przez nasze otoczenie
Wysłany: 2016-12-09, 06:01

MonikaDM
avatar

Postów: 4243
0

Atakasobiejedna ja nie jestem pedagogiem z wieloletnim doswiadczeniem ale uwazam, ze lekarz to lekarz, a skoro widzisz efekty a synek nie jest meczony to dobrze zrobiłaś. Ja napisałam wyzej, ze moj siostrzeniec zaczal mowic jak poszedl do przedszkola a wczesniej tylko mama mowil, ale nasladowal tez zwierzęta, dwonek czy auta, jakies tam dźwięki wydawał, moja siostra tez byla z nim u lekarzy ina badaniu słuchu, bo lekarz wolal stwierdzić czy maly skyszy dobrze. U nich wszystko bylo ok, wiec taki był "urok" malego.
Wysłany: 2016-12-09, 11:12

Miley24
avatar

Postów: 586
0

Mój Stas to np. mama do mnie nie mowi. Tak ogólnie to nazywa parę rzeczy sylabami np. lis to li, buty to bu, krzyż to też bu ^^, no i bach bum jakies tam powtarza rozne, cos w stylu "giligili" powiedzial ostatnio jak zobaczyl kotka, ktorym go laskotalam i tak mowilam (miesiac wczesniej a zapamietal. Mama i tata to nie mowi tak do nas typowo tylko czasem powie jak np. na zdjeciu widzi tate, a mama wola jak nie ma mnie w poblizu, a jemu cos doskwiera.

Ja odnosze wrazenie, ze on przy "obcych" bardziej uruchamia gadke najbardziej nastoletnia ciocia mu przypasowala, jak czasem u nich jestesmy to zawsze cos przy niej zapoda czego ja nie slyszalam
Wysłany: 2016-12-09, 21:00

bobas2015
avatar

Postów: 1647
0

Atakasobiejedna napisała:
Myślisz że ci wszyscy specjaliści by się nim przejmowali jakby nie było ku temu powodu? Mój syn nie mówił jeszcze 3 mies temu nic, nie wydawał żadnego dźwięku który miałby dla nas jakiekolwiek znaczenie, bo nic to znaczy dla wielu ludzi co innego. Po prostu ZERO mama, tata, miau, hał, am czy mniam, najprostszej sylaby nie mówił, a takie rzeczy mówią juz roczne dzieci czy nawet młodsze. Dla mnie był to powód do niepokoju. Jego rozwój mowy został oceniony na 10 mies... Wszyscy specjaliści (na NFZ o dziwo) stwierdzili że bardzo dobrze że tak szybko przyszliśmy, bo jak teraz nie będzie stymulowany, to owszem zacznie mówić w wieku 3 lat, ale później będzie miał wszystkie 'dys' - dysleksje, dysortografię, itd. Zresztą nie jest to ani dla mnie ani dla niego żadne obciążenie, bo chodzimy tylko raz w mcu na kontrolę, omawiamy postępy i dostajemy wskazówki do dalszej pracy, albo raczej zabawy z dzieckiem. Teraz jak słyszę że 'chłopcy tak mają' albo że ma jeszcze czas to aż mnie skręca, bo ludzie nie widzą różnicy między nie wydawaniem żadnych zrozumiałych dźwięków, a mówieniem pełnymi zdaniami :] A i nie chciałam żeby to wyszło na jakiś atak, po prostu musiałam wylać frustrację z powodu niezrozumienia przez nasze otoczenie

Spoko teraz rozumiem to trochę zmienia postać rzeczy ale uwierz ze spotykam się z rodzicami co ich dzieci cos tam mówią a oni pabikuja ze za mało. Nie uważam reż ze ktoś mógłby się mylić.. jeżeli są efekty to należy się tylko cieszyć )
Odpowiedz