Forum: Problemy i komplikacje - Strach przed obcymi
Wysłany: 2017-01-22, 00:34

sznurowka
avatar

Postów: 1222
0

Czy i kiedy wasze maluszki zaczęły się bać osób, które rzadziej widzą, np. dziadków. U mnie chyba od ok. 2-3 tygodni jak przychodzą osoby nowe albo nawet dziadki to mała płacze. Tzn. jeśli trzymają się na dystans to jest OK, dopiero jak podchodzą bliżej i chcą nawiązać kontakt to płacze. Po jakiejś godzinie obecności już jest lepiej. Już da się bawić, wziąć na ręce, na spacerze była z moją mamą. To chyba jest normalny okres rozwoju, co? Bo oczywiście teściowa uważa, że mała jest tylko przy mnie i tak mocno związana i będzie się bała ludzi i nie będzie do nikogo chciała oprócz mnie. Tyle, że ona wpada raz na jakiś czas na trochę i od razu chce małą na ręce i ona panikuje i płacze. To chyba nie dziwne? Najgorsze, że mąż zaczął jej słuchać i też mówi, że mała jeszcze wyjdzie na aspołeczną Jak jest u was?
Wysłany: 2017-01-22, 09:58

ulola
avatar

Postów: 405
1

U nas dokładnie tak samo. Jak kogoś nie zna to zagadywana przez tą osobę od razu robi podkówkę. Mojego tatę widuje rzadko więc jak do nas wchodzi to widać ze młoda sie boi, po jakimś czasie jednak się przekonuję i fajnie się razem bawią. Boi się też osób które mają wysoki głos bo takich w jej otoczeniu praktycznie nie ma. Natomiast do tych do których jest przyzwyczajona wyciąga ręce więc wątpię żeby była aspołeczna.
Jak jest w towarzystwie nieznanych osób to tak jak u Ciebie na dystans jest ok a z bliska jedni pasują jej bardziej inni mniej.
Córeczka koleżanki dlugo bała sie jednej babci właśnie dlatego, ze babcia jej praktycznie nie odwiedzała. Polepszyło się jak zaczęły sie częściej widywać choć do dziś szalu nie ma / mała ma 2 lata /.
Rada - babcia musi sie bardziej zaangażować
Wysłany: 2017-01-22, 11:02

sznurowka
avatar

Postów: 1222
0

Moi rodzice są bardzo zaangażowani z tymże widzimy się co 2 tygodnie i zostaję wtedy na 3 dni u nich. Ale i tak ona przez ten czas zapomina i i tak się boi na początku, no ale to normalne chyba i tak nie? Bo po prostu zapomina jeszcze mimo wszystko przez ten czas. Jak często musieliby się widzieć w tym wieku, żeby się nie bała w ogóle?
Wysłany: 2017-01-22, 13:15

szałwia
avatar

Postów: 1472
0

Sznurowka u nas podobnie i podobne gadanie tesciow.To zalezy od tygodnia rozwoju moim zdaniem i humoru dziecka.Byl okres,ze plakala widzac tesciow,ktorych widuje regularnie,ale nie jakos intensywnie tylko spacer itp.,a potem na swieta cala rodzina w kupie jej nie przeszkadzala.Tez jej moze nie pasowac konkretna osoba.Moja mame i babcie uwielbia od pierwszego wejrzenia,ale one tez nie mialy pomyslu,zeby od razu na raczki brac,a na tesciowa humor musi miec
Wysłany: 2017-01-22, 13:16

ulola
avatar

Postów: 405
1

Hmmm. Szczerze to nie wiem. U nas jest podobnie mój tata wpada raz na 2 tygodnie a znów moja mama jest na chwilę co drugi czy trzeci dzień więc Zocha ja po prostu kojarzy i wyciąga do niej ręce. Drudzy dziadkowie są rzadko i za nic na ręce do nich nie pójdzie- chyba, że po półtorej godziny jak się juz przekona. Myślę, ze jej to minie bo juz jest troche lepiej. Zależy tez jaki ma dzień. Ostatnio wpadł do nas nowy sąsiad i od poczatku byla bardzo zainteresowana i się do niego uśmiechała...tylko, że jest piekielnie przystojny więc to może dlatego
Wysłany: 2017-01-22, 13:20

szałwia
avatar

Postów: 1472
0

A w ogole od ktoregos tygodnia zycia to wrecz prawidlowy objaw,jak dziecko rozroznia obcych i swoich.Ostatnio mialysmy wizyte domowa pediatry i pochwalila mala,ze odroznia (nie chciala z nia nawiazac kontaktu wzrokowego,ciagle szukala mnie wzrokiem).
Wysłany: 2017-01-22, 19:49

Paolaaa
avatar

Postów: 747
2

sznurówka, nie wiem jak jest u innych, ale mnie trochę śmieszy gadanie moich dziadków i rodziców jak mówią, że dziecko mocno zwiazane z matką, że cały czas tylko z nią i inne pierdoły. Tylko jak sobie słucham jak wyglądało wszystko za ich czasów to mieli inne życie. Brak komputerów, internetu, telefonów, albo brak TV albo za czasów naszych rodziców dwa kanały na krzyż. Codziennie domy pełne gości, babcie dziadki ciocie przychodziły niemal codziennie. Dziecko miało bardzo duzy kontakt z innymi ludźmi. Więc oni mają inny pogląd na obycie dziecka z obcymi niż my dzisiaj.
Wizyty dziadków raz na tydzień, drugich dziadków raz na dwa tygodnie. Wszyscy zabiegani, zalatani i zapracowani. Wezmą komórkę, zadzownią, dostaną zdjęcie. Przyjdą raz na jakiś czas jak w koncu znajdą trochę czasu.

Jak zostało wspomniane- to dobrze, że dziecko odróżnia ludzi. Dobrze, że po chwili nabiera zaufania i jest już OK.
Wysłany: 2017-01-23, 11:42

Dariah
avatar

Postów: 1607
0

U nas tak jest od około miesiąca.
Pamiętam jak jechaliśmy do moich rodziców (1,5h drogi). Mała zasnęła w aucie, jak dojechaliśmy to mój Tata ja wyjął i obudziła się u niego na rękach w domu moich rodziców. ...nie muszę opisywać histerii..przez ładne 15 min nie mogliśmy jej uspokoić. ..
Ogólnie mam wrażenie że Zosia nie przepada za moim Tatą...co dziwne bo on jest z nią mega delikatny, nie nosi jej na siłę, robi jej kąpiel jak śpimy u nich. ... ale na rękach u niego nie nie!

Ostatnio Zośka jest na etapie tylko mama i tata nawet jak ktoś się bardziej zbliży do niej a jest u mnie na rękach to podkówka...

Taki etap rozwoju na początku było jej obojętne kto ją nosi. .a teraz już wszystko widzi i rozpoznaje
Wysłany: 2017-01-23, 16:06

sznurowka
avatar

Postów: 1222
0

Tak myślałam, dzięki wam za utwierdzenie, że nie jestem szalona ani nadopiekuncza
Wysłany: 2017-01-25, 13:46

Atakasobiejedna
avatar

Postów: 1616
0

Niektóre dzieci są bardziej wrażliwe, niż inne, przecież mamy różne charaktery i to całkiem normalne. Ja nikomu nie ograniczałam wizyt, prosiłam tylko żeby się dostosować do naszego planu dnia, jeśli chodzi o spacer czy drzemkę, niestety z marnym efektem. Co skutkowało często 2 h histerii wieczornej i moim wkurzeniem na taką "pomoc".

Poza tym miałam wrażenie jakby dziadkowie dostawali małpiego rozumu jak pojawił się pierwszy wnuk i jakby zapomnieli jak się zachowywać przy małym dziecku Przychodzili raz na jakiś czas i od progu do niego "titali" na wysokich tonach, mówiąc przy tym bardzo głośno :] Cały czas powtarzalismy żeby mówili do niego normalnie, my po kilku min mieliśmy dosyć tych dźwięków, a co dopiero kilku tyg dziecko. Oczywiście było że przesadzamy i dziecko jest dzikus, bo się boi. Na porządku dziennym było wyrywanie dziecku zabawki z rąk lub ust, po to żeby mu machać nią nad głową, żeby się z nim "pobawić" i żeby nie brał do ust, bo fuj. Na nic były nasze tłumaczenia że dziecko tak poznaje świat. Albo jak juz się poplakał, ja próbuje go uspokoić, mówię spokojnie, a tu zaczynają mu klaskać nad głową :] Aż mam wkurwa na samo wspomnienie Na szczęście syn jest teraz asertywny i jak ktoś wie lepiej jak ma się bawić, to pokazuje mu nu nu
Wysłany: 2017-01-25, 14:13

Dariah
avatar

Postów: 1607
1

Atakasobiejedna,
Ah małpi rozum u dziadków...skąd ja to znam...
I najlepsze..przykryj ją bo jej zimno, nałóż jej sweterek, nie ma skarpetek??
Po kąpieli bez czapeczki?
O matko....
Już nie wspomnę o moim chrześniaku, który ma 2 lata i stawianie go na parapet to norma... :o skakanie po kanapie też...
ostatnim hitem było jak Mały ciągnął do świeczki, a moja Mama zamiast mu od razu powiedzieć, że ognia nie wolno dotykać, to mu tę świeczkę przed nos....bo Mały chciał zobaczyć... O ja...
Ah mój brat, jego żona i mój chrześniak to niekończąca się opowieść...krótko mówiąc mamy odmienny styl wychowania dziecka

A co odwiedzin, też nie ograniczałam odwiedzin, jedyne co to zawsze upewniałam się że dana osoba jest zdrowa Zośka jak zmęczona to i tak zasypiała, nawet jak byli goście
Wysłany: 2017-01-25, 14:17

szałwia
avatar

Postów: 1472
2

Atakasobiejedna Jezu jakbym czytała o wizytach naszych dziadków Myślałam, że to tylko nasi dostali małpiego rozumu. Najlepsze jest to wyrywanie zabawki z buzi, bo to niehigieniczne Młoda już dwa razy zapodała taki ryk, że więcej się nie odważą
Wysłany: 2017-01-25, 14:50

Atakasobiejedna
avatar

Postów: 1616
2

Hah, czyli widzę że nie jestem sama Nas najbardziej wkurzały dobre rady, płacze? Na pewno go brzuch boli - ta, brzuch miękki, kupy robi bez problemu. Na pewno jest głodny - 5 min temu skończył jeść. Albo daj mu wody z glukoza albo koperku, nasza odpowiedź że na piersi się nie daje takich rzeczy, to kręcenie głową że na pewno to by mu pomogło na płacz

Najlepsza była teściowa, w rozmowie ze mną ze wszystkim się zgadzała, czyhała tylko aż wyjdę z pokoju i próbowała mojego męża przekonać do swoich pomysłów. Raz nas całkiem rozwaliła, mamy ciepło w mieszkaniu, chodzimy w krótkim rękawku, Młody był chudziutki po urodzeniu, zakładaliśmy mu body i na to pajac. Jak często był na rękach to mu się potowki robiły. Teściowa pyta męża czemu go nie nosimy w sztywnym rożku. Mąż mina mniej więcej What?! Przecież byłoby mu za ciepło. Odpowiedź teściowej: no i co z tego, przecież już i tak ma potówki
Wysłany: 2017-01-25, 19:30

szałwia
avatar

Postów: 1472
0

Z potówkami dobre U nas podobnie z koperkiem, jedzeniem itd. Albo jak coś sobie do buzi wkłada to znaczy, że chce jeść. Jak ma skarpetki, to po co, przegrzeje się, jak nie ma, to czemu nie ma Już się nie mogę doczekać kwestii jedzeniowych, jak będzie w wieku Twojego synka
Wysłany: 2017-01-25, 20:18

Atakasobiejedna
avatar

Postów: 1616
0

szałwia napisała:
Z potówkami dobre U nas podobnie z koperkiem, jedzeniem itd. Albo jak coś sobie do buzi wkłada to znaczy, że chce jeść. Jak ma skarpetki, to po co, przegrzeje się, jak nie ma, to czemu nie ma Już się nie mogę doczekać kwestii jedzeniowych, jak będzie w wieku Twojego synka


Jedzenie to temat rzeka. Syn odrzucił butle jak miał 1,5 roku i nie pije w ogóle mm, teściowa oburzona, bo jej chlopcy pili mleko z flachy jak już do szkoły chodzili Już wiem skąd mąż ma takie problemy z zębami

Jakoś koło 5 mies życia mówi do mnie żebym mu dała biszkopta. Pytam po co, przecież to takie sztuczne, sam cukier, spulchniacze, itd. Na co ona, bo my dawaliśmy namoczone w herbatce. A no tak, to jest argument
Koło roku mówi do mnie że po skończonym roku dziecku się daje kilka kostek czekolady, bo to magnez. Powiedziałam jej że nie zamierzamy mu póki co dawać słodyczy. Szwagierka pyta ją co kupić Młodemu na urodziny, na co teściowa, no co mu kupisz, przecież ona mu słodyczy nie da. Prawie parskłam ze śmiechu, bo akurat weszłam do kuchni i myślała że tego nie słyszę, jej mina bezcenna Oj ja wyrodna matka, słodyczy roczniakowi żałuję.

Ogólnie, to żeby nie było moja teściowa jest jedyną osobą która zajmie się synem na kilka godz, więc to moje narzekanie, to takie z przymrużeniem oka. Myślę że nie ma złych intencji, ale jej wiedza na temat żywienia dzieci zatrzymała się 30 lat temu. Syn ma prawie 2 lata, więc przymykam oko na to że u babci zje 3 kawałki serniczka albo delicje, bo jego dieta na codzień tak na szczęście nie wygląda. Ale między innymi dlatego wolałam go puścić do żłobka niż wozić codziennie do babci, bo na pewno by były jakieś zgrzyty związane z jedzeniem...
Odpowiedz