Forum: Problemy i komplikacje - Bejbi Blues - jak przetrwać?
Wysłany: 2015-09-10, 21:02

Marribell
avatar

Postów: 568
0

Witajcie Kochane mamuśki! Urodziłam 3 września synka, wody odeszły w moje urodziny. Niestety był to 36/37 tydz, więc brzdąc jest wcześniakiem. Na szczęście Dawidek jest zdrowy. Sam pobyt w szpitalu uważam za bardzo ok. Opieka super itp. Mimo to bardzo źle znosiłam ten okres. Miałam problem z karmieniem, żółtaczką. Zabrakło lamp i dostaliśmy taka słabą. Mały średnio znosił leżeżenie w tym korytku. Do tego jedno dziecko w pokoju non stop płakało... Czuwał 5 dób i pojawił się ten stan. Zmęczenie, stres i tęsknota za mężem. Patrząc na synka leciały mi łzy. Było mi go szkoda, że nie mogę go przytulić...żółtaczką nie mijała. Pobyt się dlużył. Jednak bilirubina z krwi wyszła ok i dostaliśmy wypis. Zamiast tryskać radością, dopadło mnie przygnębienie. Dziwne uczucie smutku, zmęczenia. Dzidziuś jest wspaniały a ja się nie cieszę. Bejbi blues dopadł mnie szybko. To chyba hormony tak szaleją. W nocy pospałam i rano poczułam się super woman. Brzuch prawie płaski, spadłam 7 kg.. ogólnie polubiłam własne ciało. Tak było do wieczorem. Znowu dopadła mnie ta Francja.. Dziewczyny, co radzicie aby ją przepędzić raz na zawsze?
Wysłany: 2015-09-10, 21:26

loki-koki
avatar

Postów: 229
1

Wiem dokładnie co czujesz, bo to samo miałam przedłużająca się zóltaczka i pobyt w szpitalu, myślałam że to najgorsze a potem gdy czułam się własnie jak Ty nagle okazało się że jest zarazony gronkowcem i znowu szpital 2 tyg, wyszliśmy to zaraz po 2 tyg okazało się że musi mieć operację bardzo ulewał i stwierdzono że ma zwężenie odźwiernika i kolejne 2 tyg w szpitalu.... potem to juz długa historia ale znowu szpital po miesiącu.
Miałam dosyć szpitali, dopadało mnie przygnębienie i ta okrutna samotność w szpitalu z dala od rodzinny i gdyby nie wsparcie męża nie dałabym rady, chyba nie ma rady jak to przepędzić poprostu trzeba przetrwać. To co mi pomogło to również ogromna miłośc do synka która taka intensywna pojawiła się dopiero po 2 miesiącach od porodu ( oczywiście była to miłość od pierwszego zobaczenia malucha ale cała ta sytuacja i dni spędzone w szpitalu sprawiły że jakby ta miłość była uśpiona). Gdy poczułam to uczucie nie do opisania to własnie ono pozwoliło mi wszystko przetrwać.....
Wysłany: 2015-09-10, 22:46

belladonna
avatar

Postów: 787
4

U mnie działa to:
1. Wyśpij się. Kurcze, wiem że to czasem nie do zrobienia, ale to podstawa, żeby złapać dystans. Sama mam 3 małych dzieci i wiem, że trudno złapać chwilę snu. Zapędź męża, rodziców, teściów, kogokolwiek zaufanego, niech zajmie się maluchem przez 1-2 godz. a Ty idź spać. Nie czytać, siedzieć w necie, prać, sprzątać tylko spać.
2. Jeżeli jesteś wyspana, musisz być najedzona - zrób sobie coś smacznego, co lubisz do jedzenia. Najlepiej, żeby ładnie pachniało.
3. Wyjdź z domu bez dzieciątka choćby na chwilkę, 15-30 min. Przejdź się po parku, gdziekolwiek. Złap oddech.
4. Uwierz, że to hormony. I Ty musisz do siebie dojść po porodzie, i hormony. Nie przepędzisz raz na zawsze, ale możesz im się nie dać. Czasami płacz też pomaga. Organizm sam się oczyszcza w ten sposób i zmniejsza napięcie. Warto dać sobie możliwość płakania.
5. Polecam też jakąś dobrą książkę z krótkimi rozdziałami. Chodzi o to, żeby myśli skierować gdzieś indziej niż sprawy dziecięce. Nawet jak się poczyta z 10 minut dziennie coś zupełnie z innej beczki, to można złapać oddech.

Będzie dobrze Trzymaj się
Wysłany: 2015-09-11, 10:00

Marribell
avatar

Postów: 568
1

Oj jesteście niezastąpione. Powiem szczerze, że moje dziecko jest wyjątkowo spokojne. W nocy budzi się co 3 a nawet 4 godziny i nie z ogromnym krzykiem więc wstawanie nie jest tak traumatyczne. Myślę, że mi przejdzie jak zacznę wychodzić na spacery. To prawda, sen jest dobry na wszystko rano czuję się ok. Jeśli są chętne, wątek może służyć jako grupa wsparcia
Wysłany: 2015-09-11, 14:31

loki-koki
avatar

Postów: 229
1

belladonna masz rację spacer spacer i jeszcze raz spacer chociaż na te 15 min samej albo z mężem i dzieckiem, zazwyczaj maleństwo na takim spacerze spi wiec można spokojnie z mężem porozmawiać. Zwłaszcza że jeszcze może pare dni ładnych będzie to trzeba korzystać nim szaruga przyjdzie
Wysłany: 2015-09-11, 17:30

kark
avatar

Postów: 2174
1

Mi pomógł jedynie mąż i jego słowa, bez niego nie ogarnęłabym się tak szybko ani za pierwszym ani za drugim razem
Wysłany: 2015-09-11, 22:38

DzejKej
avatar

Postów: 1443
1

Mi też pomógł mąż. Przytulaniem... Za każdym razem jak napadał mnie smutek przytulał tak mocno aż przeszło. Więcej nie potrzebowałam, pomogło
Wysłany: 2015-09-12, 20:33

Malenq
avatar

Postów: 11092
0

Przede wszystkim UWIERZ że to hormony i to mija, jest do przejściowy etap, trudny jak chole.ra ale minie...
Wysłany: 2015-09-13, 10:59

Marribell
avatar

Postów: 568
0

W dzień jest ok, lecz zapominam o odpoczynku- piorę, sprzątam.
. Gdy nadchodzi wieczór, przychodzi ogromne zmęczenie... W nocy maluch śpi względnie dobrze. Usypia przy piersi i karmienie się przedłuża. Do tego odwiedza nas niecierpliwa rodzinka co też mnie męczy ale z drugiej strony im szybciej się z tym uporam tym lepiej
Wysłany: 2015-09-16, 11:14

Hejdi
avatar

Postów: 3
0

Całkowita rezygnacja ze znajomych wbrew pozorom nie działa wcale na zdrowie dla nas i w konsekwencji dla naszej rodziny.

Parapety Małopolskie
Wysłany: 2015-09-16, 17:39

Marribell
avatar

Postów: 568
2

Mnie np ciągłe odwiedziny męczą... Wiele osób nie ma wyczucia. Najlepiej się czuję gdy mąż jest obok i razem zajmujemy się maluszkiem.
Wysłany: 2015-09-17, 16:12

Marribell
avatar

Postów: 568
0

Łatwo powiedzieć... Niektórzy się obrażają. Mnie trochę wnerwia teściowa bo chodzi i ciągle mówi, że się źle czuje, że mdleje a potem na siłę mi sugeruje, że małego popilnuje a ja niech idę się przespać...
Wysłany: 2015-10-01, 11:51

Marribell
avatar

Postów: 568
2

Już lepiej do nieprzespanych nocy już się przyzwyczaiłam z mężem już myślimy o małej Zuzi heh ale to nie tak od razu.
Odpowiedz