Forum: Niemowlę (2 – 12 miesięcy) - Próby raczkowania/pełzania
Wysłany: 2017-05-09, 18:33

Pytająca
avatar

Postów: 74
0

Mam chyba trochę nietypowy problem. Mój synek jakiś czas temu zaczął obracać się na brzuch, a teraz z dnia na dzień zaczął trenować "stawanie" na czworaka. Już kilka sekund wytrzymuje na kolankach i przedramionach. Problem zaczyna się taki, że z takiej pozycji zaczyna robić "koci grzbiet" tzn. wypina wysoko pupę, staje na palcach, przy czym chowa głowę i w efekcie "staje" na głowie i opada na bok z płaczem. Gdy chce ruszyć z miejsca to zamiast próbować użyć rączek i podpełznąć to próbuje sunąć twarzą ruchem dżdżownicy czyli nie używa rąk tylko próbuje się odepchnąć nóżkami i tyłkiem i trze twarzą o matę. W efekcie jest coraz bardziej sfrustrowany, już parę razy mocno płakał, bo uderzył się w nos (potrafi już trzymać główkę normalnie, tylko przy próbie ruchu uderza twarzą o piankową matę). Szukałam informacji, czy takie pozycje są normalne i niby koci grzbiet jest w porządku. Nie zależy mi, aby cokolwiek przyspieszać, niech i zacznie raczkować w 10 miesiącu - ma czas, ale chcę mu pomóc, bo coraz częściej zamiast podejmować kolejne próby, frustruje się i płacze np. jak widzi zabawkę oddaloną zaledwie o kilka cm. Plus boję się o jego bezpieczeństwo, gdy tak z impetem upada na głowę lub bok. Czy może chodzić o wzmocnienie rączek? Jakie ćwiczenia mogę wykonywać? Czy Wasze dzieci robiły podobnie?
Wysłany: 2017-05-09, 21:57

sznurowka
avatar

Postów: 1222
0

Kociego grzbietu moja nie robiła. Dopiero od jakiegoś czasu staje na kolanach jak do raczkowania i się gibie w przód i w tył i juz pełza ładnie. Ale kiedyś też jak kładlam na brzuch to szybko opadala i właśnie do przodu nóżkami, twarz na macie I baaardzo się irytowala. Nic nie robiłam z tym. Chwilę trzymałam i podnosiłam, bo mi jej było żal. A teraz pomyka bez problemu po podłodze.
Wysłany: 2017-05-09, 22:32

Leticia
avatar

Postów: 547
0

Moja do tej pory nie podnosi się jednocześnie na kolankach i rączkach. Pomyka za to jak torpeda czołgając się jak żołnierz. I sieje zniszczenie.
Chyba każde dziecko ma swój styl
Wysłany: 2017-05-10, 13:05

Laurka
avatar

Postów: 2415
0

Leticia napisała:
Moja do tej pory nie podnosi się jednocześnie na kolankach i rączkach. Pomyka za to jak torpeda czołgając się jak żołnierz. I sieje zniszczenie.
Chyba każde dziecko ma swój styl


Moja corka tak miala z tym zolnierskim stylem. Smigala jak sie masz!
Wysłany: 2017-05-10, 14:13

sznurowka
avatar

Postów: 1222
0

Dodam jeszcze, że ja się u swojej bałam, że nie będzie pełzać i się rozwijać odpowiednio właśnie przez te jej frustracje i przez to, że tylko ze mną chciała się bawić i się nie ruszala wtedy za bardzo. I tez pytałam o ćwiczenia itp. W końcu nic nie robiłam, słuchałam dziecka. Bawiłam się z nią. Tylko jakoś 3 tyg temu trochę ja bardziej trzymałam na macie, żeby tam leżała głównie, bo nadal chciała na rączki dużo. No i zaczęła sie więcej sama bawić szczególnie jak ma dobry dzień i z dnia na dzień pomyka po podłodze (pierwszy pełz był dawno, ale taki pojedynczy). Więc wszystko w swoim czasie. Pełzanie z reszta mówiła mi neurolog 8-10 miesiąc się może pojawić dopiero.
No i na macie to chyba nic mu się nie stanie.
Wysłany: 2017-05-11, 13:54

Sidney
avatar

Postów: 546
0

Dziewczyny niektóre dzieci nie pełzają w cale tylko raczkują, inne pełzają i raczkują a jeszcze inne przechodzą od razu do chodzenia.

Przy pełzaniu ważne, jest aby odbywało się naprzemiennie i dziecko powinno odpychac sie z palców stóp.

Przy raczkowaniu ważne, aby kolanka dziecko ciągneło pod brzuszek.

Nie prawidłow natomiast jest pełzanie czy przeciaganie sie na pupie czyli raczki ciagna a dziecko przemieszcza sie tylko na pupie.
Wysłany: 2017-05-12, 00:52

szałwia
avatar

Postów: 1472
0

Moja pełzała niecałe 2 dni, za to stanie na czworakach trenowała 2,5 miesiąca z różnymi efektami, też stawaniem na głowie, denerwowaniem się i padaniem, starałam się asekurować. Ominięcie pełzania nie jest problemem, ominięcie raczkowania potencjalnie tak.
Wysłany: 2017-05-12, 15:53

Pytająca
avatar

Postów: 74
0

Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi, trochę (a nawet bardzo) mnie uspokoiły.
Odpowiedz