Forum: Ogólne - Zamrożone zarodki
Wysłany: 2017-06-23, 11:14

adrenalina
avatar

Postów: 2294
0

Dziewczyny które maja zamrożone zarodki a wiedza ze po nie nie wrócą niestety jest to dla mnie ciężki temat ale moje życie zmieniło się o 180stopni. Nsię będę mogła ich wykorzystać bo mąż być może niedługo nie będzie moim mężem. Ale jedno jest pewne nie chce mieć z nim więcej dzieci. Co mam zrobić w takiej sytuacji ?
Wysłany: 2017-06-23, 21:42

ewa81
avatar

Postów: 5089
0

Adrenalina rozumiem co czujesz. Też mam zamrożone zarodki, po które chyba nie będę mogła wrócić ze względu na moje problemy zdrowotne. Chcieliśmy mieć dwójkę dzieci ale chyba pozostaniemy przy jednym. Jest to dla mnie dylemat bo zaniedługo minie rok jak są przechowywane i trzeba zadecydować co dalej. Jest mi cholernie przykro bo to są nasze dzieciaczki. Z tego co wiem, to moźna oddać do adopcji. Może o tym pomyśl?
Wysłany: 2017-06-23, 22:32

adrenalina
avatar

Postów: 2294
0

Myślałam o tym. Ale jestem na nie. Za jakiś czas mijałabym na ulicy i zastanawiała się czy jest podobny do nas. A napewno jakieś dziecko bym dopasowała raczej czułabym się takjakbym oddała swojego synka komuś innemu pod opiekę.
Może to egoistyczne ale chyba bym zwariowała.
Wstydzę się nawet powiedzieć o tym w klinice.
Wysłany: 2017-06-23, 23:24

ewa81
avatar

Postów: 5089
1

Ale chyba wolałabyś oddać do adopcji niż do utylizacji. Ani taki wybór ani taki nie jest łatwy. Najlepiej nie mieć mrozaczków i wtedy problem byłby z głowy
Wysłany: 2017-06-25, 12:28

zokeia
avatar

Postów: 886
1

Ewa81 wybacz, ale napisanie "chyba wolałabys oddać do adopcji a nie do utylizacji" zmrozilo mnie.
Nie wiem jaka decyzję podejmie autorka pytania ale moze kiedyś ktoś jeszcze przeczyta te dyskusję. Twoje pytanie w mojej opinii narzuca odpowiedz na pewnego rodzaju dylemat, może wręcz stanowić podstawę do pietnowania utylizacji.
(...)
Wysłany: 2017-06-26, 14:46

adrenalina
avatar

Postów: 2294
0

Jeśli nawet będę opłacała mrożenie do końca życia to co później z nimi ?
Lekarze doradzali żeby zapładniac. Nigdy noe przypuszczałam ze wszystkie się zapłodniła. Bo przy pierwszej procedurze był tylko jeden. Procedura się nie udała. Zapłodnili 5 a teraz ja nie wiem co mam robić ;(
Wysłany: 2017-06-26, 15:10

adrenalina
avatar

Postów: 2294
0

W sumie pozostaje tylko adopcja.
Wysłany: 2017-06-26, 16:51

ewa81
avatar

Postów: 5089
1

Zokela, co zrobi autorka z zamrożonymi zarodkami to już jej sprawa. I nie mam zamiaru jej piętnować za to gdyby oddała do utylizacji. Ja nie patrzę na to z punktu medycznego,
uważam, że moje zarodki to są moje dzieci, bo to jest część męża i mojego, jest to maleńkie życie. Takie jest moje zdanie.
Wysłany: 2017-06-26, 22:00

adrenalina
avatar

Postów: 2294
0

Ja mam zamiar w tym roku i pewnie w kolejnym opłacić. Narazie jeszcze nie podjęłam decyzji o utylizacji i nigdy nie zrobie tehobpochopnie dlatego wole poczekać.
Wysłany: 2017-06-27, 11:26

zokeia
avatar

Postów: 886
0

Ewa rozumiem, że Ty masz takie stanowisko. Staram się tylko podkreślić, że Twoje pytanie (świadomie tak sformułowane czy nie) odebrałam jako oceniające. A to może być krzywdzące.
Wysłany: 2017-07-25, 18:29

kascok
avatar

Postów: 60
2

zokeia napisała:
Ewa81 wybacz, ale napisanie "chyba wolałabys oddać do adopcji a nie do utylizacji" zmrozilo mnie.
Nie wiem jaka decyzję podejmie autorka pytania ale moze kiedyś ktoś jeszcze przeczyta te dyskusję. Twoje pytanie w mojej opinii narzuca odpowiedz na pewnego rodzaju dylemat, może wręcz stanowić podstawę do pietnowania utylizacji.
Rozumiem, jeśli masz do zarodków inny stosunek, ale z medycznego punktu widzenia zarodek to nie dziecko. Można go zutylizowac.


Wow a mnie zmroziła twoja wypowiedź. Twierdzisz, że jeżeli ktoś uważa utylizację zarodka za zło, to obraża innych, ale to, że ty twierdzisz, że zarodek to nie dziecko to już jest całkiem ok? Bo ty możesz wyrażać swoje zdanie, ale ktoś o przeciwnych poglądach już niekoniecznie? Jeżeli ktoś pyta i ma dylemat, to chyba po to, żeby poznać szczere odpowiedzi. Jeżeli ktoś uważa, że utylizacja jest zła, to niech to śmiało powie tak jak ty mówisz, że zarodek to nie dziecko. Proste. Każdy może wyrazić swoje zdanie, a to, że ktoś ma dany pogląd nie oznacza od razu, że piętnuje decyzje innych.
Wysłany: 2017-07-26, 14:28

Miley24
avatar

Postów: 586
0

zarodek to dziecko. i ja mam zdanie, że należy się bardzo porządnie zastanowić zanim się podejmie decyzje o invitro.
Wysłany: 2017-07-26, 22:49

zokeia
avatar

Postów: 886
0

kascok napisała:
Wow a mnie zmroziła twoja wypowiedź. Twierdzisz, że jeżeli ktoś uważa utylizację zarodka za zło, to obraża innych, ale to, że ty twierdzisz, że zarodek to nie dziecko to już jest całkiem ok? Bo ty możesz wyrażać swoje zdanie, ale ktoś o przeciwnych poglądach już niekoniecznie? Jeżeli ktoś pyta i ma dylemat, to chyba po to, żeby poznać szczere odpowiedzi. Jeżeli ktoś uważa, że utylizacja jest zła, to niech to śmiało powie tak jak ty mówisz, że zarodek to nie dziecko. Proste. Każdy może wyrazić swoje zdanie, a to, że ktoś ma dany pogląd nie oznacza od razu, że piętnuje decyzje innych.

Ok, rozumiem Dla jasności mojej wypowiedzi skreślam ostatnie zdanie.
Wysłany: 2017-07-27, 00:06

szałwia
avatar

Postów: 1472
1

Miley radzę się zastanowić, zanim się napisze coś takiego bez osobistych doświadczeń z bezpłodnością. Znasz kogoś, kto podszedł do ivf bez "porządnego zastanowienia się"?
Wysłany: 2017-07-27, 14:13

Miley24
avatar

Postów: 586
1

szałwia napisała:
Miley radzę się zastanowić, zanim się napisze coś takiego bez osobistych doświadczeń z bezpłodnością. Znasz kogoś, kto podszedł do ivf bez "porządnego zastanowienia się"?


wiesz, mi lekarka kiedyś oświadczyła, że nie bedę mieć dzieci, a jakoś mam. nie twierdzę, że wszyscy działają pochopnie w tej kwestii, ale z ludzmi tak jest, że chcą zawsze najbardziej tego czego akurat w danym momencie nie mogą.
znam przypadki na zasadzie chcę MIEĆ dzidziusia teraz zaraz i koniec bo mi się tak TERAZ podoba. naszła mnie (po latach odkładania i szprycowania się hormonami) ochota na dziecko, to po trupach (dosłownie) do celu.
znam też przypadki strasznego chcenia dziecka, para próbowała wszystkich sposobów, wydali masę kasy i nic nie wyszło. adoptowali dzieci i nagle bum kobieta zaszła w ciążę. jak w końcu wyluzowała...
Wysłany: 2017-07-27, 14:49

szałwia
avatar

Postów: 1472
3

Miley znam ludzi, którzy wściekali się, że dziecko od razu nie wychodzi, ale nie znam nikogo, kto podszedł do procedury ivf, bo teraz akurat chciał i tupnął nogą. Pomijając kwestie dojrzałości i moralne, dostęp, koszty i stygmatyzacja społeczna w Polsce jest taka, że choćby dlatego nie chodzi się na in vitro, jak po bułki do sklepu. Poza tym napisałaś to w wątku dziewczynie, której historii w ogóle nie znasz, oceniając ją w ten sposób.
Oświadczyła Ci, że nie możesz i ile się staraliście? Ile lat? Ja mam znajomych po 4 nieudanych procedurach in vitro, my z mężem nie możemy mieć dzieci bez ivf, bo on jest niepłodny. Można by argumentować, to trzeba było mniej jajek zapładniać, ale nigdy nie wiadomo jaki będzie efekt. U nas zapłodniono 15, a do transferu nadawały się 3. U koleżanki zapłodniono 18 i do transferu nie dotrwał żaden zarodek.
Co do przytoczonych przykładów, nam też wszyscy mówili, żebym "wyluzowała" to zajdę, bo nikt nie wiedział, że mąż jest niepłodny, a część, która nie wie o ivf myśli, że zaszłam, bo wyluzowałam. Jesteś pewna, że to dlatego, że koleżanka "wyluzowała"? Moim zdaniem to ogromne uproszczenie. Jesteś specjalistą ginekologiem? Poza tym w medycynie nic nie jest na 100 % i podobne cuda się zdarzają.
Możesz mieć zdanie na temat tego, czy zarodki są czy nie są dziećmi jakie chcesz, ale nie rzucaj słów na wiatr i nie oceniaj ludzi, zwłaszcza jak sama nie siedzisz w temacie.
Edit: Poza tym na podstawie Twojej wypowiedzi ktoś mógłby odnieść wrażenie, że główną przyczyną niepłodności jest brak wyluzowania oraz ładowanie się antykoncepcją hormonalną i że tylko takie pary podchodzą do in vitro. Pojechałaś po stereotypie nie ma co.
Wysłany: 2018-01-09, 11:11

frutka
avatar

Postów: 9

Albo zle sie orientuje albo nie ma czegos takiego jak utylizacja zarodkow- jest to prawnie zabronione. Zostaje zatem adopcja. Nie jest to latwy temat, ale z cala stanowczoscia jestem przeciw pogladom typu "po co bylo je tworzyc, nie byloby problemu" itp. Zycie to nie bajka i stawianieraz przed bardzo trudnymi wyborami. Ci ktorzy widza tylko czarno-bialo chyba do tej pory nie spotkali w zyciu takich sytuacji w ktorych dobrego wyjscia po prostu nie ma...
Odpowiedz