7 dzien z zycia Okruszka
mały ma juz tydzien...juz albo dopiero...
podsumowanie...
na poczatku bylo bardzo zle, Marceli urodzil sie tylko z bijacym sercem, nie ruszal sie, nie oddychal samodzielnie, nawet nie sprobowal, dostal 2 punkty, zostal reanimowany i podlaczony do respiratora...lekarze nie dawali mu duzo szans na przezycie...
przez 2 dni mial zapadniete jedno pluco, ale stan sie ustabilizowal, pluco rozprezylo i z dnia na dzien bylo coraz lepiej...
a teraz dzisiejszy dzien...respirator znow jest podlaczony, maly sam sobie nie radzil w nocy...mial bezdechy i musieli wrocic do sztucznej wentylacji...wiedzialam, ze tak bedzie, bo Okruszek jest za maly na taki wysilek...
pytalam sie tez o wyniki...wiec maly ma caly czas zakazenie, antybiotyki nie skutkuja...wiec dostal inny o szerszym spektrum, zobaczymy za jakis czas czy zakazenie minelo...lekarze podejrzewaja, ze to przez cewnik, ktory mial pociagniety od raczki az do serca i dostawal nim pokarm dozylny...teraz ma wyjety i zobaczymy jakie beda wyniki...najwazniejsze, ze stan jest stabilny i sie nie pogarsza...
aha i dzisiaj jest moja 3 rocznica slubu...kolejna spedzona bez meza, ale za to z synkiem...nie w wymarzonych okolicznosciach, ale najwazniejsze, ze maluszek jest z nami, a na swietowanie przyjdzie pora...planujemy sobie w piatek wyskoczyc na miasto do baru, ale zobaczymy czy to bedzie mozliwe...