avatar

tytuł: Niekończące się oczekiwania...

autor: Little Frog

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Niezastąpioną ;] Żeby moje maleństwo nie myślało, że mogłoby mieć lepszą :D

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Jak u każdej - radość zmieszana ze stresem

Siedzę i delektuję się ciszą

W końcu się coś u mnie działo. Teściowie tym razem poczuli się już lepiej u nas i nie mieli oporów przed wejściem do kuchni Uffff...przynajmniej miałam pewność, że jak zgłodnieją, to sobie coś wyciągną. Mało tego! Teściu gotował, teściowa zmywała. Poza tym obiadem i sprzątaniem na ich przyjazd praktycznie nie musiałam nic robić. No, prasowanie i tam odkurzenie czy mycie podłóg. No i żeby nie było, że tylko na nich narzekam, to tym razem bardzo pozytywnie mnie zaskoczyli Chociaż z drugiej strony przy ich gotowaniu, to bym raczej przytyła niż schudła

Poza tym sprawy paszportowe zaliczone. Mój stan siwych włosów (jeszcze nie znalazłam żadnego takiego, ale kto wie jakby się bliżej przyjrzeć) pewnie się zwiększył, bo po pierwsze zostawić im dziecko, a po drugie sam fakt załatwiania czegoś.
Mleko odciągnięte - dwie porcje, w zamrażarce jedna - w sumie to tylko 3 godzinki i powrót....pomyślała optymistka! Jednak droga okazała się być o wiele dłuższa. Dojazd do konsulatu to istna tragedia. GPS pokierował nas przez miasto, a tam milion skrętów i dwa miliony świateł. Oczywiście na każdych musieliśmy stać. Spóźnieni na umówioną godzinę (jak ja nienawidzę się spóźniać), na szczęście okazało się, że akurat to to żaden problem. Złożyliśmy dokumenty i mogliśmy wracać. Ja chciałam się dowiedzieć jak to sobie radzą w domu ze wszystkim i jak się Kaja sprawuje, ale nie wiem dlaczego roaming się mi nie uaktywnił ani na polskiej ani na szwedzkiej karcie i dupa. Chociaż i tak by była dupa, bo do teściowej bym się nie dodzwoniła, bo jej też się nie uaktywnił. Ale myślę sobie, że moje dziecko ostatnio grzeczniutkie, więc luzik. Zamiast po trzech godzinach, dojechaliśmy po prawie 5...w sam raz na kolejne karmienie (teściowa już przygotowywała to mleko z zamrażarki).

We wtorek miałyśmy wizytę u położnej. Fakt faktem Kaja nie waży aż tyle co niektóre październikówki piszą, ale tym się nie martwię, bo położna mówi, że bardzo ładnie przybiera, dobrze wygląda i ogólnie ja widzę, że jest uśmiechnięta i zadowolona. A te uśmiechy z dnia na dzień coraz szersze i coraz więcej. Jeszcze trochę, a przez cały dzień jej banan z twarzy nie zejdzie Podpytałam też położnej czy już nie muszę budzić jej w nocy na karmienie. Powiedziała, że spokojnie może spać ile chce, bo ma już ponad 5kg. I śpi ta moja Kajeczka czasami i 10 godzin (oczywiście położnej powiedziałam ile potrafi przespać i powiedziała, że nic tylko się cieszyć, że daje nam się wyspać. To się cieszymy ). A jeszcze w temacie spania, to została wyeksmitowana do swojego łóżeczka. Przed przyjazdem teściów jakoś tak kilka nocy zasypiała w łóżeczku i tak zostało. Chyba bardziej mi jest przykro z tego powodu niż jej . Zasypia dość dobrze. W sensie po nocy - po porannej zabawie pada często w tym miejscu, w którym się bawiła, później też idzie to w miarę sprawnie, ale już pod wieczór czasami trzeba się wesprzeć suszarką i tuleniem. Ale nie narzekam! Jest super

Wczoraj odwieźliśmy teściów na lotnisko, w drodze powrotnej zahaczyliśmy o Ikeę i upolowaliśmy kilka super promocji Podjechaliśmy do sklepu i jak mała syrena włączyła alarm, to pierwszy raz próbowałam ją nakarmić w samochodzie. Pod Ikeą zjadła z butli i było wszystko ok, a pod sklepem już dostała takiej histerii, że szok. cycka nie chciało, mleko mi tryskało w każdą stronę, bo trochę czasu minęło od poprzedniego karmienia. Tym sposobem na sygnale wracaliśmy do domu. W biegu ściągnęłam kurtkę, jej kurteczkę i spodenki i jeszcze w butach wparowałam do sypialni, położyłam (krzyczące od 15 minut) dziecko na łóżku, uspokoiła się, ja podałam cycusia i nastała błoga cisza, a chwilę później rozpromieniona buźka z uśmiechem

W czwartek szczepienie. Już jestem cała w stresie!

A co do teściów i w sumie siostry męża, to śmiejemy się z mężem, że na chwilę nie będziemy spuszczać Kai z oka jak u nich będziemy Bo teściu mówił, że jego synowa (ta czarna owca w rodzinie ) nie chce dać dzieciom pojeść i ogranicza im jedzenie. To ja sobie myślę co za matka i jakieś im diety robi. Z biegiem rozmowy okazało się, że jej 15-miesięczne dziecko nie chce zbytnio jadać, a szwagierka dała kawałek sernika i mały chciał jeszcze jeden, a jego mama stwierdziła, że nie, bo jak wrócą do domu to normalnego jedzenia nie zje. No i jeszcze mówili o kruchych ciastkach, że to przecież nie takie złe, bo lepsze niż np czekoladka czy coś A ja im mówię, że czasami to nawet człowiek nie wie, a w produktach typowych dla dzieci jest całą masa cukru, a człowiek kupuje z myślą, że to dobre dla dziecka. Wiem, że często kupują te misie Lubisie czy jakoś tak...chciałam im pokazać ten cały artykuł, który kiedyś był dość popularny i krążył po forum, ale znaleźć nie mogę... jakby któraś z mojego opisu zorientowała się o co mi chodzi i przypadkiem go znalazła i mogła podrzucić, to byłabym bardzo wdzięczna

Z osiągnięć to umiem już większą część 'Lokomotywy' Kaja pcha łapki, bawi się grzecznie na macie, potrafi na siebie wciągnąć taką sporą, aczkolwiek lekką maskotkę - trzeba mieć cwaniaczka na oku, albo jej ją zabierać. Trochę znudziła ją karuzelka nad huśtawką - już nie wpatruje się w nią tak bardzo jak kiedyś. Śmieje się od ucha do ucha jak z nią opowiadamy i dość aktywnie bierze udział w tych naszych rozmowach Mam wrażenie, że próbuje zwrócić swoją uwagę 'wołając' nas jak siedzimy na kanapie, a ona leży na macie.
Poza tym dalej tylko na cycusiu. Ostatnimi czasy chyba testuje ich wytrzymałość

Ojjj...troszkę się rozpisałam

3
komentarzy
avatar
Własnie wczoraj zastanawiałam sie jak przetrwałas przyjazd teściów i miałam takie przeczucie, że nie będzie aż tak źle jak myślałaś kilak dni a tyle sie dzieje No i barwo dla Kaji <uwielbiam to imię!!!> za zasypianie w łóżeczku
avatar
znam ten stresik gdy zostawia się dziecko z dziadkami i pomimo zapasów mleka to i tak gdzieś tam w głowie siedzi myśl czy wystarczy, czy będzie chciała jeść a i tak zawsze wszystko kończy się happy endem ale widzę że dni wam błogo lecą więc to jest najważniejsze
avatar
Jesteś pewna,że to teście u Was byli? :d cieszę się,że przeżyliście :p a Kaja i spanie...ehh już nic nie wspomne na ten temat
Dodaj komentarz

3 miesiące

Po dobroci proszę przyznać się, która pozazdrościła mi tych przespanych nocy!
Ja wiedziałam, że jak tylko coś napiszę, pochwalę to zaraz musi się coś popieprzyć. W ten sam dzień ja się kiepsko czułam i jedyne o czym marzyłam, to zakopać się w łóżku pod kołdrą i porządnie wyspać. Niestety Kaję dopadły jakieś problemy z brzuszkiem i każdy bączek był poprzedzony płaczem. W środku nocy krzyk taki, że sąsiedzi pewnie już za telefon łapali, żeby zgłosić, że coś się u nas dzieje. Nie szło Kai uspokoić. Zabrałam ją do siebie do łóżka.
Z wczoraj na dziś też się przytrafiło nocne karmienie. Mam nadzieję, że to jednorazowa akcja i że w dalszym ciągu będzie przesypiać całą nockę. Chociaż z drugiej strony ta pobudka to też jakaś zła nie jest, bo jak tylko zje, to zasypia

Nie wiem też czy to jakiś zbieg okoliczności czy jak, ale moja czujność została wzmożona. Zauważyłam, że od dwóch dni dłużej wisi na prawej piersi niż na lewej. Na lewej szybko i sprawnie zjada w 6-7 minut, a na prawej ok 12-15. Do tego ciągnie tak, że aż czasami mam wrażenie, że chce mi sutka odgryźć. Może ilość mleka się zmniejszyła? Nie wiem. Zobaczymy co dalej.
Podczas karmienia macha rączką. Jak się karmimy na siedząco, to wymyśliła sobie zabawę - naciąga mój stanik (zazwyczaj po domu chodzę w sportowych) i puszcza. Macha sobie rączką jak mały helikopterek i co chwilę zahacza. Trochę to irytujące, ale przede wszystkim śmieszne

Dziś czeka nas kolejna 'wycieczka'. Muszę odwieźć tableta do firmy kurierskiej, żeby go odesłali na gwarancję. Jedyne 40 km. Czy ja muszę mieć wszędzie daleko?! Tzn jest jeszcze jeden punkt (ok 25km) ale zamykają go o 16:30, a mąż kończy pracę o 17. Pojechałabym sama, ale nie znam okolicy, nie wiem gdzie tam znajdę parking, a z małą to nie ma tak lekko.

Jutro szczepienie. Chyba nie muszę nic dodawać...

0
Dodaj komentarz

3 miesiące

Po dobroci proszę przyznać się, która pozazdrościła mi tych przespanych nocy!
Ja wiedziałam, że jak tylko coś napiszę, pochwalę to zaraz musi się coś popieprzyć. W ten sam dzień ja się kiepsko czułam i jedyne o czym marzyłam, to zakopać się w łóżku pod kołdrą i porządnie wyspać. Niestety Kaję dopadły jakieś problemy z brzuszkiem i każdy bączek był poprzedzony płaczem. W środku nocy krzyk taki, że sąsiedzi pewnie już za telefon łapali, żeby zgłosić, że coś się u nas dzieje. Nie szło Kai uspokoić. Zabrałam ją do siebie do łóżka.
Z wczoraj na dziś też się przytrafiło nocne karmienie. Mam nadzieję, że to jednorazowa akcja i że w dalszym ciągu będzie przesypiać całą nockę. Chociaż z drugiej strony ta pobudka to też jakaś zła nie jest, bo jak tylko zje, to zasypia

Nie wiem też czy to jakiś zbieg okoliczności czy jak, ale moja czujność została wzmożona. Zauważyłam, że od dwóch dni dłużej wisi na prawej piersi niż na lewej. Na lewej szybko i sprawnie zjada w 6-7 minut, a na prawej ok 12-15. Do tego ciągnie tak, że aż czasami mam wrażenie, że chce mi sutka odgryźć. Może ilość mleka się zmniejszyła? Nie wiem. Zobaczymy co dalej.
Podczas karmienia macha rączką. Jak się karmimy na siedząco, to wymyśliła sobie zabawę - naciąga mój stanik (zazwyczaj po domu chodzę w sportowych) i puszcza. Macha sobie rączką jak mały helikopterek i co chwilę zahacza. Trochę to irytujące, ale przede wszystkim śmieszne

Dziś czeka nas kolejna 'wycieczka'. Muszę odwieźć tableta do firmy kurierskiej, żeby go odesłali na gwarancję. Jedyne 40 km. Czy ja muszę mieć wszędzie daleko?! Tzn jest jeszcze jeden punkt (ok 25km) ale zamykają go o 16:30, a mąż kończy pracę o 17. Pojechałabym sama, ale nie znam okolicy, nie wiem gdzie tam znajdę parking, a z małą to nie ma tak lekko.

Jutro szczepienie. Chyba nie muszę nic dodawać...

3
komentarzy
avatar
Z tym szczepieniem będzie dobrze, nie ma innej opcji. Nie martw sie bo udzieli sie malutkiej a co do usypiania, to temat rzeka, ale fakt nie wiem jak to działa ale to wieczorne usypianie jest najgorsze. Mam wrażenie jak by wtedy przeżywał cały dzień
avatar
dlatego ja nie chwalę publicznie swojego dziecka już! nieraz tak zrobiłam to w nią diabeł wstępował kochana będzie dobrze z szczepieniem :*
avatar
Powodzenia na szczepieniu!
Dodaj komentarz

Po szczepieniu

Kaja dała radę. Płacz był, bo kto by nie płakał, ale zaraz się uspokoiła. Po drugim wkłuciu ją mocno przytuliłam i jeszcze sobie popłakiwała. Pewnie nie tyle z bólu, co w obawie, że może czeka ją jeszcze kolejne.
Wczoraj praktyczne cały dzień przespała, a ja tylko z termometrem kursowałam sprawdzać czy wszystko ok. Pod wieczór temperatura podskoczyła do 38*, więc dostałą czopka i zaraz spadała. Noc ładnie przespała. Rano zmierzyłam temperaturę była podwyższona. Dałam zjeść, czopka, trochę się pobawiła i znów spanie. Ale dziś już nawet się biedactwo nie uśmiecha. Taka wymęczona...
Mam nadzieję, że jak później się obudzi, to będzie już w lepszym nastroju.

5
komentarzy
avatar
Będzie dobrze
avatar
Biedne te nasze dzieciaczki. Moja Oliwka była przestraszona cały dzień po tym szczepieniu. Pocieszające jest to, że te pierwszy rok jest obfity w szczepienia, później już coraz lżej
avatar
Minie...nastepne szczepienia zniesiecie juz lepiej, obie
avatar
No co te dzieci się muszą nacierpieć :/ mam nadzieje, że będzie dobrze
avatar
wyśpi się, wypocznie i wróci do formy
Dodaj komentarz

Kaja swoje szczepienie chyba już odreagowała. Wczoraj pojawił się u niej wyraźnie lepszy nastrój, do tego stopnia, że postanowiła nam zrobić psikusa Podczas wieczornej kąpieli strzeliła sobie kupę do wanienki, a uśmiech na twarzy był tak szeroki jak nigdy Nawet nie zdążyliśmy jej całkiem zanurzyć. Tata zmienił wodę, wrócił z wanienką, wkładamy dziecko i znów jakieś 'jacuzzi i uśmiech szeroki. Na szczęście tym razem obyło się bez innych efektów specjalnych Wieczorem też jej humorek dopisywał. Leżała i bawiła się do 23.

Ostatnio uwielbia bawić się rączkami. Łapie jedną za drugą, drugą za pierwszą, dotyka, przygląda się, zaplata, składa, wkłada do buzi...

A w temacie rączek/dłoni, to ja wczoraj jak rozprostowywałam kości, to tak walnęłam lewą ręką o ścianę, że myślałam, że zemdleję z bólu. Chyba coś tam nieźle poturbowałam, bo nie mogłam zbytnio zgiąć palca wskazującego. Posmarowałam maścią i w sumie dziś jest o niebo lepiej, chociaż dalej boli. Całe szczęście, że to lewa ręka.

4
komentarzy
avatar
No to zrobiła niespodziankę nasza z kolei wczoraj tak chlapnęła, że zalała pół podłogi i miała radochę rączki u nas też na tapecie, najlepsza zabawka
avatar
Kaja haha,no nieźle a matka też nie lepsza! Ręce obija!
avatar
U nas przez 14 miesięcy była tylko raz kupa do kąpieli. No i raz tuż przed kąpielą- oberwała umywalka, szafka i podłoga
Ten czas po szczepieniu zawsze napawał mnie strachem, co prawda Szymek nigdy nie miał gorączki ani bolesności po iniekcji, za to przez ponad tydzień budził się z krzykiem w nocy....
avatar
moja latem tez uwielbiala popoludniowe kupy w wannie, a ze chlodzilam ja codziennie to ona tak czekala az ja tylko wsadze do wody i sruuuu
Dodaj komentarz

14 tygodni

Co jakiś czas w mojej głowie przewija się temat stałego rytmu dnia. Fajnie mniej więcej wiedzieć jak sobie np rozplanować prace domowe, a tak to się czuję trochę nieogarnięta. Z drugiej strony widzę, że dni same się mniej więcej powoli regulują i myślę, że szkoda się męczyć, żeby na siłę coś teraz ustawiać. Może jak będzie trochę starsza.

Ostatnio coraz więcej opowiada. Wczoraj wieczorem chyba z 15 minut szczęśliwie machała rączkami i piszczała na macie. Ewidentnie ją ten jej pisk cieszy i dziwi Jak ją położyłam do łóżeczka i byłam pewna, że szybciutko zaśnie, bo była już bardzo zmęczona, to jeszcze kilkanaście minut tak sobie opowiadała i piszczała. Trochę się bałam, że ją te zabawy rozbudzą, więc uruchomiłam suszarkę. Zasnęła w 2 minuty. Tak z mężem siedzieliśmy, słuchaliśmy i zastanawialiśmy się czy jej tam nie jest smutno samej w tym ciemnym pokoju...w sumie nie wyglądała na nieszczęśliwą, wręcz dobrze się bawiła, a w pokoju nie jest zupełnie ciemno - całą noc ma zaświeconą małą lampkę. Czytałam gdzieś kiedyś, że lepiej, żeby było całkowicie ciemno...ale ta mała lampka to bardziej dla mojej wygody - to tylko taka diodowa w kontakcie, a ja nie muszę świecić światła zaglądając na nią czy biorąc w nocy na karmienie.

Jeżeli chodzi o zasypianie, to nie jest najgorzej. Oczywiście najcięższe jest usypianie na noc, ale jest kilka sposobów na tego małego cwaniaczka Dobrym pomysłem okazał się miś, którego zamówiłam jako prezent od teściowej. Miś ten śpiewa 4 kołysanki (ponoć miał się sam automatycznie uruchamiać jak dziecko zacznie marudzić/płakać, ale tej funkcji jeszcze nie odkryliśmy i nie wiem czy istnieje). Ja Kaję odkładam do łóżeczka, włączam misia, ona się chyba wycisza przy piosenkach, po czym miś się wyłącza, a ona zasypia chwilę później Zazwyczaj...
Mi aż żal odkładać ją do łóżeczka. Szczególnie jak się budzi w nocy lub wcześnie rano na jedzenie i zaraz idzie spać. Najchętniej bym ją zostawiła u siebie w łóżku, ale jakoś podświadomie uważam, że robię dobrze odkładając ją za każdym razem. Nie wiem czy to jakiś 'instynkt' czy bardziej działanie tych wszystkich rad, żeby dziecko spało we własnym łóżeczku.

Je wciąż z jednej piersi, czasami zdarzy się, że pociągnie z drugiej, ale to bardzo rzadko.

Spacery. Spacery są dla mnie lekko stresujące. O tyle o ile praktycznie całe przesypia, to jak się obudzi i przestanie jej się podobać w wózku, to moje przyspieszenie jest wprost proporcjonalne do ilości decybeli wydawanych przez moją córkę. O ubieraniu w kombinezonik już niejednokrotnie wspominałam i w tym temacie też nie ma zmian.
A właśnie, jeżeli chodzi o ubieranie ubranek, to nigdy nie było z tym problemu, a przez ostatnich kilka dni i to ją zaczęło denerwować.

A u mnie... Ogólnie czuję się dobrze. Jestem szczęśliwa, mam całkiem dużo energii, chociaż z utęsknieniem czekam na wiosnę i słońce.
Chyba nigdy nie byłam zadowolona ze swojego ciała, a teraz to pomimo, że schudłam i ważę nawet trochę mniej niż przed ciążą, to ze mnie taki flaczek, cycki trochę obwisły, brzuch miękki, tyłek nie istnieje. Październikowe mamy motywują, więc i ja postanowiłam coś z tym zrobić. Ćwiczę już całe 3 dni i mam nadzieję, że motywacji mi starczy na kolejne. W cuda nie wierzę, ale może da się chociaż trochę poprawić sylwetkę. Za miesiąc jadę do Polski! Same wiecie o co chodzi Ale ogólnie mam nadzieję, że do lata już będę w lepszym stanie.

3
komentarzy
avatar
Z tymi wszytskimi poradami odnośnie tego jak sie powinno to różnie jest, jednym pasuje idealnie innym niekoniecznie. W sumie widze bardzo dużo plusów i samodzielnego zasypiania i spania w swoim łóżeczku i planu dnia, ale intuicja mi mówi że u nas nic z tego. Poza tym powiedzmy sobie szczerze, nie sa to jedyne i prawdziwe metody na wychowanie fajnego, spokojnego człowieczka Trzymam kciuki za wytrwanie w ćwiczeniach U mnie z tym kiepsko... chociaz jak bawię sie z małym na macie to robię wymachy nogami, albo jak nosze Leona to też troche ćwiczen na nogi No i wspołczuję spacerów, zawsze sie boję tego, że się Leonowi właczy syrena
avatar
na ogolna poprawe samopoczucia polecam nie sporty, ale zakupy wizyte u kosmetyczki i fryzjera. nie ma nic lepszego! udanego wypadu do polski!!!
avatar
Dziękuję za miłe słowa i nie dziękuję by nie zapeszyć ;p no jak będziecie tutaj to na pewno też intensywniej niż na codzień gratuluję ćwiczeń i kciuki za wytrwałość a z tym spacerem się uśmiałam...przypomniały mi się moje sprzed roku
Dodaj komentarz

14 tygodni

Co jakiś czas w mojej głowie przewija się temat stałego rytmu dnia. Fajnie mniej więcej wiedzieć jak sobie np rozplanować prace domowe, a tak to się czuję trochę nieogarnięta. Z drugiej strony widzę, że dni same się mniej więcej powoli regulują i myślę, że szkoda się męczyć, żeby na siłę coś teraz ustawiać. Może jak będzie trochę starsza.

Ostatnio coraz więcej opowiada. Wczoraj wieczorem chyba z 15 minut szczęśliwie machała rączkami i piszczała na macie. Ewidentnie ją ten jej pisk cieszy i dziwi Jak ją położyłam do łóżeczka i byłam pewna, że szybciutko zaśnie, bo była już bardzo zmęczona, to jeszcze kilkanaście minut tak sobie opowiadała i piszczała. Trochę się bałam, że ją te zabawy rozbudzą, więc uruchomiłam suszarkę. Zasnęła w 2 minuty. Tak z mężem siedzieliśmy, słuchaliśmy i zastanawialiśmy się czy jej tam nie jest smutno samej w tym ciemnym pokoju...w sumie nie wyglądała na nieszczęśliwą, wręcz dobrze się bawiła, a w pokoju nie jest zupełnie ciemno - całą noc ma zaświeconą małą lampkę. Czytałam gdzieś kiedyś, że lepiej, żeby było całkowicie ciemno...ale ta mała lampka to bardziej dla mojej wygody - to tylko taka diodowa w kontakcie, a ja nie muszę świecić światła zaglądając na nią czy biorąc w nocy na karmienie.

Jeżeli chodzi o zasypianie, to nie jest najgorzej. Oczywiście najcięższe jest usypianie na noc, ale jest kilka sposobów na tego małego cwaniaczka Dobrym pomysłem okazał się miś, którego zamówiłam jako prezent od teściowej. Miś ten śpiewa 4 kołysanki (ponoć miał się sam automatycznie uruchamiać jak dziecko zacznie marudzić/płakać, ale tej funkcji jeszcze nie odkryliśmy i nie wiem czy istnieje). Ja Kaję odkładam do łóżeczka, włączam misia, ona się chyba wycisza przy piosenkach, po czym miś się wyłącza, a ona zasypia chwilę później Zazwyczaj...
Mi aż żal odkładać ją do łóżeczka. Szczególnie jak się budzi w nocy lub wcześnie rano na jedzenie i zaraz idzie spać. Najchętniej bym ją zostawiła u siebie w łóżku, ale jakoś podświadomie uważam, że robię dobrze odkładając ją za każdym razem. Nie wiem czy to jakiś 'instynkt' czy bardziej działanie tych wszystkich rad, żeby dziecko spało we własnym łóżeczku.

Je wciąż z jednej piersi, czasami zdarzy się, że pociągnie z drugiej, ale to bardzo rzadko.

Spacery. Spacery są dla mnie lekko stresujące. O tyle o ile praktycznie całe przesypia, to jak się obudzi i przestanie jej się podobać w wózku, to moje przyspieszenie jest wprost proporcjonalne do ilości decybeli wydawanych przez moją córkę. O ubieraniu w kombinezonik już niejednokrotnie wspominałam i w tym temacie też nie ma zmian.
A właśnie, jeżeli chodzi o ubieranie ubranek, to nigdy nie było z tym problemu, a przez ostatnich kilka dni i to ją zaczęło denerwować.

A u mnie... Ogólnie czuję się dobrze. Jestem szczęśliwa, mam całkiem dużo energii, chociaż z utęsknieniem czekam na wiosnę i słońce.
Chyba nigdy nie byłam zadowolona ze swojego ciała, a teraz to pomimo, że schudłam i ważę nawet trochę mniej niż przed ciążą, to ze mnie taki flaczek, cycki trochę obwisły, brzuch miękki, tyłek nie istnieje. Październikowe mamy motywują, więc i ja postanowiłam coś z tym zrobić. Ćwiczę już całe 3 dni i mam nadzieję, że motywacji mi starczy na kolejne. W cuda nie wierzę, ale może da się chociaż trochę poprawić sylwetkę. Za miesiąc jadę do Polski! Same wiecie o co chodzi Ale ogólnie mam nadzieję, że do lata już będę w lepszym stanie.

0
Dodaj komentarz

Mam uczulenie na sprzątanie. Ewidentnie! Dosłownie mi skóra pęka na tych moich kostkach na dłoniach. Chyba teraz będę musiała wszystko robić w rękawiczkach gumowych, bo się mi tak skóra wysusza i piecze, że szok.

Poza tym mój mały piszczek piszczy już 5 dzień Testuje ten swój nowy dźwięk A no i łaskotki ma. A może to nie łaskotki, tylko 'kici kici' ją tak bawi. W każdym razie cieszy się niesamowicie i śmieje Śmiech wywołuje u niej też karuzela i huśtawka. Oczywiście nie takie zabawki, tylko mamohuśtawka i mamokaruzela Mamokaruzela to nie jakiś roller coaster, a mama robiąca pół obrotu w dość wolnym tempie, ale po zatrzymaniu wywołuje śmiech Taki, którego jeszcze nic innego nie wywołało. I tak się cieszymy: córka i mama

Ostatnio mąż zaczyna wcześniej pracę i wcześniej kończy, więc po 16 chodzimy razem na spacerki. Super! Nic nas nie rozprasza, możemy sobie poopowiadać na spokojnie Wczoraj tak chodziliśmy 1,5h

Ahhh i w końcu naprawiłam tableta! Odesłałam na gwarancję (sprawę załatwiłam może w 1,5 tygodnia, a zwlekałam z tym tyle, że aż wstyd się przyznać) Jak kurier dostarczył do domu, to uradowana, bo nówka sztuka, chociaż mój też był w idealnym stanie. Odczekałam z 2h, żeby się ogrzał w temp pokojowej, próbuję włączyć...i dupa. Podłączyłam do ładowarki - też nic, a powinna się dioda zaświecić. Zawrzało we mnie, bo ładowarka działała jak ją sprawdzałam jak narodziła się pierwsza myśl o oddaniu go na gwarancję. Brat mi napisał zażalenie oczywiście po angielsku, jaka to ja jestem nieszczęśliwa i niezadowolona w związku z ich obsługą i że dziecko i problem z wysłaniem paczki, bo to taka trasa itp. Mąż wrócił do domu, ponaciskał i na chwilę go odpalił. Ja w szoku. Później sprawdził ładowarkę i okazało się, że jednak się popsuła. Nie używana! No to trzeba mieć już pecha! Tym, co wysłałam to zażalenie odpisałam tylko, że sprawę rozwiązałam i dziękuję za pomoc.

0
Dodaj komentarz

Mam uczulenie na sprzątanie. Ewidentnie! Dosłownie mi skóra pęka na tych moich kostkach na dłoniach. Chyba teraz będę musiała wszystko robić w rękawiczkach gumowych, bo się mi tak skóra wysusza i piecze, że szok.

Poza tym mój mały piszczek piszczy już 5 dzień Testuje ten swój nowy dźwięk A no i łaskotki ma. A może to nie łaskotki, tylko 'kici kici' ją tak bawi. W każdym razie cieszy się niesamowicie i śmieje Śmiech wywołuje u niej też karuzela i huśtawka. Oczywiście nie takie zabawki, tylko mamohuśtawka i mamokaruzela Mamokaruzela to nie jakiś roller coaster, a mama robiąca pół obrotu w dość wolnym tempie, ale po zatrzymaniu wywołuje śmiech Taki, którego jeszcze nic innego nie wywołało. I tak się cieszymy: córka i mama

Ostatnio mąż zaczyna wcześniej pracę i wcześniej kończy, więc po 16 chodzimy razem na spacerki. Super! Nic nas nie rozprasza, możemy sobie poopowiadać na spokojnie Wczoraj tak chodziliśmy 1,5h

Ahhh i w końcu naprawiłam tableta! Odesłałam na gwarancję (sprawę załatwiłam może w 1,5 tygodnia, a zwlekałam z tym tyle, że aż wstyd się przyznać) Jak kurier dostarczył do domu, to uradowana, bo nówka sztuka, chociaż mój też był w idealnym stanie. Odczekałam z 2h, żeby się ogrzał w temp pokojowej, próbuję włączyć...i dupa. Podłączyłam do ładowarki - też nic, a powinna się dioda zaświecić. Zawrzało we mnie, bo ładowarka działała jak ją sprawdzałam jak narodziła się pierwsza myśl o oddaniu go na gwarancję. Brat mi napisał zażalenie oczywiście po angielsku, jaka to ja jestem nieszczęśliwa i niezadowolona w związku z ich obsługą i że dziecko i problem z wysłaniem paczki, bo to taka trasa itp. Mąż wrócił do domu, ponaciskał i na chwilę go odpalił. Ja w szoku. Później sprawdził ładowarkę i okazało się, że jednak się popsuła. Nie używana! No to trzeba mieć już pecha! Tym, co wysłałam to zażalenie odpisałam tylko, że sprawę rozwiązałam i dziękuję za pomoc.

3
komentarzy
avatar
Kurcze a Leon to taki oszczędny w dzwiękach, po męzu będzi emiał charakterek Ale to super zmiana z cichego domu w dom pełen smiechu i pisków a to dopiero początek
Tez lubię z r chodzic na spacery, niestety zostaja tylko weekendy
avatar
Haha, takie rzeczy tylko u Żaby! mam wrażenie że Ty zawsze mssz jakieś dziwne przygody
avatar
Hahaha uczulenie na sprzątanie ja też mam. Nie lubie sprzątać a niestety z tymi sprzętami tak jest ja to ułom jestem nie tykam sie technologii bo zawsze cos zepsuje
Dodaj komentarz

- Kochanie, obiad będzie o wpół do trzeciej.
- Oooo, to jakaś nowość, że się umawiamy z obiadem na konkretną godzinę.

Po zerknięciu przeze mnie na zegarek.

- Ale już jest 5 po drugiej. Co Ty chcesz ugotować w 25 minut?!
- Pokroiłem bagietkę i zaraz zrobię herbatę.
- ...


Maxi, dołączam do Ciebie! Dziś w Lidlu upolowałam!!
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/67bc8ab01605.jpg

5
komentarzy
avatar
Hahahaha
avatar
a cóż to za cudeńko upolowane?
avatar
aaaa już widzę puzzle 1000
avatar
powodzenia!!! jakis odzielny blat na to znajdz, bo u mnie maz juz jeczy, ze nie ma na czym obiadu zjesc...caly stol zajelam moze tobie szybciej pojdzie...
avatar
obiad pycha u nas jutro ubranka dziecięce w lidlu, mam zamiar na nie polować
Dodaj komentarz
avatar
{text}