Noc ciężka bo nosek zatkany a katarku brak :-( biedny budził się co chwilkę dusząc się tak jakby ślina a może katarem tylko ze nie wypływa :-S sama nie wiem... Od rana psikam solą fizjologiczną i odciagałam ale katarku nie ma tylko 1 duża koza wyszła na chwile było dobrze i spokojnie zjadł i pospał ponad godzinkę a potem od nowa :-( chyba mamy za ciepło w domu wiec dziś jedziemy do Reala do smyka po prezent na Mikołaja dla Mikusia i musimy gdzieś kupić te pojemniki na wodę na kaloryfery... Strasznie mi go szkoda no i potwornie się boję żeby się nie udusił...
Kochana nie bój się Mikus się nie udusi spróbuj porządnie wywietrzyc mieszkanie..
My w czwartek jedziemy ustalić prawdopodobny termin cc ale wszystko opisze w pamiętniku buziaki dla was