Forum: Ogólne - Rozpakowane mamy i ich skarby :-)
Wysłany: 2014-02-24, 16:52

pasia27
avatar

Postów: 13367
1

Juicca trzymam.kciuki za wizytke 26marca.pamietaj dzidziusiu kiedy wyjsc hi
Wysłany: 2014-02-24, 17:10

Agnieszka
avatar

Postów: 703
0

Anette napisała:
Dzieki kochana ! Teraz to bym chciala miec 27 jak sie o dzidzie staramy no niestety.....

Ja tak wlasciwie tez bym poczekala az Majki skonczy 2 latka i wtedy no ale moja sytuacja niestety mi na to nie pozwala

To jak sobie radzisz sama? Czy Twoj maz juz jest na stale z Wami ?
Moj Filip tyle pracuje ze z malym i tak jestem sama. Rodzine mam w pl a nie zawsze moga przyjechac, pomoc. Teraz mielismy najgorszy czas. Ja poronilam, Majki dostal straszne przeziebieni- goraczka 40 stopni. Masakra poradzic sobie z tym wszystkim samemu
Jak sie nie staralismy o dzidzie to siedzialam z Majkim w Polsce po 2 miesiace

Paula22- gratulacje i niech sie corcia zdrowo chowa !




Wyrazy współczucia po stracie fasolki ;(

Nie jest źle, wiadomo czasami są takie chwilę, że brakuje mi męża, ale mieszkamy z moimi rodzicami, wiec dużo oni pomagają mi przy małej, do pewnych rzeczy człowiek musi się przyzwyczaić, cale szczęście mąż przyjeżdża dosyć często do domu
Wysłany: 2014-02-24, 17:16

Agnieszka
avatar

Postów: 703
1

Paula22 Amelka jest śliczna gratulacje

milola86 piękny opis, aż się wzruszyłam jak go czytałam, a Nina jest prześliczna widzę, że teraz bardzo szybko wypuszczają do domu nawet po cesarce, ale to dobrze, ja w szpitalu strasznie się męczyłam choć rodziłam naturalnie, a w domu 100 razy lepiej, najważniejsze jest to, ze doczekałaś się swojego największego skarbu
Wysłany: 2014-02-24, 17:25

anilorak
avatar

Postów: 2792
0

M
Wysłany: 2014-02-24, 20:26

juicca
avatar

Postów: 2289
1

pasia27 napisała:
Juicca trzymam.kciuki za wizytke 26marca.pamietaj dzidziusiu kiedy wyjsc hi

Oj kochana coś czuję że to będzie szybciej Mały już się tak napina
Wysłany: 2014-02-24, 20:28

;oniqa
avatar

Postów: 2609
15

a oto moja księżniczka
Wysłany: 2014-02-24, 21:10

Nina
avatar

Postów: 3522
0

Dziewczyny serdecznie gratuluję ślicznych córeczek!!!

Milola zobaczysz szybko dojedziesz po cc do siebie, czas szybko leci, a opieka nad maluszkiem zajmuje dużo czasu i szybko zapomniesz
Wysłany: 2014-02-24, 21:24

pasia27
avatar

Postów: 13367
2

Moniq ale kochaniutka

Juicca to wypoczywaj i zaciskaj nogi hihi
Wysłany: 2014-02-25, 07:10

anilorak
avatar

Postów: 2792
1

B
Wysłany: 2014-02-25, 15:21

juicca
avatar

Postów: 2289
4

Hej a ja po wizycie Dawidek waży +/- 2683 g jest ułożony skośnie , szyjka długa twarda i zamknięta , przez tydzień na pewno mnie nie ruszy , lekarz obstawia ze dotrwam do 39 tyg



Co do porodu dalej jedna wielka niewiadoma czy CC czy Sn , on wolałby żebym rodziła naturalnie... zobaczymy

Pasia może jednak ten 26 marzec hm....kto wie hehe
Wysłany: 2014-02-25, 19:06

xcarolinex
avatar

Postów: 1029
4

Śliczne dzieciaczki Dziewczyny! Aż się wierzyć nie chce, że tak szybko rosną ) Sama niedawno miałam taka kruszynkę na rękach a tu już kawał panienki mi się turla po dywanie
Wysłany: 2014-02-27, 14:51

Lilka
avatar

Postów: 4343
2

Dziewczyny Serdeczne Gratulacje Dzieciaczki Cudne!!!
Tak xcarolinex szybko rosna za szybko Max ma juz 3 miesiace
Wysłany: 2014-02-27, 23:53

maja2024
avatar

Postów: 421
2

GRATULACJE dziewczyny śliczne maluchy
Tyle już nowych mamuś i ślicznych dzieciaczków.

milola86 Twój opis porodu przypomniał mi mój też szybka decyzja o cc ach te nerwy w tedy na samą myśl mam dreszcze.

Ale ja tu rzadko zaglądam pewnie nikt mnie już nie pamięta hihi
Tak czas szybko leci naprawdę w ciąży mi się dłużyło a teraz szybko mija każdy dzień

A jeśli chodzi o cc to mnie uruchomili już po ok 6 godzinach i od razu dostałam synka Ogólnie myślałam, że będę gorzej znosiła ból - jestem z tych mało odpornych ale zadziwiająco szybko doszłam do siebie. Dostawałam paracetamol i raz ketanol w zastrzyku. Boleć bolało ale do zniesienia ciężko było gdy przez dłuższą chwile odpoczywałam, podnieść się też było ciężko, najgorzej z tego co pamiętam było założyć majtki masakra ile się namęczyłam te siatki nakładać na szczęście wzięłam 2 op większego rozmiaru i podniesienie brzucha aby przemyć ranę robiło mi się słabo więc robiły to pielęgniarki a w domu mąż, ale po korytarzu jeszcze w szpitalu chodziłam szybciej niż niektóre po naturalnym - położne się śmiały, że nie widać po mnie że po cięciu fakt jak się rozruszałam to było ok. A spałam w pozycji półsiedzącej przez ok 2 tyg, rana bolała ale przy maluszku zapominałam o tym i tak jak napisała Anette przy 2 ciąży też zdecyduję się na cc najważniejsze aby dzieciątko było bezpieczne
Pozdrawiam dziewczyny
Wysłany: 2014-02-28, 11:09

pasia27
avatar

Postów: 13367
0

Maja pamietam Cie ale zaginelas hihi no Tymus juz ponad 4miesiace.szok
Wysłany: 2014-02-28, 12:54

pillow
avatar

Postów: 2317
14

l
Wysłany: 2014-02-28, 13:32

anilorak
avatar

Postów: 2792
1

E
Wysłany: 2014-02-28, 13:43

she
avatar

Postów: 1378
1

śliczny misiaczek Pillow gratulacje
Wysłany: 2014-02-28, 14:25

DzejKej
avatar

Postów: 1443
3

Ah! Agnieszka i Anette znowu na forum!

Przykro mi Anette z powodu twojej straty i zycze powodzenia w kolejnych staraniach.

My sie wezmiemy za drugie prawdopodobnie w grudniu

Agnieszka, ja tez myslalam, ze wy juz dawno w niemczech z mezem. Smutne, ze tyle go omija. Diana uczy sie codziennie czegos nowego i moj maz by nie zniosl nie mogac tego widziec. Juz wystarczy, ze i tak wiekszosc wariacji robi do poludnia jak on jest w pracy i musi miec nadzieje, ze po powrocie nadal bedzie sie "popisywała".
Wysłany: 2014-02-28, 14:57

Lalita2710
avatar

Postów: 6278
0

pasia27 napisała:
Maja pamietam Cie ale zaginelas hihi no Tymus juz ponad 4miesiace.szok


Maju to samo chciałam ci napisać
Wysłany: 2014-02-28, 20:57

Anette
avatar

Postów: 1629
3

Dzejkej.....dzieki kochana. Twoja mala przeeeeslodka

U nas jest tak samo, Filip i tak przezywa ze duzo go omija bo pracuje dosc dlugo. Niestety czasami tak jest ze trzeba na chleb z dala od dmu zarabiac ale wierze Agnieszko ze nadrabia jak przyjezdza do domu
Jejku dzieci nam tak szybko ida do przodu z rozwojem ze sama jestem w szoku!
Majkus trzy dni temu zrobil pierwsze kroki a dzis juz biegal bez trzymania sie sciany po mieszkaniu. Coprawda nie ogarnia jeszcze techniki zatrzymywania sie- pada poprostu z rozbiegu na pupe - ale sama ta nowa umiejetnosc sprawia mu tyle radosci ze krzyczy w glos

Gratulacje dla nowych mamusiek !!!!
Wysłany: 2014-02-28, 21:17

pasia27
avatar

Postów: 13367
1

Pillow cudny misiaczek eh kiedy byl moj taki malutki
Wysłany: 2014-02-28, 22:27

mała mi
avatar

Postów: 1014
6

Dziewczyny, Wasze dzieciątka są przecudowne, takie niewinne i bezbronne. Ani sie obejrzycie jak zaczną psocić i terroryzować rodziców.
Mój Leonsjo to mnie za chwilę chyba do grobu wpędzi, taki niegrzeczny , ale jak śpi to jest cudny
Wysłany: 2014-02-28, 22:52

Suzy Lee
avatar

Postów: 2397
3

milola86 napisała:
Jesteśmy już w domku więc mogę podzielić sie z wami wspomnieniami z 19 lutego, kiedy wreszcie zostałam Mamą...

Zgłosiłam się po terminie porodu do szpitala 18 lutego.Zostałam przyjęta na oddział, zrobiono mi KTG, które nie było najgorsze.Potem po południu zbadano mnie ginekologicznie i okazało się że głowka wstawiona dobrze, nisko, ale rozwarcia brak...Wieczorem kolejne KTG, skurczy praktycznie wcale, ogólny zapis w miarę dobry.Na obchodzie dr zleciła test z oxy na drugi dzień,żeby sprawdzić reakcję mojego oraganizmu.Trochę nie wierząc w to co myślę, pogłaskałam swój brzuszek i powiedziałam do córci"To może być Twoja ostatnia noc w brzuszku..." Jakoś czułam że ten test nie zadziała i pewnie beda podłaczać kroplówki w kolejnych dniach. Nazajutrz rano kolejne KTG, na którym bez opinii lekarza widziałam że jest słaby, bardzo płaski.Położna przychodziła, poruszała brzuchem, ale to nic nie zmieniło. Tego dnia dyżur miał lekarz, u którego prowadziłąm dwie pierwsze stracone ciąże...Zerknął na zapis i powiedziała,że jak najszybciej robimy test...Potem wszystko działo sie szybko, niespodziewanie i... nie zgodnie z planem...
Tuż po obchodzie wyszłam pospacerować,żeby rozładować napięcie...w tym czasie akurat kończył się poród w sali obok, wzruszyłam się na dzwięk płaczu dziecka i ogarnęło mnie dziwne uczucie...chyba lęku, ze coś może pójść nie tak...Wróciła do sali, a tam położna mówi,żebym nic nie piła i nie jadła...Zapaliło się czerwone światło...Po kilku minutach kolejna położna z informacją że ma mnie przygotowywać do cc...Jak to? Nikt ze mna nie rozmawiał na ten temat!!Miałam przecież rodzic naturalnie...Tego ranka na porodówce było niezłe zamieszanie i położna "rozminęła" się z lekarzem, który nie zdążył ze mną jeszcze porozmawiać.Po chwili zjawił się jednak i zabrał na rozmowę.Pamiętał mnie doskonale i fakt,że nie potrafił mi pomóc w mojej walce o dziecko...Widziałam w jego oczach wspólczucie i ...chyba wzruszenie.Powiedził,że zapis KTG mu się nie podoba, że wie ile przeszłam, że to juz czwarta, wyczekana ciąża i nie chciałby ryzykować w niej bardziej. Spytał czy może mi zrobić cięcie i czy nie będę miała o to żalu, bo widział jak bardzo chciałam rodzić naturalnie...Odpowiedziałam,że jeśli jest choć cień wątpliwości, że może coś pójść nie tak to zgadzam się na wszystko.Płakałam już sama nie wiedząc dlaczego...Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie...Telefon do męża,żeby przyjechał i przygotwania do cc.Kroplówki, cewnikowanie, rozmowa z anastezjologiem.Mąż był przy mnie, próbował rozluźnić atmosferę, ale ja nie mogłam przstać drżeć...Patrzyłam jedynie na zegar wiszący na ścianie i myślałam w której godzinie zostanę Mamą...Przygotowania skończone, idziemy na sale operacyjną, tam kazano mi się rozebrać i położyć na stole z rozkrzyżowanymi rękami, jak mnie Pan Bóg stworzył.Wokół w pośpiechu anastezjolodzy, położne, pielegniarki i lekarz. Bałam się znieczulenia w kręgosłup, ale to wynikało z mojej niewiedzy i zaskoczenia sytuacją. Okazało się że nie było powodu do niepokoju, to nic nie bolało..Niebieski kolor sali, fartuchów, czepków mnie przytłaczał, nie mogłam powstrzymac drżenia całego ciała, dopiero znieczulenie było w stanie to zrobić. Poczułam ciepło w nogach i poczułam jak stają się cięższe i że nie moge swobodnie ich unosić.Anastezjolog sprawdzał, czy znieczulenie juz dziła, a lekarz zaczynał juz operację.Gdy przykrywali mnie parawanem zerknęłam na zegar, była 12.10.Zaczęłam czuć szamotanie, szarpanie, lekarz uciskał jak gdyby na żebra, które myślałam że chyba za chwilę będe miała połamane...Okropne uczucie wyrywania z wnętrza Ciebie czekoś cennego. Anastezjolog mówi,że głowka już jest , a sekunde później " Nina jest już z nami" w kolejnej sekundzie najpiekniejszy dzwięk-głos mojej córki-delikatny płacz,za chwilę na stole obok położono ją i wycierano.Widziałam tylko jej stópki...Nie mogłam oderwac od niej oczu i doczekać się kiedy wreszcie zobaczę jej twarzyczkę...Po chwili położyli mi ją na piersi i pierwszy raz spojrzałyśmy sobie w oczy...Nie mogło do mnie dotrzeć, że patrzę na swoje dziecko, a jednocześnie wiedziałam, że jest taka...moja...Cudowne uczucie, którego nigdy wcześniej nie czułam-bezwarunkowa miłość matki do dziecka. Była taka spokojna, delikatna.Pocałowałam jej rączki, głowkę.Musieli ją zabrać, ale ona wczepiła się rączkami w moja twarz jakby chciała zostać jeszcze chwilę W sali obok czekał juz na nia tata
Kolejne minuty, kiedy zakładali mi szewbyły wiecznością, tak bardzo chciałam ja znów zobaczyć...Po wszystkim zabrano mnie do sali, a chwile później przynieśli Ninę i zjawił się mój mąż...Widziałam jaki był szczęśliwy, a ja chyba jeszcze bardziej, że wreszcie mogłam dać mu dziecko...
Kolejne 12h musiałam spędzic na leżąco, nie podnosząc głowy, to było najgorsze, nie mogłam nawet napatrzeć sie na swój największy skarb, karmienie na leżąco poszło lepiej niz myślałam , przystawili mi małą do piersi i już nie było wątplipości, że to prawdziwy ssak Pierwsza noc była ciężka, o połnocy musiałam stanąc na nogi,a ler ból był straszny.Nie mogłam dobrze zając się Niną, bo zmiana pozycji to był dla mnie nie lada wyczyn.Położne pomagały i jakoś przetrwaliśmy. Nie przypuszczałam,że kolejna noc będzie jeszcze gorsza... Słabsze leki przeciwbólowe sprawiły że załamałam się swoim stanem...Stawianie małych kroczków było dla mnie kozmarem.Noc to wiszenie na cycu i płacz, kiedy chciałam ja odstawić.Pozycja leżąca i to że nie mogłam się poruszać w pełni sprawiłoże nie mogłam jej też dobrze przystawic do piersi.Skończyło się ponadgryzanymi brodawkami, krwią i płaczem moim i jej...Musiałam jeden dzień karmic ja mm;/
Po trzech dniach wyszłyśmy do domu i tu odzyskujemy siły.Dziś jest już na prawdę dużo lepiej.Brodawki lekko się podleczyły, dobrze juz ja przystawiam,Ninusia się najada i śpi po 2-3 h. Wierzę, że z każdym dniem będzie już tylko lepiej.
Jestem wreszcie spełniona. Mam największy skarb tuż obok siebie, a tak wygląda:





Milola- płakałam ze wzruszenia na Twoim opisie. To znaczy, że jest wyjątkowy A To jak Ci się wczepiła w Twarz chcąc zostać chwilę dłużej, to zupełnie jak na tym obiegającym świat filmiku z takim własnie dzieckiem, które po cc nie chciało puścic buzi mamy. Nawet w wiadomościach o tym mowiono. Więc również wyjątkowe wydarzenie.
Wysłany: 2014-03-01, 07:08

pasia27
avatar

Postów: 13367
1

Mala mi
Widzialam walentynkowego Leosia i jest booooski a co z reszta foteczek z sesji
Wysłany: 2014-03-01, 07:55

mała mi
avatar

Postów: 1014
0

Nie wrzucałam, bo efekt końcowy nie bardzo mi się podoba
Odpowiedz