1m+1t+1d
O proszę, dzisiaj mamy miesiąc, tydzień i dzień, taka sytuacja, tyle czasu razem, miodnie!
Dziecko moje usnęło, a raczej padło wymęczone, więc ja mogę przycupnąć na tyłku i popełnić wpis. Co u nas? Ano niemowlęca parada atrakcji! Doba jest ewidentnie za krótka, potrzebowałabym jeszcze kilku godzin dla Ewy. Właśnie zdjęłam obrzyganą i obsikaną koszulkę i wzięłam szybki prysznic, niesamowite uczucie! Do tego zjadłam śniadanie, wypiłam ciepłą kawę i uwaga uwaga, zjadłam obiad! Boooże, dopiero piętnasta, a ja już po dwóch posiłkach, węszę podstęp i ciszę przed burzą! 
To jest jakiś fenomen, bo pomimo tego, że mam odkładalne Dziecko, które większą część doby śpi, ja jestem nieogarniętą pierdołą, która nie ma czasu się wysikać! Apokalipsa! Na dodatek żyję w innym wymiarze czasu, bo nie ma już godzin ani minut, jest tylko 'czas karmienia', 'za wcześnie na karmienie' i 'czas iść spać Młody Człowieku, Matka musi wyprostować kręgosłup i napić się łyka wody!'.
A tak w ogóle, to Kubosław zmienia się z godziny na godzinę. I chociaż ja tego aż tak nie widzę, bo jestem z nim 27 godzin na dobę, to na przykład Tatuś zmianę zauważył! Może dlatego, że jest z Kubą 1,5 godziny na dobę, tfu! Pieprzona praca. Kto to w ogóle wymyślił! Dlaczego, żeby opłacić te durne rachunki, trzeba niszczyć sobie życie rodzinne?! Dlaczego mój Syn widuje Tatę okazjonalnie?! To Rodzina powinna być priorytetem, a nie praca. Jakbym pyknęła bańkę w totka, to by już do pracy nie wrócił! Wrrr. Wkurza mnie to, że przez cały tydzień nie ma Darka od 12 do północy. Kiedy mamy być Rodziną i cieszyć się naszym pięknym Synem? Wrrrr. Żenua.
Ale nie o tym! Miało być o rosnącym Kubusiu! Waży już ze 4 kilo i już zacnie wygląda w ubrankach 56! Ba, idzie jak burza po rozmiar 62
Powolutku rysuje nam się jakiś schemat dnia, nie że to wszystko tylko jedna, bezpłciowa plama! Wstajemy między 8 a 10, Kubuś je i albo idzie spać do następnego karmienia, albo tak jak dzisiaj robi się aktywny i domaga się atencji, a jakże. No to Tata trochę go poobraca, pogada, pośmieje się. Około 13-14 obiadek i zaczynamy sesję aktywną. Pokazuję mu kontrastowe obrazki, kładę na brzuszku, robię rowerki, śpiewam (pieję!), noszę, przytulam, gilgam i masuję. Po godzinie takiej zabawy, nie mam Dziecka! Pada, tak jak dzisiaj. Co drugi dzień koło 17-18 idziemy na los spaceros. Po powrocie, między 19 a 20 robimy kąpiel z pianką, potem masaż całego ciałka, cyc i butla! Gdy już moje Dziecko jest czyste, pachnące, wymasowane, ubrane i najedzone...wali kupala, z zegarkiem w ręku! Codziennie. Przebieramy się, znowu myjemy dupalka i albo Kubuś idzie spać, albo no way, tak jak wczoraj. I do 23 fika i chce być tylko na rączkach. Potem karmienie i idziemy spać. Około 2-3 dostaje tylko cycusia, bo dojki twarde i czekają tylko na ratunek. Około 5-6 budzi się na butlę a po niej dosypiamy, ile tylko się da, o! Oczywiście między tymi wszystkimi drzemkami i zabawami, przystawiam Kubusia do piersi. Piję Femaltiker, słód jęczmienny i herbatkę na laktację, jakoś leci 
I tak wygląda nasz dzień. Czasem sprzątam, gotuję, robię siku. Kubuń jest coraz fajniejszy, mogłabym go po prostu schrupać, pińcet razy. I wszystko jest ok, tylko tego Tatusia nam brakuje
Eeeeech, ale co ja mam zrobić :/ Darek powoli myśli nad zmianą pracy, chociaż nie ukrywajmy...w jego zawodzie chyba nigdy nie będzie wracał do domu po 8 godzinach. Fuck. Ale Synka to mam cudownego, rekompensuje mi wszystko. Pierdzioszek mój! Marcepanek! Miłość tak bardzo 
