37 tygodni
Przyleciał dziadziuś, mój tata - pierwsze spotkanie Julii z dziadziusiem
A to oznacza, że za parę dni my lecimy, mam stresa. Bardzo się martwię tym, jak miśka będzie czuła się podczas lotu, ostatnio znowu wieczorami płacze :/ Przy piersi też odwala numery, łapie, puszcza, łapie, puszcza, płacze i tak w kółko. Że też akurat teraz... Lot też mnie wkurza, mam zarezerwowane miejsce dla matki z dzieckiem i kołyskę, a tu stewardessy mojemu tacie nagadały, że pierwszy raz słyszą o kołyskach. Co za krętacze, przecież nie wymyśliłam sobie tego!
Julia od paru dni raczkując zwiedza całe piętro, już nawet do szuflad się dobiera kombinatorka moja. Uwielbiam patrzeć jak zasuwa po podłodze, kiedy to się stało? Jeszcze nie tak dawno nawet na brzuszku nie lubiła leżeć.
Bawi się z moim tatą, a wtedy łzy w moich oczach się pojawiają, ech. Tak nam brakuje tutaj bliskich, babci, dziadka, wujka, ich ciepła, miłości, kogoś komu będę mogła ze spokojem chociaż na głupią godzinę ją powierzyć
Jula ucieka przed dziadziusiem, dziadziuś się chowa, Jula szuka, znajduje, krzyczy/śmieje się ze strachu i w długą, no nie mogę z nich
Uwierzycie, że mój tata będąc tu zaledwie 24 h poświęcił wnuczce więcej czasu niż teść od jej narodzin? I to nie jest czas poświęcony na gadanie do niej i pokazywanie jej zabawek. Mój tata bawi się z nią, rozmawia z nią, pokazuje jej różne rzeczy. Widać w tym uczucie, miłość, nie jest to sztuczne i na pokaz, żeby pokazać jakim 'super dziadkiem' się jest.
Julia w łóżeczku trzymając się szczebelków staje wyprostowana i nawet gryzie oparcie! Łóżeczko po dwójce dzieci, bez śladów ugryzień... po starciu z Julcią wygląda wreszcie jakby było po trójcie dzieci, ha!
Próbuje już też stawać przy meblach, ale na razie tylko próbuje i zaraz się wycofuje.