PRZERWA URLOPOWA DO 30.08
BEDZIEMY W POLSCE!
tytuł: Endometrioza, ciaza, dziecko i ja.....
autor: Endokobietka
tytuł: Endometrioza, ciaza, dziecko i ja.....
autor: Endokobietka
O mnie:
Jestem/chciała bym być mamą:
Moje dzieci:
Moje emocje:
Ze strony http://canpolbabies.com/ Endometrioza to choroba, na którą nie istnieje lekarstwo zwalczające jej przyczyny. Nie da się jej wyleczyć - trzeba po prostu z nią żyć. Leczenie polega na łagodzeniu jej skutków ubocznych (terapia hormonalna lub ingerencja chirurgiczna) oraz objawów, czyli najczęściej bólu. Ilu lekarzy, tyle pomysłów na leczenie. Ponadto, każda pacjentka wymaga indywidualnego podejścia oraz inaczej reaguje na terapię. Podsumowując, leczenie odbywa się na zasadzie prób i błędów, a pacjenci, jak i lekarze stają się marionetkami w szponach tej choroby.PRZERWA URLOPOWA DO 30.08
BEDZIEMY W POLSCE!
Witamy po wakacjach! Juz tydzien po wakacjach ale nie mialam czasu.
Za tydzien o tej porze bede w pracy (((((
Masakra, nie jestem sobie w stanie tego wyobrazic.
Wczoraj wyslalam meza pierwszy raz na spacer z Jasiem, do tej pory chodzilismy razem. Od kiedy Jas przyszedl na swiat zostawilam go 4 razy, 2 razy bylam w pracy po 1.5-2 godzinki, raz w urzedzie przez godzine no i wczoraj, a tak non stop z nim. Ja sie zatesknie!!!
No jakos bede musiala dac rade. Mam nadzieje, ze oni poradza sobie lepiej beze mnie niz ja bez nich.
Bylismy w czwartek na bilansie. Jas mial wtedy 6 miesiecy i 3 tygodnie, no ale te 3 tygodnie za wczesnie, wiec mozna uznac ze mial 6 miesiecy. Waga 7500 g, wzrost 66 cm (ur. 49, wiec urosl 17 cm). Niestety dalej jedzie na 3 centylu, troche mnie to martwi, no ale niby rosnie na nim regularnie, na wszelki wypadek mamy kontrole za 3 miesiace (planowo dopiero za 6). Mam nadzieje, ze nadrobi.
Dziecko zaczelo mi sie buntowac z jedzeniem. Wiem ciezko uwierzyc, chyba jedyne dziecko narazie ktore nie mialo problemow z jedzenie, otoz nie chce jesc owockow, ale jak mu podam butle w tym czasie to ja zje, czasem chce na noc kaszke, a czasem butle i tak zamieniamy, zeby nie szedl glodny spac
Ale nadal przesypia noce, chociaz czasem budzi sie ok 4-5 ale wtedy wystarczy ze podam mu palec i spi dalej. Przystawilam sobie lozeczko do mojego lozka bo mi sie wstawac nie chcialo i wkladam reke przez szczebelki do niego
Zamienilismy gondole na spacerowke, bo marudzie nie chce sie juz lezec, na cale szczescie w pozcji polsiedzacej jedzie 5-10 min i zasypia i wtedy rozkladam na prosto.
AAAA najwazniejsze Jas u babci na wakacjach przewrocil sie sam na brzuszek swiadomie, a od tygodnia smiga juz w obie strony, probuje siadac, ale nie umie, jeszcze nie musi, za ot mego duzo gaworzy, ma dni ze zamiast gaworzenia krzyczy aaaa, straszne, on sie przy tym smieje, ale jak sie nie widzi jego miny, to jakby go ze skory obdzierali. Wlkoncu sie sasiedzi doczekali, wiecznie 'marudzili' ze go nie slychac
Basen super, tak super, ze zapisalismy sie na nastepny kurs na 8 lekcji, bedziemy chodzic do grudnia. Mam nadzieje, ze sie nie zaziebi, chociaz to basen rehabilitacyjny w szpitalu wiec woda ma 33 stopnie, a otoczenie 35 i dla dzieci super, nie trzeba sie spieszyc pod prysznicem, ani z ubieraniem, bo jest cieplusio.
A ja gotuje na zapas, myje okna, piore firany, przygotowuje sie dopracy......
Trzymajcie kciuki za Kaarolaa i Marcelka!!!
Ostatni dzien sam na sam z Jasiulkiem. Od poniedzialku do pracy.
Czy musze pisac ze na sama mysl mam mokre oczy
Jeszcze tylko 4 dni abonamentu wiec potem raczej nie bede pisac.
Siedze w pracy, dziecko w domu placze i niechce jesc, nie zjadlo ani pierwszej ani drugiej butli. Z pierwszej 120 ml z drugiej 50 ml ((
A ja tu siedze i umieram z tesknoty i z troski.
Ciezko wyczuc czy to zabkowanie czy tesknota za mama.
JA CHCE DO DOMU!!!!!
PS powrot do pracy ogolnie bardzo milo, biurko wysprzatane, na biurku 2 nowe kwiaty i kartka z zyczeniami, jutro sniadanie dla calego dzialu na moja czesc. Hmmm sie postarali, a ja taka niedobra wcale nie chce tutaj byc.
Praca dzien 2
Na stole 8 pieknych slonecznikow.....ktos sie stesknil za mna....
Wstalam o 3 rano, bo Jasiulek marudzil, wiercil sie strasznie, nie plakal ale jakos mu zle bylo, wzielam go do siebie i zasnelismy, o 6 wstalam, a on po chwili zaczal plakac, dalam mu butle, zjadl 2/3 i poszlam do pracy. O 10 zjadl znowu 2/3, obiadek caly. Mam nadzieje ze dotre dzisiaj do 17 do domu zeby moc podac mu owocki, bo wczoraj spedzilismy po pracy tylko 2 godzinki razem, bo maluch poszedl o 20 spac, wczesniej zjedlismy razem kaszke.
Gdy wrocilam do pracy, to wcale nie chcial do mnie przyjsc, mialam wrazenie ze jest na mnie zly. Po pol godzinie przeszlo i potem juz moglismy sie bawic i smiac.
Dostalam od meza jego samochod, zeby jezdzic do pracy. Rano 30 minut, popoludniu 45, ale wczoraj akurat udalo mi sie przed korkami, metrem bylo zawsze ponad 70 minut, wiec mega roznica. Nawet jakos dalam rade ta wielka kolumbryna przez caly Hamburg przejechac i nikt na mnie nie trabil!!! Mam prawo jazdy od 19 lat (jeny ale ja stara jestem), w PL bylo super non stop tylko autem, ale tutaj torche mnie ta metropolia na poczatku przerazila i tak mi zostalo na dluzej. No ale teraz mama musi byc mobilna.
Placz codziennie jak wychodze z sypialni, nie wiem skad ten Babel wie ze wychodze do pracy a nie do wc, ehhh....
4 dzien pracy.
Pobudka o 5 rano, od kiedy nie karmimy Jasia w nocy tj, od okolo 4 miesiecy, nie musialam do niego ani razu wstawac z butla ani zeby go brac na rece, od 3 dni jest masakra, budzi sie kolo 3 i wierci, wierci, wierci i jeszcze raz wierci, normlanie spac nam nie daje
zazwyczaj biore go do lozka i spi dalej z nami, dzis zaczal plakac o 5. Maly Glod go dopadl. Dostal butle i zasnal o 5:45 wczesniej jeszcze lezal kolo mnie i probowal mi wcisnac do buzi swoj smoczek, alez to bylo slodkie. Jak on zasnal to mi sie juz nie oplacalo, zwlaszcza ze bylam padnieta i pewnie dopiero budzik by mnie obudzil i jego tez, polezalam przy nim 10 minut i wyszlam do pracy. Spali sobie z tata do 9 potem. Przynajmniej chlopcy wyspani. A ja jak zombi z bolem glowy siedze w pracy i udaje ze cos robie.
Wieczorami tez marudzi, usypianie trwa 15-20 minut, wiem ze smieszne, ale wczesniej nie trwalo wogole, bo po polozeniu do lozeczka odwracal sie i zasypial. Wspolczuje tym ktorzy usupiaja dzieci godzinami. Jas nas rozpiescil ze teraz te 20 minut to wiecznosc.
Ale mi sie wczoraj nazbieralo w pracy. Po pierwsze ze chce oddac dziecko do przedszkola na 10 godzin. Tak latwo powiedziec, a z kim ja mam go zostawic jak bedzie mial roczek, klucz do szyji przywiazac? Taka sytuacja, ze musimy oboje pracowac, bedziemy starac sie jak najkrocej ale nie da rady.
Po drugie ze kupuje dla dziecka jedzenie w sloiczkach. No zesz k.... co to ich obchodzi. Kupuje sloiczki i bede kupowac dalej. Latam po sklepach ze Jasiowi w ciagu 3 tygodni nie powtarza sie zaden sloiczek, codziennie ma cos innego, wszyskto zaplanwoane na 3-4 tygodnie do przodu, urozmaicone, raz w tygodniu ryba, raz cielecina, raz wolowina, krolik, kurczak, indyk, wszystko w rownych odstepach, mieszanki warzywne. Wczoraj mial np warzywka z jajkiem: marchew, pomidory, cukinia, oberzyna, papryka, cebula, ryz, smietana. Dzisiaj bedzie krem z tunczyka: tunczyk, ryz, marchew, pomidor, kukurydza, groszek, papryka, brokul.
Jutro krolik z ziemniakiem i koprem wloskim. Wszystko jest gotowane na parze w sterylnych warunkach, zbadane mase razy. Gdzie ja dostane pasternak, swiezy groszek, krolika.....???
Wole spedzic czas z dzieckiem niz przy garach, nie mam takiej mozliwosci i staram sie dac mu to co najlepsze i urozmaicone. Sama robie np. buraczki i inne warzywa ktorych nie ma w sloiczkach.
Owocki to samo, Jas juz ma mase owockow 'za soba' i wszystko swietnie funkcjonuje.
Na kolacje kaszka z 7 zboz bez zadnych dodatkow.
Dodaje do sloiczkow jajko i olej, do owockow 2 miarki platkow pelnoziarnistych i olej, lekarz radzil, zeby witaminy sie rozpuszczaly w tluszczu.
Mleko wybieram z Omega 3, 6 i olejem rybim.
Czy to naprawde az taki straszny fast food?
Wczoraj po pracy (16:50), dalam mu koncowke owockow (nie wytrzymalby i maz musial zaczac), przewinelam, przebralam i poszlismy na spacer, na ktorym non stop sie smial, a ja mu spiewalam piosenki i opowiadalam wierszyki (w dupie mam ze wszyscy patrza na mnie jak na pierdolnieta, Jas mial dobra zabawe) po spacerze byla godzinka zabawy, kapiel, kaszka i spanie. Padlam o 21:30.
Musze pracowac......
Podsumowanie pierwszego tygodnia w pracy: nie jest zle, ale juz pierwsze nazwijmy to nieporozumienie.
Jas wcale nie tesknil za mama, ani nie marudzil z powodow zabkow. Jest po prostu chory. Meza dopadlo w piatek, mnie w sobote, nic po nas nie widac, ale czulismy sie fatalnie, wszystkie kosci nas bolaly, uszy, gardla, lekki katarek. Jas tez mial lekki katarek, zero temperatury (my tez nie). Biedaczek nie chcial sie przebierac i poplakiwal pewnie z bolu, a rodzice nie zauwazyli. No dalismy plame, ale akurat maz go 'dostal' pod opieke i tak sie poskladalo ze moglismy nie zauwazyc. Teraz jest juz duzo lepiej. Mam nadzieje, ze mu przejdzie i nie bedziemy musieli isc do lekarza. Ehhh...
Wczoraj zrobilam nam wszystkim kisiel z malin wlasnej roboty i uwaga warezywa w sloiczkach.
Kupilam dla nas dynie i warzywa korzenne na zupe, wsadzilam dynie, buraki, ziemniaki, pietruszke, Pasternak do szybkowara i pomyslalam ze to przeciez moze byc super dla Jasia (nic ze nie bio, chyba nic sie nie stanie po 1 posilku z 'niekontorlowanego zrodla'). Wyszly mi 3 sloiczki, dodatlam do nich kuskus i zielona pietruszke, troche zblendowalam, ale kuskus nie do konca, niech ma pare kawalkow. Wyszly mi 3 sloiczki. Dzisiaj pierwszy jest w jadlospisie. Zobaczymy czy zje
Z nowosci: Jas umie sam siedziec, nie siada sam, nie podpieralismy go nigdy poduszkami, teraz siedzi sam glownie na macie, potrafi usiedziec 10 minut, ale zdarza sie ze sie zagapia za czyms i laduje na podlodze ' Jak sie nie przewrocisz, to sie nie nauczysz'.
Aaa üo tygodniu przebywania z tata, tata tez zasluzyl na smoczek i wczoraj Jas wpychal jemu swojego ulubienca do buzi i o dziwo nauczyl sie dmuchac, wczesniej 'pierdzial' buzia a teraz normalnie dmucha, obserwowalismy pare razy, no dmucha, nauczyl sie tez wciskac zabawke zeby sie w srodku ruszala, mamy takie cos w rodzaju baka, ze jak sie nacisnie to sie w srodku kuleczki ruszaja, kiedys walil w to chyba raczej bez rozumienia przyczyny i skutku, teraz naciska i patrzy czy sie ruszaja kulki (czasem nei ma sily do konca wcisnac). No i nadal wszystko 'czyta', ja nie wiem skad on to ma, wszystkie tablice informacyjne, napisy go mega interesuja, wczoraj mialam koszulke z napisami i caly czas ja chwytal i sie w nia wpatrywal, jak mam z obrazkiem to nie zwraca na to wiekszej uwagi. Od malutkiego interesuja go wszystkei napisy. Na basenie czy gimnastyce jest mase obrazkow i tablic informacyjnych, musze sie przy wszystkim zatrzymac, bo go to mega interesuje. Swietna sprawa, czytalam czasem ksiazki lezac z nim kolo siebie, ksiazke trzymalam nad nami, a on sie patrzyl na druk, a ja czytalam na glos i oboje bylismy szczesliwi. Ksiazeczki sa definitywnie jego ulubiona zabawka.
Moja przyjaciolka miesiac temu jak spedzila z nim troche czasu, powiedziala ze to jest niesamowite jak on reaguje na ksiazki (sama ma dzieci, ktore uwielbiaja czytanie, ale czegos takiego u nich nie widziala).
Raczkowanie dalej w lesie, zebow brak. Ale czy to jest wazne keidy zacznie siadac, raczkowac czy wyjda mu zeby. Chyba nie ma to wiekszego wplywu na dalsze zycie, tak samo jak to kiedy zje pierwsza marchewke. Wszyskto ma swoj czas ...