Ustalił się nam jako taki rytm dnia w tym zimowym okresie: pobudka około 7.00, mąż budzi Starszaka i robi mu śniadanie a nam kawę, ja ubieram dzieci, ścielę łóżka itp. Kwadrans przed 8 jadą obaj do szkoły, a ja ogarniam siebie, nasze śniadanie i takie tam. Pomiędzy 10 a 11 wkładam Misia do łóżeczka z kocykiem i ciumkiem i on tam sobie gadając zasypia. Podczas jego pierwszej drzemki robię szybką prasówkę na komputerze, sprawdzam pocztę itp. Potem nastawiam pranie, trochę sprzątam i robię obiad, bo jak się Miś budzi to już zazwyczaj jest głodny. Czasem udaje nam się zjeść wspólnie we trójkę pomiędzy 12 a 13 (jeśli akurat mąż pracuje w biurze). Jeśli pogoda jest ładna, to po obiedzie zabieram Miśka do wózka i idę odebrać starszego syna ze świetlicy, a jak jest brzydko, to jedzie po niego mąż około 14.
Staram się by dzieci były na polu dopóki świeci słońce, jak się robi chłodno, to idę na kawkę do teściowej. Siedzimy tam około godzinki i między 15 a 16 wracam do domu by położyć Misia na drugą drzemkę. Daję mu trochę mleka i znów usypia sobie w łóżeczku. Budzi się po koło 1-1,5 godz. - w tym czasie najczęściej robię coś ze Starszakiem - staram się zachęcać go do malowania, pisania, liczenia, czytania, ale jak nie ma ochoty, to po prostu bawimy się w autka i takie tam lub pomaga mi w jakichś prostych pracach domowych.
Po drzemce Miśka daję chłopcom podwieczorek - oni w tym czasie roznoszą dom w strzępy bo chcą się bawić wszędzie i wszystkim O 19 przychodzi mąż i pomaga mi ogarnąć kolację, sprzątanie bałaganu zabawkowego, mycie i kładzenie spać. Jeśli nie ma żadnych ekscesów, gości itp. to około 20 Miś ląduje w swoim łóżeczku, a około 21 Starszak w swoim. Zazwyczaj ja kładę Młodego, a Mąż Starszego, ale czasem się zamieniamy. W weekendy chłopcy mogą iść spać ciut później, bo następnego dnia nie trzeba się zrywać o 7 rano. Porządna kąpiel jest mniej więcej dwa razy w tygodniu - to zależy od naszych sił. Czasem padamy na pysk i myjemy dzieciom tylko ręce, nogi i zęby
Od 21 mamy fajrant, czyli zazwyczaj każde z nas siada do swojej roboty - ja nadganiam zaległości wszelakie. Mam ich non stop tyle, że nie ogarniam. Mąż zresztą też tak ma. Czasem oglądamy sobie coś razem - budząc siebie nawzajem co chwilę, gdy któreś z nas przysypia na kanapie O północy kładziemy się spać - z rozsądku, bo następnego dnia czeka nas znowu 'Dzień świstaka'...