avatar

tytuł: Na huśtawce

autor: gosia81

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Chciałabym być wystarczająco dobrą mamą. Żaden tam ideał i omni-matka. Mam nadzieję, że dam dzieciom szczęśliwe dzieciństwo, miłość i dobry przykład walki o spełnienie swoich marzeń.

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Sia la la la. Huśtawka: szok, niedowierzanie, a po chwili błogi spokój... Tak, wierzę, że wszystko zakończy się happy endem :)

Od czterech dni biorę sterydy i leki na serce. Póki co udało mi się nauczyć młodego pić z butelki zwykłe Bebiko - podaję mu je w dzień 2-3 razy po około 150 ml. Chciałabym po kuracji wrócić do normalnego KP.

Wiem wiem, to nie takie proste...

Po konsultacjach z dwoma lekarzami (endokrynologiem i pediatrą) oraz z dwoma dyplomowanymi doradczyniami laktacyjnymi, rozważając przez dwa dni, jaką mam podjąć decyzję co do tego karmienia piersią, ustaliłam mniej więcej tyle:

- Miś nie chce pić z butelki mojego onegdaj zamrożonego mleka, ani Bebiko HA
- kaszek na mleku nigdy nie chciał jeść, a ja po kilku nieudanych próbach odpuściłam mu , skoro pięknie je inne rzeczy (większość samodzielnie) i prawidłowo przybiera na wadze,
- chciałabym utrzymać KP, ale to co odciągnę w dzień będę musiała wylewać,
- nie wiadomo, czy Mały po 3-4 tyg. takiej zabawy z butlą i mieszanką będzie jeszcze w ogóle chciał ssać pierś
- a może skoro Miś je np. jogurty naturalne i biały serek, to można mu odpuścić picie mieszanki?

Zapoznawszy się z Laktacyjnym Leksykonem Leków ustaliłam m.in. że:
wprawdzie ŻADEN Z TYCH LEKÓW NIE WYMAGA ODSTAWIENIA DZIECKA OD PIERSI (WG LAKTACYJNEJ BAZY), ale trzeba brać pod uwagę czas metabolizowania się składników aktywnych.

ENCORTON - oznaczenie L2 - można karmić, przy dużych dawkach zaleca się odczekać 3-4 godzin po, może wpływać na zmniejszenie ilości pokarmu (ciężko będzie utrzymać laktację nie karmiąc)
NAPROXEN - można pod warunkiem, że nie karmi się wcześniaka lub noworodka (czyli Miś w tym wieku to OK), oznaczenie L3, L4 tylko przy stosowaniu przewlekłym (powyżej 1 mies., co już nie jest aktualne, bo go po prostu zamieniałam na Paracetamol, z resztą na ból pomagają mi najbardziej i tak okłady ze spirytusu salicylowego)
PROPRANOLOL - L2 można karmić, nie wymaga żadnych specjalnych środków ostrożności (trzeba dmuchać na zimne - odczekuję około 6 godzin od przyjęcia ostatniej dawki).

Jeśli chodzi o alkohol salicylowy to sam alkohol raczej się ulatnia, a jego absorpcja przez skórę jest znikoma, bo kwas salicylowy zawarty w alkoholu (stężenie 2%) nie jest absorbowany przez skórę w stopniu, które miałoby znaczenie dla KP.
Prednisonum (Propranolol) - przy dawkach, które ja przyjmuję nie znaleziono informacji o wykrywalnych poziomach u niemowlęcia, choć w jednym badaniu przy dawce sześć razy większej (120 mg) najwyższe stężenie w krwi odnotowano 2 godziny po zażyciu. W wielu badaniach przy dawkach do 60 mg i wielomiesięcznym stosowaniu nie zauważono żadnych skutków i objawów u niemowląt.

Dawkowanie:
1 tydzień (lub 5 dni): Encorton (20 mg-10mg-0), Naproxen (1x1), Propranolol (2x1), okłady ze spirytusu salicylowego (2x2);
2 tydzień (lub 5 dni): Encorton (20mg-5mg-0), Naproxen (1x1), Propranolol (2x1), okłady (1x1);
3 tydzień (lub 5 dni): Encorton (20mg-0-0), Propranolol (1x1), okłady (1x1);
4 tydzień: Encorton (15-0-0), Propranolol (1x1);
5 tydzień: Encorton (10-0-0);
6-8 tydzień: Encorton (5-0-0);

Po około 10 lub 14 dniach sprawdzić CRP i FT4, skonsultować wynik z endokrynologiem.

Przydatna rzecz:
http://kobiety.med.pl/cnol/index.php?option=com_content&view=article&id=131&Itemid=49&lang=pl

Tak więc suma przemyśleń, obliczeń i przeżytych stresów = nie karmię w dzień, tylko przy zasypianiu (19-20), w nocy (1-2 razy) i po pobudce (6-7 rano).

Poza tym zdrowieję

0
Dodaj komentarz

Miś nauczył się pić przez słomkę (odkryłam to przypadkiem) i naśladuje mnie jak dmucham na jedzenie, oddając mu haracz z naszych talerzy Dziś zjadł pierwszy raz fasolkę szparagową - nie wiem dlaczego dopiero dziś mnie olśniło, że mogę mu ją podać, kurcze szkoda całego sezonu fasolkowego!

Zdrowieję, karmimy się nocami.

Polecam ten film, bardzo pozytywny, pomaga spojrzeć 'trzeźwym okiem' na to, jak same wychowujemy własne bobaski

Bobasy, reż. Thomas Balmès (2010)
http://www.cda.pl/video/108395e5

4
komentarzy
avatar
o zerknę. Fajnie że lepiej
avatar
ogladalam go bedac w ciazy....czasem takie oczywiste rzeczy, a bywaja zaskakujac, male afrykanskie dzieci klocace sie na poczatku rozbroily mnie wszystkie dzieci sa takie same! normalne i szok! hahaha
avatar
A super film, widzialam) maluchy na całym świecie sa takie same hehe
avatar
Gosia, jeszcze nie dziękuję, bo z giga stresem czekam na pierwsze usg, a to dopiero za trzy tygodnie (nerwica do tego czasu murowana) Pozdrawiam!!!!
Dodaj komentarz

Od dziś, gdy mnie ktoś zapyta o zazdrość między dziećmi, odpowiem tak: owszem zdarzają się napady złości, ale na szczęście 10 miesięczny Miś nie jest w stanie zrobić krzywdy starszemu bratu. Jeszcze nigdy nie bili się o mnie tacy przystojniacy

O, takie mamy postępy ;D
A tak na serio, to Miś jeszcze nie czworakuje, ale coraz wyżej podnosi pupinę i pełza do tylu, na wstecznym. Trochę martwi mnie to, że ma takie słabe nóżki - paluszki zawija pod spód, nie stawia całej stopy na podłożu, w zasadzie przestał sprężynować. Poczekam jeszcze trochę - może on tak skupia się na tym jedzeniu, gadaniu i naśladowaniu różnych rzeczy, że o chodzeniu, staniu itp. nie ma czasu pomyśleć?

Oczywiście robię klasyczny błąd, bo go porównuję - wprawdzie tylko z jego własnym, starszym bratem, bo z innymi dziećmi to nie, no ale jednak...

2
komentarzy
avatar
Mamusia najważniejsza, dobrze wiedzą że jesteś cenna ;D
avatar
masz branie na pewno niebawem stanie na nogi i chyba ciezko tak w ogole nic nie porownywac...chyba sie nie da...
Dodaj komentarz

Od dziesięciu lat jesteśmy razem: spiknęliśmy się po latach (i zakochaliśmy się w sobie) na przełomie lipca i sierpnia 2005 roku. Swoją drogą, to bardzo ciekawe, że jeszcze zanim oficjalnie staliśmy się parą (we wrześniu w Irlandii), to ja już myślałam o nim per 'mój chłopak'

Kilka dni temu siedząc wieczorem na kanapie, przytulając się, gadaliśmy o tym co było wtedy, a jak jest teraz. Zapytałam męża: czy wyobrażałeś sobie kiedyś, że po dekadzie będziemy się nadal przytulać, we własnym domu, w którym śpi dwójka naszych dzieci?
A Mąż, jak to Mąż - z rozbrajającą szczerością powiedział: Tak, byłem pewien, że tak będzie, bo to było moje marzenie.

Nigdy w życiu nie spotkałam bardziej pozytywnej osoby niż on. Lubi siebie (z odpowiednią dozą dystansu) i tą samoakceptację roztacza wokół siebie - ona z niego emanuje i dzięki temu przestaję być roszczeniowa wobec samej siebie. On łagodzi moje 'obyczaje'. Rozładowuje moje pretensje i choleryczne zapędy.
Jest 'śmiesznym głupkiem' - piszę to z wielką czułością, bo ten 'śmieszny głupek' uczynił mnie szczęśliwą Oczywiście ma mnóstwo wkurzających wad, ale i tak go kocham.

3
komentarzy
avatar
najlepszego na lata
avatar
I o to chodzi w tym parowaniu, o jakis rodzaj uzupełnienia. Powiem tak- u nas podobnie i za kilka dni też nam stuknie 10 lat ale po ślubie. Wszystkiego dobrego
avatar
życzę wam kochani kolejnych wspólnych lat w szczęściu i miłości
Dodaj komentarz

Mam sąsiadkę, której córa jest starsza od Miśka o tydzień. Mała jest lekka (niecałe 8 kg), drobna i... chodzi samodzielnie od jakichś dwóch tyg. Za to nie ma ani jednego zęba i żywi się papkami. Jak Miś koło niej siadł to w życiu nikt nie powiedziałby, że ten mój mały, stacjonarny Budda jest jej rówieśnikiem, w sensie dosłownym. On wyższy o głowę, słusznej postury. Ona ma żywiołowy charakter i roznosi dom (chyba zaraz zacznie biegać), a on kontempluje zabawki i przede wszystkim non stop coś sobie podjada. Nie piszę tego aby wykazać różnice. Tak już jest i tyle, że dzieci się różnią.

Ale... wiecie jak to jest z matczyną INTUICJĄ - coś nie dają mi spokoju te nóżki Miśka, ale to tylko takie UKŁUCIE NIEPOKOJU, NIEWYRAŹNE PRZECZUCIE. Nie zdecydowałam jeszcze czy ulec intuicji i poradzić się kogoś z medycznym wykształceniem. Zagwozdka.

0
Dodaj komentarz

Mam sąsiadkę, której córa jest starsza od Miśka o tydzień. Mała jest lekka (niecałe 8 kg), drobna i... chodzi samodzielnie od jakichś dwóch tyg. Za to nie ma ani jednego zęba i żywi się papkami. Jak Miś koło niej siadł to w życiu nikt nie powiedziałby, że ten mój mały, stacjonarny Budda jest jej rówieśnikiem, w sensie dosłownym. On wyższy o głowę, słusznej postury. Ona ma żywiołowy charakter i roznosi dom (chyba zaraz zacznie biegać), a on kontempluje zabawki i przede wszystkim non stop coś sobie podjada. Nie piszę tego aby wykazać różnice. Tak już jest i tyle, że dzieci się różnią.

Ale... wiecie jak to jest z matczyną INTUICJĄ - coś nie dają mi spokoju te nóżki Miśka, ale to tylko takie UKŁUCIE NIEPOKOJU, NIEWYRAŹNE PRZECZUCIE. Nie zdecydowałam jeszcze czy ulec intuicji i poradzić się kogoś z medycznym wykształceniem. Zagwozdka.

4
komentarzy
avatar
ale ze co z tymi nogami?
avatar
hmmm tak przy okazji kontroli to sie poradz, specjalnie bym nie leciala, bo to w koncu wszystko jeszcze moze sie zdarzyc w przeciagu kilku tygodni, ja tez zauwazylam, ze Gabrys zle stawia stope jakby do srodka i tak dziwnie mu kostka streczy, tez sie zastanawiam nad konsultacja...
avatar
jeśli nie masz skłonności do hipochondrii to zaufałabym intuicji. Konsultacja nikomu krzywdy nie zrobi.
avatar
A jaki problem z tymi nogami? Ala / pod koniec sierpnia skonczyła rok/ a na poczatku sierpnia zaczeła raczkować. Do chodzenia się nie garnie, postawiona przy meblu trochę stoi. Czasem krzywo trzyma nóżkę. Poprawiam jej. Pytałam o to pediatry. Powiedziała że to normalne u takich małych dzieci. I mam się martwic jak bedzie krzywo stawiała nóżki jak bedzie chodziła. Jak masz wrażenie że coś jest nie tak, skonsultuj. A co do powrotu do rzeczywistości...ja wracam do pracy za 3 tygodnie! Nie wiem jak to będzie...
Dodaj komentarz

Co rano wstaję się z mocnym postanowieniem: dziś się ogarnę, odwalę zaległości, stworzę plan, będę gnać do przodu jak torpeda. I co? I nic. Wieczorem siadam zmęczona, choć nie mogę się pochwalić 'wyrobieniem dziennej normy'. Co się ze mną stało?

Jak odzyskać dawną moc? Jak zmusić się do większego wysiłku? Czas ucieka... Za dwa miesiące koniec macierzyńskiego. Jeśli zmiana ma nastąpić, to w trybie nagłym - rewolucyjnym. Inaczej będzie kiepsko. Oj, kiepsko.

Warte uwagi, wklejam, by nie zapomnieć:
http://edukacjananowo.edu.pl/?p=612

1
komentarzy
avatar
przyjdzie czas, bedzie rada, 2 miesiace to sporo czasu...
Dodaj komentarz

Misio jest takim typem łakomczuszka, że trzeba się ukrywać przed nimi z jedzeniem - CIESZĘ SIĘ Z TEGO!!!
BYĆ MOŻE TAK SZALENIE MNIE TO CIESZY, BO....do dzisiejszego dnia użeram się ze starszakiem, który jest niejadkiem. Nerwy mam zszargane od czasu jego niemowlęctwa. Może dlatego też Miśkowi pozwalam na więcej, dziś doprawdy eksperymentował zabierając nam różne rzeczy do jedzenia (ze mną jadł spagetti, a bratu na przykład podkradał popcorn, do miski się turlał jak akrobata - czyli jednak jak chce to potrafi!), ale co tam, na szczęście nie jest uczulony na nic (uff, papa głupie podejrzenia alergii).

Taka sytuacja była u nas ostatnio w domu: Drugorodny ryczy. Mówię Małżowi, szybko szybko daj mu coś do jedzenia bo głodny jest. Małż zapycha Drugorodnego pomidorem, chlebem, jogurtem - co tylko wpadło mu pod rękę i pyta Pierworodnego: a Ty kiedy płakałeś z głodu? - Nigdy, odpowiada Pierworodny. (Kiwam potakująco głową, nawet w niemowlęctwie mu się nie zdarzyło, trzeba było budzić na cycka). - A kiedy ostatnio byłeś głodny? - pyta dalej Małż. - Nie przypominam sobie żebym był głodny - odpowiada Pierworodny. KURTYNA.

A ile się nasłuchałam 'złotych rad' ho ho ho, np. w takiej wersji: miałem takiego psa co nie chciał jeść parówek, ani podgardla, ani nic w ogóle, ale jak zamknąłem go w szopie na dwa dni i przegłodziłem to stare ziemniaki nawet zjadł. NON COMMENTS.

Tak więc ten tego: niech żyje radość jedzenia

4
komentarzy
avatar
Buahahahaha, Szopa i wio! Za tydzień Pierworodny zje i ziemniaki, i starą szmatę do podłogi okraszoną musztardą :-P
avatar
Moj chrzesniak tez nic nie je poza slodyczami. Pierwsza mysl - koniec slodyczy, druga - przeglodzic. O. Powiedziala. Nauczycielka. Kurtyna.
avatar
No lepiej mieć Jadka niż nie Jadka) tu masz racje i te złote rady ))
avatar
A możę ta szopa jakieś ma właściwości

Mój brat (stary koń - lat 24). Od urodzenia niejadek, do tej pory je kanapki z serem, płatki i piersi z kurczaka (chude toto). A co się mama nad nim namartwiła w dziecięctwie. Taki typ...
Dodaj komentarz

Postanowiłam jeszcze zawalczyć i poszukać nowej pracy przez około 1,5 miesiąca - jak się nie uda to pójdę na wychowawczy i tyle, choć wiem, że jakoś mega szczęśliwa to ja w domu nie będę - muszę mieć COŚ poza normalnym życiem do roboty, bo inaczej zaczynam świrować, dołować się i wyszukiwać sobie problemy. A jak mam zapełniony CZAS na 99%, to jakoś mi łatwiej ciągnąć ten wóz zwany codziennością. No i jeszcze jedna niebagatelna rzecz - ja muszę mieć swoją kasę!!! Muszę coś zarabiać, choćby to były niewielkie kwoty.

Uświadomiłam sobie, że od obrony nie zrobiłam ze swoim życiem nic - zupełnie NIC. Jak dla mnie jest to totalną porażką. No dobra, mogłam sobie z czystym sumieniem odpocząć dwa miesiące, ale resztę czasu zmarnowałam, a akurat przeciekł mi ten czas przez palce tak łatwo, bo było lato i obaj chłopcy byli ze mną w domu.
Jeśli teraz nie zmuszę się do wysiłku, nie ogarnę się, nie wykrzeszę z siebie jakichś ostatnich resztek energii to już będzie równia pochyła.
Czuje się jak flak, jak za przeproszeniem kupa ;/
Muszę się z tego G***A wygrzebać sama, przysłowiowo wyciągnąć siebie samą za włosy z bagna, bo inaczej co sobie powiem za jakiś czas?
Że nie miałam siły się ogarnąć? Tak nie może być!

Muszę szybko pozamykać niedokończone sprawy. W weekend fryzjer i być może fotograf. Poproszę mamę o pomoc i skompletuję na nowo papiery. Od przyszłego tygodnia szukam pracy na poważnie.

U mnie znów @. Jakim cudem teraz się te sprawy uregulowały, a jak starałam się o dziecko to wszystko funkcjonowało na opak? Z powodu @ Miś odmówił picia z piersi - nie wiem czy to zmieniony smak mleka, czy mój zapach, ale kolejny kryzys laktacyjny stał się faktem ;/ Nie wiem ile jeszcze uda mi się pociągnąć KP - sterydy średnio pomagają, jestem w złej kondycji, ból tarczycy czasem powraca, ale tak na serio wykańcza mnie okropne pocenie się - mam zaburzone odczuwanie temperatury i męczę się z tym straszliwie.

Byłam z Misiem u pediatry - co do podkurczania paluszków, radził zakładać małemu jak najczęściej buty ze sztywną podeszwą i zapiętkiem.
Nie miałam dotąd czasu napisać nic o zerówce Starszaka, ale zasadniczo 'nic się nie dzieje'. Skończyło się na naszych obawach, a w rzeczywistości jest bardzo fajnie - nie ma problemu ze wstawaniem, wyjściem, jest w nim chęć do zajęć i nawet do zostawania na świetlicy. Teraz odbieramy go wcześniej, bo jest śliczna pogoda - szkoda nam by siedział w murach szkolnych, ale jak się zmieni aura to już nie będę gnała do szkoły na złamanie karku ;P
Jego wychowawczyni to 'stara wyjadaczka', ma miliony sposobów na oporne dzieci, a sam Starszak okazał się spolegliwy (póki co), choć indywidualizm to nadal jego główna cecha. Podręcznik udało nam się kupić dosyć tanio (108 zł), ale nie mam doprawdy pojęcia, jak oni się uczą w tych mikroskopijnych salkach - w grupie syna jest 22 dzieci, a gabaryty klasy to wielkość mojej kuchni ;( Wykupiliśmy mu na próbę całe obiady, ale wiem od pań że strasznie wychodzą te zmagania z jedzeniem, więc chyba w następnym miesiącu zmienimy zamówienie na same zupy. Jeszcze to przemyślę.

Miś zaczął wreszcie ćwiczyć stanie na własnych nogach, tzn. stara się utrzymać własny ciężar gdy go podtrzymujemy. Wdrapuje się na nas i stoi jak surykatka, rozglądając się wokoło. Dużo umie już pokazać wyciągniętą rączką - rozwija komunikację, rozumie co się do niego mówi o czynnościach często powtarzanych: o zmianie pieluchy, o jedzeniu, o spacerze, o rozmawianiu przez telefon, zabawach autkiem i samolotami, o huśtawce, o kotku i piesku, świecących i zgaszonych lampach itp. Ach, żebym znalazła więcej czasu na spisanie tego!

3
komentarzy
avatar
O masz... Ale czas cię złapał dołowaty. To na pocieszenie humoru... Pamietasz jak to w ciążę zaszłaś w stylu bezowulacyjnym? Jak to nie ma pracy? Będzie praca jak chcesz. Ogarnij się i do dzieła. Ja w ciebie wierzę. Miś jest uroczy. Moja jest na etapie popieprzania w chodziku wy-szy-ę-dzie. Jak będziesz miała fajne paputki, daj znać! Muszę coś Antkowi kupić poważniejszego niż ala Pepco (u nas to nazywa Jumbo).
avatar
rozumiem brak wlasnej kasy i brak zycia poza domem, do tego przemeczenie plus choroba i dolina murowana....ale nie badz znowu dla siebie zbyt surowa, nie zmarnowalas tego czasu, moze jeste na etapie szukania czegos nowego, a to zawsze poprzedza jakis marazm...powodzenia, wroc do zdrowia, zrob sobie jakis prezent, a swiat bedzie lepszy
avatar
Oj tam napracowałaś się ciężko to i odpoczynek adekwatny do wysiłku. I jeszcze przy małym dziecku!!! Kobieto trochę więcej litości dla siebie samej A zdjęcie misia gdzie, ha?
Dodaj komentarz

U NAS SKOK TYGRYSKA W NAD-PRZESTRZEŃ, CZYLI:

- OD 5 DNI MIŚ NIE PIJE MLEKA Z PIERSI, W OGÓLE NIE PIJE ŻADNEGO MLEKA, JEST NA NIE GDY DOSTAJE MLEKO I JUŻ, NA WIDOK CYCUSIA DRZE SIĘ JAK OPĘTANY :/

- PRZESTAWIŁ SWOJE GODZINY SNU I CZUWANIA JUŻ TOTALNIE PARĘ RAZY, OBECNE STATUS QUO TO PRZESYPIANIE CAŁYCH NOCY (19-20 DO 6 RANO)

- ZACZĄŁ SIĘ PODNOSIĆ DO STANIA, PODSKAKUJE, SPRĘŻYNUJE, CIĄGLE SIĘ TURLA, OGÓLNIE NIE MA 2 MINUT BEZ WYGIBASÓW, ON JEST CIĄGLE W RUCHU, CZASEM NIE DAJĘ JUŻ RADY

- POLUBIŁ BARDZO MIĘSO, Z RESZTĄ ON JE CHYBA NON STOP, JAK SIĘ NUDZI TO WYPATRUJE CO BY TU KOMU ZJEŚĆ

- W WÓZKU POTRAFI SAM USIĄŚĆ I ŁAPIE SIĘ ZA RĄCZKĘ WÓZKA I PRÓBUJE WSTAWAĆ,

- ŚMIEJE SIĘ PRZEZ 70% CZASU - JEST ŚMIESZKIEM, ROZUMIE ZACZEPKI I PROSTE ŻARTY BRATA, POKAZUJE DUŻO RĄCZKĄ, MA W NOSIE ZABAWKI DLA NIEMOWLAKÓW ON WOLI AUTA, SAMOLOTY ITP.

- JAK NABIJĘ MU PORCJĘ JEDZENIA NA WIDELEC TO WYRYWA MI GO I SAM TRAFIA WIDELCEM DO BUZI, OGÓLNIE LUBI ROBIĆ WIELE RZECZY SAM

- CZASEM SIĘ ZAWSTYDZA JAK MU COŚ NIE WYCHODZI (NP. POWIEDZ BABA) NO I ZACZĘŁO SIĘ WYCIE, JAK JA ZNIKAM Z POLA WIDZENIA ;/

TO TYLE CDN...

0
Dodaj komentarz
avatar
{text}