3 lata temu o tej porze rodzilam...
boze, ile te 3 lata zmienily w naszym zyciu!!!
Gabi...no rosnie chlopak, jest radosny,ma mase enrgii, bardzo towarzyski, rozsiewa urok zawadiackim usmiechem lubi zwierzaki, po wycieczce do zoo ciagle pyta kiedy pojdziemy znowu, po wizycie w filharmoni ciagle gra na bebnach nie zadko klepiac po moim brzuchu, widze w nim sportowe zaciecie...ale to chyba typowe dla chlopakow w tym wieku. Teraz dmucha balony...no stara sie nadmuchac,bo jutro mamy zamiar dac mu prezent. Upieklam torta i nadmuchamy te balony, chodz gosci nie bedzie...bo kto by mial przyjsc? do zloba nie chodzil, wiec dzieci nie znamy...moje kolezanki dzieci nie maja, a rodzina daleko...tesknie za rodzicami i kolezankami z polski, doskwiera mi samotnosc...kupilam kolejny bilet. Lecimy 4 sierpnia na jakis miesiac, nie jestem juz tu w stanie wysiedziec,mecza mnie upaly ktore zle znosze od zeszlego roku, meczy mnie to,ze jestesmy z Gabim wiecznie sami,meczy mnie to, ze jestem jedyna osoba w ktora sie patrzy, mecza mnie tutejsze problemy... na pewno wrocim na poczatku wrzesnia, bo 12ego Gabi zaczyna przedszkole...a ja....bede szukac pracy,znowu...boze dopomoz...
3 lata temu nie wyobrazalam sobie, ze bedzie tak....myslalam, ze restauracja bedzie sie miec dobrze, ze bede juz co najmniej znowu ciazy...a jest zupelnie na odwrot...ale coz, zycie, widac lubi mnie zaskakiwac
tymczasem jutro mala fiesta w naszym malym trzyosobaowym gronie i odliczamy do wylotu, zahaczymy o berlin...i akwarium Gabi bedzie zachwycony, uwielbia plaszczki,oglada je na youtubie taki wodny stwor z niego...plywa juz super, z rekawkami oczywiscie albo z kolem...ale w wodzie jestesmy codziennie...