oj czas leci....i przesiaka gdzies,nie wiem gdzie...
Zaczne od tego, ze juz rozgladam sie za nowymi gratami dla synka juz niedlugo bedzie mi potrzebne krzeselko z taca do jedzenia i ogladam ksiazeczki,bo chyba czas zaczac co czytac dziecku, kiedy zaczelyscie czytac swoim dzieciom? no i ogladam po malu zabawki w sklepach, bo poza grzechotkami,gryzakami, pozytywka i jednym skladanym marynarzem nie mamy nic, a dziecko co raz bardziej ciekawsze
ostatni spacer skonczyl sie pchaniem wozka jedna reka,a dziecko w drugiej, zgodnie z idea ´´nie spac!!! zwiedzac!!´´
Juz sie nie moge doczekac lepienia w plastelinie(ale cuda powymyslali do tej plasteliny,machiny do ciast,babeczek,zwierzaczków) ukladania puzzli, robienia lancuchów na choinke itp itd...jest tyle fajnych gier i zabaw teraz sie zastanawiam, co ja wlasciwie robilam w dziecinstwie???? no lalki lubilam z tego co pamietam, domki dla lalek sie robilo z pudelek, mebeliki z pudelek po lekach obklejalo sie wycinankami....tak, gralo sie w gume, klasy i przesiadywalo sie na lawce przed blokiem godzinami...no i sie lazilo za babcia badz mama po kolezankach, sluchajac plot doroslych, badz jesli bly inne dzieci, ganialo sie wokol pokoju...co jeszcze??? aaaa robilam takie ubranka na lalki z papieru, takie z zakladkami na ramiona i w pasie,lubilam to! barbi,barbi,bobasy, wozek dla lalek...misie pysie i inne....bawilam sie sama, bo nie mialam rodzenswta, mame zabawy chyba nudzily, a tata nie umial sie bawic...pamietam zawsze chcial mnie zachecic do czegos,najczesciej do jakiegos sportu co konczylo sie moim placzem,bo kto zabiera dziecko na basen w sobote o 7 rano!!! no bo tak tacie pasowalo...albo bral mnie na sanki i kazal zjezdzac z wysokiej góry gdy ja sie balam....oj ten moj ojciec...checi to on mial dobre,ale ...jak to mowia,dobrymi checiami pieklo wybrukowano...
ja raczej taka ciepla klucha bylam jako dziecko wolalam w domu byc z lalkami, przedszkole strasznie przezylam, do tej pory mamie wypomina,bo strasznie nie lubilam....kawy inki...ble...zupy ble....pamietam ze nic do picia nie bylo poza ta cholerna inka i mlekiem od czasu do casu, herbaty nie dawali,taka byla moda wtedy, i ja caly dzien o suchym pysku w tym przedszkolu siedzialam....spiewac i tanczyc nie lubilam,wiec rytmika byla moja zmora....a lezakowanie!!! co za meczarnia, nie sypialam w dzien, wiec musialam po prostu lezec w ciszy!!! do tego bylam dosc wysoka, a wtedy tez lezaki byly na takiej drewnianej ramie,bez poduszek,znowu taka moda, i ja te 2 godziny musialam lezec glowa na desce,bo tak mi wychodzila....az mam lzy w oczach jak o tym teraz pomysle...i jak tu poslac dziecko do przedszkola??? chodz moze teraz jakos bardziej sie przykladaja.....o przedszkolu pomysle, na pewno jak bedzie mial 2 latka to pojdzie, a moze nawet i rok,ale to jest jeszcze temat otwarty, do przemyslenia, chodz ja do pracy juz wrocilam czesciowo....
Wiele kobiet na belly i w ogole przezywa pierwsze wyjscie bez dziecka, pierwsza kawe na miescie,nie mowiac juz nawet o powrocie do pracy, ja przezywalam na poczatku, ale co sie dziwic,moj maly mial tydzien jak jechalam zamawiac stoly do restauracji, albo zalatwiac sprawy bankowe, maz nie ma prawka (na ktore sie zapisuje od listopada, i mam nadzieje,ze w koncu je zrobi,bo jak nie to chyba sie z nim rozwiode z powodu tego prawka,to jest katorga,ze sam nie moze pojechac po zasrane zakupy) wiec ja, od kiedy wrocilam ze szpitala czesto zostawiam dziecko,czy to z mama jak byla, czy teraz z mezem i wybywam przynajmniej 3, 4 razy w tygodniu na 2, 4 h...teraz wrocil kurs,ktory prowadze, co prawda tylko raz w tygodniu, wczoraj zaczelam od 9.30 do 13.30 i wiecie co....bylo super!!! nie chcialo mi sie jak cholera tam isc,ale jak sie ubralam, wygladalam jak czlowiek znowu, zrobilam zakupy po pracy i wrocilam do domu poczulam nagle przyplyw energii. I nie dzwonilam do domu,nie myslalam o nich za bardzo,chodz opowiadalam,chwalilam sie...ale wiem,ze maz sobie radzi, inaczej samy by zadzwonil,nie? moj malutki ma tylko 2,5 miesiaca i ja juz pracuje na prawie pol etetu i chodz czasem gdy jestem zmeczona,zaluje,ze nie zyje tylko w swiecie pieluch,spacerow i rozowo-niebieskiej papki, to jednak jestem z siebie dumna,ze ogarniam takie rzeczy, a moj syn wydaje sie byc tak samo szczesliwy ze mna,jak i z tata,czy babcia,jak byla
a propo babci....czas kupic bilety do polski.....o kurde, za 2 miesiace czeka nas podroz samolotem...AAAAAA!!!!!! to bedzie jazda....

















Ja Zoi jakoś no nie moge zostawić czuje sie hm taka jakby naga





















