Boże, ja chyba oszaleje. Coś niedobrego się ze mną dzieje. Jestem raczej pozytywnie nastawioną do życia osobą, sami wiecie. Wszystkie doliny staram sie szybko przebiec i zawsze znaleźć coś pozytywnego. A teraz? Ta historia z karmieniem zabiera mi cała pozytywna energie, wszystko co dobre. Od wczoraj płacze jak tylko pomyślę o tym, co traci Kuba i tracę ja. Wychodzi na to, że wyję cały czas. Najgorsze jest to, ze nawet cieżko jest mi patrzec na Kubusia, rozumiecie? Nie moge patrzec na tego mojego Pisklaka, bo mam wrażenie że go zawiodłam, i że ta niezwykła więź, którą nawiązywałam przez kilkanaście ostatnich dni, teraz po prostu idzie w pizdu. Dostawiam go do piersi, ale to już nie to samo. Mam wrażenie, że Kubuś bardziej się niecierpliwi. A może to takie samospełniające się proroctwo. Boję się tego, że laktacja zaniknie przez podawanie butli i proszę, ona zanika.
Proszę, nie zrozumcie mnie źle, nie chcę demonizować karmienia mlekiem modyfikowanym. Tym bardziej, jeśli jest to świadoma decyzja kobiety. Ot z pierdyliona różnych powodów decyduje się na mieszankę, bobas rośnie zdrowo, wszyscy zadowoleni. No nic tylko przybić piąteczkę, serio. Zazdro level kosmos, bo śpi spokojnie, i ona i dziecko.
Czasem mam wrażenie, że pierwszy błąd popełniłam w momencie, gdy chciałam WIEDZIEĆ. Wiedzieć jak najwięcej, mieć świadomość, być Mamusią która karmi, bo WIE, że pierś to najlepsza i najbardziej naturalna opcja. Nie ukrywajmy, tak jest. Nie wymyślono jeszcze nic nawet zbliżonego składem do mleka matki. Czytałam więc, duuuużo. Hafija stała się dla mnie cyckową wyrocznią, pochłonęłam mnóstwo mądrych artykułów, no nic tylko wywalić cyca, podpiąć mlekopija i heja, cud natury się odbywa. Eheee, taki chuj. Teraz, każda jedna z tych mądrości laktacyjnych jest jak drzazga. Nie, sorrry, wróć! Jak kawałek szkła w sercu. Wbija się boleśnie, cholernie boleśnie. Wracają do mmie te wszystkie informacje i rozwalają mój system. I niszczą moje szczęście i relację z tym Małym Robaczkiem. I z Darkiem, który uważa, że przesadzam. I ze wszystkimi, którzy tak jak Wy próbują mnie pocieszyć i dodać mi wiary w siebie.
Muszę gdzieś to z siebie wyrzucić. Jest mi wstyd rozmawiać z ludźmi, bo mam wrażenie że brzmię jak idiotka. I nie chcę nikogo obok. Spodziewałam się wielu pociążowych trudności, przede wszystkim ze strony mojego ciała. W życiu bym nie wpadła na to, że wykończy mnie moja własna psychika.













Wiesz miałam podobnie ale nauczyłam się z pierwszym dzieckiem, że planowanie czegokolwiek to jest bez sensu bo zawsze coś stanie na przeszkodzie.
Wczoraj zajrzałam do interneta i dowiedziałam się, że jest u Ciebie możliwość spotkania z specjalista laktacyjnym ale trzeba poprosić twoja polozna o appointment. Mój to te jestrony wyjście?
A do zanikajacej laktacji odciągnie pokarmu co 3 godziny o mrozmniejszenie go tak polepszyć ale przede wszystkim nie możesz się obwiniac bo to też powoduje zanik...
Trzymaj się tam kochana :-* :-* wiem że ciężko . Przytulamy