avatar

tytuł: Majowe Love :)

autor: dewa

Wstęp

about me

O mnie:

Niecierpliwa, szczera, popadająca ze skrajności w skrajność, z czarnym poczuciem humoru.

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

taką, do której zawsze Dziecko przyjdzie. Chciałabym być taką Mamą, jaką jest moja Mama. Cierpliwą, spokojną, kochaną, moją oazą.

about me

Moje dzieci:

Los Jakubos! Synek Kubuś, zodiakalny bliźniak, urodzony 29 maja 2017 roku. Mój mały, idealny Mężczyzna. Kopia Taty, klon Mamy. Nasz ukochany, wymarzony i idealny Synek.

about me

Moje emocje:

Cała paleta emocji! Zmieniają się kilka razy dziennie, nie sposób nadążyć :)

30t+4d

Kuba ma zapalenie oskrzeli. Ten jego kaszelek od miesiąca, to nie tylko kwestia ząbków. Trzy razy byłam z nim w Niemczech u lekarza, za każdym razem słyszałam, że to od śliny, że wszystko ok, że nie ma się co martwić. Kuleczki homeopatyczne dostałam. A on wciąż pokasływał, odkrztuszał, sporadycznie wymiotował. 

Dzisiaj coś mnie chwyciło, jakieś przeczucie, że piątek, że może by go osłuchać znowu, bo trochę bardziej zaczął kaszleć. I co? W oskrzelach gra muzyka. Antybiotyki, inhalacje, syropy. Pierwsza jego choroba, czułam się w tym gabinecie jak matka patolka, która dziecku chorobę zafundowała. Mam nadzieję, że po tych antybiotykach mu przejdzie. Musi! Pytałam się, czy to konieczne. Bo co, jeśli to wirus? Ale lekarz stwierdził, że u takich maluchów przejście na płuca to kwestia kilku godzin. Nie będę ryzykować, hell no! Tuptuś mój bidny. Eeeech. 

5
komentarzy
avatar
Dasz rade... zapalenie oskrzeli to nie koniec świata... Nie obwiniaj się bo nie masz za co. Serio!!!
avatar
Nie wymyślaj sobie od złych matek, bo nie trzeba. Dobrze zrobiłaś i tyle, chodziłaś do lekarzy wcześniej, a wtedy to pewnie jednak było ząbkowanie, osłabiona przez to odporność i załapał infekcję, to jest wszystko do wyleczenia i przejdzie. Kubuś będzie miał przy sobie mamę i żadna choroba mu nie straszna! A mama też jest pod dobrą opieką, na szczęście nie sama na swoim zagranicznym wygnaniu Będzie dobrze, trzymaj się!
Ps. Wiedziałam, że ta końcówka roku to jakaś ciężka jest! Niech już minie!
avatar
Dzięki za gratulacje
avatar
zdrówka dla Twoich mężczyzn, małego i dużego : )
avatar
Jejku, trzymam kciuki za Was! Intuicja to chyba najlepsza rzecz, jaką natura obdarza matki, bez kitu. Zdrówka dla Dziedzica! I się nie obwiniaj. Wirusy i bakterie jak się przyczepią to już nie pytają matki, czy sobie tego życzyła, coś o tym wiem. ;/ Siły, kobito!
Dodaj komentarz

31t+1d

Biedny ten mój Pierdzioch. Biedny. Pierwsze choróbsko i to od razu zapalenie oskrzeli. Wiecie, ja jestem weteranką oskrzelowo krtaniową. Za dzieciaka szczekałam przynajmniej kilka razy w roku. I to szczekałam tak, jakby świat się miał skończyć. Do rana, do porzygu, jakby płuca miało wyrwać. Ale to byłam ja. A Los Kubos to dziecię moje biedne i chociaż w porównaniu do moich zapaleń krtani i oskrzeli, to on nawet przeziębiony nie jest...ALE! 

Na froncie wygląda to tak, że już piąty dzień bierze antybiotyk, a dalej kaszle. Furczy mu w piersiach, no furczy. Gorączki nie ma, kataru też w sumie nie. Robię mu inhalacje, daję syrop wykrztuśny no i wykrztusza, ale wiadomka że połyka. Noce przesypia całkiem spokojnie, w ciągu dnia też go jakoś nie męczy. Powiedzmy, że ze dwa razy na godzinę pokaszle i tyle. I czasem rzygnie. I ma trochę luźniejsze kleksy. Nie biegunkę, ale luźniejsze. Eeeech. Takie to wszystko z dupy. 

Wiecie, ja bym chyba wolała, żeby ta infekcja była trochę bardziej ostra ale krótka. Tydzień czy dwa i nara. A to się ciągnie od początku listopada. Nie oskrzela oczywiście, ale pokasływanie. I chociaż tamto to niby od zębów ale jednak, cały czas coś. I nie wiem, czy to się nie skończy kolejnym antybiotykiem. No bo ten na wykończeniu, a on bidny dalej rzęzi. Ja przecież też musiałam zeżreć teraz dwa opakowania, bo pierwsze nie pomogło. 

Jakieś to takie dla mnie przygnębiające. Kubuś jest cudowny, wesoły, uwielbia się śmiać. A ten kaszel rzuca się jakimś cieniem na to wszystko. Może powinnam go zacząć wzmacniać jakoś? Odporność w sensie? 

A tak w ogóle, to mamy już nowy rok! Niech ten 2018 będzie jeszcze lepszy niż poprzedni, albo przynajmniej nie gorszy. Na pewno będzie to rok duuuuużych zmian, ale ciiiicho, jeszcze nic nie mówię. Sylwestra spędziliśmy w domu, oglądając tv. Przed północą obudziłam Dziedzica, porwałam w ramiona i wypieściuchałam. Nie wypiłam nawet łyka szampana, co jest baaaardzo dziwne. Albo i nie, może normę wyrobiłam przez ostatnie dwa tygodnie  

Nie robiłam żadnych postanowień, bo i tak nigdy ich nie spełniam, taki typ Rok 2017 przyniósł mi największy Skarb. Rok 2018 będzie musiał się postarać, żeby przebić poprzednika. Życzę sobie i Wam zdrowia, tylko zdrowia! Resztę się wyklepie, jak zawsze  

Teraz patrzę na Jakubsona, jak drzemie spokojnie i cichutko oddycha, z uśmiechem na pyszczku...Kto by pomyślał, że Dzieć w ogóle przeziębiony jest?! Marcepanek mój. Los Muffinkos. Dżizaaaa...kiedyś mnie wyklnie za te przezwiska xD 

4
komentarzy
avatar
Kochana, probiotyk koniecznie! Antybiotyki, a pewnie mały bierze doustne, robią porządek z wszystkimi bakteriami w organizmie, z dobrymi niestety też, stąd luźniejsze kupy. Dobierz mu coś koniecznie. Tylko pamiętaj, żeby nie dawać w tym samym czasie co antybol, bo to się mija z celem. Zdróweńka!
avatar
Kochana zdrówka dla Los Kubosława! Niech szybciutko zdrowieje W Święta Jasiek trochę pokasływał i chyba ja złapałam od niego. On już zdrowy a ja umieram :/ No ale ważne że Jaśko zdrowy. I Wy też zdrowiejcie szybko :*
avatar
Popieram rybuuu. Probiotyk. I to nie na tydzien, dwa, tylko na rok caly. A moja polozna kazała mi dawac dzieciom codziennie, czy zdrowe, czy chore. Znalazlam fajny, w kropelkach. I popatrz ile szczepow bakterii zawierają. Cena jest najczęściej dobrym wyznacxnikiem.Zdrowka!
avatar
Jeszcze Kubusia coś męczy zdrowia! :*
Dodaj komentarz

32t+2d

Łoooo, chwilę mnie nie było! Ale cały czas coś się działo, także nawet nie miałam jak pisać. Kubuś już zdrowy, nie kaszle, nie wymiotuje, ma ładny apetyt i to nie tylko na mleko! I przede wszystkim śpi w swoim łóżeczku (wczoraj od 20.30 do 6 rano a potem, po flaszce, jeszcze do 8.30 - SUSEŁ). Morał z zapalenia oskrzeli jest taki, że choćby nie wiem ilu lekarzy badało dziecko, czasem trzeba zaufać swojej intuicji. I nie zwalać wszyatkiego na ząbki. Antybiotyk pomógł, więc to nie był wirus. I inhalacje zrobiły robotę! Teraz już będę mądra, poza tym mam cały arsenał - nebulizator, katarek i inne aspiratorki. Mam nadzieję, że długo nie będę musiała ich używać. I podaję Dziedzicowi probiotyk! No!  

Jeżeli chodzi o samego Kubusia, to dzisiaj pierwszy raz (!) przekręcił się z brzucha na plecy. I to w sumie przez pomyłkę. Matkooooo, co za leniuch pachnący! Ale jest nadzieja, że w końcu ogarnie, po co ma nogi i ręce. I tak, dopiero na początku stycznia wsadził sobie stopę do buzi, a przecież to robią dzieciaki już w 4 miesiącu xD Ja mam swoją teorię! On nie jest "do tyłu" ani nie ma problemów ze sobą. On po prostu nie robi tego z premedytacją! Ja widzę, że on wszystko ogarnia, ale naprawdę wybitnie w swoim własnym tempie. I niech tak będzie. Póki jest taki radosny, aktywny i cudowny, niech sobie robi co chce. A będzie mądrym chłopczykiem, już jest! Nawet jeśli zacznie chodzić w wieku 20 miesięcy 

Kubuś jest poza tym bardzo muzykalny. Ma swoje ukochane piosenki a jak jeszcze puszczę mu teledysk na jutubie...ooooo! Szał ciał! Numerem jeden jest póki co Pszczółka Maja. I Schiller. My go lubimy, byliśmy na koncercie jak Kuba był 7 tygodniową fasolką w brzuchu i teraz on też może cały dzień słuchać kawałków Schillera. W ogóle uwielbia jak się z nim tańczy albo się śpiewa. Pierdzioch mój kochany!  

Z rozszerzaniem diety całkowicie wyluzowałam. To ewidentnie zasługa książki "Moje dziecko nie chce jeść". Polecam wszystkim Mamom, które rwą sobie włosy z głowy i beczą na podłodze w kuchni, bo dziecko je jakby chciało a nie mogło Porzuciliśmy blw, bo tak. Kuba za bardzo się krztusi, koniec tematu. I może to normalne i naturalne, ale jedzenie ma być przyjemnością. Będę mu stopniowo dawać większe kawałki, o. Przedwczoraj Piernikos zjadł z nami obiad, nasz obiad. Makaron pełnoziarnisty ze szpinakiem i mięsem mielonym z indyka. Omnomnomn, zajadał się! Piękne to było! Oczywiście nie zjadł dużo, ale jak na jego brzuszek to wszystko było w sam raz!  

I co by tu jeszcze...aaaaaa! No, wracamy do Polszy, oficjalnie! Jesteśmy tu tylko do końca marca, wooohooooo. Wypowiedzenie w pracy złożone, mieszkanie wymówione, teraz mamy 3 miesiące na uporządkowanie wszystkiego i spakowanie się Dżizaaaaa, jechaliśmy tutaj i cały nasz "majątek" zmieścił się w Volvie. Teraz musimy kombinować tira chyba W Polsce też mamy już nagrane mieszkanie. Wiem, czeka nas dużo pracy i stresów. Kuba najprawdopodobniej od września pójdzie do żłobka (dostanę zawału, na bank!) a ja koniecznie do roboty, bo jak nie to zęby w ścianę :/ Aaaaale, będziemy w DOMU! 

I wierzę, że wszystko będzie dobrze. Zadbam o siebie, odzyskam swoją pasję, będę szczęśliwa sama ze sobą a dzięki temu, Kubuś będzie miał jeszcze lepiej. Chcę znowu zacząć biegać i ćwiczyć, chcę pozbyć się tych cholernych 30 kilogramów, które rujnują i szpecą moje ciało. I będę szczęśliwa, nawe gdybym miała sobie to szczęście narysować, o!  

4
komentarzy
avatar
Rany, co za pozytywny wpis! Same takie proszę. Żadnych choróbsk pliz! Całusy dla Was! Nosz nie wiem, co napisać. Zazdraszczam luzu w majtolach.
avatar
Ale piękny wpis! Wszystko się ułoży, już Dewa o to zadba A co do książek o dzieciach, to czytałaś "W Paryżu dzieci nie grymaszą"? Mi pomogła w kwestii spania, ale jest na tyle fajnie napisana, z humorem, że można poczytać i dla przyjemności
avatar
No pięknie, jak super widzisz, udało się mieszkanie znaleźć życzę, by cały rok był taki udany
avatar
Super spełni się twoje marzenie wrócisz do domu będziesz jeszcze bardziej szczęśliwa.
Dodaj komentarz

33 tydzień

Matka miała dzisiaj wychodne! Tak tak, polajzłam ja do sklepu. Padał deszcz, mocno wiało, ale czym jest brzydka aura kiedy o wolność idzie  Wiem, że może zabrzmi to dziwnie, ale odkąd Kubosław wypełnia mój cały świat, każde wyjście bez niego jest jak wyjazd za granicę. I czasem mam go i tak non stop w głowie, i dzwonię co pięć minut, i myślę - to wtedy gdy zostawiam go pod okiem mojej Mamy. Wiem, że wychowała czwórkę dzieci, w tym mnie, aaaaale! No. A jak Mały zostaje z Tatą...ooooooo...to wtedy jeszcze dobrze drzwi nie zamknę, a już jestem w zupełnie innym świecie! 

I tak było dzisiaj. Wyszłam z domu, słuchawki na uszy, odpaliłam muzykę na telefonie i luuuuudzie, zupełnie jakbym obudziła dawną mnie! Nawet krokiem tanecznym szłam a w sklepie machałam kuperkiem, aż jakiś smutny koleś dziwnie się na mnie popatrzył. Ale co tam! I nie zrozumcie mnie źle Niedźwiadki! To nie jest tak, że w domu cierpię srodze a jak tylko podrzucę Dzieciaka Tatusiowi, to od razu duszo śpiewaj! Przecież to Pierdzioch jest moim największym szczęściem  Ja po prostu czasem sobie przypominam, że oprócz tego że jestem Mamą, w rozciągniętej koszulce i podartych spodniach dresowych, z rzygami we włosach i kupą za paznokciem...to jestem też sobą. Byłam, znaczy się. I miałam iskierki w oczach. I fajny tyłek! I pachniałam pachniukami. I śmiałam się sama do siebie. I tańczyłam w bieliźnie po domu! 

Wiecie co? Jestem już chyba gotowa, żeby odkurzyć to swoje dawne ja. Jeszcze chwila. I wrócimy do domu. Nowe mieszkanie, nowa praca, karnet na basen, bieganie, spacery z Bubuniem, będzie pięknie! Ale ciiiii, nie mówię tego głośno, bo nie chcę Stwórcy rozśmieszyć

Kubusiowi idą w końcu górne jedynki! Ufffff, a już myślałam, że będzie miał zęby tylko na dole. Wciąż się Gałgan nie obrócił na plecy i czuję, że zrobi to dopiero jak zacznie pełzać, czyli w drugiej klasie szkoły podstawowej  Ale ale! Jeszcze kilka tygodni temu krztusił się albo rzygał jak wyczuł grudkę w zupie, a dzisiaj proszę! Siedział z nami jak Ludź przy stole i rozmazywał sobie  po głowie chlebek ze srem, czasem nawet ugryzł kawałek i połknął  I oczywiście był przy tym bezbłędny, radosny, cudowny, IDEALNY

http://i68.tinypic.com/2qlzbd5.jpg

4
komentarzy
avatar
Rany, Pierdzioch - pasuje do niego jak nie wiem. Odpal mi trochę swojego optymizmu, co? W ogóle za tekst o matce z kupą za paznokciem powinnaś dostać order. Kurna... no wlampiam się w to zdjęcie - kiedy to to tak urosło?! Pamiętam, jak pisałaś o nim, że po porodzie wyglądał jak mały elf. Tożto już kawał elficha. I generalnie znam to - z mężem się nie boję małej zostawić, a jak już to zrobię to srruuu... Nawalam arie w samochodzie i marzę, że kiedyś jeszcze wytuszuję rzęsy (jak dotąd golenie pach nawet mi nie wychodzi).
avatar
Jaki on już duży :o xD kiedy to dziecko Ci tak urosło? ja się teraz szybciej ogarnęłam po porodzie niż przy pierwszym dziecku... maluję się od początku, przynajmniej do godziny 13stej jestem ubrana w ciuchy (nie w piżamie), po południu często wychodzę na 2 h, zostawiając tatusia samego z dwójką) W sumie nie mam wyjścia, bo inaczej z dwójką dzieci byłabym w czarnej d... ;D
avatar
On po prostu jest genialny! No mina mistrz
Haha skąd ja to znam. Dla mnie wyjście żeby wyrzucić śmieci było balangą nie tej ziemi a co dopiero wyjście na zakupy :p ok to nasze macierzyństwo takie piękne
avatar
Miało być jeszcze serduszko ale mi ucięło i nie chce się wrzucić :[
Dodaj komentarz

33t+5d

Dobra dobra, krótkim i szybkim rzutem na taśmę, Kub wziął i się przedwczoraj obrócił z brzucha na plecy i od tamtej pory świderkuje po kocu. Jak to się stało? Ano miał chyba dosyć mojego marudzenia i wyzywania go od leni, i się przekręcił. I zrobił to tak, jakby robił to codziennie. A jak ja zaczęłam skakać jak orangutan i piszczeć, to rzucił tylko spojrzenie z serii "no nie spierdziel się Matka" i tyle  Tego samego dnia przeświderkował się z dywanu na podłogę i jego główka (delikatnie) zderzyła się z panelami. Myślałam, że zesikam się ze śmiechu! Nie dlatego, że walnął, hell no! Ale dlatego, że zastygł i jego spojrzenie mówiło jedno - tego ku.wa w planach nie było! Proszę mnie tu dywan czerwony rozciągnąć, chcę się turlać z klaso!  

Eeeech, cudowne to moje dziecię! Nie muszę już zatem zapylać do pediatry, a takie były plany. Z luzem w majtach czekam na pełzanie, raczkownie, chodzenie, mówienie i egzamin na prawo jazdy!

Poza tym je pięknie, miny trzaska, uśmiechy rozsyła, jest bezbłędny. Ale o tym już pisałam, cnie?  Muszę bardziej uwierzyć w to swoje dziecko. Muszę! O, proszę, Dziedzic z łogórkię

http://i64.tinypic.com/r7r5gx.jpg

5
komentarzy
avatar
Zdecydowanie musisz uwierzyć choć sama po sobie wiem że wszystko nas matki martwi l. Takie już jesteśmy. Ale każdy bobas rozwija się swoim tempem i mimo że każda z nas o tym wie to i tak ż tyłu głowy nam siedzi że coś może jednak jest nie tak. Żółwika ż Jasiem przesyłamy :&
avatar
A ile waży Kubuś? Wygląda na dużego chłopca :-P Marcelek jest z 12 czerwca i też nie przekręca się z brzucha na plecy, nie pełza, nie siedzi sam. Taki typ lenia :-P
avatar
Malwa86, waży około 9 kg i ma 77 cm wzrostu
avatar
No to kongratulejszyns. Znając życie jak się dziecko zrobi mobilne to będziesz tęsknić do momentu, kiedy leżał plackiem. XD Ale ciii... Znam tą radość z małych sukcesów.
avatar
Kubuś jaki już duży słodziak A ty matka nie panikuj tylko się ciesz z sukcesów synia: )
Dodaj komentarz

34t+6d

Stara bida u nas Niedźwiadki, poza tym że czas zapytala, Kublik zaraz będzie miał 8 miesięcy a nam zostały jeszcze tylko dwa miesiące na obczyźnie! Szok! Czeka nas tyle pracy i wszystkiego, że jasny gwint! Cztery lata temu przyjechaliśmy, pakując nasze życie w Volvo. Dzisiaj szukamy busa, bo trochę się tych gratów uzbierało. Poza tym musimy tu wszystko pozamykać, pozałatwiać tak, żebyśmy mogli w Polsce spokojnie spać. No a tam? Tam trzeba wszystko pootwierać, tak żebyśmy mogli odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Ekscytacja level kosmos!

Kubuś świderkuje dzielnie po pokoju. Jest bardzo ostrożny i jak pacnie się w beret, to porzuca przewroty na jakiś czas. Znowu ząbkuje, ma już cztery dolne ziarenka ryżu, górne jedynki i właśnie idą obie górne dwójki. Już przebiły dziąsła ale wciąż go męczą, Bidka Mała ;(

Dzisiaj rano przy śniadaniu, zakrztusiłam się chlebem i zaczęłam głośno kaszleć. Tak głośno, że Kubson zaczął płakać. I łezki mu poszły! Powiem Wam, że chyba nic na mnie nie działa tak i intensywnie jak płacz Dziedzica. Nic! Od razu robię się miętka! Może dlatego, że to jest niepłaczące dziecko, po prostu. Kuba zapłakał kilka razy w ciągu tych ośmiu miesięcy i za każdym razem miał powód. A tak żeby płakać, buczeć, siorbać... to hell no! Aż mi się głupio zrobiło, że zaczęłam się tak bezczelnie dusić i wystraszyłam Dziedzica  

Zbieramy się dzisiaj na basen, niech sobie Dzieć zadek odmoczy. I my też przy okazji. Nawet nie chce mi się paznokci malować, a raczej zmyć starego, obdrapanego lakieru. Wyglądam jak obraz nędzy i rozpaczy. I tak się trochę czuje. Ja nie wiem, czemu Darek jeszcze nie wstydzi się ze mną wychodzić. Pocieszam się, że ten lumpiarski stan minie. Że kiedyś odkopię kobietę, która kiedyś, daaaawno temu byłam. Póki co, nie mam ani czasu, ani siły, ani nawet ochoty, o  

1
komentarzy
avatar
Ja często gęsto jak spojrze w lustro to aż się siebie przestraszam te nasze chłopy to muszą nas jednak kochać :p
Dodaj komentarz

8 miesięcy!!! 8!!!

Tkwię w jakimś dziwnym niedoczasie, doba za krótka a ja nie mogę się ogarnąć! No ale wpis trzeba popełnić, nie codziennie przecież Syn Pierworodny kończy jednocześnie 8 miesięcy i 35 tygodni 29 maja też był poniedzialkiem, taka informacja bez znaczenia

Nie będę po raz pierdylionowy pisała, że czas leci, że wtedy pachniało kwiatami, że jak to tak to tak szybko, ble ble ble, wszyscy to wiemy! W liczbach Kuba wygląda tak, że ma 77 cm, waży jakieś 9 kilo, ma 8 zębów i pińcet ton uroku osobistego. Ja codziennie z ogromnym zdziwieniem odkrywam, że kocham go jeszcze bardziej. Chociaż doprawdy, nie wiem gdzie ta miłość się mieści. Fakt, jestem wielka jak smok, ale to uczucie....no apokalipsa. Jestem od tego Dzieciaka uzależniona. On jest każdą moją myślą, każdą emocją. I chociaż codziennie ze złością przyznaję, że jestem zmęczona, obolała, zaniedbana a czasem sfrustrowana, podkurwiona, niedospana i marudna...to biere! Biere to wszystko z dobrodziejstwem inwentarza, bo jest ON. Jakubson. I wiecie co? To jest najbardziej dziwne i poschizowane uczucie na świecie. Na maksa masochistyczne, na maksa! Bo jak można odnajdować radość w tym, że się momentami tak cierpi? Nie wspomnę już o uczuciu do Dziecka. Uczuciu, które jest tak intensywne, że gdyby temu Dziecku miało się coś stać, to bym się z miejsca zajebała, pardąsik za słownictwo. Drżę o tego Gałgana 24 godziny na dobę, stresuję się każdą pierdołą a moje ciało to odczuwa i strajkuje. Naprawdę muszę porobić sobie badania wszelkiej maści, bo coś jest nie tak. Aaaaale...co z tego? Skoro jest Dziedzic. Ukochany mój, wymarzony, idealny. 

Mogę nie jeść, nie spać, nie oddychać, whatever! Byle jemu było spoczko! Jakby mi ktoś powiedział rok temu, że tak wsiąknę i przepadnę, to bym mu z miejsca poradziła skonsultowanie się z lekarzem lub farmaceutą, albo od razu pierdolnięcie się blaszką w czaszkę. 

I oto jestem! Zaniedbana, zabiedzona, totalnie zakochana w swoim Synu. I to tak mocno, że chociaż czasem chcialabym drugie dziecko, to bym nie chciała, bo jak to tak to, miłość i uwagę dzielić Wiem wiem, Mamy przynajmniej dwojki Maluchów uśmiechają się teraz pobłażliwie pod nosem i myślą: co ona wie o miłości, skoro ma TYLKO jedno  

Ale do brzegu! Podsumowując 8 ostatnich miesiecy napiszę tylko tyle, że jest moc. No jest. Moc ta niszczy wszystko na swojej drodze. Miałam 30 lat na to, żebym myślała o sobie. Skonczyło się babci sranie, teraz do końca życia będzie tylko ON. Ała...

Proszę, Syn mój, Jakub Pierwszy Tego Imienia

http://i66.tinypic.com/2ltndpu.jpg

4
komentarzy
avatar
Duży chłopczyk z Kubunia i mama jaka dumna. Jeszcze więcej mocy i szczęścia z okazji ósemeczki.
avatar
Duży chłopczyk z Kubunia i mama jaka dumna. Jeszcze więcej mocy i szczęścia z okazji ósemeczki.
avatar
Już 8 miesięcy? nie nadążam za Wami miłość mamy dod ziecka jest przecudowna, a Kuba będzie miał wspaniałą pamiątkę z Twojego pamiętnika... aż mu można pozazdrościć takiego pamiętnika i takiej mamy. Koniecznie wydrukuj swoje wspomnienia
avatar
Ja aż nie wiem, co pisać - życzę Wam samych kolejnych pachnących zajebistością miesięcy, która, no nie da się ukryć, kipi dziedzicowi z uszu. Możemy sobie przybić piątkę z tym masochizmem... A tak btw - ten tekst u mnie o cycku i porodzie to sarkazm był, ale możliwe, że nie wyszedł, bo mi mało co wychodzi ostatnio, a szczególnie bycie cierpliwą.
Dodaj komentarz

37 tydzień

Rampampam, nic się nie dzieje! Znaczy się było kilka dolin, kilka uniesień, norma! Przez chwilę miałam zdupny nastrój i nic mi się nie chciało, nawet użalać się nad sobą. Bunt taki hueh. Ale przeszło, jak wszystko przechodzi, koniec. 

CoolSon męczy się z ząbkami, chyba mu czwórki idą. Maaatko, trochę się zapędził z tymi zębami Chłopaczyna. To chyba jedyna rzecz, z którą pędzi. Resztę odpala po swojemu, indywidualista  

Patrzcie, już luty, za chwilę marzec i wracamy do Polszy. Już wiem, że przed nami dużo górek, ale coś za coś, cnie? 

Już myślę o pakowaniu i cieszę się, że będę mogła wywalić wiele rzeczy i pozbyć się balastu. Mam nadzieję, że jak przyjdzie nam się pakować, to trafię akurat na "ten dzień". Ten, w którym bez zbędnego sentymentu wypierdzielam wszystko, co mi wpadnie w ręce. Takich dni jest tylko kilka w roku, w resztę to nawet papierka  nie wyrzucam, bo przecież jeszcze się przyda. 

Także taaaak, ido zmiany Niedźwiadki, ido! Mam duże oczekiwania w stosunku do przeprowadzki. Liczę, że przywróci dawną mnie. A jak będzie, to jak zwykle się zobaczy  

3
komentarzy
avatar
Życzę ci szybkiego odzyskania siebie to jest bardzo ważne i wpływa na całokształt. Ja powoli odzyskuję siebie Ale bardzo powoli długa droga przede mną.
avatar
Tyle zmian przed Wami, że czas pewnie będzie pędził jak szalony... ani się nie obejrzysz, a przyjdzie wiosna, lato i Kubusiowi strzeli roczek. Trzymam kciuki za Was
avatar
Powodzenia z przeprowadzką! My niedługo też. Też liczę na masowe wywalanie pierdół, ale znając życie będzie mi się tak spieszyło, że zabierzemy pewnie cały majdan bez zastanowienia. Uh. Cierpliwości przy ząbkowaniu!
Dodaj komentarz

37t+3d

Nie wiem po co szczegółowo wypisuję te tygodnie i dni. Czas tak szybko leci, że zaraz będę ogarniać tylko miesiące. A potem lata. Ani się człowiek obróci, a Syn będzie miał naście i właśnie przyprowadzi koleżankę, żeby się bioli pouczyć, ehe ehe

Pamiętnik ciążowy się właśnie redaguje i za chwilę będzie drukowany, jako pamiątka. A na roczek Kubson dostanie pamiętnik roczkowy. Aż w końcu uzbierają się kroniki, które Dziedzic rzuci gdzieś na półkę i dopiero jego Żona je wyciągnie i sapnie, że Teściówkę to ma jednak kozacką  

Tak tak, już powoli planuję Roczek Pierdosława. Abstrakcja, cnie? Bo przecież dopiero opuścił Statek Matkę. Masakra. Nie mam konkretnych planów poza tym, że impreza będzie połączona z 39 urodzinami Darka, że będzie ogród, Rodzina, Przyjaciele, tort, mnóstwo balonów, muzyka, śpiew, serpentyny, zdjęcia, zabawy, wspomnienia, czar, urok i pocałunki. A potem grill, zabawa, śpiewy, radość i w ogóle, takie plany! Będzie pięknie, proszę. Niech tak będzie
Wczoraj były Walentynki, pierwsze Kubusiowe. Darek ma nocki i stacjonuje w salonie, a ja mam Dziedzica w swoim łóżku. I mam uśmiechy poranne i przytulaski, nocne przykrywanie Wiercidupki i wzdychanie z zachwytu nad tym, jak on słodko śpi. I w ten walentynkowy poranek, którego nigdy nie uznawałam, bo przecież kocha się cały rok a nie od święta, miałam to wszystko i nawet więcej i poczułam się tak przepelniona miłoscią, że hej! Kwiaty też oczywiście były i przytulenia i kochamciebardzo też! Wybrałam sobie cudownego Mężczyznę, więc go mam  

Ale nie o tym! Dzisiaj o milości. Moja ukochana i mądra Mama zawsze powtarzała, że nas kocha. Zawsze i wszędzie. Do tej pory powtarza chociaż nie musi, bo czujemy to w każdym jej ruchu, słowie, we wszystkim. Odda ostatniego kęsa, ostatni koc, ostatnią minutę snu, jest źródłem i definicją miłości. I zawsze też powtarzała, że są trzy rodzaje miłości. Jedna do rodziców, jedna do partnera i jedna do dzieci. I dopiero teraz to rozumiem. Dopiero teraz, gdy poznałam wszystkie trzy. 

I od Ciebie Kuba nie oczekuję, że zrozumiesz to wcześniej, niż gdy poznasz Miłość Swojego Życia, która urodzi Wasze dziecko. Także nie spinaj się Synu.

Miłość do Rodziców dominowala w moim życiu. Do Mamy w szczególności. Oczywiście były bunty za nastolatka, ale co tam! Na Mamę zawsze mogłam liczyć, była i jest moją Oazą i wydawało mi się, że jeżeli jej zabraknie, to świat się skończy. Wciąż z resztą tak uważam, bo Mama to Mama. Musi być. Potrzebuję jej. Tak samo jak wtedy, gdy miałam tetrę na dupie i nie wiedziałam która to lewa ręka. Mama musi być. Moja Mama. 

Potem był związek, jeden i drugi. Oba do końca życia i na poważnie, hueh, głupota galopująca I wtedy poznałam Darka. Miłość mojego życia. Moją drugą połówkę. Moje odbicie w lustrze. Twojego Tatę Kuba! I to zatrzęsło moim światem, bo jeszcze nigdy nie czułam nic tak silnego. Fruwałam dwa metry nad chodnikiem. Kego głos był ukochaną piosenką. Dotyk czymś, co rozpalało zmysły i ciało. Chciałam go zamknąć w ramionach i nie puszczać. I wtedy też pojawił się strach o niego. Żeby tylko nic mu się nigdy nie stało, bo wezmę i wykituję. Gdy z racji wykonywanego zawodu był 1500 km ode mnie i rano nie obudził mnie telefonem i mało tego, nie odbierał jak dzwoniłam, wpadłam w histerię. Po prostu. Modliłam się, żeby nawet obracał jakąś panienkę na boku, ale żeby był i żył, żeby wszystko było z nim w porządku. Miotałam się po pokoju, wymiotowałam, kiwałam się do przodu i do tyłu. No i bylo, zagadał się na parkingu a telefon się ładował w samochodzie. Ufff, uratowany. Ale to taka miłość, szalona, histeryczna, do porzygu. Bo ja to jestem ten typ, im bardziej kocham tym się bardziej martwię, przesrane. 

Mama moja jednak cały czas cmokała, że poczekaaaaaj Kochana, urodzisz i zobaczysz co to jest miłość. Bo do dziecka, to całkiem inna para kaloszy. Eheee ehhhee, sobie myślałam, no bez jaj. Ok, na bank się kocha te swoje czerwone, łyse i skrzeczące geny, chociaż za sam poród to rodzice powinni obcinać kieszonkowe. Byłam pewna, że miłość miłością, ale ja muszę przespać te 8 godzin, nie będę sprzątała rzygów i to Darek do końca świata będzie moim numerem jeden. Bo zjawił się, obudził mnie, dał szczęście, bo miłość razy pińcet. 

I wtedy usłyszałam Twój pierwszy krzyk Kuba i wszystko przestało istnieć. Bo ktoś włączył światło. Oczywiście, przez 9 miesięcy ciąży też Cię kochałam, ale byłeś tylko brzuchem. Prawie uwarłam na zawał jak ptzestałeś mnie kopać w którymś momencie, ale to wszystko była namiastka tego, co czuję dzisiaj. I w końcu WIEM co miała na myśli moja Mama. Wiem, jak kocha się Rodziców. Wiem, jak to jest zatracić się w Partnerze. Wiem też, jak to jest oddychać Tobą. 

Kuba, wiem że słowa nie oddzadzą tego co czuję, ale musisz wiedzieć, że jesteś moim wszystkim. Osiągnęłam już szczyt uczucia, chociaż codziennie przesuwam go dla Ciebie. Twoja skóra, Twój zapach i głos, Twoje rączki, małe stópki, cieniutkie blond włoski i anielskie oczęta. Twoje dołeczki w policzkach, paluszki, uszka, monosylaby powtarzane każdego dnia. Każdy oddech, każdy pisk, każde mrugnięcie. Każdy obrót, podniesienie główki i okrzyk zachwytu. W ciągu jednej sekundy mogłabym wyrwać serce i dać je Tobie. Codziennie dziękuję za Ciebie i codziennie drżę, że mogłoby Ci się coś stać. Mogę nie spać, nie jeść, nie oddychać. Wszystko kręci się wokół Ciebie i ja wiem, że to jedyna słuszna droga. Rozpieszczamy Cię z Tatą, który poza Tobą swiata nie widzi. Musisz to wiedzieć. Twój Tata jest idealnym Twoim Tatą. Pełnym miłości, troski, wrażliwości. Twoja malutka główka przyjęła już więcej pocałunków niż wiele onnych główek! Cieszysz się i piszczysz z radości gdy widzisz Tatę w drzwiach, gdy wraca z pracy. I Bóg mi świadkiem, zrobię wszystko żebyście mogli się tak razem przytulać. 

Kubusiu, nie ma takich słów, które mogłyby opisać to, co do Ciebie czuję. Jesteś po prostu wszystkim co mam. Jestem, dopóki Ty jesteś i mnie potrzebujesz. W idealnym świecie bylibyśmy dla siebie do ostatnich oddechów, ale to by znaczyło, że musielibyśmy się przekręcić w jednym momencie, a to byłoby średnie Także Synku, ja będę Cię kochać i Ci walentynkować zawsze. Ty będziesz walentynkował nam, mnie i Tacie, dopóki nie poznasz tej Jedynej i nie zostaniesz Tatą. 

A potem...w cholera wie. Także tak Synku, Pierdziochu...Kocham Cię! I Twojego Tatę. I moją Mamę. I wszystko się zgadza :*

3
komentarzy
avatar
Pięknie piszesz wzruszyłaś mnie jesteś cudowną żoną i matką
avatar
Ale Ty pięknie piszesz... nie można się nudzić... będziesz zajebi...tą, przecudowną teściową i babcią
avatar
Pozamiatałaś. Ale z jednym mnie rozwaliłaś - "Kubusiu, nie ma takich słów...". Nosz kurna jak nie ma, jak natłukłaś rozprawkę? Piękną w dodatku! Oby zawsze w Waszym domu było tyle miłości, i to takiej kurna jakości. Dziedzic ma szczęście, że ma Cię za mamę.
Dodaj komentarz

37t+6d

Wiecie, mam kłopocik. Ot taki mały, nic co można byloby pocieszać ani ojojować, ale troche mi smutno. Przyjechala dzisiaj Mama Chlopa, czyli BaBa. I bardzo się cieszę, bo to wspaniala Kobieta. Mam spoko Tesściową, serio. I Kubuś ją bardzo lubi. I w ogole. A z drugą BaBą, moją Mama, codziennie widzi się i słyszy na Skejpie. I to wszystko. I to jest ten kłopocik i ten smutek lekki, bo Kubson ma prawie 9 miesięcy, jest najsłodszym i najbardziej wdziecznym dzieckiem na świecie, a przez to że jestesmy tu gdzie jestesśmy, nie ma kto nad nim cmokać. A to Dziecko tak lubi ludzi. I tak na nich zasługuje. A ma tylko mnie i Tatę. Fakt, dajemy mu co tylko mozemy i chyba jest szczesliwy i pewnie nie będzie pamiętał pierwszego roku swojego życia, ale ja mam mały niesmak w pyszczku. Że powinnam dać mu więcej życzliwych rąk do noszenia, więcej rozanielonych spojrzeń, więcej miłości i radości, więcej ludzi. Nie po to, żebym ja miała Kubusia mniej, bo heeeeell no, bo mam Dziedzica na oku 28 godzin na dobę i mi z tym dobrze! Ale dlatego, że jestem z niego taka dumna i tak go ubóstwiam, że chciałabym zeby mial tego jak najwiecej. 

Na szczęście już za kilka tygodni to się zmieni. Będziemy w domu a tam wszyscy Ci, za którymi dzisiaj tesknimy, będą na wyciągnięcie ramion  

2
komentarzy
avatar
Chcesz powiedzieć, że ani mama ani teściowa nie wściubiały się do tego, jak wychowujesz dziecko, i to jest kłopot? Dobra, ja wiem, że one są spoko... I że pewnie mówię z perspektywy swoich doświadczeń... Ale tej, może one są spoko... na odległość? Dobra, tfu, nic nie mówię - oby wszystko było cacy jak tylko się przeprowadzicie. Na pewno będzie.
avatar
Nadrobicie wszystko
Dodaj komentarz
avatar
{text}