avatar

tytuł: Niekończące się oczekiwania...

autor: Little Frog

Wstęp

about me

O mnie:

about me

Jestem/chciała bym być mamą:

Niezastąpioną ;] Żeby moje maleństwo nie myślało, że mogłoby mieć lepszą :D

about me

Moje dzieci:

about me

Moje emocje:

Jak u każdej - radość zmieszana ze stresem

Przy dziecku czas pędzi niesłychanie, a przy dziecku i puzzlach jeszcze szybciej. Ale jedno pudełko puzzli już ułożone. Chociaż jak mężowi powiedziałam, że trochę trudne, to stwierdził, że jako początkująca matka polka powinnam sobie kupić takie co mają 30 elementów. Teraz muszę pomyśleć jak by to zrobić, żeby powiesić je na ścianie, bo mają takie nietypowe wymiary (33x98).

Kaja ma już 15 tygodni. Z każdym dniem jest coraz bardziej kontaktowa. Potrafi już zaczepiać i zwracać na siebie uwagę. Jak się jej nudzi, to 'woła' nas do zabawy. Zainteresowana jest tym, co się dzieje za oknem. Tylko przy oknie można się zatrzymać. Po reszcie mieszkania to trzeba chodzić, bo jak się przystanie gdzieś na chwilkę, to zaczyna się niecierpliwić Na szczęście tego noszenia nie ma aż tak dużo, bo potrafi się bawić na macie i na kanapie ze mną. A mój kręgosłup i tak jest już w opłakanym stanie, więc zbytnio nie ma opcji. Tata to zupełnie co innego.

5
komentarzy
avatar
u nas tylko R nosi na rekach, ja to max 5 minut no chyba ze w nosidle to już inna sprawa U nas tez przy oknie najfajniej
avatar
Oj tak to niesamowite. W ciąźy tak szybko nie leciało duża dziewczynka już
avatar
Juz ulozylas!!! Ja jeszcze w powijakach, dobiero z 40% zlozylam :/
avatar
niemozliwe, ze zajelo ci to 2 wieczory....niezla jestes!!!!!!!!!!!
avatar
ja mysle, ze bede ukladac z 2 miesiace.....
Dodaj komentarz

Pierwszy prysznic z córką zaliczony fajnie było wtulona we mnie kompletnie nie protestowała - chyba była w szoku w swojej wanience już ledwo się mieści, więc może to jakieś rozwiązanie?

5
komentarzy
avatar
O proszę, ale trzymałas ja na rękach cały czas??? ja wzięłam Leona do wannny i ciągle sie bałam że mi sie wyśliźnie
avatar
Też mnie kusi, ale mam podobne obawy jak madu.
avatar
Tak, cały czas ją trzymałam. Oczywiście nie było szans, żebym ja się umyła, ale z nią poszło całkiem sprawnie. Też się trochę obawiałam, że może być śliska, ale wbrew pozorom jednak nie było tak źle
avatar
a ja przedwczoraj zaliczyłam z małą pierwszą kąpiel w wannie
avatar
Ooo! Dzięki - Lokomotywę na pewno wypróbujemy i coś czuję, że mu się spodoba.
Dodaj komentarz

16 tydzień. Nowy rekord pobity!
Najkrótszy spacer w naszej historii. Trwał może 15 minut, oczywiście przygotowania do niego dwa razy dłużej. Kaja jednak postanowiła coś zjeść, a nie spać. jak się tylko zorientowałam, że ze spania i spaceru nici, tak szybko zawróciłam i przebierałam nóżkami jak chyba nigdy wcześniej

A dziś porozmawiałam sobie z kumpelą. No jak było miło kogoś zobaczyć. Kogoś, kto nie jest z rodziny. Nie, żeby rodzina była zła czy coś, ale w końcu ktoś inny

3
komentarzy
avatar
oj, zabawnie było tylko Poli Kaja i tak śpi przykładowo, nic tylko się cieszyć! ale spacery u nas lepiej wyglądają,na pocieszenie dla mnie haha
avatar
He he - nie zawsze jest tak sielankowo, ale jak już jest - to sobie chomikuję wspomnienia. A co do kina to w PL Multikino ma taki cykl Multikino Baby czy jakoś tak, raz w tygodniu (w Wawie w środy o 12) są specjalne seanse z przyciszonym dźwiękiem + wyposażeniem typu przewijaki/zabawki https://multikino.pl/pl/wydarzenia/kobiety Jak to wygląda w praktyce nie wiem bo jeszcze nie byłam
avatar
Hihi to u nas tak z drzemką było usypianie 30min a drzemka 5 lącze się w bólu
Dodaj komentarz

Ależ wczoraj był piękny dzień! I nie, że walentynki, bo to już teraz taka drugoplanowa sprawa, ale rok temu w dzień świętego Walentego zrobiłam test. Zupełnie z głupoty, bo czemu miałby być pozytywny, skoro wszystkie poprzednie były negatywne. No ale że były okolice @, a ja szłam na wesele, to na wszelki wypadek zrobiłam. I pojawiły się te dwie długo wyczekiwane kreseczki! A dziś...dziś swoje marzenie mogę wziąć w ramiona i przytulić mocno do siebie.

Wczoraj też zaczęliśmy dyskutować z mężem o kolejnym dziecku. Ja wiem, że po porodzie rękami i nogami się zapierałam, że absolutnie nie itp, ale myślę, że ten cały ból porodu i po porodzie jest niczym w porównaniu do tego, jakie szczęście dają dzieci. Jednak tym razem sprawa wymaga już głębszego przemyślenia i dokładniejszego planowania.

Poza tym wyjazd coraz bliżej. Za dwa tygodnie będę się delektowała chwilami spędzonymi w Polsce. A właściwie za dwa tygodnie o tej porze pewnie będę śmigała po urzędach i załatwiała wszystko, ale luz. Dam radę

Chrzciny. Myśląc o chrzcinach najbardziej przerażało mnie usadowienie gości. Zapraszamy tylko najbliższą rodzinę (rodzeństwo z partnerami/mężami/żonami i dziećmi oraz rodziców i dziadków - będzie tylko męża babcia, bo moja nie da rady) i wyszło nam 25 osób. Zdecydowaliśmy się jednak na taką małą salę zaraz obok kościoła i firmę cateringową, która nam dowiezie jedzenie. Ale to tu nie jest największy problem. Zdecydowałam się na chrzciny bezalkoholowe (nie będę uzasadniać dlaczego, taka jest moja decyzja) i doszłam do wniosku, że jak coś, to ktoś stwierdzi, że mam jakieś fanaberie, ale poobgaduje i luz. Nie spodziewałam się jednak 'bojkotu'. Myślałam, że się we mnie zagotuje jak usłyszałam słowa teściowej 'ja tam nie widzę problemy, tata sobie najwyżej ku sobie zabierze flaszkę, a reszta będzie się martwić...' WTF?!?!?! To mówię tak jeszcze żartobliwie, co by nie robić żadnych scen, że tacie to chyba ten numer nie przejdzie... A na drugi dzień dzwoni i podczas rozmowy z moim mężem mówi, że szwagier też powiedział, że sobie gdzieś flaszkę schowa. Wtedy już myślałam, że eksploduję. Dosłownie się poryczałam. Czy Ci ludzie nie mogą siąść bez alkoholu? 3-4 godziny to dla nich zbyt wiele?!?! Na samą myśl o tym mnie trafia, a mężowi się obrywa, bo nie potrafi im dobitnie powiedzieć, że nie ma takiej możliwości. Mam nadzieję, że jednak uszanują moje zdanie i na głupim gadaniu się skończy.

5
komentarzy
avatar
ojjjjjj jak by mi ktos tak na przekór chciał po swojemu zrobic, to chyba byłabym nie miła...ja rozumiem wesele bezalkoholowe...to sie jeszcze ktoś może burzyć, ale chrzest??? Jak sobie chcą niech sobie po Waszej imprezie siada i wypiją, ale uszanwoac Wasze zdanie powinni.
avatar
Madu, a nawet niech sobie między sobą plotkują, że wymyślam albo coś, trudno. Ale mi by nawet do głowy nie przyszło, żeby "przemycić" jakiś alkohol. No zupełnie jak dzieciaki na dyskotece lub szkolnej wycieczce. A to przecież dorośli ludzie.
avatar
Znam ten "alkohol". Szykuję siły na sobotni roczek Poli.
avatar
Znam to z autopsji. Po ślubie kościelnym zdecydowaliśmy się z mężem jedynie na kolację w restauracji dla najbliższej rodziny plus kilku znajomych (wyszło 35 osób), a z racji tego, że byliśmy wtedy w żałobie po śmierci mojego Taty (zrezygnowaliśmy z wesela, ale ślub się odbył, ponieważ doszłam do wniosku, że bez względu czy to będzie po 3 miesiącach czy po roku, to dla mnie i tak nie byłby to bez Niego tak szczęśliwy dzień i tak samo będę przeżywać, że nie ma Go ze mną) postanowiliśmy, że uroczystość będzie bezalkoholowa. I w moim przypadku również kilka osób zaczęło komentować, że skoro tak, to oni na taką imprezę się nie piszą, no bo jak to tak "na sucho"? Wszak rodzina przyzwyczajona do wesela trwającego cały tydzień, strumieni wódki i generalnie tańców hulańców. W naszej rodzinie kameralnych imprez się nie urządza. Troche łez wylałam, ponieważ nie spodziewałam się, że rodzina, która po śmierci Taty klepała po ramieniu, teraz nie potrafiła zrozumieć mojej sytuacji i przede wszystkim uszanować mojej woli. To mój dzień i będzie wyglądał ta, jak ja sobie tego życzę, a jak się komuś nie podoba, to na zaproszeniu nie było napisane "obecność obowiązkowa". Ostatecznie rodzina pogodziła się z myślą, że alkoholu na kolacji nie będzie, a my w ramach kompromisu każdemu na wychodne podarowaliśmy ładnie zapakowaną i ozdobioną flaszkę "weselnej" Jeśli chodzi o chrzciny, to również były bezalkoholowe w restauracji, z tym, że ekipa była nieco mniejsza, a wieczorem w domu zrobiliśmy mały after dla naszych rodziców i chrzestnych córki i w tym przypadku nikt nie miał pretensji.
Uff..mój pierwszy tak obszerny komentarz, ale temat mi bliski, więc postanowiłam się wypowiedzieć
avatar
My też robiliśmy chrzciny bezalkoholowe, też w Wielkim Poście, więc dzięki temu temat łatwiej przeszedł. Nie dotarło do nas, żeby ktoś się burzył. I całe szczęście, bo nie siliłabym się na uprzejmość!
Myślę, że powinnaś dobitnie powiedzieć, że impreza jest bezalkoholowa i nie życzysz sobie, aby na chrzcinach Twojej córki obecny był alkohol. To jest Wasze przyjęcie, nie serwujecie alkoholu, więc ma go nie być i już. Niech się napija po powrocie do domów.
Dodaj komentarz

Kiedyś gdzieś widziałam taką zabawkę, która ma rodzicom podpowiedzieć czego chce ich dziecko jak płacze...
Moja mała akrobatka od wczoraj się rozkręciła i przewraca się na boczki i próbuje na brzuszek, a jak już jest na brzuszku, to znów na plecy, a z plecków na boczek i brzuszek. Sama chyba nie wie czego chce. I wszystko na chwilkę. Przydałby się jakiś tłumacz, który podpowie mi co z nią zrobić, bo przecież nie będzie na huśtawce się bujała przez cały dzień, a tylko tam jest w miarę spokojna, a ja też nie będę przy niej bez przerwy siedzieć i pomagać jej się przewracać (o ile o to jej chodzi).

Do naszych akrobacji doszedł jeszcze 'samolot' - mama leży na plecach, nogi ma ugięte w kolanach, dziecko na piszczelach i tak lata Dziecko zazwyczaj lata z uśmiechem od ucha do ucha...od czasu do czasu wypuszczając na mamę ślinę

3
komentarzy
avatar
Kaja to w huśtawce a Leon na rękach... Wolisz huśtawke:p
avatar
U nas to samo - samolot jest super! No i to samo z przewracaniem - leży na plecach to się wygina i miauczy, jak go przewroce na brzuch to szczesliwy... Przez chwile i zaraz kombinuje jak by tu na plecy sie przewrocic. A ze jeszcze tych przewrotek nie opanowal to co chwile miauczy - bo chec cwiczenia wielka.
avatar
ja nie wiem co za zabawka. nie pomogę :/
Dodaj komentarz

Dziś powinnam dostać jakieś odznaczenie.

Ustawiłam sobie budzik na za dziesięć siódma. Wizyta u położnej o 9, więc te 2 godzinki powinny wystarczyć, żeby spokojnie się przygotować. Kaja zrobiła pobudkę o 6 na jedzenie i zaraz po zasnęła. Budzik zadzwonił. Obudziłam się i doszłam do wniosku, że nie potrzebuję aż tyle czasu i mogę jeszcze oko przymknąć na chwilkę. Nauczona przez życie ustawiłam budzik na siódmą trzydzieści. Zdrzemnęłam się, budzik zadzwonił, wyłączyłam i przymknęłam oko na chwilkę. Otworzyłam oczy, a zegarek pokazywał 8:30. Czyli nie była to chwilka na przymknięcie oka, a godzina spania! 30 minut do wizyty i co tu robić?! Odsłoniłam roletę, żeby się mi dziecko przebudziło i pobiegłam do łazienki na szybko się myć. Wróciłam do sypialni, na dziecku odsłonięta roleta nie zrobiła żadnego wrażenia, bo dalej spało jak gdyby nigdy nic. Jedną ręką ubieram spodnie, a drugą gładzę po buźce, żeby delikatnie ją wybudzić. Wyliczyłam, że możemy sobie pozwolić na 4 minuty karmienia - tak, żeby cokolwiek zjadła i nie płakała z głodu Ubieranie małej poszło nadzwyczajnie sprawnie i obyło się bez histerii. Chyba nie zdążyła się zorientować co się dzieje. Zapakowałam do wózka i pobiegłam na wizytę. Zdążyłam!

Do teraz nie mogę uwierzyć, że się udało. I tak sobie w tym locie pomyślałam, że z dwójką też bym sobie poradziła (wcześniej wydawało mi się, że nie ma szans, bo zazwyczaj jak idziemy na spacer, to mi po plecach pot się leje, jedną ręką huśtam wózek, a drugą się ubieram. A gdzie tam dwójka?! ). Ale jak zobaczyłam panią z podwójnym wózkiem, to jednak zwątpiłam. Znów wydaje mi się to średnio realne Inną panią widziałam ze spacerówką jak biegła w dresiku. Chudziutka jak przecinek! Wow, podziwiam za samozaparcie.

Moje ćwiczenia nie są takie jak to sobie wyobrażałam, ale staram się jak mogę i nie ma tak jak zwykle, że dużo gadam, a mało robię.

A moja mała wg pani położnej perfekcyjnie wpisuje się ze swoją wagą i wzrostem. Powiedziała, że mogę tak tyci tyci dać marchewki jak np będzie oczy wlepiała jak jemy. Tak tylko spróbować, a nie jakieś danie z tego robić. Ale jak nie chcę, to mogę się wstrzymać do końca 6 miesiąca.

Za 10 dni wylot!!!!!

4
komentarzy
avatar
Brawo mamusiu, dałaś radę! nasza Oliwka strasznie się już patrzy jak my coś jemy, po prostu oczu oderwać nie może. Obiecałam sobie wytrzymać jeszcze miesiąc, a później powoli zacznę jej dawać marchewkę i inne pyszności.
avatar
Wow! Jescze sama to bym sie w pól godziny zebrała, ale z Leonem no way! Brawo Ty
avatar
w pol godziny od wstania z lozka....szacun, fajnie macie, ze jedziecie do polski
avatar
Kochana dalabyś radę jaki miałabyś wybór? z drugim.dzieckiem.jest inaczej. Wiesz co z czym sie je
Dodaj komentarz

Cztery miesiące

Przed ukończeniem 4 miesiąca Kaja postanowiła jeszcze pokazać mamie, że potrafi się przewrócić z pleców na brzuszek. Chyba stwierdziła, że najwyższa pora, bo w środę mówiłam mojej mamie, że jej niewiele brakuje do obrotu i tak samo powiedziałam pani położnej. Mała najwidoczniej stwierdziła, że miarka się przebrała i pokaże mi na co ją stać. Niespełna godzinę po powrocie od położnej zaliczyła swój pierwszy obrót A za nim kolejny i kolejny Rzecz jasna w drugą stronę muszę ją odwracać jak zacznie się już irytować. Ale mnie oczywiście duma rozpiera Już nie wspominając o tym jaki wyraz twarzy ma moja córka Coś w rodzaju mieszanki niedowierzania, dumy i radości.

Zawsze jest mi głupio jak czytam inne pamiętniki, czy wpisy na forum, bo mam wrażenie, że wiele pierwszych razów przegapiam, ale czasami to nie sposób odnotować...
Spacery w ostatnim czasie udaje nam się zaliczać razem z tatą. Tata musi prowadzić wózek. Przygotowania do spacerów są o wiele lepsze odkąd wyciągnęłam kombinezonik, który był na czarną godzinę, bo kompletnie mi się nie podobał. Okazał się być najlepszym wyborem - dwa zamki po bokach bardzo ułatwiają ubieranie, dzięki czemu unikamy standardowych histerii. Do tego bardzo czuła na wstrząsy zabawka zawieszona w wózku (grająca i świecąca) skupia na sobie uwagę małej, dzięki czemu mogę się spokojnie ubrać.

Śpi w łóżeczku i mam wrażenie, że tam o wiele łatwiej jej się zasypia, może nic jej nie rozprasza, bo do snu puszczam jej tylko misia, który śpiewa 4 kołysanki (czasami wspieram się dźwiękiem suszarki)

Ostatnio wanienka poszła na bok i kąpiel jest pod prysznicem. Zadowolona córka i mama. Jakoś łatwiej mi ją tak umyć. Chociaż ostatnio zanim puściłam wodę, to udało się jej na mnie wysikać.

Je dalej z piersi, ale po powrocie z Polski może będę jej dawać tak tylko do polizania jakąś marchewkę. Ale to się jeszcze zobaczy. Ogólnie rozszerzanie diety planuję po skończonym 6 miesiącu.

Zabawa. Coraz częściej trzeba jej zmieniać miejsca zabaw, bo najzwyczajniej jej się nudzi. A i tak najlepszą zabawą dla niej jest huśtanie i samoloty. Lubi jeszcze śpiewanie. Zarówno przez mamę jak i przez tatę. Jednak duet mamy i taty już nie wychodzi najlepiej.

Kombinator z niej niezły jeżeli chodzi o kwestię oglądania tv. Wykręca się jak może, żeby tylko popatrzeć. Z tego też powodu tv w naszym domy jest coraz rzadziej włączany.

Śmieje się i jest pogodna. Jest jednak dosyć głośnym dzieckiem i lubi sobie wesoło piszczeć na macie. Tak samo potrafi piszczeć nie wesoło i domagać się uwagi

Pewnie ma jeszcze ze 100 umiejętności...dopiszę tylko, że jest piękna, zdolna, mądra i cudowna Wywróciła nasz świat do góry nogami, ale nie mamy żadnych wątpliwości, że jej pojawienie się na świecie było najlepszą zmianą w naszym życiu

4
komentarzy
avatar
widzę ,że tv macie jak i u nas a ostatnie dwa zdania piękne i prawdziwe
avatar
Zuch dziewczyna!!! A z tym kombinezonikiem to tak właśnie często jest - coś co miało się nie sprawdzić okazuje się hitem, a coś co miało być super okazuje się do kitu. I.. fajnie tak jest
avatar
To tak jest ja teź mam wrażenie że wiele rzeczy przeoczyłan czy zrobiłam źle-nieunikniemy tego ale grunt to dawać dziecku codzień miłość i radość a otrzyma się to powielone
avatar
Apropos kupowania książek w PL - polecam dwie bardzo fajne księgarnie internetowe - bonito.pl i aros.pl
Dodaj komentarz

Jestem mistrzem planowania. Szkoda tylko, że od moich planów do ich realizacji jest tak długa droga.
Muszę powoli zacząć ogarniać dom, bo na wyjazd zostawię bajzel, a marzy mi się taki wyjazd w spokoju, bez sprzątania do północy dzień przed wyjazdem czy od rana gonitwy w dniu wyjazdu.
Oczywiście, żeby nie było to całą rozpiskę sobie zrobiłam, do listy dopisuję rzeczy, które zabrać, a jeszcze jest kilka takich 'dopiszę później' albo 'będę pamiętać' i nie mam pojęcia co to.

3
komentarzy
avatar
Haha,spokojnie usiądź,pomyśl i przeczekaj...aż Ci się odechce
avatar
Oo skąd ja to znam? Zaplanować, w szczegółach, wszystko idealnie wręcz dograne i zaplanowane... Tylko jeszcze ten drobny upierdliwy detal - realizacja...
avatar
Kochana oddychaj i tylko spokój może Cię uratować
Dodaj komentarz

Wszystko idzie zgodnie z planem...a dokładniej z tym czarnym scenariuszem.

2
komentarzy
avatar
och... na pewno wszystko ostatecznie pójdzie z tym dobrym planem
avatar
oj tam oj tam, ciagle sielanke bys chciala ;P wszystko sie ulozy
Dodaj komentarz

Chałupa ogarnięta, walizka w połowie spakowana. I pomyśleć, że kiedyś zarówno mi jak i mężowi wystarczył bagaż podręczny! A Kaja Kaszle. Rzadko, ale jak zakaszle, to mnie aż ciary przechodzą. Mąż zastanawia się czy dobrze robimy, że lecimy do Polski, bo tam dopiero jest wylęgarnia bakterii. Zarówno po mojej jak i po męża stronie... Nie mamy chleba na jutro na śniadanie, ale upiekliśmy ciasto marchewkowe. Mała blacha, bo po co duża. Jeszcze do końca nie wystygło, a już połowa zeżarta.

Trzymajcie za nas kciuki. A szczególnie za małą, żeby jej szybko minęło to paskudztwo!

8
komentarzy
avatar
Udanego wyjazdu!! Kaja nie strasz rodziców
avatar
Będzie dobrze! Trzymamy z Leonem kciuki :*
avatar
Uwielbiam ciasto marchewkowe! A kaszlu nie zazdroszczę - właśnie przerabiamy to samo, z katarem na dokładkę. W Polsce temperatura ostatnio trochę chłodniejsza, więc pewnie część wirusów i zarazków wytukło - tak na pocieszenie.
avatar
Noż kurde... ale mi smaka na to marchewkowe narobiłaś!!!
avatar
Mam nadzieję, że żadne choróbsko się nie przyplątało
avatar
Zdrówka!!!!!
avatar
Bedzie dobrze moja też kaszle ale dopiero co wyszłyśmy ze szpitala
avatar
hej hej, i jak podróż do PL? wszystko ok?
Dodaj komentarz
avatar
{text}