Ho ho ho. Wypadałoby odkurzyć tu trochę i ściągnąć pajęczynki!
Ale wracam! Były wakacje w Polsce i nie było czasu na nic innego.
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Tylko gdzie jest teraz mój dom? Czy to ten tutaj z dala od wszystkich czy tamten pełen ludzi? W którym lepiej? Heh, ciężko stwierdzić.
Wakacje całkiem niezłe, chociaż nie wykorzystane w 100%, ale chyba najwyższy czas, żeby się z tym pogodzić, bo z dziećmi to nigdy nic nie wiadomo. Ale nie narzekam. Przynajmniej nie tym razem. Szkoda tylko, że mała nie chciała z nikim zostać, a jak jej znikałam z pola widzenia to dostawała histerii. Na szczęście pod koniec była szansa, żeby się z kimś chwilę pobawiła.
Kaja do swoich środków transportu może dopisać autobus, pociąg, prom, a nawet kolejkę linową Z tym ostatnim było wesoło, bo ja mało na zawał nie zeszłam, jak już w biegu usadowiliśmy się z mężem na krzesełku i okazało się, że nie możemy jechać we 3, bo to 2-osobowe. Także cała sztywna wyjeżdżałam na górę z Kają w ramionach. Dobrze, że jej z tego stresu nie przydusiłam. Wszystko byłoby ok gdybym miała ze sobą nosidło, ale oczywiście zapomniałam zabrać z samochodu. Do tego o tyle o ile przy wyjeździe miałam dość ograniczone pole widzenia, tak przy zjeździe wsiadałam na nią spokojniej, ale jak zobaczyła widok przed sobą, to aż mi się gorąco zrobiło
Poza tym moje dziecko zaliczyło pierwszy upadek/zejście z łóżka. Niestety głową w dół. Dzień przed ukończeniem 10 miesiąca. Po jedzeniu tak się rozpędziła, że nie było szans na złapanie jej...
Wczoraj z kolei mąż z nią siedział i tak zaczął się zastanawiać dlaczego jest tak cicho. Okazało się, że porwała ze stołu ostatnie 2 kostki czekolady i próbowała je zjeść. Co mnie dziwi, bo raczej jedzenia to nie chce tak chętnie brać do buzi. Na szczęście tylko kilka razy polizała, bo praktycznie nie było śladu po jej ataku.
Niestety mamy problem ze spaniem, a dokładniej zasypianiem. Tu pozwolę sobie przekopiować z forum, bo nie chce mi się drugi raz pisać: moje dziecko obraziło się na łóżeczko i za żadne skarby nie chce tam spać. W sumie nawet nie mogę na sekundę jej w nim zostawić, bo głośno protestuje. Niestety spanie ze mną w łóżku już nie wchodzi w grę, bo może z niego spaść, a ja nawet nie mogę do toalety wyjść. Wczoraj z desperacji weszłam do niej do łóżeczka, żeby zasnęła przy mnie i zadziałało. Szkoda tylko, że na krótko.
Dziś starałam się ją oswoić z łóżeczkiem i wprowadziłam do niego misie. Nawet dało się przeżyć i spędziła w nim godzinę zanim zrobiła się śpiąca (chociaż zanim włożyłam ją do łóżeczka, to zasypiała podczas karmienia) . Nie chciała za nic się położyć, więc powtórzyłam manewr z poprzedniego wieczoru, jednak też nie pomogło. Stanowczo domagała się cycka. I to jest chyba główny problem z jej zasypianiem. Muszę opracować jakiś plan, żeby to zmienić.