249 dzien z zycia Okruszka
o matko, ostatnio pisalam tutaj ponad 2 tyg temu...tak to jest jak sie pojedzie na wies, do rodzicow i znajomych i czlowiek nie ma dostepu do neta he he ale szczerze to nawet mnie nie ciagneło do belly. no moze najbardziej ciagneło mnie do wpisow Magda_lena88, bylam ciekawa jak Dominis, ale zuch z niego chlopak i swietnie sobie radzi buziaki dla Was
teraz po kolei bo sie zamotam...
30 kwietnia bylismy z małym na komisji o orzekaniu niepelnosparwnosci, no i sie udało, przyznano małemu orzeczenie na 2 lata teraz jutro do nich sie wybiore, niech mnie pokieruja dalej, o co moge sie starac, wiem, ze moge o zasilek pielegnacyjny, ale o co jeszcze? nie mam zielonego pojecia...
1 maja Marceli mial uzupełnienie chrztu Sw, cała msze przegadal, ciezko bylo go na rekach utrzymac, a po mszy, zaraz po zdjeciach zasnał w wozku, no w koncu bylo juz po 19 wiec jego pora, muzyka glosno, rozmowy, smiechy a on spał w najlepsze
3 maja Marceli skończył 8 miesiecy (4,5 wieku korygowanego)
7 maja wizyta u neonatologa, nic konkretnego, tyle co wazenie i mierzenie oraz krotki wywiad...waga prawie 6 kg, dlugi na 63 cm, nadal brak zebow. poprosilam o skierowanie do neurologa bo niestety zwieksza mu sie napiecie mimo cwiczen...neurolog 1 lipca...
odwiedzilismy tez Tymona kolege Marcela własciwie jeszcze od brzucha bo z jego mama lezałam na podtrzymaniu...ona Tymona urodzila w 25 tc, 2 tygodnie po mnie, 17 wrzesnia.
ogolnie fajnie bylo na wsi tylko ta pogoda jak zwykle do niczego, zimno, wietrznie. moze ze 3 dni byly z temperatura powyzej 20 stopni a tak to szaro, buro, deszcz i zimno....no i jeszcze Marcel załapał katar, nie jest mocny, ale w nocy utrudnia spanie, a we wtorek jestem umowiona na szczepienie w przychodni...chociaz wg mnie jest to katar na zęby bo i pupka zaczyna sie odpażac, a wczesniej tak sie nie robilo...ciekawe ile jeszcze zanim wyjda?
jeszcze chce napisac, ze do konca maja jestem sama bo meza wygnali na poligon i strzela gdzies w Drawsku Pomorskim. On mowi, ze pojechal na wakacje...a ja tu sama dzien i noc z małym, gdyby nie rehabilitacje, zostałąbym u rodzicow az do Bozego Ciala, ale nie moge robic tak dlugich przerw bo i tak sie pogarsza...ok, chyba to wszystko, a na koniec spora seria zdjec, kilka z chrztu. słabe troche bo głupia zapomnialam przegrac sobie zdjecia na pena i na dzien dziesiejszy mam tylko tyle, reszta jest u rodzicow... wstawie jak mi przysla
tutaj zabawa z Tymonem
i troche samego Marcelka
dziekujemy za uwage