<13 16 TYDZIEN WSPOLNEGO GROSZKOWEGO ZYCIA
OKROPNY TYDZIEN ! najgorszy w moim zyciu ! przysiegam ! tyle nocy przeplakanych ! Przez ten pobyt w szpitalu rozbilam sie totalnie, jakby o gore lodowa !
Po kolei...
-po 8 dniach w koncu wyszlam ze szpitala. Czuje sie OK fizycznie, ale psychicznie jest ze mna totalnie zle. Nie wiem jak mam sie ogarnac, pozbierac, zorganizowac !
-Mati zostal z córeczka sam na sam na tydzien ! Juz w czwartek wieczorem wyladowalam na IP i mialam zostac w szpitalu, ale podpisalam papiery, ze sie nie zgadzam i z rykiem prosilam lekarza o powrot do domu, no bo ja pojechalam tylko na konsultacje, jak niby Mati mial nagle zostac z Oliwia sam !? Ale niestety czulam w kosciach, ze nastepnego dnia wroce do szpitala, wiec w piatek rano sie przygotowalismy - butelki, podgrzewacz, mleko modyfikowane, czopki i inne. Pojechalam znow na IP z mysla, ze zostane gora 3 dni. No przedluzylo sie...
-Pierwsze karmienie z butelki przypadlo na godzine 23. Podobno byla MASAKRA ! Oliwia szukala cyca, rzucala sie, darla, popila mleko, wypluła, krztusila sie, wypila 10ml i poszla spac wymordowana. Ja w tym czasie ryczalam w szpitalu, sama nie wiem czy to z bolu, z bezsilnosci, z wyrzutow sumienia. Wszyscy mnie pocieszali, ale co z tego, jak moja córcia przezywala horror. O 3 w nocy obudzila sie z glodem i wypila cala butle. Ufff... kolejne karmienia to proby mniej i bardziej udane... dzis Oliwia wypija ok 130ml, czasem wiecej, czasem mniej. Ja karmic jeszcze nie moge, bo najpierw antybiotyki dozylne, teraz antybiotyki doustne, ktore koncze brac za 4 dni, no ale po nich musze miec kolejna przerwe ok 4dniowa. Nie wiem jak to bedzie...
-odciagam pokarm, caly czas i w szpitalu i teraz w domu. Mam go coraz mniej, bo potrafilam w ciagu 7minut z jednej piersi odciagnac ok 120ml ! A dzis jest o polowe mniej ! Nie wiem czy to nie w mojej glowie, ze podupadlam juz psychicznie, ze nic z tego nie bedzie. Walcze, ale juz chyba mi sie nie chce.
-fakt taki, ze Oliwia na mm wytrzymuje dluzej, potrafi przespac w nocy 6h, gdzie przy karmieniu piersia ostatni czasy to bylo marzenie ! Budzila sie co 3h i sie zastanawialam, ze moze moje juz jej nie wystarczalo ? No i chyba to, ze w kolko o tym mysle rowniez zle wplywa na moja laktacje. Ale to takie durne myslenie, ze na butli super, a z moim cycem nie...
-moje pierwsze karmienie Oliwki z butelki skonczylo sie moim rykiem. Mimo, ze zrozumiala, ze teraz je tylko z butelki i u wszystkich grzecznie jadlam, to jak ja ją wzielam na karmienei, to od razu szukala cyca - butelki nie chciala i byla wyraznie wsciekla. A ja sie poplakalam...
-...plakalam tez w szpitalu z takiej tesknoty, jaka nikt oprocz matki nie moze sobie wyobrazic. W nocy budzilam sie z mokrymi policzkami, Mateusz jak przyszedl z mala po 4 dniach w odwiedziny, to myslalam, ze jej nie oddam ! OKROPNE uczucie i mam nadzieje, ze nigdy juz tego nie doswiadcze !
-pierwszej nocy w domu spalam z Oliwia. I w dupie mam, ze juz umiala spac sama. Teraz spi ze mna ! Koniec kropka !
-ogolnie to wyłam, bo Oliwia po 4dniach niewidzenia mnie patrzyla sie na mnie jak na obcą osobe ! Zagadywalam, usmiechalam sie do niej, wydurnialam jak zawsze a ona NIC ! dopiero po kilku minutach zrozumiala, ze jestem jej mamą i nadal istnieję...
-plus mojego pobytu w szpitalu jest taki, ze Mateusz jeszcze bardziej kocha Oliwie i wie, ze jest potrzebny w jej wychowywaniu ! Tak jak kiedys prosilam go o pomoc tak dzisiaj sam robi wszystko z przyjemnoscia. Ciesze sie bardzo !
-nie wiem jak Oliwia sie rozwijala przez ten tydzien, ale moje spostrzezenia sa takie, ze bez problemu unosi glowke na brzuchu (i tu podziekowania dla mojego M. ze nie zaprzestal cwiczen)
-bez problemu wklada raczki do buzi (od razu !) i je mietoli, ssie i memła. Fajnie sie na to patrzy mlekowe puckowate rąsie
-siega po zabawki, jeszcze sama nie chwyta wszystkich, ale jak wloze jej do raczki to sie bawi i testuje jezykiem
-smieszek taki, ze hoho ! Non stop sie smieje i gada i gada i gada i gada. Ale jak jest glodna to nie na zarty trzeba od razu butle, bo zalacza sie syrena. Glosna syrena.
-zaniknal odruch moro, ktory byl tak silny i nawet nie wiem kiedy to nastapilo, jakos ominelam
-Oliwia podrywa sie do siadania ! Zawariowala !? a moze to juz ten czas ? No nie chce lezec mi w ogole, jak dam jej paluszki to ona cap do gory sie podciaga i chce siedziec, a jak jej sie nie uda, albo ja ja klade z powrotem to grymasi i sie wscieka. W wozku to samo, siluje sie do siadania, glowe podrywa, klatke piersiowa etc. I co ja mam teraz zrobic ? Sadzac ja jakos na poduszkach ? czy co ?
-dzieki bogu dziecię me zasypia tak jak zasypialo - smoczek, pielucha, boczek, pozytywka i spi.
-Oliwia rozpoznaje najblizszych znajomych i tych z rodziny, fajne jest to jak na ich widok sie ozywia i chce rozmiawiac, zali sie, opowiada i rozsmiesza
-kolejne ciuszki do odlozenia, mała ma 64cm, glowka i brzuszek po 38,5cm. Musi dobic do 40cm bo mam czapki na jesien w rozmiarach minimum 40 hehe.
-przykro mi jeszcze, bo mam tak pokłute rece, ze nie mam sily podnosic Oliwii. Nie mam jak sie z nia bawic tak jak wczesniej, bo tak mnie żyły bolą. Kiedy mi zejda te siniaki ? I znow czuje ta bezsilnosc...
koniec narzekania, musze sie ogarnac i naładować siły, zeby byc w 100% dla córci ))))
Co do mnie to bez paniki zajęłam się wiciem gniazdka i porządki wraz z dzieciowymi zakupami pochłonęły mnie bez reszty. Do tego nadal korzystam głównie ze smartfona a to nie służy dlugim wpisom. Obiecuję poprawę! (ale miło mi się zrobiło, ze ktos się o mnie martwi )